sobota, 27 grudnia 2014

~Rozdział 49~

Tak jak to mówili chłopaki jednak ja też musiałam się z nimi pofatygować do Warszawy, a dokładniej 27 października. Najpierw byliśmy w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Pokierowano nas do sali, w której był jakiś poczęstunek, chłopaki postrzelali swoje podpisiki na różnych obrazkach, pięknie zapozowali do zdjęć z jakimiś kartkami, teczkami, nie wiem co to było z napisem "Stop zwolnieniom z wf", dostali jakieś torby z upominkami, w których były karty do gry jak się okazało później. Od razu w autobusie który wiózł nas do Pałacu Prezydenckiego wypróbowali je Fabian z Oliwierem, którego dobry tatuś wziął ze sobą. W Pałacu byli już także zawodnicy, którzy to 40 lat temu zdobyli ten sam tytuł co chłopaki w tym roku. Siatkarze odebrali odznaczenia Michał, Mariusz, Paweł i Krzysiek: Krzyże Oficerskie Orderu Odrodzenia Polski, a reszta Złote Krzyże Zasługi. Winiar podczas swojej przemowy był tak był zaskoczony otrzymanymi brawami w trakcie mowy, że aż zapomniał co miał powiedzieć. Ja zdjęć nacykałam tyle co chyba jeszcze na żadnym meczu w sezonie reprezentacyjnym. Po całej tej uroczystości wszyscy zaczęli się rozchodzić. Siatkarze poszli jeszcze udzielać wywiadów czy cyknąć sobie fotkę z prezydentem. No doobra, ja też sobie cyknęłam ale się na fejsie ani instagramie (nawet nie mam) nie przechwalam. Gdy tak stałam za kamerzystą i starałam się rozśmieszyć Karola, który właśnie udzielał wywiadu podeszła do mnie Iwona. Jak ja jej wcześniej nie zauważyłam?!! Odeszłyśmy kilka kroków, aby nie przeszkadzać środkowemu i przywitałyśmy się przytulańcem.
- Ja to chyba serio ślepa jestem - zaśmiałam się.
- Czemu? - zdziwiła się.
- No bo w ogóle cię nie zauważyłam.
- No dzięki, wiesz. - mruknęła.
- Za dużo tutaj przystojnych gości w garniturach. - wyszczerzyłam się.
- No w sumie to masz rację - poparła mnie - Albo mi się wydaję, albo w garniturach wyglądają o wiele lepiej - przechyliła głowę w lewo patrząc na swojego męża. udzielającego też wywiadu i stojącą obok niego Dominikę. Jej też nie widziałam. Boże, co jest ze mną?! Elena do okulisty ale już, kurde!
- Zgadzam się z tobą w stu procentach - puściłam jej oczko - A jak jeszcze w czarnych to już w ogóle - zaśmiałyśmy się razem. Pogadałyśmy chwilę po czym Iwonka zmyła się do Krzyśka a mnie oplotły od tyłu jakieś ręce. Odwróciłam się.
- Obgadywałyście mnie co? - zaczął.
- Ależ oczywiście kotku - puściłam mu oczko.
- A co dokładnie?
- Aaaa tak tylko napomknęłyśmy, że zajebiście wyglądacie w garniturach - przechyliłam lekko głowę w lewo przyglądając się siatkarzowi.
- No jakbym nie wiedział - fuknął - Ale my? - oburzył się - To ja wiodę prym w takim razie - wypiął dumnie klatę do przodu.
- Eeee nie - skrzywiłam się - Ty to raczej się gdzieś tam na końcu plączesz. Niezauważany. - machnęłam ręką szczerząc się.
- No dzięki - mruknął obrażony, ale za długo nie trwał w tym nastroju, ponieważ pocałowałam go i od razu mu się humor poprawił.
- Takie pocieszenia to mogę mieć cały czas - wyszczerzył się poruszając brwią.
- Zobaczę co da się zrobić - puściłam mu oczko.
- No ja myślę - zaśmiał się - A tak w ogóle to mi nawet nie pogratulowałaś odznaki - fuknął
- No gratuluję - wywróciłam oczami.
- A może jakieś emocje co? - zironizował.
- Jacie, nie mogę Karol, tak się ciesze, że dostałeś to odznaczenie i jak tam stałeś i je odbierałeś to ogarnęła mnie wielka euforia - powiedziałam z podekscytowaniem gestykulując.
- Jak chcesz to potrafisz - zaśmiał się.
- Wiadomo, Polak potrafi - zawtórowałam mu.
Z Warszawy wyjechaliśmy o 14. Ja jechałam z Kłosem i Wroną samochodem mojego chłopaka.
- No i już 5 tysięcy lajków pod selfie z Komorkiem - powiedział uradowany Wrona z tylnego siedzenia i uniósł w górę pięść w geście zwycięstwa (?). Bardzo możliwe, że tak.
- Serio aż tak cię to jara? - zapytałam odwracając twarz w stronę środkowego.
- Fejm rośnie - poruszył brwiami Wronka na co wszyscy się zaśmialiśmy - Zresztą u ciebie też Lenuśka.
- Co? Jak to u mnie? - zdziwiłam się.
- No bo twoje też wrzuciliśmy. - odpowiedział - Ty, ty to nawet masz więcej niż ja - zasmucił się brodaty - Widzisz ona ma 6 tysięcy - podstawił swój telefon pod nos Kłosa.
