środa, 17 grudnia 2014

~Rozdział 46~

Obudziłam się o 9. Nie poznaje siebie. Normalnie byłaby to 11, a tu proszę. Wstałam z łóżka i odsunęłam rolety w oknie. Wybrałam te ubrania z szafki (klik). Podążyłam z nimi do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Wkroczyłam do kuchni i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to było włączenie radia. Następnie zabrałam się za sprzątanie po wczorajszej imprezie śpiewając wraz z wokalistą piosenki płynące z radia. Najpierw poznosiłam naczynia z salonu potem ogarnęłam stół w kuchni i wszystko włożyłam do zmywarki. Wytarłam stół i położyłam na nim miskę, którą wyjęłam z szafki. Nasypałam do niej płatków, a na kuchence postawiłam mleko oraz czajnik, aby woda się zagotowała. Gdy mleko było już ciepłe, a woda zawrzała zalałam płatki i zrobiłam sobie kawę. Jedząc śniadanie przeglądałam od niechcenia jakiś katalog z Avona. A tak w ogóle to wypadało by się wybrać na jakieś zakupy w strefie kosmetycznej bo z tego co zauważyłam to kończy mi się tusz do rzęs. Ja przecież bez niego nie przeżyje. Tak to jest jak się wyjeżdża na 4 miesiące i nie ma okazji iść na porządne zakupy. Trzeba to jak najszybciej nadrobić. Brudną miskę włożyłam do zlewu, a sama z kubkiem kawy i katalogiem w ręce podążyłam do salonu gdzie usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Włączyłam na tvp seriale i zostawiłam na "O mnie się nie martw". Agnieszka mówiła, że bardzo to fajne więc musiałam sobie w wolnej chwili oglądnąć odcinki od początku.I w tym momencie sobie coś uświadomiłam. A mianowicie, że nowe odcinki "Czas Honoru" już od dawna lecą a ja tak zacofana i w ogóle. Przybiłam sobie facepalma i pogrążłym się w losach bohaterów. Aga mi już to mniej więcej nakreśliła tak że trochę czaje o co chodzi. Gdy serial się skończył byłam pewna, że muszę sobie to pogolądać od początku. Wstałam z kanapy, wyłączyłam telewizor i zabrałam się za obiad. Przygotowałam zupę pomidorową oraz naleśniki. Sama nie byłam na razie głodna więc zostawiłam garczek z zupą na kuchence a naleśniki włożyłam do piekarnika. Usłyszłam dźwięk przychodzącego smsa. Odblokowałam klawiaturę                          "Wpadnę po ciebie przed treningiem. Idziemy potem do kina,                                                           oczywiście na jakiś dobry horror ;)"
Łatwo się domyślić od kogo owa wiadomość była.
                          "Ok, ale nie na horror! Nie zgadzam się, a jak mi napiszesz, że moje                                       zdanie jest mało ważne to nigdzie nie idę ;p"
                                       "Ehhh, no niech ci będzie."
                                "Mi nie da się odmówić skarbie ;*"
Spojrzałam na zegarek była 14:30. Nie miałam nic konkretnego do roboty więc przesiedziałam na dupie do 15:20 w salonie nudząc się. W końcu zaczęłam się zbierać. Podążyłam do pokoju po sprzęt oraz bluzę ze Skry, które położyłam na komodzie w korytarzu. Poszłam do łazienki, aby jakoś ogarnąć twarz. Uczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone, na twarz nałożyłam podkład, następnie puder, poprawiłam rzęsy maskarą, a nad powieką zrobiłam kreskę. Usta przejechałam tylko błyszczykiem. Ubrałam adidasy, bluzę i wtedy drzwi do mieszkania się otworzyły i stanęła w nich Agnieszka.
- Oo cześć, Karol na ciebie czeka w aucie. Jedziecie potem gdzieś? - zapytała z uśmiechem
- Najpierw to na trening, a potem do kina. Nie wiem kiedy będę, a obiad masz w kuchni.  Lece bo się spóźnię - powiedziałam z prędkością światła, wzięłam swoje rzeczy, cmoknęłam ją w policzek i zbiegłam po schodach na dół. Szybko wzrokiem odnalazłam BMW siatkarza. Podbiegłam do niego i wsiadłam na fotel pasażera, na powitanie całując chłopaka.
- No dłużej się nie dało? - zapytał śmiejąc się
- Dało, dało, ale mnie wprost wygoniła - wystawiłam mu język. Przełożyłam sprzęt i torebkę na tylne siedzenie, zapięłam się pasem, a Kłos ruszył.
- No i wiesz na jaki film idziemy? - zapytał zerkając na mnie
- Nie, nie wiem, ale od razu zaznaczam, że nie na horror - uniosłam jedną dłoń do góry na co on westchnął głęboko.
- No to nie wiem - oświadczył bezradnie
- Dla ciebie istnieje tylko jeden gatunek filmowy? Możemy na przykład pójść na jakiś film fantasy, komedie, komedie romantyczną czy nawet komedie kryminalną - wzruszyłam ramionami .

- No możemy iść na jakąś komedie kryminalną w sumie
- Dobra, ale ja wybieram - zastrzegłam z uśmiechem
- Kotek i tak cały czas ty wybierasz - parsknął śmiechem a ja pacnęłam go w ramię też się uśmiechając.
- Jak się ma talent zarządzania to się wybiera. - zaśmiałam się - Ty tego nie zrozumiesz - prychnęłam
- No to mi wytłumaczysz - zaśmiał się
- Zastanowię się  - zawtórowałam mu.
Siatkarz zatrzymał się pod halą i wysiedliśmy z auta. Wzięłam swoją torbę, środkowy swoją i ruszyliśmy do środka budynku. Dałam mu jeszcze całusa przed wejściem do szatni i weszłam na salę. Usiadłam sobie na trybunach i zabrałam się za rozkładanie sprzętu. Po jakichś 30 minutach wreszcie na parkiet ociężale weszli siatkarze. Zaczęli jak zwykle od rozgrzewki, później typowy siatkarski trening. Zrobiłam dość dużo zdjęć, które serio mi się podobały. Pod koniec treningu zaczęłam zwijać klamoty i zeszłam z trybun na parkiet.
- No i jak tam dzisiaj powychodziłem? - zapytał Michał wesoło podchodząc do mnie.
- Tak, jak zawsze. - wzruszyłam ramionami - Nic nadzwyczajnego. Zwykły spocony facet na treningu.
- Eeeeej. Na pewno o wiele lepiej - powiedział obrażony na co ja tylko się zaśmiałam.
Chłopcy skierowali się do szatni, a mi Karol wręczył kluczyki i kazał zaczekać w samochodzie dając jeszcze przelotnego buziaka w policzek. Wyszłam więc z hali i ruszyłam sobie wolnym krokiem w stronę pojazdu wystawiając twarz do słońca, które chyliło się ku zachodowi. Pilotem w kluczykach otworzyłam samochód. Torbę wrzuciłam na tylne siedzenia a sama usiadłam na fotelu pasażera wyjęłam z torebki błyszczyk i poprawiłam nim usta. Później schowałam go z powrotem na odpowiednie miejsce i spojrzałam w stronę wejścia do hali i westchnęłam głęboko kiedy w dalszym ciągu nie wychodził z niego mój chłopak. Spuściłam więc wzrok i przyglądałam się czubkom swoich butów i o mało nie dostałam zawału gdy ktoś zapukał w szybę. Podskoczyłam na miejscu i spojrzałam przez szybę. Otworzyłam drzwi widząc przez nią Andrzeja.
- Elena?
- Tak, to ja - pokiwałam z poważną miną głową, a on tylko się uśmiechnął
- Bo wiesz, mam taką sprawę - podrapał się w kark - Bo wiesz ty mieszkasz .... i ona.... no i ja do ciebie....bo..... no bo wiesz.....
- Wrona! Do rzeczy bo nic nie rozumiem.
- Jak gadałaś może z Agnieszką to nie mówiła nic o mnie? - zapytał nieśmiało spuszczając wzrok.
- Aaaa to o to chodzi - uśmiechnęłam się - Jeszcze z nią dzisiaj nie rozmawiałam bo była  w pracy i minęłyśmy się dosłownie w drzwiach. Ale tylko jak z niej coś wyciągnę to nie martw się o wszystkim ci powiem. Możesz być spokojny - puściłam mu oczko
- O co może być spokojny? - zapytał Kłos siadając za kierownicą
- O nic - odpowiedział od razu Wrona - Dzięki El, jesteś wielka - uśmiechnął się 
- Trochę niższa od ciebie ale jak chcesz - wyszczerzyłam się na co on tylko się zaśmiał
- Na razie - rzucił jeszcze zamykając drzwi
- No to czym tak tu sobie gadaliście jak mnie nie było hmmm? - zapytał ruszając z parkingu.- Nie musisz wszystkiego wiedzieć - wytknęłam mu język
- Ejjjj no - zrobił smutną minkę - No mi nie powiesz?
- To, że Aga się Wronce podoba mam ci mówić? - wywróciłam oczami
- Aaaaaa to, to nie - machnął ręką - Mów mi coś czego nie wiem - wyszczerzył się
- No to chcia... Dobra, nie ważne. Zwariuję z tobą - rzuciłam tylko patrząc przez szybę
- Spokojnie, aż tak źle jeszcze ze mną mnie jest.
- Jeszcze - podkreśliłam
- Jeszcze - potwierdził skinieniem głowy po czym oboje się zaśmialiśmy.
- Wiesz co? - zapytałam
- Jeszcze nie ale pewnie zaraz mi powiesz - wyszczerzył się, a ja wywróciłam oczami wzdychając.
- Nie chce mi się iść do tego kina. - przeciągnęłam się na siedzeniu - Może byśmy tak pojechali do ciebie i zrobimy sobie jakąś kolacyjkę czy coś? Hmm? - spojrzałam na niego
- Mi się podoba. - uśmiechnął się szeroko.
Dotarliśmy do mieszkania ładnie urządzone i nie było spodziewanego przeze mnie bałaganu. W sypialni rzuciłam się na łóżko i przeciągnęłam. Faktycznie było wielkie i wygodne jak to mnie już Michał uprzedził. A właśnie, miałam się zapytać dzieciaków co te debile wyprawiły i młodych wziąć do kina. Muszę się z nimi szybko umówić bo potem zapomnę i klops.
 Na końcu stawiłam się w kuchni.
- No to co proponujesz? - zapytałam siadając przy stole i opierając brodę na dłoni przyglądając się Karolowi, który uważnie studiował książkę kucharską.
- Zastanawiam się - mruknął
- A wybrałeś coś?
- A i owszem. Teraz wybrałem - klasnął ucieszony
- Które? - nachyliłam się nad książką
- Tutaj - wskazałam palcem i wstał aby otworzyć lodówkę i wyciągnąć z niej potrzebne produkty. Spojrzałam na nazwę dania.
- Naleśniki? - parsknęłam śmiechem - Serio? - podniosłam na niego rozbawiony wzrok
- Co ty chcesz od naleśników? - oburzył się - Bardzo dobre - bronił swojego - No i to moje popisowe danie - wypiął klatę do przodu z łyżką w ręku. Wyglądało to komicznie.
- Ja mam lepszą propozycję
- No to dajesz - mruknął niezadowolony na co tylko lekko się zaśmiałam i westchnęłam przeciągle.
- Dooooooobra, nie mam nic lepszego, - stwierdziłam po chwili bo nic mi od razu nie przychodziło do głowy a nie chciało mi się przewalać tej gigantycznych rozmiarów książki - aaaaale  - uniosłam palec do góry - Te naleśniki jak tak bardzo chcesz to na serku z jabłkami, ok?
- Jak najbardziej ok - wyszczerzył się i cmoknął mnie w policzek na co ja pokręciłam głową z politowaniem. Wygonił mnie z kuchni, a sam zabrał się do roboty. No więc co? Zostałam skazana na moich najlepszych przyjaciół czyli pana telewizora, panią kanapę i pana pilota. Rozłożyłam się na sofie i włączyłam plazmę. Skakałam po kanałach aż wreszcie zostawiłam na jakiejś komedii. Była całkiem fajna więc zaczęłam oglądać. Gdy usłyszałam z kuchni głośne "No kurwa!" chciałam iść do wspomnianego pomieszczenia, ale Kłosik od razu zapewnił, że to nic poważnego. Po jakichś 45 minutach do salonu wkroczył siatkarz z wielkim uśmiechem na twarzy, okrzykiem "ta-dam!", talerzem naleśników, butelką wina oraz  dwoma kieliszkami. Pierwszy raz będę spożywać naleśniki z winem. Wyczuwam nowe doświadczenia w tym Bełchatowie. Postawił to wszystko na stoliku i usiadł obok mnie. Dopiero wtedy wybuchnęłam śmiechem
- Z czego się śmiejesz? - zapytał zdziwiony
- Masz cały nos w mące - wyszczerzyłam się, a on otarł ową część ciała rękawem bluzy
- No bo jak ściągałem cukier waniliowy to mi spadł worek z mąką i tak buchło, że ja pierdziele! - zrelacjonował wymachując rękami
- Jesteś niemożliwy - zaśmiałam się wycierając palcem pozostałości mąki z twarzy środkowego - Ale teraz sprawdzę czy to tu - wskazałam na talerz - się do jedzenia nadaje - wyszczerzyłam się i wzięłam jednego naleśnika. Ugryzłam i tu muszę przyznać, że to było niebo w gębie po prostu.
- Mhhhmmm - oparłam głowę o oparcie kanapy - Pyszności - uśmiechnęłam się
- Mówiłem, że to moje popisowe danie? - poruszył brwiami
- Widać - cmoknęłam go w policzek
- Tylko tyle? - wygiął usta w podkówkę
- A zasłużyłeś na więcej? - uniosłam brew uśmiechając się łobuzersko
- Ja zawsze zasługuję - wypiął dumie klatę do przodu.
- No żebyś w samouwielbienie nie popadł Karolku - pokiwałam głową z politowaniem
Dokończyliśmy jeść te pyszne naleśniki. Oświadczam, że wbijam do niego na każdy obiad kiedy on będą. Albo nie, niech to on wbija do mnie robić mi obiad. Tak, tak będzie lepiej. Zdecydowanie.
Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Wybrać miał Kłos. Aż się bałam co on mi tutaj zaraz włączy. W czasie kiedy on wybierał, ja wzięłam talerz i zaniosłam go do kuchni. Weszłam do pomieszczenia nie świecąc światła więc od razu zobaczyłam, że ekran mojego telefonu świeci. Podeszłam więc do lodówki na której leżał i zobaczyłam wiadomość od Agnieszki
                "Co ty powiesz żeby się jutro wybrać na zakupy? Tak koło 15?"
Od razu jej odpisałam. Kupię sobie coś ładnego i do razu wypytam ją o Andrzeja. Dwa w jednym.
  "Świetny pomysł. Ja jutro mam być tylko na rannym treningu chłopaków więc mi pasi"
Gdy stukałam wiadomość poczułam jakieś wielkie łapska na swoich biodrach i oddech drażniący mnie w szyję. Odłożyłam telefon na swoje wcześniejsze miejsce i odwróciłam się twarzą do chłopaka zarzucając mu ręce na szyje złączyłam nasze usta w namiętnym i długim pocałunku. Jednak ciągle było nam mało. Nie odrywając się od siebie kierowaliśmy się powoli w stronę sypialni, przed wejściem do której, środkowy spojrzał jeszcze głęboko w moje oczy jakby niemo pytając czy na pewno tego chcę. W odpowiedzi tylko uśmiechnęłam się lekko i znów złączyliśmy nasze usta w kolejnym pocałunku. Nie spiesząc się powoli pozbywaliśmy się swoich ubrań, badając dokładnie swoje ciała. Siatkarz obdarowywał pocałunkami całe moje ciało.
W końcu opadliśmy na poduszki. Wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Następnego dnia gdy się obudziłam środkowy jeszcze spał. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie zeszłej nocy. Jakoś udało mi się uwolnić z jego mocnego uścisku. Opatulając się kocem, pozbierałam z podłogi swoje wszystkie ciuchy podreptałam z nimi do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz, na wszelki wypadek, jakby mu jeszcze czasem było mało. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Rozczesałam jakoś włosy po czym wyszłam z łazienki. Zerknęłam do sypialni. Siatkarz dalej spał jak zabity. Niestety trzeba by go obudzić ponieważ ja muszę jeszcze iść do siebie się przebrać. Pochyliłam się na nim i chciałam delikatnie pocałować a ten mnie na siebie pociągnął i szczerzył się jak głupi do sera
- Widzę, że już wstałeś - rzuciłam z uśmiechem
- Wzrok cię nie myli waćpanna - uczynił to samo
- To wstawaj mości panie bo się oboje spóźnimy, a ja muszę jeszcze lecieć się przebrać - poklepałam go po policzku i czmychnęłam do kuchni robić śniadanie.
Pół godziny później jechaliśmy już pod mój blok. Wysiadając cmoknęłam go tylko przelotnie w usta. Weszłam do budynku i miałam tylko pół godziny do treningu bo zanim wyjechaliśmy nie mogłam znaleźć swojego telefonu, który leżał na tym samym miejscu co go wczoraj zostawiłam. Tak wiem, nic tylko facepalm. Ja nie miałam aż tyle czasu, aby to zrobić ale wy spokojnie możecie, więc śmiało.
Z szafki wzięłam właściwie pierwsze lepsze rzeczy i pognałam z tym do łazienki. Szybko się ubrałam a z makijażu to tylko użyłam podkładu oraz maskary i wiadomo błyszczyk po czym wybiegłam z pomieszczenia i w pośpiechu biorąc torebkę oraz sprzęt zamknęłam mieszkanie. Gdy tylko wyszłam z bloku otworzyłam pilotem w kluczykach auto, w którym szybko się znalazłam. Odpaliłam i wyruszyłam w kierunku hali. Niestety z moim pechem trafiłam jeszcze po drodze na korek. Wkurzona walnęłam głową w kierownicę i spojrzałam na zegarek, który miałam na ręce. Do treningu miałam jakieś 7 minut. Brawo Elena! W końcu w żółwim tempie dostałam się do celu mojej podróży, dokładnie o 10:07. Weszłam na parkiet, mam nadzieję, niepostrzeżona i zaczęłam robić zdjęcia. Chyba serio mnie nie zauważyli bo nikt, nawet Falasca na zerknął w moim kierunku. Dobra, wszystko fajnie. Zabrałam się do roboty żeby nie było, że tak tylko sobie tutaj siedzę.
Zrobiłam serio kilka fajnych ujęć, które naprawdę mi się podobały. W końcu chłopaki skończyli, Karol podreptał do mnie aby się przywitać. Pocałowałam go.
- Ej, ej, ej. Żadnego obejmowania - odsunęłam się gdy on chciał objąć mnie ramieniem. Spojrzał na mnie pytająco - Spocony jesteś jak świnia - skrzywiłam się na co idący obok nas Nicolas parsknął śmiechem.
- Ale ..... ej - nie wysłowił się i zmarszczył czoło, kolejny śmiech Uriarte.
- Ale co? Śmierdzisz. - oznajmiłam - Pod prysznic wtedy możesz mnie przytulić. Tak, ustawiam sobie nietykalność - uniosłam ręce do góry
- Jesteś wredna - mruknął a rozgrywający znowu się zaśmiał.
- Trzeba czasem pocierpieć a tobie na pewno nie zaszkodzi. I tak masz zawsze za dobrze - rzuciłam
- Wpaść potem do ciebie, albo po ciebie po treningu? - zapytał gdy mieliśmy się rozstać pod szatnią, oparł się o ścianę.
- Nie, dzisiaj nie. Idę z Agą na zakupy. - powiedziałam, a on wywrócił oczami. - Tak, w ogóle to i tak się spóźniłam dzisiaj przez tą głupią komórkę - tym razem to ja przewróciłam ślepiami.
- Mówiłem ci, że leży na lodówce, ale ty na to, że na pewno ją stamtąd wczoraj brałaś no to masz - wzruszył ramionami szczerząc się.
- Nie bądź taki mądry - mruknęłam dźgając go palcem w bok - A poza tym mogłeś mi ją przynieś jak wiedziałeś gdzie jest. - popatrzyłam na niego spod byka, natomiast on westchnął
- Nie mówię, źle. Mówię, też źle. Ja cię Mała nie ogarniam.
- Nikt na razie tego nie dokonał - powiedziałam dając mu buziaka w policzek - Lecę. Pa.
- Ej, na pożegnanie należy się coś więcej - rzucił chwytając mnie za rękę i całując namiętnie.
- Wystarczy? - uśmiechnęłam się głupio
- Wieeeeeesz - przeciągnął się
- Dobra, koniec gadania. Pod prysznic bo serio śmierdzisz - zatkałam nos ze śmiechem - Na razie kochanie - powiedziałam na odchodnym
- Pa. - odparł wchodząc do szatni.
Skierowałam się wolnym, w przeciwieństwie do tempa w którym tu weszłam, krokiem w stronę wyjścia. Podeszłam do swojego samochodu, otworzyłam go, a torby położyłam na tylne siedzenie. Wsiadłam za kierownicę i zapięłam pas. Gdy odpaliłam silnik zobaczyłam biegnącego w stronę mojego auta Andrzeja. Zgasiłam je więc i opuściłam szybę.
- No i jak? Gadałaś z nią? - zapytał lekko zdyszany. Niby sportowiec, a tu kawałeczek pobiegnie i już zadyszka. Oj, oj, oj Wronka.
- Nie, nie gadałam. Dzisiaj idziemy na zakupy więc coś z niej wyciągnę, albo ją upije to mi wszystko powie - wyszczerzyłam się
- Elka, ja mówię poważnie - wywrócił oczami.
- Ależ ja też Andrzejku. Jak najbardziej poważnie. Spokojnie, napisze ci, albo jutro po treningu pogadamy - puściłam mu oczko - a teraz lecę. Pa - rzuciłam zasuwając szybę
- Cześć - odparł idąc w kierunku swojego samochodu.
Teraz wreszcie mogłam już bez pośpiechu i klnięcia na wszystko co na świecie żyje pojechać do mieszkania. Gdy weszłam do lokum spojrzałam na zegarek, 12. Szczerze to nic mi się nie chciało. Nie chciało mi się nic gotować więc postanowiłam zrobić sałatkę i zabrać się za zdjęcia. Postawiłam na sałatkę grecką, którą już pół godziny później jadłam w salonie. Na kolanach położyłam laptopa, włączyłam sobie telewizor w tle i zabrałam się za obróbkę zdjęć, a później dodanie ich na stronę.
Akurat gdy skończyłam była 14. Wróciła Agnieszka. Była bardzo zadowolona, że dzisiaj taka sałatka na obiad bo co jak co ale to, to ona uwielbia. Gdy zjadła postanowiłyśmy się zbierać i pojechać na te zakupy do Łodzi do manufaktury. Ogarnęłyśmy się i zakładając buty oraz biorąc torebki wyszłyśmy z mieszkania, które zamknęłyśmy na 3 spusty. Wsiadłyśmy do mojego auta i ruszyłyśmy w kierunku Łodzi. W trakcie jazdy gadałyśmy o wszystkim i o niczym w większości  śpiewając piosenki z radia. O Wronkę postanowiłam zapytać później.
W końcu dotarłyśmy do celu. Wyszłyśmy z samochodu i podążyłyśmy do pierwszego sklepu. W większości więcej oglądałyśmy. Zrobiłyśmy maraton chyba po 20 sklepach. Aga obłowiła się w 2 bluzki (klik) (klik), 2 swetry (klik) (klik)  i jedne spodnie (klik). Natomiast ja kupiłam 2 bluzki (klik) (klik) , jeden sweter (klik) i jedne spodnie (klik)
Zakupiłam też wreszcie maskarę i jeszcze 2 lakiery. No nie mogłam się powstrzymać. Jakoś często nie zmieniam koloru paznokci, ale najwidoczniej trzeba zacząć.
- To co może teraz jakaś kawa? - zaproponowałam
- Z przyjemnością. - wyszczerzyła się i ruszyłyśmy w kierunku  kawiarni. Zamówiłyśmy sobie po jednej latte i kremówce, a gdy kelner przyniósł nasze zamówienia zaczęłam wreszcie rozmowę.
- Wiesz co. Powiem prosto z mostu bo nie lubię owijać w bawełnę - powiedziałam oblizując łyżeczkę, natomiast Witczak poparzyła na mnie zdziwiona - Podoba ci się Andrzej? - zapytałam świdrując ją wzrokiem, a ona spuściła wzrok.  - Wiedziałam!
- No i co z tego że mi się podoba? - podniosła wzrok - Przecież ja nie mam u nie szans dziewczyno - popatrzyła na mnie z politowaniem i zwątpieniem wymalowanym na twarzy.
- Aga - westchnęłam - Ty mu się też podobasz - puściłam jej oczko na co ona się lekko zarumieniła - Tylko teraz trzeba was jakoś do siebie popchnąć - zastanowiłam się
- O nie, nie, nie! - uniosła od razu ręce w geście obrony - Ty mnie do niczego nie będziesz popychać. Ostatnio to się źle skończyło.
- Uspokój się kobieto ostatnio to było z jakieś 10 albo i więcej lat temu i wtedy chciałam, żebyś weszła do rzeki a nie się wiązała z chłopakiem - machnęłam ręką
- I żeby to zrobić to zawiązałaś mi w pasie sznurek - popatrzyła na mnie spod byka
- Dawno i nie prawda - skwitowałam jej stwierdzenie uśmiechając się szeroko. - Musimy się gdzieś spotkać we czwórkę ja ty Karol i Andrzej, wtedy my się zmyjemy, a wy gdzieś sobie pójdziecie, pogadacie czy coś i w na pewno coś z tego będzie! Kiedyś na pewno dzieci ale to jeszcze nie teraz - powiedziałam zamyślona, a ona rzuciła we mnie serwetką zwiniętą w kulkę mordując mnie wzrokiem, ale potem i tak się zaśmiałyśmy.
Dopiłyśmy swoje kawy i ruszyłyśmy w drogę powrotną do Bełchatowa. W mieszkaniu byłyśmy o 20:30. Zaniosłam swoje zakupy do pokoju. Po czym wróciłam do kuchni. Byłam bardzo głodna więc rozrobiłam biały ser ze śmietaną dodałam do tego koperek i można było posmarować sobie tym kromkę chleba i wcinać. Kolację zaniosłyśmy sobie obie do salonu i tam zaczęłyśmy zajadać oglądając "O mnie się nie martw" W drodze powrotnej przyjaciółka streściła mi ostatnie odcinki więc już wszystko wiedziałam.
Gdy program się skończył odniosłam swój talerz i kubek do kuchni. Byłam już zmęczona a nawet nie wiem czym. Wzięłam prysznic po czym położyłam się do łóżka i zasnęłam.









Szybko bo i tak późno dodaje. Przepraszam za jakieś błędy, które przeoczyłam ale nie mam czasu poprawiać
Następny w niedzielę ;)
Pozdrawiam ;**

8 komentarzy:

  1. No, widać, że Karol miał wszystko zaplanowane. :D Podejrzewam, że po tym kinie i tak mieli pójść do niego na te naleśniczki.
    Chciałabym zobaczyć go ubebranego tą mąką, serio. :D To musiało prześmiesznie wyglądać.

    Noo, w końcu, aż by się chciało rzec. :D Chyba wszyscy na to czekali. xd

    Ja tam czytając o tym telefonie na lodówce wcale nie przywaliłam sobie facepalm'a, bo sama często zapominam wziąć różnych rzeczy, które są dla mnie ważne. Widać, że mam coś wspólnego z Eleną. :D

    Wrona jaki niecierpliwy. :P Czy między nim, a Agnieszką, coś się będzie działo? ;>

    U mnie nowy rozdział będzie jutro, najwcześniej o 21. Ale już teraz na niego zapraszam. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No Wronka troszkę niecierpliwy ale pewnie dopnie swego i za jakiś czas będą się widywać dwie pary zakochańców xD
    Może i lepiej że to kino nie wypaliło... ;D
    Winiar zadaje pytania jakby nie wiedział jak wygląda xD
    Supcio że są razem i są szczęśliwi ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :)
    czekam na kolejny xD
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wroncia i Aga! *-* Supi!
    Naleśniki u Karola hahaha xd Elenko nie sprzedałabys mi Kłosa? Przydał by mi sie taki kucharz! XD
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega rozdział!
    Karol i Elena są wprost idealni :3 I meeega do siebie pasują :D
    Kurczę. Kłos taki dobry kucharzyk, mmmm. Jadłabym te naleśniki :D
    Andrzej i Agnieszka muszą się spiknąć i to jak najszybciej!
    Zapraszam do mnie na 13 http://pisanesiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Lena z Karolem świetnie się rozumieją i czują w swoim towarzystwie. Karol zaplanował randkę i do tego dobrze gotuje. Serdecznie zapraszam http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com/ 36 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na coś nowego w moim wykonaniu. Mam taką cichutką nadzieję ,że zechcesz stać się częścią tych historii.
    http://lukrecjove.blogspot.com/
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. Serdecznie zapraszam na epilog na http://kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/ oraz na nowy rozdział na http://sportowe-jedno-party.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń