czwartek, 30 października 2014

~Rozdział 32~

Reszta obozu w Bełchatowie mijała mi szybko. Często spotykaliśmy się z Dawidem i Łukaszem, opowiadaliśmy stare dobre czasy. Poznałam nawet dziewczynę Łukasza - Emilkę. Super sympatyczna dziewczyna i ogólnie znalazłyśmy wspólny język. Będziemy mogły czasem po obgadywać tą mendę przebrzydłą. Agnieszka wpadła do Bełka, dorobiła klucze bo ja oczywiście byłam za bardzo zajęta i mówiła, że gdy my będziemy siedzieć we Francji ona się wprowadzi.

No i nadszedł 27 lipca i wszyscy siatkarze wraz z rodzinami zebrali się na Okęciu oczekując na samolot. Przed naszym wylotem zdążyłam się wymienić wszystkimi nowościami z Dagmarą oraz Pauliną. Nawet w tajemnicy wyznałam im, że zostałam fotografem Skry. Wlazła i tak już wiedziała, ale tak samo jak Winiarska obiecała z ręką na sercu, że nikomu nie powie i taką miałam nadzieję.

Gdy dolecieliśmy do Capbreton musieliśmy się rozsiąść na lotnisku oczekując na nasz autokar. Nasunęłam na nos okulary i usiadłam na krawężniku obok Michała
- Winiar ratujemy ślimaki? - zagadał Krzysiek, a Miśka to totalnie osłupiło bo mówił wtedy o czymś zupełnie innym do Zagumnego i nastała cisza, po której parsknął śmiechem - Możemy też uratować żaby. Ze dwie - ciągnął - No a ty Lenka, będziesz się delektować tymi miętkimi i pysznymi ślimaczkami? - zwrócił się do mnie
- Nawet o tym nie gadaj. Aż na samą myśl chce mi się żygać - skrzywiłam się ostro
- No to jest was więcej bo Daga też nienawidzi czegoś takiego
- Jest nas o wiele więcej niż ci się wydaje - pokiwałam głową
- Zawsze było was więcej, wszędzie, no ja nie mogę, co za niesprawiedliwość! - wykrzyknął desperacko Paweł
- Zati, ogar, we Francji jesteśmy, weź zachowuj się elegancko, a nie jak zdesperowany Polak - skarciłam go i niby obojętnym wzrokiem omiotłam miejsce, w którym się znajdowaliśmy, a reszta wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Aż Oliwier przybiegł zapytać z czego się śmiejemy bo on też chce. Krzysiek powiedział tylko, że ktoś się zbłaźnił, a chłopcowi w zupełności to wystarczyło i podbiegł do Arka i Sebastiana. Po oczekiwaniu wreszcie nadjechał nasz autokar. Wpakowaliśmy się do niego i pojechaliśmy do naszego hotelu. Klucze zostały rozdane i rozeszliśmy do pokoi. Wjechałam windą na górę wraz z Ignaczakami po czym odnalazłam swój numer pokoju i przekręciłam kluczyk w zamku. Położyłam walizkę obok łóżka i podeszłam do balkonu. Otworzyłam drzwi i ogarnęłam wzrokiem widok. Miałam widok na morze i byłam zachwycona. Słońce niedługo pewnie będzie się chować za horyzontem więc będę musiała pójść na spacerek. Rozpakowałam się i poszłam na kolację bo była już 19 a ja byłam mega głodna. Wzięłam swoją porcję i usiadłam przy wolnym stoliku ponieważ nikogo jeszcze prawie nie było. Pogrążyłam się w myślach jak to mi będzie w Bełchatowie, w klubie, a przede wszystkim czy czasem Michał o niczym się nie dowie i czy niespodzianka nie pójdzie się ..... paść. Po kilku minutach przysiadł się do mnie Paweł, a następnie podszedł Andrzej
- Stolik singli zaprasza - wyszczerzył się Zati
- Dokładnie  - potwierdziłam ze śmiechem
- No to jeszcze Kłosa nam tu brakuje - rzucił Wronka
- Gdzie mnie brakuje tam jestem - wyszczerzył się siadając właśnie na krześle obok mnie wspomniany wcześniej środkowy
- A nie singiel może się dosiąść? - zapytał z uśmiechem Rafał
- Jasna sprawa. Zapraszamy wszystkich - rzucił Paweł
- Czyli z naszej Bandy ostały się tylko cztery osoby? - zdziwiłam się
- Na to wygląda. To teraz trzeba wymyślić jakąś inną nazwę na naszą 5 osobową ekipę - zaczął się zastanawiać Andrzej, po czym wszyscy spojrzeli na Zatorskiego, a on wywrócił ślepiami
- Schlebia mi to, że o mnie pomyśleliście, ale troszkę mi się nie chce - skrzywił się
- Proszę, Pawełku - zaczęłam go błagać - No mi i tym moim oczkom odmówisz? - zrobiłam minę kota ze Shreka - Prooooszęęęęęęę - złożyłam ręce jak do modlitwy
- Oooooj no doooobra - wywrócił oczami - Dajcie mi czas do jutra do wieczora
- Wiedziałam. Mi każdy ulega - wyszczerzyłam się i przybiłam piątkę z Karolem.
Dokończyliśmy posiłek, a ja zaproponowałam moim towarzyszom spacer po plaży. Zgodzili się chętnie. Wróciliśmy więc do swoich pokojów. Przebrałam się w jakieś zwykłe ciuchy (klik) i wzięłam torebkę, w której oczywiście znalazł się aparat. Wyszłam z pokoju i podążyłam do recepcji gdzie mieliśmy się stawić. Okazało się, że jestem ostatnia więc mogliśmy iść. Ruszyliśmy wolnym krokiem rozmawiając się i śmiejąc. Zati podrzucał nam pomysły jak moglibyśmy się nazywać, ale krytycznie odrzucaliśmy wszystkie. Bardzo bawiła mnie ta sytuacja gdy libero za każdym razem gdy odrzuciliśmy jego propozycję strasznie się irytował.
- Ygggggggghhhhhh - zawył z rozpaczy i wzniósł ręce i oczy do nieba - No to może Spalska Drużyna?
- Idealnie - zgodziliśmy się wszyscy, na co Zator aż stanął w miejscu i patrzył na nas z dziwną miną. My także stanęliśmy i zaczęliśmy się śmiać - Wy tak na serio? - uniósł brew - Ja wam dawałem o wiele bardziej oryginalne tytuły, a wy wybieracie takie ..... cuś? Nikt tu już nie docenia kreatywności - zrobił naburmuszoną minę tupiąc nogą
- Ależ doceniamy, doceniamy - podeszłam do niego i objęłam ramieniem - Po prostu takie czasem najbanalniejsze są najlepsze
- No to już przecież lepsza by była "Ekipa S" - chwycił się prawdopodobnie ostatniej deski ratunku
- "Ekipa S? "Ekipa Sracz"? - uniósł brwi Wrona i skrzywił się, a my wybuchnęliśmy niepohanowamym śmiechem. Aż z tego wszystkiego sobie usiadłam na piasku. Gdy trochę się uspokoiliśmy otarłam łzę, która wypłynęła mi od tego śmiechu
- Oj, Ędrju, Ędrju jak ty coś powiesz to klękajcie narody - rzucił Buszek
- Popieram - udzieliłam się wraz z Zatorskim i Kłosem.
- Chodźmy może na tamtą skałę - wskazałam palcem na obiekt o który mi chodziło. - Będą z tamtą super zdjęcia i można by chwile sobie posiedzieć. Wzięłam karty i paprykowe czipsy jakby co - wyszczerzyłam się
- Ktoś tu utrzymuje tradycje mimo zmiany kraju! Brawo Lenka! - Zati tak mocno klepnął mnie w plecy, że aż się zakrztusiłam i myślałam, że wypluję kolację, co nie umknęło uwadze siatkarzy i zaczęli się ze mnie okropnie śmiać - Banda debili - mruknęłam pod nosem - To idziecie ze mną czy nie?
- Nie no idziemy, idziemy - poderwali się
- Idźcie sami, ja to bym sobie już pospał - rzucił Andrzej przeciągając się - Nara - pomachał nam na odchodnym
- Narazie - pożegnaliśmy się ze środkowym
- Z piątki śmiałków, została czwórka. Jeden odpadł, niby pod pretekstem snu, ale my dobrze wiemy, że chodziło o lęk. Kto przetrwa? Kto dotrwa do końca? - mówił jak zawodowy komentator Rafał - Idziemy, wspinamy się, po woli mozolnie jak żółw ociężale ale idziemy. Proszę państwa im wyżej tym lepiej. Musicie państwo sami to zobaczyć. Na klifie w .... gdzie my jesteśmy? - zmarszczył brwi - Gdzie jesteśmy?! - ponowił pytanie gdyż wcześniej nikt mu nie odpowiedział
- W Capbreton - pouczył go Karol
- Chłopie,  jedziesz, a nie wiesz gdzie - pokręciłam głową z politowaniem, ale on puścił moją uwagę mimo uszu
- Dokładnie. Na klifie w Capbreton. I tak proszę państwa. Weszli, weszli na samą górę. Proszę państwa co za widok - przyjmujący mówił, a ja aż zagwizdałam z zachwytu.
Wyjęłam od razu z torebki aparat, chłopakom rzuciłam czipsy i karty, a sama zajęłam się uwiecznianiem tego pięknego miejsca. Na końcu każdego z osobna poprosiłam do samojebki, a potem zrobiliśmy sobie wspólną.
- Lena jaka mina - wybuchnął śmiechem Paweł gdy oglądaliśmy zdjęcia siedząc po turecku
- Piękna - wyszczerzyłam się. - No to zagramy partyjkę w pokera i kolejną rzecz w swoim notesie osiągnięć mogę skreślić - rzuciłam z uśmiechem wkładając aparat do torebki.
- No to gramy - zatarł ręce Rafał. Rozdał karty i zaczęliśmy. Wygrałam. Przegrał Paweł. Znowu.
- Znowu przegrywam - fochnął się libero
- Nie martw się Pawełku. Kto nie ma szczęścia w kartach ten ma w miłości - zaśmiałam
- Czyli ty nie będziesz miała w miłości. Jeee. Pierwszy raz będę w czymś od ciebie lepszy oł jea - ucieszył się
- Ja już nie mam szczęścia w miłości więc się sprawdza. Zresztą ty lepiej ode mnie grasz w siatkówkę to jak pierwszy raz? - zmarszczyłam brwi.
- Oj no, tak tylko żeby było dramatycznie powiedziałem. Nic nie rozumiecie - wywrócił oczami, a nasza trójka przybiła sobie facepalmy. Zaczęliśmy się zbierać, ponieważ słońce już całkiem zaszło i zrobiła się taka szarówka.
- Tylko pomału schodźcie - upomniał wszystkich Buszek, który szedł pierwszy, za nim Zatorski, potem ja, a nasz pochód zamykał Karol. Byliśmy już prawie u stóp góry kiedy noga wsunęła mi się w jakąś szczelinę i upadłam.
- Kurwa! - zaklęłam i złapałam się za kostkę
- Lena co się stało? - zapytał Kłos
- Kostka. Boli. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby
- Karol weź ją na ręce tylko ty też idź ostrożnie. Niby już teraz na równym ale i tak uważaj - przestrzegł środkowego przyjmujący. Siatkarz powoli wziął mnie na ręce i ruszył w kierunku hotelu. Szedł bardzo ostrożne jakby się bał, że gdy tylko poruszy ręką to mnie to strasznie zaboli. Libero pobiegł przodem aby powiadomić Sokala co się stało. Protestowałam oczywiście jak tylko mogłam, ale trudno z bolącą kostką. Na pewno do jutra mi przejdzie nie wiem po co taka afera. Oni jak zawsze przesadzają.
- No i jak? Bardzo boli? - zapytał Kłos
- Trochę, ale bez lekarza by się obeszło - mruknęłam
- Popieprzyło cię?! Trzeba zbadać. Może to coś poważnego. Zresztą Michał by nas zabił jakbyśmy ci pozwolili iść z taką nogą do pokoju! - powiedział Buszu
- Jak tam chcecie, ale mi się wydaje, że to nic tak bardzo poważnego. Jakoś nogą mogę ruszyć więc nie jest złamana
- Chociaż tyle - odetchnęli z ulgą. Po kilku minutach byliśmy już w hotelu gdzie w holu spotkaliśmy Krzyśka i Iwonę
- A wy co przed ślubem ćwiczycie? - parsknął śmiechem Ignaczak na co ja popukałam się w czoło
- Nie uderzyłeś się czasem w głowę przypadkiem Krzysiu ? - zapytałam słodziutko kiedy wchodziliśmy do windy. Niestety libero nie zdążył mi odpowiedzieć bo drzwi windy się zamknęły. Po chwili byliśmy już w pokoju doktora. Zati już wcześniej wyjaśnił dokładnie co się stało więc Sokal od razu zajął się moją kostką. Tu po naciskał, tu zapytał czy boli, tu się zerwałam jak dotknął po czym stwierdził, że mam lekko naderwany staw skokowy.
- To da mi doktor jakąś maść, kule i będzie ok? - uśmiechnęłam się
- Niby tak ale nogi nie przeciążaj. Za jakieś 4-5 dni powinno być już dobrze - natarł kostkę specjalnym mazidłem.  - Ale teraz niech cię Karol jeszcze do pokoju zaniesie bo nie możesz jej dzisiaj przeciążać
- Poradzę sobie. Na prawdę - wyciągnęłam rękę po kule ale doktor wręczył je Buszkowi, który otworzył drzwi ja natomiast wylądowałam na rękach u środkowego. Wywróciłam oczami. Pojechaliśmy windą na piętro wyżej gdzie chłopaki otworzyli mój pokój, a mnie Kłos położył na łóżku. Podniosłam się do pozycji siedzącej i wtedy uświadomiłam sobie straszną rzecz. Mój aparat został tam gdzie ja zostawiłam moją zdrową kostkę. Postanowiłam iść po niego jak chłopaki wyjdą. Nie będę ich przecież po to ścigać. Wymigałam się zmęczeniem, a każdemu z nich podziękowałam buziakiem w policzek oraz paczką żelków. Inaczej na pewno nie byli by zadowoleni. Gdy siatkarze wyszli odczekałam 10 minut i z lekkim trudem wstałam z łóżka. Podparłam się kulami i cichaczem wyszłam z pokoju, delikatnie zamknęłam go i cichutko ruszyłam korytarzem. Kiedy minęłam już dwoje drzwi, a mianowicie pokój Zotra i Buszka, a potem Kłosa i Wrony, któreś drzwi się otworzyły. Skrzywiłam się i zastygłam w bezruchu jakby mając nadzieję, że ta osoba mnie nie zauważy. Eh, Elena jesteś głupia, żeby cię nie zauważył musiał by być na przykład nawalony w trzy dupy albo mega zaspany.
-  A ty gdzie się wybierasz? - usłyszałam głos Karola. Westchnęłam i po woli się odwróciłam. Środkowy stał niecały metr ode mnie oparty o framugę drzwi ze skrzyżowanymi rękami na piersi.
- No bo...... ja..... tego...... no .....
- Tak? - zapytał lekko unosząc brwi
- No bo ja chciałam iść do Michała. - wypaliłam - Powiedzieć mu co się stało żeby nie zszedł na zawał jak mnie jutro zobaczy na stołówce - powiedziałam grając na czas
- Ale pokój Winiara jest w drugą stronę - rzucił z tycim uśmieszkiem. Zaklęłam pod nosem - A nie czasem chciałaś iść pod klif żeby przynieść sobie aparat? - zaciekawił się
- Yyyyyy..... nie? - prychnęłam - Z tą nogą? Oszalałeś? - popukałam się palcem w czoło
- A no to skoro nie to może chciała byś go wziąć?
- No doooobra - wywróciłam ślepiami - Chciałam tam iść. Czy ty nie rozumiesz jakie ja mam tam ważne zdjęcia? - zapytałam przeszywając go wzrokiem
- No to skoro takie ważne to ... - zniknął na chwilę z pola mojego widzenia, aby po chwili znowu się pojawić - to proszę - wręczył mi torebkę, a ja odetchnęłam z ulgą
- O, nie martw się mamusia już nigdy o tobie nie zapomni - przytuliłam ukochaną rzecz - Dziękuję - pocałowałam siatkarza w policzek - Na prawdę, dziękuję - popatrzyłam mu głęboko w oczy. On jakby się głęboko nad czymś zastanawiał ale i tak nic się nie stało ponieważ kilka metrów dalej otworzyły się drzwi i wyszedł z nich Winiar
- O Boże Elena co ci się stało?! - podbiegł do mnie natychmiast - Tak to jest ja cię zostawię samą. Co się stało?! Coś poważnego? Kostkę skręciłaś? No mówcie żesz! - wykrzyknął
- Michał cicho - uciszyłam brata - Cisza nocna jest
- Co mnie obchodzi cisza nocna! - wymachiwał rękami - Gadaj co się stało!
- Oj, no noga m weszła w jakąś szczelinę i mam podkręcony staw skokowy. Za 4 do 5 dni będzie ok więc nic nie martw i nie dramatyzuj - starałam się go uspokoić ale uwierzcie mi bardzo trudno to zrobić gdy jest taki nakręcony.
- Gadać natychmiast kto przy tym był, gdzie to było i jak się dostałaś do hotelu - zaczął tupać nogą
- Winiar uspokój się no - jęknęłam - nic mi nie jest. Idź już do pokoju noooo
- Czyżbym coś przerwał? - uśmiechnął się cwaniacko poruszając brwiami na co ja z miną zabójcy wskazałam mu drzwi jego pokoju. On uśmiechnął się tylko pod nosem i potruchtał do pokoju numer 345.
- No to ten.... Dobranoc?
- Dobranoc. - uśmiechnął się delikatnie Karol po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju. Pokuśtykałam do swojego i zamknęłam za sobą drzwi. Odetchnęłam głęboko i zaświeciłam światło. Wyszłam na chwilę na balkon. Chłodne powietrze przyjemnie owiewało moją twarz, którą wystawiłam w stronę morza. Ciekawe czy coś by się stało gdyby nie pojawił się Michał? Pocałowalibyśmy się?
- Elena co ty pieprzysz? - mruknęłam do siebie pod nosem
Karol to PRZYJACIEL. Tak trudno zajarzyć znaczenie tego słowa? Ale bardzo dobry przyjaciel. On ma mnie za przyjaciółkę, ja mam jego za przyjaciela i jest gites! I kropka! I więcej nad tym nie myśl bo ci się mózg zlasuje - gadałam do siebie w myślach.  Westchnęłam po czym weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Prysznic postanowiłam sobie darować i iść od razu spać bo byłam bardzo zmęczona. Przebrałam się tylko w piżamę, zmyłam makijaż i zatonęłam w krainie Morfeusza.



Objawiam się Wam po dniu poślizgu ;) Wróciłam jakąś godzinę temu z otrzęsin xD Nie wiem jak to u Was jest ale u nas były bardzo fajne ;) Mój kolega na przykład musiał wydoić sztuczną krowę, a potem wypić wydojony kakałko :D
Potem była dyskoteka. Tak się oskakałam, że teraz mnie stopy bolą jak nie wiem. Ale było warto XD
A tak pozatym to nie ma to jak Ganja Mafia na szkolnej dyskotece XD https://www.youtube.com/watch?v=tYkc1cxtqnM
Następny - niedziela
Pozdrawiam ;**

11 komentarzy:

  1. U mnie też były otrzęsiny! Rzucaliśmy się jajkami, potem malowaliśmy sie węglem ehh dużo by opowiadać xd
    Rozdział świetny! ;)
    Czekam na nn:3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah komentatorski talent Buszka przebił wszystko <3 xD
    No coś się szykuje między Leną a Karollem czekam na kolejny i zqpraszam do siebie na 26: :D
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, zajebisty rozdział. Uwielbiam twoje poczucie humoru. Czyżby Karol i Lena cośdo siebie poczuli? :)
    Czekam na kolejny
    http://because-i-am-other.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah mega rozdział :D hmny... Czyżby Lena i Karol coś ten, tego... ^^ zapraszam do mnie na nowy rozdzialik ;) sally-story-sally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Lena i Karol to chyba coś ten tego ^^ W ogóle Buszu przebił wszystko xD "Ekipa Sracz" <---- śmiechłam xD Czekam na kolejny i pozdrawiam ;***
    PS Mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową przy dodawaniu koma? Proooszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie zapraszam na 23 rozdział kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Po raz ostatni zapraszam na http://powracajac.blogspot.com/. Chciałabym podziękować za Twoją obecność . :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No to mam w końcu chwilę czasu i przeczytałam rozdział! Uuuuu, atmosfera się zagęszcza =D biedny Zati, nie doceniają jego kreatywności :P jaki Karollo ogarnięty, o aparacie jeszcze zdążył pomyśleć w takiej chwili!
    Czekam na kolejny rozdział, tylko bez poślizgów! =D

    OdpowiedzUsuń
  9. http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/2014/11/7.html siódemka u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aww *=* Elena i Karol po prostu muszą być razem! *=*
    Kurczaczki! czemu Misiek im przeszkodził?! ;c

    OdpowiedzUsuń