- Stary ja prowadzę, potem zobaczę - mruknął odpychając rękę przyjaciela.
- Ale zaraz, zaraz. Stop. Chwileczkę. Momencik. Od kiedy to ja mam konto na instagramie w ogóle, że się tak zapytam, co?- patrzyłam raz na jednego, raz na drugiego, ale oni milczeli.
- Bo to Igła nas nakłonił żeby ci założyć - rzucił wreszcie Karol.
- Zabije - warknęłam pod nosem i oparłam się wygodnie na swoim siedzeniu po czym z torebki wyjęłam swojego smartfona. - No to chociaż podajcie mi hasło na tego instagrama - westchnęłam wręczając telefon Andrzejowi, a już po chwili na własne oczy widziałam 6 tysięcy lajków po swoim zdjęciem - Dobra, może mi się spodobać ten cały instagram - rzuciłam szczerząc się i zniżając nieco w fotelu aby było mi wygodnie.
- Wronka, mówiłem żeby jej nie zakładać. Teraz to nas z fejmem pobije i co będzie? - zrobił smutną minkę Kłosik.
- Przeżyjecie  - uśmiechnęłam się już buszując w internecie. Taa, nieźle mnie to wciągnęło. W czasie jazdy cyknęłam sobie jeszcze z nimi selfie. Jakoś się udało mimo, że niższy środkowy prowadził. Taak czuję, że na pewno mi się to spodoba.
Po godzinie i 38 minutach (dokładnie) byliśmy w Bełchatowie. Najpierw podrzuciliśmy Wronkę,  a potem Kłosik odwiózł mnie bo musiałam się przebrać z tej kiecki. Pożegnałam się z nim po czym znalazłam się u siebie w mieszkaniu. Agnieszka siedziała w kuchni.
- No i co tam? - zapytała uśmiechając się.
- Po staremu, oprócz tego, że mam konto na instagramie o którym nawet nie wiedziałam i bardzo mi się to spodobało - wyszczerzyłam się siadając przy stole i zdejmując szpilki
- Jak to nie wiedziałaś? - zdziwiła się.
- No, ci dwaj mądrzy i Igła mi założyli. - zaśmiałam się - Ale mam już 7 tysięcy lajków pod zdjęciem z prezydentem, więc fejm rośnie - wyszczerzyłam się poruszając brwiami.
- Ciekawe co oni zrobią jak ich pobijesz z tymi lajkami - parsknęła śmiechem.
- Będą musieli przeżyć - wzruszyłam ramionami gdy śmiałyśmy się obie. - Idę się przebrać - rzuciłam wychodząc z kuchni. Podążyłam do pokoju i wybrałam z szafki jakieś ciuchy (klik) i przebrałam się w nie w łazience. Włosy spięłam w jakiegoś niedokładnego koka i wróciłam do kuchni. Tam podczas rozmowy z blondynką zjadłam obiad przez nią przygotowany.
- I co dzwoniłaś do Karoli czy ma czas się kiedyś na takich zakupach spotkać? - zagaiłam gdy przenosiłyśmy się do salonu z kubkami kawy
- Nawet nie miałam czasu, mogę teraz do niej zadzwonić czy by się jutro nie wybrała. Pasuje ci? - zapytała odblokowując telefon
- Jasne - odparłam
Przeniosłyśmy się więc do salonu gdzie ja zajęłam się dzisiejszymi zdjęciami, a Witczak zadzwoniła do Olszewskiej, nawet długo pogadały, ale z tej rozmowy w końcu wyszło, że Karolinie średnio pasuje bo jej młody jest chory więc postanowiłyśmy to przełożyć na kiedy indziej. I tak lepiej to wyglądało niż moje rozmowy z Karo. Czasem dzwoniłam z konkretną sprawą, nagadałyśmy się o bezsensach a potem dzwoniłam drugi raz bo nie zapytałam o to o po co w ogóle do nie dzwoniłam. Brawo Elka! 
 Była 16:30 a mnie naszło na spacer więc czemu nie? Wstałam z kanapy, odniosłam kubek do kuchni i wzięłam telefon po czym wystukałam sms'a do Karola.
              "Co byś powiedział na spacerek po Bełchatowie? Nudzi mi się trochę :("
Odpowiedź nadeszła po chwili.
                   "Powiedziałbym ci, że chętnie idę ;) Będę u ciebie za pół godziny."
Poszłam do łazienki, uczesałam się i związałam włosy w luźnego warkocza. Lekko poprawiłam rzęsy tuszem po czym ubrałam kurtkę oraz buty i wzięłam telefon, który włożyłam do kieszeni. Powiedziałam jeszcze Agnieszce, że wychodzę i wyszłam z mieszkania. Postanowiłam poczekać na siatkarza przed blokiem. Po chwili widziałam go już więc ruszyłam w jego kierunku. Pocałowałam go na powitanie.
- To gdzie chcesz iść? - zapytał.
- W sumie to wiem tyle, że przed siebie - wyszczerzyłam się.
- Widzę trasa przewidziana - zaśmiał się.
- A jak. Ja zawsze mam wszystko przemyślane.
- Tak, oprócz trasy tego spaceru - dźgnął mnie w bok. Aż pisnęłam co wywołało wybuch śmiechu środkowego.
- Człowieku, no! Ja mam tam straszne łaskotki - mruknęłam.
- Już znam twój słaby punkt - ucieszył się. Kurde, ja nie znam jego słabego punktu więc to przemilczałam, a on znowu mnie dźgnął.
- No weź się uspokój no - powiedziałam przez śmiech i pacnęłam go w dłoń.
- Ale ja nic nie robię - zrobił minę niewiniątka i objął mnie ramieniem w pasie. Uszliśmy kawałek, a ten znowu swoje.
- Ja pierdole - warknęłam.
- Ej, ej. Wyrażaj się - skarcił mnie - Tutaj mogą przechodzić dzieci.
- Zwariuję - westchnęłam głęboko.
- Przynajmniej się nie nudzisz - zaśmiał się.
- Może i nie ale mnie już to denerwuje.
- Na prawdę? - poruszył brwiami.
- Kurde. Ugryź się czasem w język Elena. - mruknęłam do siebie.
- No dobra, już nie będę - zrezygnował.
- I prawidłowo. - skinęłam głową. - Koniec z dźganiem się na dzisiaj - zakończyłam.
Szliśmy chwilę w ciszy po czym nawet nie wiem czemu wybuchłam takim śmiechem, że aż zatrzymałam się na środku uliczki w parku i zgięłam się w pół, a on patrzył na mnie jak na debilkę. Tak, czasem po ciszy tak mam, że śmieję się nagle właściwie z niczego. Taki syndrom debila przez spędzenie dzieciństwa z Michałem, Bartkiem i Krzyśkiem.
- Yyy... z czego ty się śmiejesz, że się tak zapytam? - uniósł brew.
- A żebym ja jeszcze to wiedziała - rzuciłam siadając na ławce. Już się powoli uspokajałam.
- Wariatka - stwierdził Kłos siadając obok mnie i kręcąc głową.
- Ale kochana nieprawdaż? - zaśmiałam się dźgając go w bok.
- Ej! Mówiłaś, że koniec dźgania na dzisiaj - oburzył się.
- Koniec z dźganiem dla CIEBIE. - podkreśliłam ostatnie słowo - Ja mogę - wyszczerzyłam się.
- O nie. Tak się bawić nie będziemy - powiedział i pocałował mnie tak długo i namiętnie, że gdy się od siebie oderwaliśmy dyszeliśmy ciężko.
- Mam rozumieć, że to była kara? - zaśmiałam się lekko.
- Zobaczysz jak pójdziemy do mnie. - poruszył zabawnie brwią.
- A kto powiedział, że ja w ogóle do ciebie idę - uniosłam brew do góry - Mowa była tylko i wyłącznie o spacerze.
- Wiesz, wydaje mi się, że twoje zdanie jest tutaj trochę znikome. - puścił mi oczko
- No dzięki - fuknęłam po czym oparłam głowę na jego ramieniu i podciągnęłam kolana na ławkę.
- Nie za wygodnie? - zaśmiał się środkowy.
- Jakbyś mi tu przyniósł poduszkę zamiast tego kościstego ramienia to byłoby idealnie - wyszczerzyłam się cały czas próbując ustawić sobie jakoś wygodnie głowę.
- A może jeszcze frytki i cole do tego? - zironizował.
- Nie pogardziłabym ale frytki z ketchupem i wolę pepsi od coli - zaśmiałam się, a on westchnął.
- Wykończysz mnie tymi swoimi odpowiedziami na każde pytanie - powiedział obejmując mnie ramieniem, a ja musiałam zmienić swoją pozycję aby mi było wygodnie, a jeszcze ta ławka taka twarda, jeeeny nic dla wygody człowieka. Nic. Nic dziwnego, że nikt nie siada na tych ławkach, a potem, że ludzie za mało na świeżym powietrzu przebywają!
- Pojedziesz ze mną do Wałbrzycha na Wszystkich Świętych? - zapytałam zmieniając temat.
- Moja mama zaprasza nas na weekend - uniosłam głowę, aby spojrzeć na środkowego - Pojechalibyśmy w piątek, albo w sobotę rano, a wrócili w niedzielę wieczorem co ty na to?
- Możemy jechać, pewnie - uśmiechnął się - A tak w ogóle to moja mama chcę cię poznać odkąd się od Wrony dowiedziała, że jesteśmy razem - wywrócił oczami na co się zaśmiałam.
- Z czego ty się śmiejesz znowu?
- Z niczego - wzruszyłam ramionami - Chętnie poznam twoich rodziców.
- Wow jaki luz - zdziwił się - Myślałem, że pójdzie gorzej.
- Gorzej to będzie dzień przed wyjazdem na panikowanie przyjdzie jeszcze czas - rzekłam, na co teraz to on się śmiał.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę na tej ławce po czym wstaliśmy. Nie. Wróć! Środkowy wstał i przerzucił mnie sobie przez ramie gdy nie chciało mi się wstać. Niósł mnie tak przez cały park, a potem postawił na nogach bo "się zmęczył". Człowieku! To ile ty na siłce podnosisz jak ja jestem dla ciebie taka ciężka i się męczysz?! Potem już na własnych nogach ruszyłam z nim dalej i bynajmniej nie szliśmy do mojego bloku lecz w stronę mieszkania środkowego. Czyli zapowiada się kolacja, a potem też pewnie i śniadanie. Nie żebym narzekała. W życiu.













Postanowiłam zrobić maraton ^^ Chcę troszkę przyśpieszyć akcję. a potem się wściekaj, że masz za mało rozdziałów i wena cie opuściła.
Będę dodawać rozdziały do środy, a potem kolejny w niedzielę :)
Póki co będą takie słodziaki, że po prostu rzyganie tęczą, ale kiedyś na pewno planuję im jakieś kłótnie, a może nawet rozstanie ^^ Póki co NIE, więc się nie martwcie ;)
Jak tam wam minęły święta? Pierogi i placki dobre były? xD Mam nadzieję, że tak.
No to kolejny jutro.
Pozdrawiam ;**


5 komentarzy:

  1. Super, ze robisz maraton!! <3 jezu, jak cudownie xd nie no, ja to ich normalnie uwielbiam i słodziaki mi jak najbardziej odpowiadają ;) nie moge sie doczekać kolejnego tak dobrego xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam kolejną gorącą noc u tej dwójki. ;>

    Siatkarze w garniturach... Tak, to jest prześliczny widok. :3 Zdecydowanie ładniej im w nich, niż w tych koszulkach meczowych. A najładniej, to w ogóle im bez koszulek, o. ;p

    Boże, jaki Krzysiu... :D Uwielbiam go, nawet jeśli jest bohaterem drugoplanowym xd Serio zaproponował, żeby założyli jej konto na Instagramie?
    I teraz będą dwie wieże z Bełchatowa cierpieć, bo Elenka będzie mieć więcej fejmu niż oni. xdd

    U mnie nowy rozdział będzie ju... dzisiaj już w sumie. :D Po meczu Resovii. ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierogi i placki były mega! hahah xd
    Słooodziaki z tej naszej pary *-* Karol taki no.. xd *-*
    Jakie rozstanie?!?!?!?! Mam nadzieje że to żart! :D
    Buziaki;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tych dwoje...genialny pomysł z maratonem ;* bo na każdy rozdział czekam z niecierpliwością...
    Mi nawet takie słodziaki pasują ^^ ale wiadomo nigdy nie jest cukierkowo cały czas...czekam na dalszy rozwój sytuacji u tych dwoje oraz Agi z Wronką ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ukaże się jeszcze dzisiaj rozdział?
    Zapraszam do siebie na 38 :*
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń