czwartek, 31 grudnia 2015

~Rozdział 99~

26 maja zameldowaliśmy się w Gdańsku. Ponieważ mieliśmy już do końca dnia czas wolny wybraliśmy się po zaproszenia ślubne i do studia tatuażu gdzie wreszcie mogłam sobie zrobić dziarę.
Fason zaproszeń wybraliśmy taki (klik), a taką ilość jaką potrzebowaliśmy mieliśmy otrzymać w piątek. Ucieszyliśmy się bo do końca tygodnia jeszcze będziemy tutaj w Gdańsku i jest nam to na rękę. Potem niestety Karol wraca do Warszawy gdzie jet umówiony na zabiegi i ma trenować indywidualnie na siłowni.
Potem odnaleźliśmy studio, w którym byłam umówiona na zrobienie tatuażu. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami budynku trochę się zawahałam zatrzymując się.
- Trochę się jednak boję - powiedziałam spuszczając wzrok.
- Spokojnie, kotek. Cały czas będę przy tobie - pocałował mnie w policzek obejmując silniej ramieniem. - Wchodzimy?
- Tak, wchodzimy - odpowiedziałam stanowczo po kilku sekundach i popchnęłam drzwi.
Tatuażystą okazał się być młody mężczyzna, który od razu zaprosił mnie do gabinetu i kazał usiąść na fotelu. Poczułam się jak u dentysty.
- Z tego co widzę mają być trzy ptaki na szyi? - zapytał patrząc w jakieś notatki.
- Zgadza się - odpowiedziałam i załapałam Kłosa za rękę.
- Proszę się nie denerwować. - uśmiechnął się - Nie będzie aż tak tragicznie - otworzył szafkę.
- No mam nadzieję.
- Czy długo to potrwa? - zapytał siatkarz.
- A jak duży wzór sobie pani wyobraża? - skierował pytanie do mnie.
- Około 3 centymetry jeden ptak.
- Myślę, że w dwie godziny powinniśmy się wyrobić - zwrócił się do Karola.

Jak powiedział tak zrobił i po dwóch godzinach miałam już na szyi ważną dla mnie rzecz.
Jakąś godzinę później wróciliśmy do hotelu bo postanowiliśmy przejść się spokojnie spacerkiem i w taki sposób szliśmy jak szliśmy.
Dotarliśmy w sam raz na kolację i od razu powędrowaliśmy do stołówki. Usiedliśmy przy stoliku gdzie spoczywała już reszta Pokerowców i zabraliśmy się za jedzenie.
- Uuuu, a co tu masz? - zapytał Piotrek nachylając się do mojej szyi.
- Tatuaż - odparłam.
- Czyli jednak? - zapytał Bartek z buzią pełną jedzenia.
- Tak. - odparłam.
- No to brawo, a Michał już wie?
- A co ma do tego Michał? - uniosłam brew.
- Nic, tak tylko pytam czy się mu pochwaliłaś i tyle - wzruszył ramionami.
- Nie pochwaliłam się. Michał zobaczy jak się spotkamy i już.
- Czadowo. - no i rozmowa nam się urwała.

- Gramy? - zapytałam wchodząc po kolacji do pokoju Pita i Kurka trzymając w dłoni talię kart.
- Już zwołuje chłopaków - poderwał się Bartek zacierając ręce.
Takim sposobem 5 minut później tasowałam już karty by rozpocząć pierwszą partię pokera.
- Zapuśćmy jakąś nutę, co? - zaproponował Karol.
- Sie robi. - zamruczał cicho Piotr i zaczął grzebać w swojej playliście no i po chwili już leciały nam tu hity disco polo. Zaczęło się od tego (link).
- Oooooo nie! Błagam tylko nie to! Rzygam już tym! - zaprotestował głośno Bartosz zatykając uszy dłońmi i opadają na łóżko.
- No może i masz rację Siurak - stwierdził Nowakowski i zapodał kolejną nutę. (klik)
- DLATEGO KOCHAM JĄ MOCNO, JA WIEM, ŻE NIE LICZY SIĘ NIC, OPRÓCZ NIEJ! ONA BUZIĘ MA SŁODKĄ TO TA KTÓRA SZCZĘŚCIE MI DA! - zawył Karol i sprzedał mi soczystego buziaka w policzek.
- Skoro zatwierdzona przez kapitana, to zostaje! - zakrzyknął Piter przekrzykując drącego japę Kłosa.

- Znowu wygrałem - powiedział szczerzący się Michał.
- Ta piosenka mnie już denerwuje i rozprasza - poskarżył się Fabian. Warto wspomnieć, że przez całą rozgrywkę nie zmieniliśmy piosenki.
- Zawsze lepsze to niż to - stwierdził znudzony Andrzej zapuszczając fragmencik kolejnej piosenki (link)
- Ygggghhhh popieram Wronkę! Wyłącz, to wyłącz to natychmiast! - zarządziłam.
- No to już wiem co wkurza Lenkę! - ucieszył się Bartuś. Mówiłam już jak ja go kocham? Nie? I słusznie. Bo nie kocham. Gnój i zdrajca!
- Już wiem co włączyć! - poderwał się Rafał i wyciągnął swojego smartfona. Poklikał to tu, to tam i po chwili, proszę co usłyszeliśmy:(link)
- O zdecydowanie, najlepsza - wyszczerzył się Piter.- A skoro już o Olci mowa to prawie bym zapomniał. - wstał z podłogi i podszedł do szuflady i zaczął coś tak grzebać, a my patrzyliśmy na siebie lekko zdezorientowani.
- Chciałbym was chłopaki na weselicho zaprosić! - krzyknął. Pituś zachowuje się jakby wypił co najmniej pół litra, ale i ile mi wiadomo to dzisiaj czysty.
- On jest po prostu pijany szczęściem, Lenko - cmoknął mnie w policzek Karol.
- Czytasz mi w myślach?
- Powiedziałaś to na głos - zaśmiał się.
- Serio? - wytrzeszczyłam oczy. - Muszę się bardziej pilnować bo jeszcze wyjdą na jaw moje tajemnice - udałam przerażoną.
No więc (wiem, że się nie zaczyna! Nie poprawiać mnie!) otrzymaliśmy wszyscy zgodnie jak jeden mąż zaproszenia. Aż dziwne, że Pit jeszcze poza kadrą chcę nas widzieć na swoim weselu.
- Będzie nam niezmiernie miło jeśli zaszczycicie nas swoją obecnością - skłonił się środkowy.
- Znowu powiedziałam to na głos? - zapytałam. 
- Tak - wyszczerzył się Kłos.
- Nie wiem co się ze mną dzieje. To wszystko przez was - jęknęłam i oparłam głowę o ramię narzeczonego, który tylko się zaśmiał i pogłaskał mnie po plecach.


29 maja, w piątek od samego rana miałam nawał zajęć. Nie dość, że dzisiaj miał się odbyć pierwszy mecz Polaków w tegorocznej Lidze Światowej z Rosją to już o godzinie 10 Daga, Paulina, Aśka, Karolina, Aga wyciągnęły mnie na miasto w poszukiwaniu najpiękniejszej i najlepszej sukni ślubnej. Najpierw jednak musiałyśmy jeszcze odebrać zaproszenia, a potem to już rzuciłyśmy się w wir szaleństwa. Odwiedziłyśmy 3 salony, ale żadna z sukni nie odpowiadała albo mi albo z kolei dziewczynom, które nie szczędziły sobie krytyki.
W końcu wybrałyśmy.(klik) Podobała się wszystkim, a Aśka to się prawie poryczała.
- Siostra, luz. Jeszcze nie jedziemy do kościoła, dla siebie też coś znajdziesz - wyszczerzyłam się.
- Nie o to mi chodzi baranie - otarła łzę. - Tak szybko dorosłaś. - przytuliła mnie a ja przewróciłam oczami.
- Bez przesady, siostrzyczko. Nie pognieć mi kiecki bo będziemy musiały szukać od nowa.
- Już się ogarniam, sorry - uśmiechnęła się i odsunęła.
- A jak już się wybawimy na weselu Lenki to czekamy na zaproszenie z gniazda Wron - zaśmiała się Paulina szturchając Agnieszkę w bok.
- Nie wiem czy zasłużycie - wystawiła nam język.
- Osz ty. - powiedziałyśmy wszystkie na raz.
- Ból - zaśmiała się.
10 minut później wyszłyśmy z salonu z piękną suknią, welonem oraz butami.
- Laski, dacie wiarę? Jest 15. - powiedziała Dagmara patrząc na zegarek.
- Która?! - zdziwiłyśmy się wszystkie razem.
- Dokładnie 15:03.
- Że też Andrzej nie dzwonił - zaśmiałam się  w stronę Witczak.
- Nie dzwonił bo nie wzięłam telefonu. - wzruszyła ramionami.
- A powiedziałaś mu, że nie bierzesz? Przecież on już mógł za tobą policję wezwać - dołączyła do mnie Karolina.
- Powiedziałam. Może nie umarł ze strachu.
- Nigdy nic nie wiadomo - wtrąciła Wlazły.
- Zastanawialiście się już nad imieniem? - zapytała Winiarska.
- Dorotka - uśmiechnęła się Aga kładąc dłoń na brzuchu.
- A drugie?
- Drugie po mamusi - wyszczerzyła się.
- Dobrze, że tylko drugie. Jeszcze byś dziecku krzywdę zrobiła - odetchnęłam z ulgą kładąc dłoń na sercu, a ona zgromiła mnie wzrokiem. - No żartuje - powiedziałam wesoło. - Przepięknie kochanie - objęłam ją i dałam buziaka w policzek. - Młoda mamuśka - wyszczerzyłam się.
- A idź ty - machnęła na mnie ręką.
- Zajdziemy gdzieś na jakiś obiad? Tam zdaje się jest restauracja - Paulina wskazała głową kierunek.
- Umieram z głodu - oświadczyła Olszewska.
- Tylko zanieśmy najpierw do samochodu te zakupy - zarządziła Dagmara.
Pół godziny później na stole pojawiły się już nasze zamówienia i akurat wtedy musiał zadzwonić mój telefon... Bo kiedyż by indziej?
- Czego?
- Tak do brata? Wstydziłabyś się - prychnął Michał.
- Próbujemy zjeść obiad, a ktoś bezczelnie nam przerywa - oświadczyłam.
- Chciałem tylko zapytać czy wybrałyście tą sukienkę?
- A i owszem.
- A gdzie teraz jesteście?
- Jemy sobie obiad na rynku w Gdańsku, a co?
- No to ja z chłopcami właśnie wyjechałem z  Bełchatowa. Za jakieś 4 godziny powinniśmy być na hali.
- Super. Przekaże Dagmarze. Coś jeszcze?
- Coś ty dzisiaj taka nie uprzejma? - oburzył się.
- Nie jadłam nic od śniadania. Pozwolisz?
- No to żryj i zgrubnij na własne wesele.
- No dzięki. Już mi się odechciało - jęknęłam, a on się zaśmiał.
- Żartowałem, jedz, jedz, bo uschniesz, a ja kończę, pa. I macie pozdrowienia od chłopców.
- Powiedz, że my ich też pozdrawiamy, a ciotka ich mooooocno kocha - wyszczerzyłam się.
- Załatwione, to kończę, pa.
- Pa - odsunęłam telefon od ucha i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. - Michał wyjechał z Bełchatowa właśnie. Mówił, że jakieś 4 godziny będą na hali.
- Super - odparła Daga - Jedz bo się nie wyrobisz - śmieje się ze mnie.
- Ej, bez przesady. Teraz jem szybciej niż wtedy jak przyjeżdżałaś do nas z Winiarem.
- Zauważyłam, ale czasem to tak się modlisz nam każdym kęsem jakbyś nie wiem, co jadła - zaśmiała się.
- Potwierdzam - powiedziała z pełnymi ustami Karolina i przytaknęła jej również Aga oraz Aśka.
- Bez przesady - naburmuszyłam się.
O 17 dziewczyny podrzuciły mnie do hotelu, a same wybrały się jeszcze na jakiś spacer, a potem od razu miały jechać na halę.
- Już miałem policję wzywać normalnie - powiedział Karol kiedy weszłam do swojego pokoju.
- Bo myślałeś, że mnie porwali czy się zgubiłyśmy?
- Raczej to drugie - wyszczerzy się po czym podszedł do mnie namiętnie pocałował.
- Mmmmm  jak przyjemnie - wymruczałam.
- Za chwile może być jeszcze bardziej przyjemnie - szepnął mi do ucha i zaczął całować moją szyję.
- Nie lepiej zostawić to na wieczór? - zapytałam mimo to odchylając głowę do tyłu, a on zszedł pocałunkami na dekolt.
- Może masz rację? - nagle przerwał, a ja jednak czułam się niezadowolona.
- Trzeba było w ogóle nie zaczynać - nachmurzyłam się.
- Nie złość się kotuś, wieczorem sobie wszyściutko odbijemy - puścił mi oczko. - Wybrałyście? - zmienił temat.
- Tak.
- I? - uniósł brew jakby czekając na coś więcej.
- "I" co? - uniosłam pytająco brew.
- Gdzie ją masz?
- Suknia jedzie dzisiaj do Bełchatowa, mój drogi.
- Nawet mi jej nie pokażesz?
- Zobaczysz ją w odpowiednim momencie - dałam mu pstryczka w nos szczerząc się.
- Czyli ja też muszę się rozejrzeć za jakimś garniturem, prawda?
- Wypadałoby. Chyba, że zamierzasz brać ze mną ślub w dresach - wzruszyłam ramionami otwierając okno.
- Nawet w dresach na zdjęciach ślubnych wyglądałbym zajebiście - wyszczerzył się.
- No nie wiem. Jak pojedziesz teraz do Warszawy to możesz sobie Winiara i Mariusza tam ściągnąć i coś razem wybierzecie. - zaproponowałam.
- Ale żem sobie mądrą żonę wybrał - uśmiechnął się szeroko i dał mi całusa.
- Ktoś w tym związku w końcu musi mieć głowę na karku.
- To my chyba żyjemy w jakimś trójkącie.
- Komiczne, doprawdy - burknęłam, a on wybuchnął śmiechem.

Przed 19 wyjechaliśmy z hotelu by dotrzeć do Ergo Areny na czas. Chłopaki poszli do szatni, a ja wolnym krokiem zmierzałam w stronę swojego miejsca za bandą reklamową. Zajęłam sobie dobre miejsce tuż obok naszych statystyków bo nie było jeszcze wielu ludzi. Rozejrzałam się. Zobaczyłam studio Polsatu, Jerzy Mielewski, trener Ireneusz Mazur i jeszcze jeden gość, którego nie mogłam rozpoznać bo cały czas stał do mnie tyłem. Marek Magiera wraz z Grzegorzem Kułagą już też się przygotowywali. Studio weszło na antenę i kibice powolućku zaczęli się schodzić. Zajęłam się sobą. Rozłożyłam sobie statyw, przykręciłam odpowiedni obiektyw i cyknęłam kilka zdjęć na próbę. Poprzestawiałam kilka parametrów i wszystko było w porządku. Właściwie dopóki zawodnicy nie wyszli na rozgrzewkę to się trochę nudziłam, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz.
Jakieś 10 minut przed rozpoczęciem meczu było już głośno, zawodnicy kończyli rozgrzewkę i wszyscy czekali już na rozpoczęcie prezentacji oraz odegranie hymnów. Kiedy siatkarze wchodzili na boisko ktoś zastukał palcem w moje ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Krzysztofa.

- Krzysiek? A co ty tutaj robisz? - przytuliłam libero.
- Dostałem zaproszenie być przebywać w studiu w tak zacnym towarzystwie, pozwolicie, że przedstawię :trener Ireneusz Mazur, Elena Winiarska, a może nawet bardziej już Kłos niż Winiarska, ale zawsze, a tutaj Jerzy Mielewski.
Wymieniliśmy tylko uściski dłoni bo akurat rozbrzmiał hymn Rosji.
O dziwo mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla Polaków i to dość łatwym i przyjemnym. Z fantastycznej strony pokazał się debiutujący w kadrze Mateusz Bieniek grający wspaniałe zawody zresztą jak wszyscy nasi zawodnicy, którzy tym zwycięstwem zainkasowali pierwsze 3 punkty w tym sezonie.
- Jutro też będziesz? - zapytałam Ignaczaka.
- Będę, będę, może potem Wam do hotelu wbiję, co ty na to? - wyszczerzył się.
- Koniecznie - zaśmiałam się.
- No witam siostrzyczkę - podszedł do nas Winiarski z Antkiem na rękach, a za nim podążał Oliwier. Dagmarę dostrzegłam rozmawiającą z Iwoną.
- Witam kochanego braciszka - daję mu całusa w policzek i witam się również z Antosiem, którego przyjmujący daje mi na ręce.
- Do twarzy ci z dzieckiem - stwierdził Igła przekrzywiając głowę w lewo. To samo zrobił Michał tylko przekrzywił ją w lewo.
- Jeszcze za mąż nie wyszłam, a ci mi już dzieci przypisują - wywracam oczami poprawiając sobie Antka na rękach.
- Oj tam - machnął ręką libero - Ja to się dziwie, że z tej waszej wielkiej miłości jeszcze się nic nie wykluło.
- No jak widzisz - nie miałam pomysłu co by mu tutaj odpyskować więc postawiłam na zakończenie tematu.

Po jakichś 2 godzinach wróciliśmy wreszcie do hotelu ciesząc się z dobrego dnia.

---
Witamy z Podjaraną (która żyje) po raz ostatni w 2015 roku po 2 miesięcznej przerwie. Nie wiem kiedy będzie następny i przepraszam Was za długą przerwę oraz za średniej jakości rozdział. No to ten...do następnego. Szczęśliwego Nowego Roku! :P
Ogłoszenie parafialne!
Zapraszam na nowego bloga (nie bójcie się nmie będzie tam przestojów gdyż wszystkie rozdziały mam już napisane). W roli głównej Matteo Piano :) http://specyficzna-specyficznosc.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**