środa, 24 grudnia 2014

~Rozdział 48~

Obudziły mnie promienie słońca świecące po moich oczach. Zmrużyłam powieki, przewróciłam się na drugi bok i odetchnęłam głęboko. Oczy otworzyłam dopiero po kilku minutach leżenia. Podniosłam się do pozycji siedzącej, ale mnie głowa boli. Raaanyyy. A poza tym to słabo pamiętam wczorajszy wieczór. Niby są przebłyski. Wstałam z łóżka przecierając oczy i ziewając poszłam do kuchni.
- O wstałaś wreszcie - uśmiechnął się Wrona siedzący w kuchni z Agą,  a ja stanęłam w miejscu i popatrzyłam pytająco na Andrzeja
- A co on tutaj tak wcześnie? - zapytałam kierując się do butelki coca-coli
- Jakie wcześnie? 14 jest kobieto - zaśmiał się siatkarz
- 14?! O Boże! Słabo pamiętam wczorajszy wieczór. Mam nadzieję, że wy lepiej - zmarszczyłam czoło upijając dość dużo napoju i biorąc tabletkę na ból głowy po czym siadłam przy stole.
- Za to my z Kłosikiem pamiętamy wszystko chociaż to my mieliśmy się upić ja zwycięstwo - zaśmiał się środkowy
- Karol też jest?
- Tak, w łazience - odparł
- Dobrze, że już jesteś bo oni nie chcieli mi nic powiedzieć dopóki ty nie wstaniesz bo nie chciałoby im się dwa razy powtarzać - rzuciła Witczak wywracając oczami na co się zaśmiałam, a do kuchni wkroczył Karol.
- No wreszcie wstała, Śpiąca Królewna - uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie
- Mogłeś ją pocałunkiem obudzić, od razu by wstała - wyszczerzyła się blondynka
- Ale pocałunkiem to była Śnieżka - zaśmiał się Andrzej
- Dobra, nie ważne, zresztą i tak wszystko jedno, teraz nam opowiedzcie to takiego wczoraj robiłyśmy głupiego - zaczęłam - A tak w ogóle to bardzo się wygłupiłyśmy? - zapytałam. Środkowi spojrzeli na siebie i parsknęli śmiechem - O matko - obie ukryłyśmy twarz w dłoniach
- Nie pije więcej - oświadczyła Agnieszka, na co ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem, aż się popłakałam - No i z czego się śmiejesz? - zapytała głupio
- Nie ma szans żebyś nie piła - otarłam łzę - Jak jeszcze by była Karolina to dopiero by było. No ale mówcie, mówicie - zwróciłam się do siatkarzy i podparłam podbródek na dłoniach.
- No więc gdy już się upiłyście i musieliśmy wychodzić, uparłyście się jak osły, że nigdzie nie idziecie - zaczął Karol - no to staliśmy jakieś 20 minut na środku sali zanim udało nam się was przekonać żebyście się ruszyły. Gdy już prawie wychodziliśmy nagle się zatrzymałaś - zwrócił się do mnie - i stwierdziłaś, że na pewno stąd nie wyjdziesz bez balona...
- Stop. Czekaj. Moment. Chwila. - uniosłam jedną rękę - Że bez czego? - zmarszczyłam brwi
- No bez balona. Wiesz, okrągły, dzieci lubią się nim bawić, ale nigdy nie umieją sobie nadmuchać ani zawiązać - wyjaśnił Andrzej
- A ten balon jeszcze tu gdzieś jest? - zapytałam z wielkim uśmiechem
- Jak się nie mylę to leży w twoim pokoju na podłodze - oznajmił Kłos a ja podreptałam po ową rzecz i gdy weszłam do kuchni pojeździłam nim po włosach Agi, które się naelektryzowały, natomiast ich właścicielka nieźle wkurzyła na co posłałam jej tylko buziaka w powietrzu.
- Tak, a jak już ci tego balona wręczyłem to zaczęłaś wybrzydzać, że musi być niebieski - wywrócił oczami Kłosik
- Bo niebieski to spoko kolor - wyszczerzyłam się
- Czerwony też, nie wiem co ci w nim nie pasowało - wzruszył ramionami
- Nie wiem, nigdy za nim nie przepadałam. - wytknęłam język w jego kierunku
- Jak już łaskawie mogliśmy iść dalej stwierdziłyście, że ściągniecie buty i na boso i pieszo pobiegniecie sobie do domu, ale udało nam się was zatrzymać więc szczęśliwie dotarliśmy tutaj.
- Nie było aż tak źle nie, Lenka? - uśmiechnęła się Agnieszka
- Bywało znacznie gorzej - wyszczerzyłam się
- A właśnie bo wczoraj gdy powiedziałem, że nie możemy dać się wam więcej upić, Aga stwierdziła, że "jak jeszcze żyjemy to jest spoko" - ujął to w tzw. króliczki - O co chodziło, wyjaśnicie nam? - zapytał Wronka, na co my zajęłyśmy się niepohamowanym śmiechem, a siatkarze tylko patrzyli na siebie z dziwnymi minami
- Bo.... bo chodzi o to ... - zaczęłam ale śmiech mi nie pozwolił, więc Witczak kontynuowała
- Chodzi o to, że kiedyś po pijaku zgubiłyśmy gdzieś taką jedną Martynę, wszystkie ślady, które znalazłyśmy wskazywały na to, że ją zabiłyśmy, a potem okazało się, że ona po prostu nie odzywała się bo zgubiła komórkę.
- Idiotki - stwierdził tylko kręcąc z politowaniem głową Wronka
- Czasem nam się zdarzy - wyszczerzyłam się
Właściwie cały dzień spędziliśmy we czwórkę na mieście, to kino, to kręgle, to kawiarnia i tak nam zleciało. Wieczorem rozdzieliliśmy się ponieważ Agnieszka z Andrzejem pojechali do środkowego, a my postanowiliśmy jechać do nas. Weszliśmy do mieszkania.
- Padam na twarz - przeciągnęłam się siadając na komodzie i czekając aż siatkarz zdejmie swoje buty.
- Czyli opierdalanie się na kanapie nam pozostaje? - zaśmiał się a ja razem z nim
- Na to wygląda - skinęłam głową i się uśmiechnęłam
Wieczór spędziliśmy więc tak ja cały dzień czyli  w atmosferze lenistwa uwieńczonej namiętną nocą w sypialni. Chyba pora się przyzwyczajać.



Dni leciały mi w zasadzie prawie tak samo. Nic nadzwyczajnego się nie działo.
18 października siatkarze mieli rozegrać spotkanie z Olsztynem więc po rannym rozruchu właściwie bo treningiem tego nazwać się raczej nie da wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy w kierunku Olszyna. Po 4 godzinach czyli o 15:30 byliśmy w stolicy województwa warmińsko-mazurskiego. Wyszliśmy z autokaru rozprostowując kości i przeciągając się na wszystkie strony. Wrona tak się przeciągał, że oberwałam jego wielką łapą w nos. Na szczęście nic mi się nie stało więc poszło to w zapomnienie, znaczy u niego poszło, bo ja to sobie zapamiętam! I jeszcze się zemszczę! Mieliśmy trochę czasu na odpoczynek po podróży po czym skierowaliśmy do hali widowiskowo-sportowej "Urania". Weszliśmy do budynku, dałam Kłosowi buziaka na "powodzenia" i uciekłam mu śmiejąc się ponieważ wiedziałam, że miał ochotę przygwoździć mi do ściany.
- Nie tym razem Karolku! - posłałam mu buziaka odwracając się do niego twarzą.
- Wredna kobieta - mruknął na co jeszcze bardziej się zaśmiałam.
- Powodzenia! - rzuciłam jeszcze i dziarskim krokiem weszłam na salę. Znalazłam sobie dobre miejsce za bandami i czekałam aż zawodnicy pojawią się na rozgrzewce. Wyszli, wykonali rozgrzewkę a następnie drużyny na środku się zaprezentowały. Jak się okazało Olsztyn także postanowił wręczyć jakieś pamiątki naszym mistrzom świata. Ja, aby lepiej to uwiecznić przeniosłam się trochę bardziej w stronę kwadratu dla rezerwowych. Chłopaki otrzymali pamiątkowe plakaty ze swoimi zdjęciami oraz kwiaty. A kto im miał tego przypilnować? Oczywiście! Dobra odpowiedź! Elenka! Podbiegli do mnie szybko i przełożyli mi to przez bandy, na odchodne rzucając, że u mnie jak u mało kogo będą bezpieczne. No i się tak z nimi będę męczyć przez całe spotkanie żeby "były bezpieczne". Super! W trakcie trzeciego seta, który zanosił się na ostatni poczułam jak za wibrował mi telefon. Wyciągnęłam go więc z kieszeni spodni i odczytałam wiadomość, jak się okazało od Miśka, który się przeziębił i na mecz nie pojechał.
                                            "Zdjęcia cykaj a nie stoisz tylko!"
                                                "Skąd ty wiesz co ja robię? O.o"
                "Ma się kontakty ^^ A tak serio to cię kamera na chwile pokazała XD"
                                  "No widzisz? Mnie teraz pokazują częściej niż ciebie :P"
                                                         "Cicho bądź i zdjęcia rób!"
 Taaaa, wiem, że go zgasiłam! Brawo El 1:0!
                                          "Ja się przecież nie odzywam Michałku ;*"
Więcej już nie odpisał. Urażona męska duma bo nie ma co odpisać. Ja to umiem ludzi zagiąć. Mecz zakończył się szybkim 3:0 dla Bełchatowian, MVP został Kacper Piechocki. Chłopaki podeszli do mnie aby odebrać swoje nagrody.
- Coś mi się należy chyba za to pilnowanie nie? - zapytałam ironicznie wchodząc na boisko na co Karol pocałował mnie namiętnie
- No, chyba wystarczy, weź ją tak jeszcze dwa razy od nas i załatwione - wyszczerzył się Mariusz
- Mi to odpowiada - Kłos też się wyszczerzył
- Liczyłam na jakieś żelki..... czy coś w tym stylu - powiedziałam zawiedziona na co środkowy się oburzył a dwaj pozostali wybuchli śmiechem.
- Wredota - mruknął
- Wiem - wyszczerzyłam się - Michała też już dzisiaj wkurzyłam.
- Ooo a to czym? - zaciekawił się od razu Wlazły - No co? - zapytał gdy popatrzyliśmy na niego pytająco - Muszę mieć go czym torturować - wzruszył ramionami na co przybiłam z nim piątkę.
- Sprowadziłam cię na złą drogę Mario - zauważyłam wręczając mu swój telefon, na ekranie którego widniała moja rozmowa z bratem. Atakujący i środkowi zaśmiali się i zgodnie stwierdzili, że Winiar to nie ma ciętej riposty. Nie żeby tak całkiem nie miał, czasem mu się zdarzy, ale do mojego poziomu to mu jeszcze dużo brakuje. Siatkarze ruszyli do rozdawać autografy znowu powierzając mi swoje rzeczy. To po co w ogóle je brali?! Ich logika. Wyszłam załadowana z hali i poprosiłam kierowcę, aby otworzył mi drzwi do autokaru. Weszłam do środka i zostawiłam tam rzeczy siatkarzy oraz swoje i usiadłam sobie. Wyszukałam w swojej torbie słuchawki, które podłączyłam do swojego czarnego Sony Xperia m2, włączyłam muzykę i patrząc w okno na halę czekałam aż wyjdą z niej siatkarze. W końcu to nastało. Miejsce obok mnie zajął Karol, który już po chwili stał się moją prywatną poduszeczką. Oparłam głowę na jego ramieniu i szybko zasnęłam choć nie było wcale późno, raptem 20:20.
Obudziłam się gdy mijaliśmy tabliczkę z napisem Bełchatów. Przeciągnęłam się i omiotłam wzrokiem autokar. Karol spał, właściwie tak jak reszta siatkarzy. Postanowiłam ich nie budzić. Odłączyłam słuchawki od telefonu, ale zapomniałam, że słuchałam na nich muzyki więc i tak niechcący obudziłam chłopaków głośną muzyką, która popłynęła z głośnika urządzenia.
- Sorki - zaśmiałam się, a po chwili dostałam w głowę poduszką od Nicolasa - Dzięki Nico, takiej jeszcze nie mam - wyszczerzyłam się do rozgrywającego, na co on strzelił sobie facepalma, natomiast reszta autokaru wybuchła śmiechem. Po kilku minutach dotarliśmy pod halę. Wszyscy w tempie ślimaka podnieśli tyłki z siedzeń i wyszli z pojazdu.
- Poduszkę możesz sobie zatrzymać jako spóźniony, przedwczesny prezent urodzinowy. Niepotrzebne skreślić - zaśmiał się Uriarte
- Dziękuję bardzo to chyba jednak będzie spóźniony, ale lepiej późno niż wcale nie? - puściłam mu oczko
- A jak - wyszczerzył się.
Pożegnałam się z nim i po chwili podszedł do mnie Karol i łapiąc za rękę pocałował po czym wyszczerzył się .
- Co się tak cieszysz hmm? -  zapytałam gdy wolnym krokiem szliśmy do swoich samochodów
- Bo mam taką cudowną dziewczynę, a poza tym zobacz jakiego my mamy farta.
- Ponieważ?
- Ponieważ spędzamy ze sobą o wiele więcej czasu niż na na przykład taki Wrona z Agnieszką - uśmiechnął się gdy stanęliśmy obok mojego auta i zaczął kołysać naszymi rękami w prawo, w lewo, w prawo, w lewo, w prawo, w lewo, w prawo, w lewo, w prawo, w lewo. Można wejść w hipnozę.
- No faktycznie - uśmiechnęłam się - Mamy farta - powiedziałam cicho zbliżając się do Kłosa, aby go pocałować. Gdy się oderwaliśmy, niestety trzeba było się zbierać do mieszkania i się wyspać na jutrzejszy trening. Westchnęłam.
- Nie wyśpię się na jutro -zrobiłam smutną minką
- Oooo bidulka - zaśmiał się - Nie wiem czy zauważyłaś, ale my również się nie wyśpimy
- Wy to tam nic - machnęłam ręką - To ja tu potrzebuje dużo snu! - zaśmiałam
- Patrzcie państwo jaka się znalazła! - oparł się o swoje auto
- Ale taką mnie kochasz - wymruczałam wprost w jego usta, złączając je razem ze swoimi  w pocałunku.
- No racja, kocham cię taką - uśmiechnął się - A teraz już jedź bo się serio nie wyśpisz - cmoknął mnie w czoło
- Ale mi się troskliwy chłopak trafił - stwierdziłam
- Najlepszy - wyszczerzył się i otworzył pilotem swój samochód co zrobiłam również i ja po czym siebie i swoje rzeczy wpakowałam do pojazdu  i odjechałam w stronę mieszkania. W środku byłam o 00:45. Zdjęłam buty a rzeczy zostawiłam na komodzie w korytarzu. Od razu cicho, aby nie obudzić Agnieszki pokierowałam się do swojego pokoju wraz z poduszką od Nicolasa. Trzeba wypróbować nie? Przebrałam sie tylko w piżamę i wskoczyłam do łóżka.


Wstałam i przeciągnęłam na wszystkie strony. Wyciągnęłam rękę po telefon i sprawdziłam ile jeszcze mam czasu. Na zegarku widniała godzina 9:10. O fuck! No to sobie pospałam. Zerwałam się jak poparzona z łóżka. Szybko wzięłam z szafki co wpadło mi ręce (klik) i pobiegłam przebrać się do łazienki. Ogarnęłam się, włosy zostawiłam rozpuszczone, potuszowałam rzęsy, nałożyłam trochę podkładu oraz błyszczyk i szybko znalazłam się w kuchni, gdzie spojrzałam na zegarek. Była 9:38. Nie miałam czasu na jedzenie więc tylko napiłam się trochę soku z butelki i szybko w korytarzu ubrałam adidasy, wzięłam torbę ze sprzętem, torebkę i zamykając lokum popędziłam do swojej skody. Otworzyłam samochód pilotem po czym rzeczy znalazły się na siedzeniu pasażera, a ja zapięłam pasy, odpaliłam silnik i ruszyłam w kierunku hali. Nie było strasznych korków więc już pół problemu z głowy. Byłam tam o 9:57 dokładnie. Weszłam do budynku i udałam się na salę. Odetchnęłam z ulgą, że zdążyłam. Ja to faktycznie jakieś rekordy pobijam! Po kilku minutach przyszli siatkarze. Kłosik pobiegł, aby się ze mną przywitać krótkim pocałunkiem po czym ścigany przez trenera ruszył na parkiet zabierać się za rozgrzewkę. Ja natomiast przywitałam się z Falascą i zajęłam się robieniem zdjęć. Gdy trening się skończył środkowy od razu do mnie podszedł.
- Dostałaś już zaproszenie do prezydenta? - zapytał szczerząc się, a ja popatrzyłam na niego jak na debila.
- Jakiego prezydenta? Co ty pieprzysz? - zmarszczyłam czoło
- Będziemy uho.. unoho ....unohororo - próbował wyjaśnić Wrona, ale się zpalątał co spowidwało wybuch śmiechu - No dostaniemy ordery no - wywrócił oczami
- Zostaniemy uhonorowani za zdobycie mistrzostwa - wyjaśnił Wlazły
- No właśnie - poparli go dwaj środkowi.
- No to wy będziecie uhonorowani, a nie ja to po co mam jechać?
- No jako nasz fotograf przecież! - wtrącił oburzony moją postawą Andrzej
- Nie wiem, nic nie dostałam. Albo nie widziałam. - wzruszyłam ramionami
- Nic się nie martw, nawet jak nie dostaniesz to cię Kłos przemyci - wyszczerzył się Mariusz
- No właśnie! - wykrzyknął Michał, a my popatrzyliśmy na niego pytająco - Ty mi siostrę człowieku zabrałeś! - oburzył się
- Czy ty za mną tęsknisz? - rozczuliłam się
- Kpisz chyba - prychnął - Nie, ja. Daga, Antek i Oliwier - uniósł wysoko podbródek - Ja wciąż jestem oburzony za wczoraj - powiedział wyniośle na co się zaśmialiśmy.
- Oj no przepraszam, a do Oliwiera wpadnę jak najszybciej, a mogę go nawet właściwie dzisiaj zgarnąć bo kina miałam go zabrać razem z Arkiem - przypomniało mi się
- No super, ja na treningu a moja dziewczyna mi się po kinach będzie włóczyć z innymi chłopakami - mruknął Karol
- Tak, masz być o co zazdrosny, zwłaszcza, że ich wiek nie przekracza 10 lat, a jeden to mój bratanek - wybuchnęliśmy śmiechem
- Dobra, ale i tak będę ich miał na oku - wyszczerzył się
- Jak sobie chcesz - wzruszyłam ramionami - To poinformuj tam syna, że dzisiaj parszywa ciotka zabiera go do kina i na pizze - zwróciłam się do Winiara - I ty też Arkowi powiedz - powiedziałam do Szampona
- Na pewno się ucieszy - wyszczerzył się Wlazły
Pożegnałam się z siatkarzami, z jednym wiadomo czulej niż z pozostałymi i ruszyłam do mieszkania. 12:30 czyli trzeba by coś ugotować. Zrobiłam więc pierogi ruskie oraz ze śliwkami i zjadłam z apetytem, bo od rana nie miałam nic w ustach. O 14 wróciła Agnieszka porozmawiałyśmy chwilę a później poszłam do swojego pokoju żeby zadzwonić do Karoliny, pewnie dostane niezły opieprz na początku bo nie odzywałam się od baaardzo dawna. Z resztą jaki opieprz, ja zostanę zabita słownie! Wybrałam numer Olszewskiej w spisie kontaktów.
- No proszę, proszę, proszę kto to się wreszcie raczył odezwać.
- Tak wiem przepraszam, przepraszam, chylę głowę, bo cię oraz mojego chrześniaka zaniedbałam jak diabli.
- Chrześniak tego za bardzo nie odczuł ale ja to już co innego. Ale nie wybaczę ci tego mendo przebrzydła. Ta druga też się do mnie odzywa, nie dzwoni, nie pisze. No po prostu coś niedopuszczalnego!
- Co do drugiej mendy to już nie do mnie skargi i zażalenia - zaśmiałam się - Ale dzisiaj będziesz miała okazję żeby się z takim celebrytem jak ja spotkać - zaśmiałam się
- No co ty nie powiesz? - pewnie wywróciła ślepiami
- Wpadnę po ciebie i pojedziemy razem z Oliwierem i Arkiem do kina a potem na pizze bo już im bardzo dawno obiecałam i ciągle nie było jakoś czasu, to jak piszesz się? Masz czas?
- Jasne, o której mam być gotowa?
- Puszczę ci sygnał kiedy będę wyjeżdżać, ok?
- Jasne, no to na razie.
Zakończyłam połączenie po czym zaczęłam następne, tym razem do brata.
- O której mam młodego zwinąć?
- Jak możesz to o 16 byłoby bosko - odparł
- Da się zrobić. A o której go odstawić?
- Zadzwoń o której będziecie wracać, albo puść mi sygnał ok?
- Jasne, no to na razie
- Cześć
Następnie wykonałam także połączenie do Wlazłego i poinformowałam go, że o 16 wpadnę po Arka. Przebrałam się (klik) umalowałam i o 15:45 wyszłam z mieszkania. Najpierw pojechałam pod dom Winiarskich. Zaparkowałam na podjeździe i dzowniąc dzwonkiem od razu weszłam do domu. Jak rodzina to rodzina nie? Wkroczyłam do korytarza gdzie Dagmara pomagała Oliwierowi z kurtką.
- No cześć - uśmiechnęłam
- Cześć ciociu! - ucieszył się mały, którego przytuliłam na powitanie. Przywitałam się także z Dagą.
- Na prawdę chcę ci się z własnej woli użerać z takimi łobuzami? - zaśmiała się opierając o ścianę.
- Spokojnie, taką im dyscyplinę wprowadzę, że słówkiem nie pisną - wyszczerzyłam się na co młody Winiarski przeraził - Spokojnie, żartuję przecież - poczochrałam włosy blondynka na co się oburzył, słowo daję, cały Michał. Gdy jeszcze miał dłuższe włosy, to co tylko się ich dotknęło to od razu szał. Ale przynajmniej było śmiesznie.
- No to miłej zabawy.
- Tylko grzeczny bądź! - krzyknął jeszcze z salonu Winiar.
- A to już nie łaska się z siostrą przywitać?! - rzuciłam oburzona.
- Przepraszam ale jestem trochę zajęty - zaśmiał się.
- Jasne, jasne. - mruknęłam - Jeszcze się kiedyś policzymy - odparłam - Dobra, lecimy. Pa - rzuciłam do Winiarskiej i wyszliśmy z domu wsiadając do auta. Odebraliśmy też młodego Wlazłego po czym pojechaliśmy w kierunku mieszkania Karoliny. Wysłałam jej sms'a żeby zeszła na dół
- Na kogo czekamy czekamy ciociu? - zapytał Arek
- Tylko nie ma wujka Karola bo cały film będą się całować. Fuuuujj - skrzywił się Oli
- Oliwier - skarciłam go ze śmiechem, na co on odpowiedział mi wyszczerzem - Czekamy na moją przyjaciółkę Karolinę. - wyjaśniłam chłopcom
Po chwili blondynka siedziała już razem z nami w samochodzie i kierowaliśmy się w stronę kina, w którym poszliśmy na film, który chcieli dzieciaki. Po skończonym seansie pieszo podeszliśmy sobie do pizzerii. Całą drogę młodzi rozmawiali z ożywieniem o filmie, a my z Karolą w zasadzie o wszystkim i o niczym. Doszliśmy do pizzerii i jak zwykle moje zdanie w wyborze pizzy było bardzo znikome. Zamówili jakąś oraz napoje, a gdy już zajadaliśmy się naszą "kolacją" zaczęliśmy znowu gadać jak najęci. Chłopaki sobie, a my sobie. No co? Nie widziałyśmy się od finału więc trochę czasu już minęło. Trzeba nadrobić zaległości.
- Nawet ostatnio twoja mama mi się skarżyła, że się do niej też nie odzywasz - rzuciła Karola, a ja walnęłam się dłonią w czoło.
- Wymęczycie mnie, ja nie mam czasu żeby się ciągle do wszystkich odzywać, a ona zadzwonić nie mogła? - fuknęłam
- Widać nie mogła - zaśmiała się. Wtem rozdzwonił się mój telefon. "Mama"
- O wilku mowa - zawtórowałam jej, wstałam od stołu i wyszłam na zewnątrz, aby w spokoju porozmawiać z rodzicielką.
- Właśnie o tobie rozmawiałam  - przywitałam ją śmiejąc się
- No popatrz jak trafiłam - zrobiła to co ja - A można wiedzieć z kim?
- Z Karoliną. Na pizzy właśnie jestem razem z nią, Olim i Arkiem.
- A Karola gdzie zgubiłaś?
- Niestety trening wzywał.
- No to chyba, że tak. Może wpadłabyś z nim do nas w ten weekend co?
- Ummm.... - zmarszczyłam czoło starając sobie przypomnieć dalszy terminarz spotkań siatkarzy Skry - niestety nie da rady. Chłopaki grają u siebie mecz w sobotę o 15 i nie bardzo nam pasuje. Przyjadę pewnie dopiero na Wszystkich Świętych, ale i tak nie na długo bo 4 lecimy do Czech na Ligę Mistrzów
- Ehhhh....  No i córcia mnie całkiem opuściła - westchnęła
- Przecież masz jeszcze jedną - zaśmiałam się
- A może ja chcę mieć dwie tutaj przy sobie? - założę się, że zrobiła minę obrażonego dziecka.
- No trudno, jedna musi ci wystarczyć. A teraz muszę już kończyć. Jeszcze się zgadamy kiedy wpadnę. Pozdrów tam wszystkich. Papa.
- No pa córcia, pa. Aha! Powiedz tam jeszcze temu swojemu niewdzięcznemu bratu, że było by miło gdyby od czasu do czasu zadzwonił i dał znać, że jeszcze żyje, ok? - zaśmiała się
- Jasne - zawtórowałam jej - Pa, kocham cię.
- No ja ciebie też. Pa córuś.
Rozłączyłam się i weszłam z powrotem do restauracji. Okazało się, że oni już mi wszystko zjedli i na dodatek przyjęli takie miny niewiniątek, że chyba nawet ja nie potrafiłabym lepiej zagrać.
- Osz wy! Już was nigdy na pizze nie zabieram - fuknęłam oburzona
- Trzeba było nie wychodzić - wzruszył ramionami Arek mówiąc to jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie na co Karolina w śmiech. No proszę jakie poparcie, a ja jestem pewna, że ona brała w tym udział. Kudrę olek! Taka to przyjaciółka.
- Dobra, młodzi - odetchnęłam patrząc na zegarek. - 20. Wypadałoby się w domu pokazać co?
- Eeeeeee - jęknęli przeciągle.
- No co ja wam poradzę. Jutro szkoła i przedszkole też otwarte - poczochrałam włosy młodego Wlazłego. Chłopcy ociężale podnieśli się ze swoich krzeseł. Nie lepiej było z Olszewską. Ta to dopiero się ociągała. W końcu wyszliśmy z restauracji płacąc i podążyliśmy do mojego samochodu. Najpierw odwiozłam blondynkę bo najbliżej było do jej bloku. Następnie Arkadiusz znalazł się w swoim domu no i został mi tylko Oliwier. Podjechaliśmy na podjazd Winiarskich i wysiedlismy z auta po czym niestety musieliśmy czekać, aż ktoś łaskawie otworzy nam drzwi bo się wzięli i normalnie przed nami zamknęli kurde. W końcu Michał się zlitował.
- Cały i zdrowy jesteś synu? - zapytał przerażony dotykając twarzy Oliwiera.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. - mruknęłam
- El, może wejdziesz? Napijesz się czegoś? My właśnie kolację jemy. - w korytarzu pojawiła się Dagmara
- A chętnie się napiję. - uśmiechnęłam się do brunetki po czym wkroczyłam do kuchni i zasiadłam przy stole. - Mama mi się na ciebie skarży - zwróciłam się do brata upijając łyk soku
- Coś nowego. Zawsze to mi na ciebie się skarżyła bo podobno "miałem na ciebie duży wpływ" - wyszczerzył się
- No popatrz, czasem potrzebna zmiana - wytknęłam mu język - Kazała ci powiedzieć, że miło by było gdybyś czasem dał znak, że żyjecie. A właśnie. Na 1 listopada jedziecie do Wałbrzycha? - spojrzałam na Dagę
- Prawdopodobnie tak - odparła - A ty?
- No wypadało by się pokazać - uśmiechnęłam się lekko - Pewnie z Karolem pojadę - gdy to powiedziałam Winiarska wpadła w atak śmiechu, a my z bratem parzyliśmy to na siebie to na nią z wielkimi oczami i pytającymi minami. Po chwili się uspokoiła.
- Przypomniało mi się jak się dzisiaj skarżył, że Karol mu siostrę zabrał - odpowiedziała ocierając łzę z oka
- Pffff, a mi mówił, że się za mną nie stęsknił tylko, że ty i chłopaki.
- A to kłamca - mruknęła na co się zaśmiałam - Aha i mówił jeszcze, że jak nie będziecie się tak ciągle kłócić, to wypadnie z formy i co to z nim będzie jak straci swój cięty język. Już go podobno zjechałaś wczoraj - śmiała się cały czas, ale zdołałyśmy przybić piątkę, a Misza autentycznie się fochnął.
- Już mu trochę poziom riposty opadł faktycznie - poparłam ją śmiejąc się.
- Jesteście okropne - fuknął.
- Wiemy Misiu - powiedziałyśmy równo wysyłając mu buziaka. Posiedziałam u Winiarskich do 21 po czym zaczęłam się zbierać. 
- Oli co się mówi? - szturchnął chłopca Winiar
- Dziękuje, ciociu, moja kochana, najlepsza pod słońcem i w ogóle - przytulił mnie mocno co spotkało się z moim szerokim uśmiechem.
- Nie ma za co. -uśmiechnęłam się szeroko - Jakbyś jeszcze kiedyś na jakiś film chciał iść a rodzice nie mieli czasu to wiesz do kogo dzwonić - puściłam mu oczko
- Sie wie - wyszczerzył się
- Rozpieszczasz nam dziecko - wtrącił się przyjmujący
- Oj tam, oj tam. Czyjeś muszę nie? - puściłam mu oczko - Papa - pożegnałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i odjechałam w stronę swojego bloku. W mieszkaniu byłam po kilku minutach. Weszłam do środka. Agnieszka siedziała sobie w salonie popijając kakao
- Oooo kupiłaś kakałko - ucieszyłam się
- A kupiłam. W szafce stoi - pokierowała się.
Po kilku minutach ja także siedziałam z gorącym napojem na kanapie w salonie i razem oglądałyśmy jakiś film, który wybrała blondynka
- Wiesz, musimy sobie zrobić jakiś taki babski dzień. Ty, ja Karolina, pójdziemy gdzieś na jakieś zakupy czy coś. - zaproponowała Aga
- Super pomysł - uśmiechnęłam się szeroko. - Jak da się ustalić jakiś odpowiedni termin to jak najbardziej trzeba się wybrać - upiłam łyk napoju.
- A właśnie. Karolka nie wkurzała się tam za bardzo na mnie? - zaśmiała się
- Nazwała cię tylko przebrzydłą mendą ale bo to pierwszy raz?
- Musi wymyślić coś nowego - przytaknęła mi śmiejąc się
Gadałyśmy sobie tak jeszcze trochę, tu komentowałyśmy akcję w filmie, a zaraz rozmowa spadała na zupełnie inne tory. Około 22:30 odniosłyśmy kubki i ruszyłyśmy do swoich pokoi. Wzięłam ze swojego piżamę i pierwsza zajęłam sobie łazienkę. Ogarnęłam się po czym udałam się do pokoju, aby zasnąć o zresztą szybko mi się udało.





Witam (i o zdrowie pytam ;D)Was w Wigilię :D Ile już pierogów ulepiłyście? xD Je jeszcze ani jednego, ale mam jeszcze czas ;)
Chciałam dodać wczoraj ten rozdział. O, taka mała niespodzianka, ale jak ja coś chcę to z reguły mi się nie udaje więc i tym razem było tak samo.
Łapcie tutaj świąteczną nutkę ;) (klik)

 Życzę Wam moje drogie czytelniczki duuużo zdrówka bo to najważniejsze, szczęścia, pomyślności, spełnienia wszystkich, nawet najskrytszych marzeń. Nie zapomnianej zabawy sylwestrowej oraz wieeeeele siatkarski emocji w przyszłym roku, których na pewno nie zabraknie ;) I aby ten 2015 rok był lepszy niż ten ;)

Pozdrawiam ;**

6 komentarzy:

  1. Jaaki długi rozdział! :D Super, lubię takie. :)

    Uczucie między Karolem i Eleną rozkwita, to dobrze. :) Takie słodziaczki. Czy u nich zawsze będzie tak słodko, czy zamierzasz coś pokomplikować? :D
    Nie, żebym się tego domagała, bo jak dla mnie, taka sielanka może trwać cały czas. ;)

    Winiar i Elena... :D Kto się czubi, ten się lubi. Uwielbiam te ich kłótnie. Typowe, kochające się rodzeństwo.
    Ale że Misiek nie dzwonił do rodziców? Oj, Winiarski, Winiarski...

    Sytuacja z poduszką Uriarte rozwaliła mnie doszczętnie. :D Po co on ją rzucał? xdd

    Widzę, że Andrzej z Agnieszką też już oficjalnie są parą? ;>

    Pozdrawiam. :*
    Wesołych Świąt życzę. :*
    I zapraszam do mnie na nowiutki, świeżo wrzucony, rozdział X. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to chłopcy mają prywatnego ochroniarza dla swoich rzeczy xD
    Ten Kłos to by się tylko całował ^^
    Winiar i El to naprawdę mają świetne teksty i zachowują się jak dzieci...jak Oni się kochają heheh ;)
    No to już mogą chodzić na podwójne randki ;D no może być do końca wszystko takie super i słodkie mi to nie przeszkadza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki megaśnie długi ten rozdział! *=* Oby takich wiecej!
    Mi się zdaje czy uczucie międzu Karolem, a Eleną jest bardzo mocne i cały czas się zwiększa? :3
    Winiar taki zazdrosny, mrrr.

    Tobie również wesołych świąt i wystrzałowego sylwestra! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com Nowy rozdział :)
    Ps. W wolnej p chwili postaram się nadrobić u ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja uwielbiam takie długie rozdziały <3 prosimy o wiecej ;D sielanka trwa, ciekawe na jak długo xd mam nadzieje ze do konca ;D czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham te opowiadanie. Ha! Winiarski taki braciszek troskliwy. Zapraszam w wolnej chwili do siebie:) http://volleyball-its-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń