niedziela, 14 grudnia 2014

~Rozdział 45~

Dzisiaj chłopaki mieli trening o 10 więc wstałam sobie spokojnie o 8. Podążyłam do kuchni, Agnieszki już nie było, ale były pyszne kanapki w lodówce. Wyciągnęłam na stół jedzenie i zrobiłam sobie kawę. Włączyłam radio stojące na lodówce po czym usiadłam i zabrałam się za konsumowanie. Już sobie wyobrażałam miny chłopaków jak mnie zobaczą. Najbardziej to ciekawa byłam wyrazu twarzy Karola i Michała. Oczy im pewnie na wierzch wyjdą. Uśmiechnęłam się na obrazy, które podsyłała mi wyobraźnia. Gdy już zaspokoiłam głód poszłam po ubrania (klik) po czym ogarnęłam się w łazience. Włosy uczesałam i zostawiłam rozpuszczone po czym zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam z pokoju torbę ze sprzętem po czym z szafki w kuchni wzięłam kluczyki do auta oraz telefon, torebkę zarzuciłam na ramię i zamykając drzwi wyszłam z mieszkania. Zbiegłam po schodach i kładąc sprzęt i torebkę na siedzeniu pasażera odpaliłam auto i ruszyłam w stronę hali. Byłam tam w nieco ponad 10 minut. Wysiadłam z auta i sprawdziłam jeszcze godzinę 9:45. Wzięłam rzeczy i podążyłam do gabinetu prezesa aby się "zameldować". Zapukałam a po usłyszeniu "proszę" weszłam do środka.
- Dzień dobry - zamknęłam za sobą drzwi, a mężczyzna podniósł wzrok znad papierów i uśmiechnął się
- A witam - uścisnęliśmy sobie dłonie. - Bardzo się cieszę, że już pani do nas dotarła
- Proszę po imieniu - uśmiechnęłam się szeroko
- Dobrze, oczywiście - przytaknął - Tutaj w torbie są pani ... znaczy twoje - uśmiechnął się - dresy oraz kurtka z logiem Skry - wskazał na torbę - W sobotę mamy mecz wyjazdowy, co pewnie pani już wie, ale przypominam. Wyjazd myślę, że będzie około 7. To chyba na razie tyle z tych ogólnych informacji - rozejrzał się dookoła jakby któraś z rzeczy miała mu pomóc w przypomnieniu sobie jeszcze czegoś - Ah! Żaden z chłopaków nie wie o tym, że będziesz z nami pracować. Pamiętam, że chodziło ci o dyskrecje - puścił mi oczko
- Dziękuję bardzo - uśmiechnęłam - Myślę, że po te rzeczy wpadnę po treningu - wskazałam głową na torbę
-Jasne, oczywiście - przytaknął - A teraz już powinniśmy zejść do hali, bo chłopaki zaraz zaczynają. Proszę - otworzył drzwi. Wyszliśmy i skierowaliśmy się do drzwi prowadzących na parkiet. Ustaliśmy, że pokażę się dopiero jak Piechocki mnie "zapowie" Spojrzałam przez szybkę w drzwiach na siatkarzy. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz gdy zobaczyłam Karola.
- Tak, jak zapewne wiecie w tym sezonie będziemy mieć nowego fotografa - zaczął gdy wreszcie udało mu się wraz z trenerem uciszyć chłopaków. Nie myślcie sobie, że po zwykłym "proszę o uwagę" lub "proszę o cisze" oni się uspokoili. Oooo nie. Dopiero pod groźbą 10 dodatkowych okrążeń wokół sali zapanowała cisza i to nie byle jaka, ale idealna słychać było nawet przelatującą muchę - Proszę bardzo zapraszam tutaj panią fotograf - rzucił a ja weszłam do środka
- Tak, tak to właśnie ja. Wracam do moich plebsów, możecie już mi padać do stóp - wyszczerzyłam się. Myślałam, że im oczy z orbit wyjdą. Patrzyli na mnie z szeroko otwartymi i oczami i ustami, a ja, trener i prezes wybuchnęliśmy śmiechem.
- Śmiesznie wyglądacie chłopcy - stwierdziłam
- Lenka! - wreszcie się ocknęli i ci którzy mnie znali ruszyli biegiem w moją stronę.
- Nie, święty Walenty - wywróciłam oczami. Rzucili się na mnie powalając mnie. Dosłownie. Leżałam na podłodze, a oni na mnie. Myślałam, że rzygnę jak mi Wrona przygniótł łokieć do żołądka - Zejdźcie ze mnie, kretyni, jesteście strasznie ciężcy. Ileż można jeść?!?! - krzyczałam spod nich
- Jak dobrze cię znowu widzieć - uśmiechnął się łobuzersko Kłos, który leżał na mnie, po czym pocałował. Strasznie mi brakowało smaku jego ust przez te dni, które spędziłam w Wałbrzychu. Również się uśmiechnęłam. Po chwili spełnili moją prośbę i wstali ze mnie.
- Dziękuje, że wreszcie raczyliście swoje cielska podnieść - rzuciłam ironicznie
- Ty, zaraz, zaraz, od kiedy ty miałaś tą propozycję, co? - zmrużył oczy Michał
- Eeeee.... pamiętacie jak mieliśmy zgrupowanie w Bełchatowie? - podrapałam się po karku, skinęli głowami - No. To od wtedy - wyszczerzyłam się
- To dlaczego nam o tym nie powiedziałaś?! - wykrzyknęli Karol, Mariusz, Andrzej i Michał
- Suprajs! - uśmiechnęłam się głupkowato machając dłońmi.
- Gadaj, mi tu zaraz kto wiedział - rzucił Kłos
- Właściwie to tylko Agnieszka, Karolina, Dagmara i Paulina - wyliczyłam a palcach
- Dagmara?!
- Paulina?! - wykrzyknęli naraz mężowie zacnych pań - I nic nam nie powiedziały? - zapytał zdziwiony Mariusz
- Poprosiłam je - wzruszyłam ramionami - Ale chyba się cieszycie nie? - objęłam Kłosa w pasie
- Pewnie, że się cieszymy - wyszczerzył się całując mnie w skroń
- Dobra panowie. Potem pogadacie czas na trening - klasnął w ręce Falasca. Oni niechętnie ale zaczęli biegać wokół sali. Rozłożyłam swój sprzęt i zaczęłam cykać piękne zdjęcia. I znowu w sieci będą tylko ich piękne ujęcia, a te brzydsze zostawię sobie do szantażu. Tak, na wszelki wypadek.
- Ty jesteś siostrą Michała tak? - zapytał Miguel podchodząc do mnie.
- Tak, Elena - uśmiechnęłam się zakładając włosy za ucho po czym uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Miguel - również odwzajemnił uśmiech - Ty chyba byłaś też ich fotografem w reprezentacji, prawda? - zmarszczył brew
- Tak, a skąd wiesz? - zaciekawiłam się.
- Gdzieś mi tam na finale migłaś - wyszczerzył się - Chyba właśnie z bratankiem i synem Mariusza
- Aa to bardzo możliwe, tak, wtedy pewnie odbijaliśmy - uśmiechnęłam się szeroko na samo wspomnienie 21 września.
- Dziwię ci się jak ty z nimi tyle wytrzymałaś - zaśmialiśmy się razem - Ja czasem to mam ich serdecznie dość .
- Wiesz, lata praktyki. Jak się od urodzenia z takim Michałem przebywa to potem albo stajesz się w połowie takim jak on albo wariujesz - zaśmialiśmy się znowu - No, ja raczej stałam się tą pierwszą wersją
- Hej, hej, hej! słyszałem swoje imię! - wykrzyknął z Winiar - Siostra! Ty mi tu dobrego imienia nie psuj, okey?
- Cicho! Trochę cię muszę po obgadywać - machnęłam ręką - Zresztą każdego mogę trochę - uśmiechnęłam się chytrze
- No to ja czekam - zaśmiał się Falasca
- I trener przeciwko wam - wybuchnął śmiechem Nicolas.
- Bywa - wzruszyliśmy tylko z Hiszpanem ramionami po czym znowu wybuchnęliśmy śmiechem
- A poza tym Misiu ja ci nie mogę dobrego imienia zepsuć bo ty go po prostu nie masz
- Będziesz co chciała! - pogroził mi palcem
- Ja? Chyba ty! Ciekawe komu podrzucisz Oliwiera i Antka jak będziesz chciał iść z Dagmarą na kolację co? - uniosłam brew
- Doooobra, nic nie mówiłem - burknął wywracając oczami a cały zespół wybuchnął śmiechem
- Dobra, koniec. Teraz serio trening! - zarządził Miguel

Gdy skończyli wylewać siódme poty zaczęli się zbierać do szatni.
- EJ! - wykrzyknął nagle Wrona aż stając w miejscu pod wpływem jak myślę swojego kolejnego wręcz genialnego na pewno pomysłu. Ja wraz z moim chłopakiem, bratem, Mariuszem oraz Nicolasem i Facundo, którzy właściwie zatrzymali się przez to, że rozmawiając wpadli na nas. Nie wiem nawet czy Uriarte nie uderzył się w nos o ramie Michała - Skoro ty pracujesz w Bełku to musisz to gdzieś mieszkać nie?
- Naprawdę Andrzejku? - zrobiłam minę jak ostatni debil - Jak ty na to wpadłeś co? - podparłam brodę na dłoni
- Ma się ten łep, nie? - poruszył brwiami. - Ale skoro tu mieszkasz, to masz mieszkanie, którego my nie widzieliśmy!
- No i co w związku z tym? - uniosłam brew - A może ja nie chcę żebyście wiedzieli gdzie ja mieszkam co?
- A ja? - zapytał smutno Karol
- Ty w szczególności - wystawiłam mu język po czym cmoknęłam w policzek.
- Dobra, ale wracając - Wronka uniósł dłoń do góry - Przydały by się jakieś chrzciny nie? - uśmiechnął się diabolicznie
- Tak! - wykrzyknęli wszyscy wchodząc do szatni a ja stanęłam w drzwiach opierając się o framugę - To dzisiaj o 19 u Lenki. Młoda podaj z łaski swojej jakiś adresik czy coś - rzucił Mariusz  i machnął ręką chyba mnie popędzając (?).
- Pewnie, że podam, a tak zabalujemy! Dobrze, że ja jutro muszę być tylko na waszym popołudniowym treningu. Wyśpię się - rozmarzyłam się, a oni jęknęli przeciągle - No ale zapraszam - wyszczerzyłam się. - Serio mówię. Musicie poznać Agę.
- Przecież ja ją znam - prychnął Michał
- Nie jesteś tu sam - przestrzelił mu głowę Facundo
- Właśnie - poparłam go ze śmiechem - Adres wyśle potem wam sms'ami, a tych których numerów nie mam to ich poinformujecie. A teraz muszę już lecieć - rzuciłam jeszcze podchodząc do Karola całując go na pożegnanie. Wychodząc pomachałam im i uśmiechnęłam się szeroko zamykając za sobą drzwi. Skoczyłam jeszcze do gabinetu prezesa po tą torbę i ruszyłam na parking. Wsiadłam do auta i wyjęłam telefon. Wybrałam numer do Agnieszki. Odebrała po 3 sygnale.
- No co tam?
- O której ty będziesz w domu?
- O 15, a co?
- Dzisiaj mamy gości - oznajmiłam
- Jakich gości? - zapytała zdziwiona
- Skrzaty wpadną o 19. Ochrzcić nasze mieszkanie - zaśmiałam się
- A no chyba, że tak. A ty gdzie jesteś?
- Ja właśnie spod hali wyjeżdżam i skoczę na jakieś zakupy
- Dobra, kończę. W domu będę pewnie gdzieś o 15:30. Papa.
- No cześć - zakończyłam połączenie. Odpaliłam auto i pojechałam w stronę najbliższego sklepu. W tym przypadku był to Lidl. Zakupiłam składniki, które były mi potrzebne do zrobienia obiadu oraz przygotowania jakichś przekąsek na wieczór. Zakupiłam też trochę alkoholu. Nie dużo, wiadomo bo chłopcy jutro trening ale po dwa piwa będzie. Do tego jedno dobre wino, ale to na jakąś specjalną okazję. Zapłaciłam za zakupy, wpakowałam je do bagażnika i ruszyłam w kierunku mieszkania. Gdy byłam już w środku wniosłam zakupy do kuchni i położyłam na stole.13:30. Zabrałam się za obiad czyli gołąbki kawalerskie. Do mielonego mięsa dodałam jajko, bułkę, pokrojoną w kostkę cebulkę, czosnek, koperek i posiekaną kapustę. Wszystko dobrze wymieszałam i zaczęłam formować kotleciki. Obtoczyłam w mące i smażyłam przez kilka minut na oleju. Na dno garnka włożyłam kilka liści kapusty, rozłożyłam gołąbki i zalałam bulionem. Podczas gdy one się gotowały sprzątnęłam ze stołu i zaczęłam myśleć co by tu na wieczór przygotować. W końcu wpadł mi pomysł żeby zrobić sałatkę makaronową z papryką i pomidorami. Kupiłam też paluszki z ciasta francuskiego więc nie jest tak, że nic nie mam. Wstawiłam makaron aby się gotował, a sama przerzucałam strony książki kucharskiej zaglądając do gołąbków. Postanowiłam zrobić jeszcze zapiekanki z pieczarkami. To każdy lubi więc na pewno zjedzą a jak nie to zawsze można zamówić pizzę i po sprawię. Z takim postanowieniem wyłączyłam gaz pod gołąbkami i makaronem. Nałożyłam sobie obiad a po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają. Spojrzałam na zegar była już 15:40 czyli Aga. Faktycznie kilka sekund później wchodziła do kuchni.
- No cześć co tu tak pięknie pachnie? - zapytała
- A gołąbki, siadaj już ci nakładam.
Po chwili już obie zajadałyśmy się pysznym obiadem. Przyznam, że bardzo dawno nie robiłam tego dania a wciąż wychodzi mi genialnie! Skromność przede wszystkim. Zjadłyśmy po czym Agnieszka stwierdziła, że mi pomoże. Zabrała się więc za zapiekanki a ja za sałatkę. Gdy skończyłyśmy włożyłyśmy wszystko do lodówki, a ja postanowiłam przez tą godzinę trochę ogarnąć swój pokój. Ubrania powkładałam do szafek, swoje książki, płyty zdjęcia w ramkach i takie różne poukładałam na półki, a kartony na razie wcisnęłam pod łóżko Kiedy indziej się nimi zajmę. Teraz musiałam porozsyłać swój adres zaproszonym gościom. Wysłałam do Mariusza, Karola, Michała i Andrzeja bo tylko ich numery miałam i kazałam porozsyłać innym. Później ogarnęłam się trochę i odgrzałyśmy wszystkie przystawki po czym rozłożyłyśmy je na stole w salonie i o 19:05 zadzwonił dzwonek do drzwi. Okazało się, był to Kłos. Pocałował mnie namiętnie na powitanie po czym zaprosiłam go do środka.
- No, no fajnie się tu urządziłyście - pokiwał głową z uśmiechem
- No wiadomo - wyszczerzyłam się i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi - Wejdź do salonu - wskazałam mu drzwi,  a sama poszłam otworzyć kolejnym gościom, którymi byli jak się okazało cała rodzinka Winiarskich oraz państwo Wlazły. Zaprosiłam ich do środka po czym również pokierowałam do salonu. Jakieś 15 minut później byli już wszyscy którzy mieli się pojawić czyli jeszcze Wroniasty, dwaj Argentyńczycy oraz Włodi. Reszta, jak twierdzili siatkarze była zajęta. Gdy zanosiłam napoje do salonu z góry wreszcie zeszła Witczak. Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam jak się odpicowała. Weszłyśmy razem do salonu.
- To jest Agnieszka, moja przyjaciółka. Niektórych tutaj znasz, nie? - zaśmiała się
- Nie trudno zapomnieć - wybuchnęli wraz z Michałem śmiechem,
- Taaa - wywróciłam oczami. Przez tę dwójkę musiałam gdy graliśmy w butelkę pocałować stopę takiego jednego Kacpra. No i oto cała historia. Potem cały czas mieli ze mnie bekę. Komiczne.
Wszystkich jej przedstawiłam, a ona usiadła obok Andrzeja.
- Ale my tu przyszliśmy obczaić całe mieszkanie, a nie siedzieć w salonie - poderwał się Mariusz
- No to zapraszam. Aga prowadź. - skinęłam na dziewczynę, która wstała z kanapy i poprowadziła gości. Kłos objął mnie w pasie i ruszyliśmy za resztą.
- Fajny masz gust - rzucił gdy gdy na samym końcu wychodziliśmy z mojego pokoju.
- To nie ja urządzałam tylko poprzedni właściciel i trochę Agnieszka - parsknęłam śmiechem, na co on tylko wywrócił oczami
- Dobra, nie ważne - westchnął a ja tylko się z niego śmiałam.
Udaliśmy się z powrotem do salonu gdzie Michał bawił się już w DJ i z moich płyt zapodawał jakieś kawałki. Siatkarze porozsuwali ławę oraz kanapę i fotele tak, że na środku zrobił się mały parkiecik. Oliwierowi i Arkowi postanowiłyśmy wraz z ich rodzicielkami zanieść do mojego pokoju laptopa i trochę przekąsek, aby tam mogli sobie w spokoju w coś pograć, a my w salonie zaczęliśmy tańczyć. Ledwo usiadłam już do tańca porwał mnie Karol. Wszyscy świetnie się bawili, mimo, że nie było aż tyle alkoholu (tylko po jednym piwie) ze względu na jutrzejszy trening chłopaków to naprawdę było bardzo fajnie. Butelkę tym razem postanowiliśmy sobie odpuścić zwłaszcza, że w sąsiednim pokoju były dzieci. Gdy zmęczyłam się po 4 piosenkach przetańczonych z Kłosem usiadłam na kanapie upijając swoje piwo.
- Ciociu, a zatańczysz ze mną? - zapytał Oli materializując się nagle przede mną uśmiechając się niczym swój ojciec w młodości. Także uśmiechnęłam się szeroko i wstałam z kanapy.
- Ty, Oliwier, nie podrywaj wujkowi Karolowi dziewczyny - rzucił Andrzej
- Spokojnie wujek - młody Winiarski uniósł uspokajająco dłoń.
- No widzisz? Spokojnie wujek - powtórzyłam gest chłopca wybuchając śmiechem wraz ze wszystkimi. Po zakończonym tańcu chłopczyk ukłonił się pięknie co spotkało się także z moim wielkim uśmiechem. Rośnie nam tu dżentelmen. Dygnęłam delikatnie po czym usiadłam na swoim miejscu obok środkowego.
- Czuję się zazdrosny - mruknął na co ja się zaśmiałam
- Powiem ci, że masz o co bo Oliwier to mój wspaniały bratanek - podkreślając ostatnie słowo pocałowałam go w policzek na co on też się uśmiechnął.
- Ty lepiej popatrz tam - wskazał oczami na Andrzeja i Agnieszkę, którzy razem tańczyli
- Aha czyli ja tańczę a ty przeprowadzasz tutaj obserwacje - stwierdziłam i razem się zaśmialiśmy
- Któż lepszy jak nie ja? - napuszył się
- Jak zwykle skromniacha - pokiwałam z politowaniem głową
- Uczyłem się od najlepszych nieprawdaż - mruknął całując mnie
- No wiadomo - zagryzłam delikatnie dolną wargę.
Impreza zaczynała powoli dobiegać końca. O 22:30 zmyli się państwo Winiarscy i Wlazły, ponieważ wiadomo, jutro trzeba do szkoły iść. Nie ma zmiłuj. Później do wyjścia kierowali się Argentyńczycy
- To dziękujemy za zaproszenie - uśmiechnął się Facundo
- No i pamiętaj, że gdybyś jeszcze kiedyś organizowała jakieś chrzciny czegokolwiek czy cokolwiek innego to my zawsze chętnie - wyszczerzył się Nicolas.
- Na pewno będę pamiętać - zaśmiałam się - Do jutra chłopaki.
- Do jutra - rzucili wchodząc do windy. Wróciłam do salonu gdzie siedzieli jeszcze Karol, Andrzej oraz Aga i rozmawiali. Gdy tylko stanęłam w drzwiach, Kłos wstał i ruszył w moim kierunku wyprowadzając mnie z powrotem na korytarz.
- Co powiesz na spacer? - uśmiechnął się szeroko
- Oszalałeś? Zimno i ciemno i zmęczona. - mruknęłam przymykając na chwilę oczy opierając czoło o jego tors.
- Jak zimno to się ubierzesz. Co z tego, że ciemno. Obronie cię - wypiął dumnie pierś do przodu, no co ja tylko cicho się zaśmiałam - a jak się przejdziesz to lepiej ci się potem będzie spało. Przekonałem cię? - uniósł brew do góry.
- Ty to masz ten dar przekonywania, czasem leszy niż ja - uśmiechnęłam się całując go po czym nałożyłam na nogi adidasy, a na ramiona zarzuciłam ciepłą bluzę po czym wyszliśmy. Na dworze było faktycznie zimno. Splotłam swoje palce w palcami siatkarza i ruszyliśmy wolnym krokiem przed siebie. Księżyc wyraźnie oświetlał miasto, które o tej porze, a mianowicie o 23:10 już spało. Nic nie mówiliśmy, ale nie była to krępująca cisza. Usiedliśmy na jakiejś ławce, a ja oparłam głowę na jego ramieniu, ręce oplatając wokół jego łokcia po czym się zaśmiałam.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał także się szeroko uśmiechając
- A wiesz, że nie wiem? - zaśmiałam się jeszcze głośniej
- Jesteś nienormalna - pokręcił głową z politowaniem też się śmiejąc
- A ty to z czego się śmiejesz? - dźgnęłam go w bok z szerokim uśmiechem.
- Ja? Ja z ciebie
- Za to, to się obrażę - fuknęłam dalej się uśmiechając na co on pocałował mnie namiętnie
- A teraz się nie obrazisz? - zapytał cicho uśmiechając się łobuzersko i patrząc w moje oczy.
- Zastanowię się - odparłam i znowu położyłam głowę na jego ramieniu. - Piękną mamy dzisiaj noc. Dobrze, że jednak się na ten spacer zgodziłam.
- Kochanie. Nawet jakbyś się nie zgodziła to bym cię wyciągnął - rzucił z politowaniem
- Chcesz mi powiedzieć, że moje zdanie się tu nie liczy? - oburzyłam się sztucznie unosząc głowę - Tak samo jak w przypadku wyboru pizzy?
- Dokładnie tak, powiedzmy, że..... małe ma znaczenie - wyszczerzył się
- No dzięki - fuknęłam z powrotem kładąc głowę na stare miejsce - Wracjamy, teraz bo już zmarzłam - oświadczyłam po kilku minutach wstając z ławki. Karol uczynił to samo obejmując mnie ramieniem a ja objęłam bo ręką w pasie i wtuliłam w niego głowę. Taaaak teraz to już mi było cieplutko.
- Ciepły jesteś wiesz? - uniosłam głowę uśmiechając się słodko jak mała dziewczynka.
- Za to ty gorąca - puścił mi oczko na co ja wybuchłam śmiechem.
Wróciliśmy pod mój blok. Podeszliśmy do samochodu Kłosa. Przyparł mnie mocno do niego i pocałował. Długo i namiętnie.
- Ach, jak dobrze, że się wyśpię - przeciągnęłam się teatralnie.
- Nawet mi nie przypominaj - jęknął opierając swoje czoło na moim i przymykając oczy
- Musze, co jak się spóźnisz? - oburzyłam się
- Zawsze się spóźniam - wyszczerzył się odsuwając się delikatnie
- Czemu mnie to nie dziwi? - westchnęłam. Staliśmy sobie tak jeszcze kilka minut aż wreszcie siatkarz wsiadł do auta i odjechał w swoją stronę. Weszłam do bloku i po chwili już ściągałam bluzę i buty. Zajrzałam do salonu gdzie nikogo nie było. Agnieszka pewnie już była u siebie w pokoju. Zgasiłam więc światło i podążyłam do swojego pokoju. W łazience tylko obmyłam twarz zimną wodą i przebrałam się w piżamę bo na nic innego nie miałam siły. Wróciłam do pokoju, zgasiłam światło i padłam na łóżko dosłownie od razu zasypiając.





Było zdziwienie. Były chrzciny. Był spacer.
Powiem Wam, że to jest chyba mój ulubiony rozdział zaraz po jednym z początkowych kiedy to w Spale siatkarze "narazili" się "Fińczykom" o ile jeszcze ktoś o tym pamięta ;)
Tutaj macie Agnieszkę bo zapomniałam w poprzednim rozdziale dodać linku do bohaterów ;) http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com/2014/06/bohaterowie.html
Następny w środę.
Pozdrawiam ;**

8 komentarzy:

  1. Cwana Elenka, udało jej się utrzymać w tajemnicy to, że będzie pracować z chłopakami. :D Ciekawe, czy będą jej się wydurniać przed obiektywem, w sumie, to by mnie to zupełnie nie zdziwiło. :D
    Karol jaki całuśny. :D Uwielbiam tych słitasków.

    Dobra biba nie jest zła. :) Polubiłam Nico i Facu w Twoim opowiadaniu. No i widać, że można się dobrze bawić praktycznie bez alkoholu.
    Oliwierek jest uroczy. :D No i jaki dżentelmen, fiu, fiu, dobrze go Winiar wychował :)

    Ale że Karol nie został na noc? Trochę się zdziwiłam. :D
    Ciekawe, co się stało z Włodim, Andrzejem i Agnieszką... ;) Właśnie, więcej Włodiego, proszę. :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny :)
    nie mogę się już doczekać następnego :p
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No taki suprajsik xD wyobraziłam sobie miny chłopaków jak Lena weszła na halę... :D
    No ten rozdział będzie jednym z moich ulubionych ;) no o fajnie się bawili i taki romantyczny spacer ;) Coś się zapowiada że Agnieszka będzie z Wroniastym...mam taką nadzieję ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do siebie na newsa:
      http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1 ;*

      Usuń
  4. A ja tu myślałam, że Kłos zostanie na noc i co?!
    A tak serio to tak :
    - Kłos jaki mrrrmrrrr
    - Mario i Winiar się nie obrazili, WOW!
    - Włodi jakiś cichy w tym rozdziale, ale ja poczekam
    - Wrona zarywa
    - "dwaj Argentyńczycy" super (polubiłam)
    - Oli dżentelmen! Lepiej niż moi koledzy, serio XD
    I aż mi się buzia cieszyła do monitora jak czytałam o "poznaniu nowej pani fotograf" :) Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtek cichy bo go wzięli z uprzejmości xD
      Ale tak serio to mu jakiejś znaczącej roli tu nie przewiduje ;)
      Również pzdrawiam ;**

      Usuń
  5. Haha, nieźle ją chłopaki przygnietli :D wolę nie myśleć co by się z nią stało, gdyby takie stado dzikich 2-metrowców na nią padło... ;)
    Impreza jak najbardziej udana :D no i pojawiają się cudowne Skrzaty! Ładnie się tutaj sytuacja zagęszcza - czekają nas "podwójne randki"? :D
    Miguel jest tak czarujący! Zarówno w twoim opowiadaniu, jak i "na żywo" :D
    Pozdrawiam i zaraz lecę na Twojego drugiego bloga :*

    E.Lizz
    http://we-will-be-the-champions.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha no no... działo sie :d kolejny świetny, chyba moj ulubiony ;* pisz tam super dalej ;) nie moge sie doczekać kolejnego :D xd <3

    OdpowiedzUsuń