- Długo nie śpisz? - zapytałam ziewając i wtulając się w jego klatkę piersiową
- Chwilkę - odparł dalej się szczerząc
- Co tak zacieszasz? - zapytałam też się uśmiechając
- No bo mam koło siebie największy skarb pod słońcem - powiedział patrząc mi prosto w oczy, na co ja uśmiechnęłam się szeroko i namiętnie go pocałowałam.
- Ja też mam taki skarb - wyszeptałam po czym chciałam wstać z łóżka ale on chwycił mnie w pasie i pociągnął z powrotem na łóżko po czym zawisł nade mną ale na tym to się skończyło, ponieważ do pokoju wpadł Ignaczak, ale niemal od razu się wycofał zamykając drzwi.
- Stefan kazał wam przekazać, że wyjeżdżamy za godzinę więc się zbierać gołąbeczki! - krzyknął z korytarza.
- No widzisz, Stefan kazał się zbierać, gołąbeczku - parsknęłam śmiechem uciekając do łazienki gdzie się ogarnęłam. Gdy wyszłam Kłosa już nie było. Zaczęłam się więc pakować. 20 minut później byłam już gotowa i zamykałam pokój, a na korytarzu spotkałam Igłę. Czy on tam na mnie czekał? Dziwne, do sprawdzenia.
- No, teraz przyznaj, że miałem racje - wypiął dumnie klatę do przodu
- Aaa w jakiej sprawie? - zapytał głupio, zaplotłam ręce na plecach i zaczęłam się kołysać w przód i w tył na stopach, a on popatrzył na mnie jak na debila. Parsknęłam śmiechem i stanęłam normalnie - No dobra, miałeś racje.
- Bo?
- Bo jesteśmy parą z Karolem - na same te słowa się uśmiechnęłam
- No aż ci pogratuluję - wyszczerzył się no i pogratulował przytulając mnie, a chwilę potem z pokoju wyszli Winiarski z Wlazłym oraz Wrona z Kłosem. Niższy środkowy podszedł do mnie i złapał za rękę
- No to widzę, że się wreszcie znalazł taki co z tobą wytrzyma - parsknął śmiechem Winiar
- Dobrze, że z tobą jeszcze ktoś wytrzymuje głupku - wystawiłam mu język
- Ej, wcale nie jestem głupi - burzył się
- Tak wiem, wiem, tylko ciężej myślisz. Nie musisz mi mówić - pokiwałam głową z politowaniem, a reszta się zaśmiała
- No tylko wiesz, Kłosik, że jak ją skrzywdzisz to masz przejebane - powiedział poważnie Michał, a Krzysiek wraz z Mariuszem mu przytaknęli
- Nic się nie martw. Na pewno nie skrzywdzę - uśmiechnął się środkowy obejmując mnie mocniej w pasie
- A wiecie jak to przyjemnie być ojcem waszego związku? - zmienił temat Winiar szczerząc się i wpychając się między nami obejmując za szyje.
- Co? Jakim ojcem? - popatrzyłam na niego jak na debila - Zresztą ty nie jesteś przyczyną naszego związku - zaprzeczyłam
- Nieeeee wcaaaaaale - wywrócił ślepiami - Przypomnij sobie, kto ci truł życie żebyś Kłosa zaprosiła na wesele do Łucji? Kto ci mówił żebyś się do Bełka przeprowadziła? Kto kazał Ignaczakowi z tobą pogadać we Wrocku? - podawał przykłady
Zastanowiłam się chwile i faktycznie.
- Zadziwiasz mnie braciszku - zaśmiałam się - Aleś ty przebiegły
- Tak, wiem, wiem, że bardziej niż ty nie musisz mówić - uniósł dumnie głowę do góry
- No chyba śnisz - prychnęłam
- Dobra, my tu gadu, gadau, a obiadek się sam nie zje - zatarł ręce Wronka. No więc ruszyliśmy na dół. Antiga to już miał kogoś po nas wysyłać ale się wreszcie zjawiliśmy.
Do Warszawy mieliśmy polecieć samolotem więc tylko na lotnisko pojechaliśmy autokarem. Gdy dotarliśmy do stolicy pojechaliśmy jakimś autokarem w odpowiednie miejsce i już po chwili byliśmy w kancelarii premiera. Każdy miał podpisany swoje miejsce. Mi przypadło siedzieć pomiędzy Fabianem a Rafałem. Nie żeby coś no ale myślałam, że mi się może poszczęści i będę miała miejsce obok Karola, który siedział przy drugim końcu stołu. No niestety. Najpierw były jakieś przemówienia i tak dalej, a potem wreszcie można było zacząć jeść na co najbardziej chyba ucieszyłam się ja i Fabian, który niemal rozlał kawę z dzbanka gdy sobie nalewał.
Gdy już wszyscy cali i szczęśliwi wyszliśmy z budynku chłopaków dopadli dziennikarze, a do mnie zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Asi. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- No co tam?
- Hej, Elka gdzie ty właściwie jesteś co?
- Ja w Warszawie a co?
- A dokładnie?
- Pod sejmem właśnie skończyliśmy jeść obiad u pani premier a co?
- No bo ja jestem właśnie też w Warszawie i tak się chciałam zapytać czy cie nie zgarnąć po drodze?
- Wiesz, fajnie by było, ale ja mam samochód w Spale i musiałybyśmy tam pojechać
- Dobra nie ma sprawy. Ja muszę załatwić jeszcze jedną sprawę, ale za pół godziny powinnam być na miejscu. Może być?
- Pewnie i dzięki wielkie, że ci się w ogóle chce - uśmiechnęłam się
- Nie ma za co. Kończę pa - rozłączyła się. Schowałam telefon do kieszeni i rozejrzałam się dookoła. Siatkarze udzielali jeszcze wywiadów więc nie miałam chwilowo ci robić. Postanowiłam w ogóle powiadomić Stephana. Wyszukałam go wzrokiem, akurat nie udzielał żadnego wywiadu więc szybko do niego podeszłam i naświetliłam całą sprawę. Powiedział, że nie ma problemu. Uśmiechnęłam się i przytuliłam go na pożegnanie po czym ruszyłam do autokaru po swoje walizki wyjęłam je i usiadłam na ławce. Chłopcy nadal byli męczeni przez dziennikarzy, ale zostawało ich już coraz mniej. W pewnym momencie zauważyłam jak Karol idzie w moim kierunku. Uśmiechnęłam się a on usiadł obok mnie
- Po co wyciągnęłaś te walizki? - zmarszczył czoło
- Zaraz Aśka po mnie przyjedzie - uśmiechnęłam się smutno
- To kiedy my się zobaczymy? - jęknął chwytając mnie za rękę
- Obiecuje, że najszybciej jak tylko się da - musnęłam delikatnie jego wargi po czym zobaczyłam auto siostry podjeżdżające na parking - Muszę się jeszcze ze wszystkimi pożegnać i lecę - oznajmiłam ruszając do chłopaków. Pożegnałam się ze wszystkimi po kolei, został mi jeszcze Krzysiek i Michał. Najpierw poszłam do tego pierwszego.
- No szkoda, że już mnie opuszczasz - powiedział z udawanym, tak wiem, że z udawanym, smutkiem tak na prawdę to się cieszy, że się ode mnie uwolni. Skubaniec jeden, wycierając wyimaginowaną łzę - Miło, że chociaż przyszłaś się pożegnać. No ten twój brat to by pewnie mnie zostawił w ogóle się nie żegnając - szepnął konspiracyjnie nachylając się do mojego ucha
- No wiesz, Krzysiu, ja zawsze jestem miła... - nie dokończyłam bo on parsknął śmiechem
- Nie, oszukujmy się Enka, wszyscy wiemy, że z ciebie wredotka wersja hard i nawet się nie sprzeczaj - śmiał się ze mnie. Ewidentnie się ze mnie śmiał!
- Ty się nie znasz - wystawiłam mu język - A co do tego gbura mojego brata to wiem, że by tak zrobił. Nie musisz mi przypominać. No ale czas nagli więc do zobaczenia na jakimś meczu, Krzysiu - cmoknęłam go w policzek i mocno się uściskaliśmy
- No a z bratem to już nie łaska się pożegnać? - zapytał Winiar, przerywając nam tą miłą chwilę podpierając się po boki i tupiąc stopą. Chciałam mu najpierw coś odpyskować ale jak zobaczyłam jak on wygląda to razem z Igłą zajęliśmy się niepohamowanym śmiechem, który trochę trwał po czym wreszcie powiedziałam:
- Po pierwsze to wyglądasz przezabawnie braciszku - wyszczerzyłam się - Po drugie, to nigdy nam nie przerywaj gdy sobie z Krzysiem rozmawiamy, a po trzecie to miałam nawet zamiar się z tobą nie pożegnać nawet jak ty się Ignaczakiem nie żegnasz. Nie wiem kiedy ale mi tak powiedział
- Wierzysz Ignaczakowi czy mi? - uniósł brew
- Dobra, nie ważne. Chodź tutaj - rozwarłam ramiona by przytulić brata - Tylko tam całkiem w tym Bełchatowie to o mnie nie zapomnij, co? - zaśmiałam się
- Ja o tobie nigdy nie pamiętam, chyba, że mam coś od ciebie dostać - wystawił mi język
- Eeeeeej to było nie fajne - zrobiłam smutną minkę
- Dobra, będę o tobie pamiętał - przysiągł uroczyście trzymając rękę na sercu
- Skrzyżował palce! - wykrzyknął przechodzący za nim Wrona
- Wiedziałam - parsknęłam śmiechem - Ja i tak wiem, że się cieszysz, że cię wreszcie w spokoju zostawiam - wystawiłam mu język. Niedługo i tak się spotkamy. - Ale muszę iść. Na razie chłopaki - uśmiechnęłam się jeszcze i wróciłam do ławki przy której stały moje walizki i siedział Karol, który głupio się uśmiechał.
- Co się tak śmiejesz? - zapytałam i też się uśmiechnęłam
- A nic, nic - odparł
- Dobra, nie ważne. Idziesz mnie odprowadzić?
- Jasne - odparł i ruszyliśmy w odpowiednim kierunku. Strasznie szybko minęła mi droga z ławki do samochodu. Nie czepiać się, że to było 10 metrów! Ale zdecydowanie za szybko.
- Przyjadę do Bełchatowa jak najszybciej się da - obiecałam
- Mam nadzieję - uśmiechnął się po czym złączył nasze usta w pocałunku. Włożyłam walizki do bagażnika i ruszyłam do drzwi pasażera - Już tęsknie
- Ja też. Papa - uśmiechnęłam się ostatni raz i wsiadłam do samochodu. Przywitałam się z Aśką a ona odpaliła samochód i gdy wjeżdżałyśmy już na autostradę wybuchnęła wreszcie. Myślałam, że trochę krócej to potrwa.
- Nic mi nie powiedziałaś, że jesteś z Karolem!?
- Oj, no bo to od wczoraj wieczora, albo nawet od dzisiaj nad ranem noo - próbowałam się usprawiedliwić choć i tak wiedziałam co mi zaraz powie "To cię nie usprawiedliwia"
- To cię nie usprawiedliwia. - nie mówiłam? Strasznie przewidywała się zrobiła. Ehh....
- Właśnie, że mnie usprawiedliwia - powiedziałam pewnie.
- Ee - zaprzeczyła
- Ehe
- Ee
- Ehe
- Ee
- Tak usprawiedliwia mnie, ale możesz się cieszyć bo wiedziałaś przed babcią a to już sukces - zaśmiałyśmy się obie
Pod ośrodkiem w Spale byłyśmy jakieś 2,5 godziny później. Przełożyłam swoje rzeczy do swojego auta i ruszyłam za siostrą. O jeny, jak mi brakowało jazdy swoją ukochaną skodą. Ale nareszcie nadszedł ten czas. Jechało mi się bardzo dobrze, na drogach nie natrafiłam na żadne niedogodności więc było świetnie. W domu byłam około 18. Wysiadłam z auta i zaciągnęłam się tym świeżym powietrzem. Wzięłam walizki i ruszyłam z nimi do domu. Wniosłam je do korytarza i już od pierwszego kroku usłyszałam ulubione piosenki mojej mamy, których dźwięki słychać było z kuchni.
- Hej, hej, wróciłam! - krzyknęłam a podbiegł do mnie od razu Kapitan szczekając niemiłosiernie. No fakt, trochę mnie tu nie było.
- Córa moja kochana wróciła! - ucieszyła się mama wychodząc z kuchni i wycierając ręce w ścierkę po czym mnie przytuliła i uspokoiła psa.
- Ciocia! - już usłyszałam krzyk dzieci z góry, a ja im nie kupiłam po drodze czekolady, o kurka. Przytuliłam młodocianych, a następnie babcie i Adama. Zaniosłam walizki do pokoju, a za mną krok w krok chodziła Zosia. Postanowiłam umyć dzisiaj samochód. Gdy wsiadłam do niego w Spale widziałam, że taki trochę nie ten teges a zresztą dawno tego nie robiłam. Przygotowałam więc odpowiednie rzeczy i wraz z dziewczynką wyszłyśmy na zewnątrz. Podjechałam autem za dom i zabrałyśmy się za robotę. Cały czas gadałyśmy na różne tematy.
- Wiesz ciociu, miałaś rację. Teraz w przedszkolu mam pełno koleżanek i nawet jedna mieszka tutaj dwa domy dalej. Codziennie razem chodzimy do przedszkola i wracamy do domu i bawimy się razem, nawet siedzimy razem przy stoliku - zaczęła nawijać. Ehh, pamiętam jak moja przyjaźń z Marcelą i Karoliną. To się właśnie zaczyna od wspólnego siedzenia przy jednym stoliku w przedszkolu.
- A nie mówiłam? - zapytałam z uśmiechem
- Mówiłaś, mówiłaś - pokiwała głową. Zaśmiałam się i oblałam ją wodą, ona pisnęła ale mi oddała. Polewałyśmy się tak trochę, a po chwili przybiegł do nas Nikodem, z butelką wody i zaczął nas oblewać. Byłyśmy cali przemoczeni ale zabawa świetna. W końcu udało mi się ich zagonić do domu, a mnie dopadł Kapitan. Postanowiłam przejść się z nim na spacer, na łąki. Co z tego, że byłam mokra. Mi to w niczym nigdy nie przeszkadzało.
- Piesku, po smycz, po smycz, idziemy na spacer, słyszysz. Na spacer. - uśmiechnęłam się szeroko. Cichaczem wzięłam smycz z wieszaka w korytarzu i ruszyliśmy. Szliśmy sobie wolno po czym gdy dotarliśmy już na łąkę spuściłam zwierzaka ze smyczy. Niech sobie jeszcze pobiega. Znalazłam jakiś patyk i zaczęłam mu rzucać. Nie wiem ile sobie tam siedzieliśmy, ale pobawiliśmy się świetnie. W końcu postanowiłam wracać bo robiło się ciemno. Schyliłam się żeby zapiąć psu smycz i zakaszlałam. Ocho! A trzeba było iść się przebrać. Boże Elena, ty to czasem jak dziecko! Dobra, nie ważne teraz idziemy do domu. Nie wiem jakim, ale jakimś cudem udało nam się wejść niezauważonym. Pognałam na górę szybko się ogarnąć i zeszłam na dół coś zjeść.
- Mhm, a co tu tak pięknie pachnie? - zapytałam z uśmiechem
- A zasmażane tortellini - uśmiechnęła się mama nakładając na talerze jedzenie. Zasiadłyśmy we trzy w kuchni i się zaczęło
- Asia mówiła, że jednak się odważny co z tobą wytrzyma znalazł - powiedziała mama śmiejąc się
- A to papla - mruknęłam
- Jednak Karol co? Ja od początku wiedziałam, że coś z tego będzie, wiedziałam i ciebie na pewno też od początku do niego ciągnęło co? - rodzicielka uniosła brew
- Oho ho! Jaka wszechwiedząca się znalazła! A właśnie wcale że nie. Nie od początku mnie do niego ciągnęło tylko dopiero od Warszawy - wystawiłam jej język
- Dobra, dobra, ale cieszę się bardzo córuś - cmoknęła mnie w policzek
- No właśnie, a chciałam wam jeszcze jedną rzecz ogłosić - powiedziałam poważne - Ponieważ dostałam pracę jako fotograf Skry to przeprowadzam się do Bełchatowa - ogłosiłam a je zatkało po czym mama zaczęła mnie mocno ściskać
- Tak się ciesze, Eleneczko - powiedziała wesoła
- No mamuś ja też się cieszę ale proszę nie duś mnie - jęknęłam a ona zwolniła uścisk
- A ty mi mówiłaś, że nikt mi ukochanej wnusi nie zabierze i co?- zapytała pretensjonalnym tonem babcia
- Oj babuniu - uśmiechnęłam się szeroko - Nie gniewaj się nie swoją Elenkę co? Będę często do ciebie przyjeżdżać, obiecuję - uniosłam uroczyście dwa palce - Na pewno częściej niż Misiek - powiedziałam cicho i zaśmiałyśmy się obie.
- O, a co to za przysięgi? - zapytała Asia wchodząca do kuchni razem z Adamem
- Elena obiecuje, że będzie często do nas z Bełchatowa przyjeżdżać bo dostała tam pracę fotografa klubu i się wyprowadza - objaśniła wszystko mama
- Co? - zapytali jednocześnie zdziwieni
- To co słyszeliście - uśmiechnęłam się szeroko. Pogratulowali mi.
- A kiedy masz wyjeżdżać? - zaciekawił się szwagier
- Właściwie to nie wiem, nie dzwoniłam jeszcze do prezesa - rzuciłam.
- No to dzwoń dzisiaj bo musimy wiedzieć kiedy imprezkę pożegnalną wyprawić - puścił mi oczko
- Sie wie - wyszczerzyłam się - To idę dzwonić - spojrzałam na zegarek. Dochodziła 20. Podążyłam do swojego pokoju i wzięłam komórkę do ręki. 2 smsy. Jeden do Michała drugi od Karola. Odczytałam najpierw od chłopaka
"Oczywiście, że tak :) A ty już powychodziłeś z tych telewizji?"
" A powychodziłem :) I wreszcie święty spokój"
"A pomyśl, że zaraz treningi w klubie i od razu świat staje się piękniejszy
" A powychodziłem :) I wreszcie święty spokój"
"A pomyśl, że zaraz treningi w klubie i od razu świat staje się piękniejszy
"Ty wredna jesteś :("
"Dziękuję, kochanie staram się ;*Myślę, że mi wychodzi ;D"
"Nie, braciszku, nie dojechałam i teraz pisze do ciebie z nieba ;p"
"Ty to raczej z piekła, diable ;p"
"Żebyś się nie zdziwił :P A ode mnie to się nigdy nie uwolnisz. Zawsze będę ci uprzykrzać życie kochaniutki braciszku :*"
"Za jakie grzechy?"
"Żebyś się nie zdziwił :P A ode mnie to się nigdy nie uwolnisz. Zawsze będę ci uprzykrzać życie kochaniutki braciszku :*"
"Za jakie grzechy?"
"Jest w czym wybierać ;D "
"Oj cicho bądź! Ty wredne stworzenie!"
"A czy ja coś mówię? xD"
"Oj cicho bądź! Ty wredne stworzenie!"
"A czy ja coś mówię? xD"
"Weź wyjdź
"Wyszłam z pokoju, może być? XD Drzwi zamknęłam jeśli to chciałeś napisać XD"
" Nie wytrzymam z tobą! Już więcej nie odpisuje!""Coś kiepsko z formą jak ty na odległość nie wytrzymujesz ;P"
- Dobry wieczór, Winiarska z tej strony
- Aa witam witam. O co chodzi?
- Chciałam zapytać kiedy to mam się stawić w klubie? Bo ja teraz jestem w rodzinnym mieście i chciałabym jakoś sobie to zaplanować
- Wie pani co? Ja myślę, że jeśli będzie pani w czwartek to będzie dobrze
- Dobrze. Dziękuj bardzo. Dobranoc
- Dobranoc - zakończyłam połączenie i odłożyłam telefon na półkę po czym zakaszlałam. O jeny, tylko nie żadne choróbstwo, proszę. Resztę wieczoru spędziłam z rodzinką w salonie. Do 22 cały czas rozmawialiśmy po czym zmęczona podróżą oraz ostatnią nocą poszłam spać.
Powrót w rodzinne strony czyli rozdział 44 :D W następnym akcja przeniesie się do Bełchatowa ;) Wyobrażacie sobie miny chłopaków gdy zobaczą Lenkę w hali? Ja próbuje i powiem Wam, że moja wyobraźnia podsyła mi bardzo fajne obrazy xD
Dziękuję za tyle komentarzy i już prawie 21,500 wyświetleń *.* Jesteście EMEJZING xD jak to ostatnio powiedziała moja siostra xD
Następny w środę ;)
Pozdrawiam ;**
Świetny rozdział...ale się usmiałam przy tych ich sms'ach xD
OdpowiedzUsuńNo minę Karola sobie wyobraziłam...czyżby był foch za niepowiedzenie Mu i Michałowi ;D
Czekam na kolejny pozdrawiam ;*
świetny :)
OdpowiedzUsuńKarol to chyba oszaleje ze szczęścia jak się dowie, że Elka będzie pracowała w Skrze :-D a miny chłopaków pewnie będą wyglądać mniej więcej tak: o.O
OdpowiedzUsuń:-D
Kocham to opowiadanie <3
Pozdrawiam ;-)
Noo, sms-y świetne. :D
OdpowiedzUsuńWścibski Krzysiu jak zwykle musiał przerwać słodkie buziaczki. On zawsze się wchrzania w najmniej odpowiednim momencie, zawsze. :D
Winiarski czuje się ojcem związku Eleny i Kłosa? Doobre, przecież to ona w końcu odważyła się powiedzieć Karolowi, co do niego czuje.
Te kłótnie rodzeństwa, takie to słodkie.
Czy babcia się dowie o tym, że Elena ma chłopaka? :D
No i ciekawi mnie, jak to będzie z tą pracą w Bełchatowie. ;>
U mnie też jest nowy rozdział, zapraszam. :D
Świetny! Zapraszam do mnie na Trójkę :D http://nie-wierzyles-we-mnie.blogspot.com/2014/12/trzy.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Genialny! <3 jak ja sie cieszę, ze El i Kłos sa razem ;D no i wszystko pieknie i wogole ;) ahhahaa ich miny bedą wyglądały napewno ciekawie gdy zobacza Elene w hali ;D nie moge sie doczekać ;*
OdpowiedzUsuńJak Igła mógł im tak popsuć poranek? :P Haha, no pięknie, wszyscy wiedzieli, że między nimi coś jest, tylko oni sami nie potrafili zauważyć ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Elena będzie teraz pracowała blisko Karola :) na pewno będzie więęęęcej niż zadowolony :D czekam na to, jak opiszesz jej relacje z resztą Skry :)
Do następnego :*
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny :D
pozdrawiam i zapraszam na coś nowego: tylkoprzyjazn.blogspot.com
a co do zadziornesiatkarki.blogspot.com to obiecuje że w święta wszystko nadrobię :)