środa, 8 października 2014

~Rozdział 25~

Następny dzień niesamowicie nam się ciągnął. Ponieważ chłopaki nie mieli dzisiaj treningu, a nie mogliśmy nawet nigdzie wyjść bo na zewnątrz padało to zaczęliśmy się tak nudzić, że szkoda gadać. Nikomu nie chciało się nic robić. Mnie aż nosiło w miejscu i godzinę przed meczem Włochy-Brazylia po prostu łaziłam po całym pokoju bez celu
- Może usiądź? - zaproponował Karol
- Nie, muszę sobie pochodzić - odparłam i kontynuowałam swój kurs od okna do drzwi. W końcu gdy na boisko wbiegły pierwsze szóstki obu zespołów usiadłam na podłodze obok Kłosa.
O ile w drugim secie było widać u Włochów jakąś walkę tak w trzecim i czwartym wkradło się o wiele za dużo błędów i skończyło się na tym, że to Kanarki pojadą na Final Six do Florencji. Byłam przybita, zresztą jak każdy. Trener ogłosił 10 dni wolnego i każdy zaczął się pakować. Mieliśmy pojechać autokarem na Okęcie skąd każdy uda się w swoją stronę. Ja pakując się odblokowałam telefon i wybrałam numer mamy.
- Cześć mamo - przywitałam się
- Cześć córciu
- Mogłabyś zadzwonić do Łucji i powiedzieć jej że będę na ślubie?
- A ty nie masz do niej numeru?
- Nie, nie mam. Zadzwonisz?
- Tak. A gdzie ty jesteś?
- W Gdańsku. Pakuję się. Gdzieś w nocy powinnam być w domu. Nie czekajcie na mnie.
- Dobrze. No to papa Elenko
- No pa mamuś - cmoknęłam do słuchawki i zakończyłam połączenie. Teraz pozostało pytanie jak ja się właściwie do tego domu dostanę? Spakowałam się i z walizką poszłam do pokoju w którym powinien przebywać jeszcze Michał. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że chłopaki już zapinają walizki
- No hej, gotowi? - zapytałam
- Już teraz tak - wyszczerzyli się
- No to super. Michał, jak ty wracasz do domu? Bo o ile się orientuję to ty auto masz w Spale? - zmarszczyłam czoło
- Nie. Dagmara już kiedyś po nie wpadła i właśnie do niej dzwoniłem, że przyjedzie na Okęcie po mnie i ciebie - powiedział
- Aha, a po mnie czemu? - zdziwiłam się
- No jeżeli myślisz, że będziesz się tłukła autobusami to się gruuuubo mylisz moja droga - podążyliśmy do windy - Przenocujesz u nas, a potem zawiozę cię do Wałbrzycha
- Z noclegu skorzystam ale potem już pojadę autobusem. Ty musisz się rodzinką nacieszyć
- No właśnie! Pojedziemy wszyscy do Wałbrzycha i zostaniemy na kilka dni. Oliwier już dawno narzekał, że długo nie widział babci.
- No to zapowiada się ciekawie - zaśmiałam się
- A no - pokiwał głową. - Bardzo ciekawie - pokiwał głową powoli na co ja z Wlazłym wybuchnęliśmy śmiechem.
Gdy wszyscy byli już gotowi wpakowaliśmy się do autokaru i opuściliśmy Trójmiasto. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam muzykę. Rozbolała mnie głowa a nie miałam przy sobie żadnych tabletek. Nie chciało mi się iść do doktora i zawracać mu głowę więc cierpliwie znosiłam ból. Ułożyłam się wygodnie na fotelu i zamknęłam oczy w celu zaśnięcia. Udało mi się to dość szybko i już po chwili znajdowałam się w cudownej krainie Morfeusza
- Ej, Mała wstawaj - ktoś potrząsnął lekko moje ramię. Zdezorientowana otworzyłam oczy i potrząsnęłam głową
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam ziewając
- Na Okęciu. Wstawaj.
- Już, już - rzuciłam i podniosłam swoją szanowną z fotela.  Wzięłam swoją torebkę po czym wyszłam na zewnątrz. Zimno już było, a ja tylko w cienkim sweterku zresztą rozgrzałam się jak spałam i teraz na takie zimne powietrze to mnie uderzyło nieźle. Wzięłam swoją walizkę i stanęłam obok brata, który wypatrywał swojego mega zajebistego i luksusowego czarnego BMW. W pewnym momencie podjechało takowe niedaleko nas. Michał od razu ruszył w jego kierunku, a mnie ktoś złapał za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Karola.
- Chciałem się zapytać czy nadal chcesz tego psa?
- Jasne. Tylko wiesz co? Może się zdzwonimy? Jak będziesz miał czas to dzwoń ja się dostosuję - uśmiechnęłam się - Miłego urlopu - cmoknęłam go w policzek
- Wzajemnie. Na razie - powiedział, a ja odwróciłam się i podążyłam za Winiarskim, który wziął moją walizkę i torbę ze sprzętem. Przywitałam się z Dagmarą buziakiem po czym zasiadłam z przodu. Antoś spał więc tylko przywitałam się z Olwierem i ruszyliśmy w stronę Bełchatowa. O ile wcześniej spałam jak zabita tak teraz byłam bardzo rozbudzona. Cały czas wypatrywałam przez okno. Uwielbiałam jeździć nocą jak dla mnie o wiele lepiej niż nocą. Oczywiście kiedy nie jetem kierowcą, ale nawet jak jestem kierowcą to w sumie...  mniejszy ruch i w ogóle. Gdy w końcu dojechaliśmy pod dom państwa Winiarskich Daga wzięła Antka, Michał Oliego, a ja zajęłam się otwieraniem przed nimi drzwi. Na szczęście jeszcze pamiętałam jak to u nich wszystko jest urządzone więc nie miałam wielkiego problemu z trafieniem do odpowiednich pokoi. 15 minut później dzieci leżały już w swoich łóżkach, a my wróciliśmy po walizki. Szwagierka pokazała mi pokój w którym będę spać. Wzięłam swoją piżamę i poszłam jeszcze wziąć szybki prysznic po czym gdy tylko położyłam głowę na poduszce zasnęłam.

Obudził mnie płacz, prawdopodobnie Antosia. Przeciągnęłam się na wszystkie strony i przetarłam oczy. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Słońce było już wysoko, chwyciłam swój telefon i zobaczyłam, że jest już 11:30. 20 nieodebranych połączeń od mamy. O kurwa! Ja jej powiedziałam, że będę w domu w nocy. Od razu wybrałam jej numer.
- Jezus Maria! Elena! Gdzie ty jesteś?! Co się stało?! - wykrzyknęła
- Spokojnie mamo. Nic mi nie jest. Przepraszam, że cię nie powiadomiłam, ale pojechałam z Michałem do Bełchatowa i teraz jestem tutaj. Przepraszam bardzo, ale spałam w autokarze i całkowicie wypadło mi z głowy. - powiedziałam skruszona
- Dobra. Najważniejsze, że nic się nie stało. Ale nigdy więcej takich akcji
- Oczywiście. A dzwoniłaś do Łucji?
- Tak. Dzwoniłam. Ucieszyła się, że jednak będziesz
- No to fajnie. Dobrze, mamuś ja kończę - powiedziałam
- Papa - rozłączyła się. Położyłam telefon na szafce, wyjęłam jakieś ciuchy z walizki wzięłam kosmetyczkę i podążyłam z nią do łazienki. Przebrałam się, uczesałam i umalowałam. Odniosłam piżamę i kosmetyczkę do pokoju i zeszłam na dół. Michał pichcił coś w kuchni, Oliwiera nie zarejestrowałam, a Antek bawił się w swoim łóżeczku w salonie. Podeszłam do niego
- Cześć Antoś - uśmiechnęłam się - A co ty tutaj masz? - zapytałam z przejęciem dotykając każdej zabawki - A ty mnie pewnie nie pamiętasz. Ciotki dawno nie było u ciebie co? - zaśmiałam się i pogłaskałam po rączce. Odsunęłam się od łóżka i poszłam do kuchni
- Wyspana? - zapytał ze śmiechem Winiar
- Oczywiście - wyszczerzyłam się - A ty nie?
- Powiem ci, że bardzo, bardzo - przeciągnął się - Z Antkiem to zupełnie inna sprawa. Oli się częściej w nocy budził, a on to w ogóle. Zaśnie to śpi i już.
- No widzisz? Do tatusia się podał - szturchnęłam go w ramię ze śmiechem
- A jak! - wyszczerzył się - Czuj się jak u siebie - zamaszystym ruchem ręki pokazał mi cały dom
- Już się czuję - wyszczerzyłam się
- Przeraża mnie to twoje szybkie dostosowywanie się do otoczenia - pokręcił głową ze śmiechem
- To cię przeraża? - uniosłam brew - A nie to, że ci zupa kipi? - zapytałam, a on poderwał się jak oparzony i szybko ściągnął pokrywkę z garnka jeszcze się przy okazji parząc swoje palce. Krzyknął przeraźliwie, na co z salonu rozległ się płacz Antoniego
- Szybko, daj pod zimną wodę - nakazałam i poszłam do salonu. Wzięłam na ręce chłopczyka i zaczęłam go uspokajać. Włożyłam mu smoczek do buzi i poszłam z nim do kuchni - Popatrz no tu Antoś,  jaki ten twój tatuś to czasem niezdara - powiedziałam zabawnie - O patrz, zaraz będziemy coś jeść, tak? - mówiłam cały czas do niego przez co się uspokajał - A gdzie Daga? Nie masz jakiejś maści na oparzenia? - zadawałam pytania
- Daga musiała wyskoczyć jeszcze na chwilę do pracy i zostawiła mnie z obiadem - wyjaśnił - A maści poszukaj w tej szafce, co ją masz przed nosem - pokierował mnie
- No to chyba źle, że cie z tym obiadem zostawiła bo chyba trzeba będzie coś zamówić - zaśmiałam się i otworzyłam szafkę
- Gdyby nie to, że masz na rękach dziecko to byś oberwała - zagroził
- Ale mam - wytknęłam mu język
- No i jak tam? Żyjecie? - zapyta wchodząca właśnie do kuchni Winiarska - Co ci się stało? - zapytała podchodząc do męża
- Mądry Misiek postanowił, że podniesie gołą ręką gorącą pokrywkę z kipiącej zupy - wyjaśniłam podając im maść na oparzenia
- Oj Michał, Michał - pokręciła głową szwagierka
- No to wy tutaj sobie poradzicie, a my idziemy z Antosiem na spacer po domu - poinformowałam ich - Pokażesz mi tu wszystko? - zwróciłam się do maluszka - No to idziemy - powiedziałam i wyszliśmy. Obeszliśmy wszystkie pomieszczenia dotykając co ciekawsze rzeczy i znaleźliśmy Oliwiera, który był w swoim pokoju. Posiedzieliśmy chwilę u niego po czym na wołanie Dagmary zeszliśmy na obiad. Po posiłku postanowiliśmy wyjść na taras i pocieszyć się pięknym słońcem.
- To o której zamierzamy wyjechać? - zapytał Michał
- A gdzie? - wtrącił od razu Oliwier
- Do babci - wyjaśniła mu mama
- Możemy od razu - powiedział podekscytowany wstając ze swojego krzesła prawie przewracając szklankę z sokiem, który właśnie pił.
- Że już? Teraz? Zaraz? - uniosłam brew
- No tak - wzruszył ramionami - A tak w ogóle to kiedy pojedziemy do tego parku linowego? - zwrócił się do mnie
- Zastanowię się jeszcze Oli. Wiesz, ja w piątek mam wesele, a jeszcze w któryś dzień muszę pojechać po psa.
- Nowego psa planujesz ściągać? - zaśmiała się Dagmara
- No tak, takiego szczeniaczka - wyszczerzyłam się
- No właśnie! Ja też chcę psa! - wykrzyknął Oli
- Zastanowimy się z mamą - Michał poczochrał włosy syna. - No ale wracając do tematu ...
- A na ile chcemy jechać? - zapytała szwagierka
- No dziś by pojechać ... a w niedziele wrócić? - zaproponował
- No to idziemy się pakować - kobieta klasnęła w ręce i wstała od stołu. - Zajęłabyś się chwilę Antosiem? - zwróciła się do mnie
- Jasne, nie ma sprawy - uśmiechnęłam się szeroko. Winiarscy podążyli na górę, a ja wyjęłam chłopczyka z wózka i weszłam z nim z powrotem do domu. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy bawić się grzechotkami i innymi zabawkami. Po jakiejś niecałej godzinie na dół zeszli Winiarscy z walizkami. Okazało się, że mnie też już spakowali. Wróciłam jeszcze na górę bo jak Michał powiedział, że on mnie pakował to wolę sprawdzić czy telefonu nie zapomniał. No i miałam rację! Telefon leżał na szafce tak jak go zostawiłam ale poza tym nic więcej nie zostało. Wróciłam na dół i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta. Tym razem znowu przypadł mi zaszczyt siedzenia  z przodu tuż obok mego kochanego braciszka. Jakiego ja to mam ostatnio farta. No ja pierdziele! Wyjechaliśmy z Bełchatowa o 15:05, a w Wałbrzychu byliśmy o 18: 20. Wjechaliśmy przez bramę i wysiedliśmy z auta. Na schodach przed domem siedziała cała rodzinka i zajadała się lodami
- Witamy, witamy, szanowną rodzinkę! - powiedział Michał. Następnie nastąpiły przytulasy, uściski i buziaki jak przy każdym powitaniu.
- A dla nas jeszcze tych lodów zostało? - zapytałam ze śmiechem
- Nikodem skocz do zamrażarki - rzuciła babcia, a chłopczyk pognał do domu i już po chwili trzymaliśmy w rękach smakołyki.
Postanowiliśmy usiąść w altance. Mama mówiła, że trzeba by ją oficjalnie otworzyć bo niedawno skończona to jakiś gril by się przydał. No to wszyscy podchwycili pomysł i już Adam do sklepu, a my z garażu powyciągaliśmy plastikowe krzesła i stół. Michał zajął się rozpalaniem grila, a my poprzynosiłyśmy z domu talerze szklanki oraz wszystkie inne potrzebne rzeczy. Kilka minut później w kuchni znajdowała się również kiełbasa przywieziona przez Adama. Ponacinałyśmy ją wraz z mamą i Dagmarą po czym zaniosłyśmy do altanki na gdzie Winiar już urzędował przy rozpalonym grilu. Jakieś pół godziny później zajadaliśmy się pyszna kiełbaską rozmawiając, śmiejąc się i żartując. Antosia Dagmara zaniosła do domu około 20 żeby go nakarmić i położyć spać po czym wróciła, a na stół weszło piwo i te sprawy.  Siedzieliśmy na polu do 22. Komary mnie strasznie pocięły ale było warto. Nawet podrzuciliśmy z Michałem pomysł, żeby sobie pośpiewać, ale Dagmara, Adam i Asia stwierdzili, że są za mało wstawieni. Ja tam mogę śpiewać bez alkoholu! I kto tu jest gość?! HA! No nie ważne. Teraz nadeszła najgorsza rzecz, a mianowicie sprzątanie. "Zgodnie" stwierdziliśmy, że teraz mężczyźni muszą posprzątać bo my przyniosłyśmy wszystko więc teraz ich kolej. No dobra, tak zgodne to to nie było, ale skoro my uciekłyśmy z dziećmi do domu no to ktoś to musiał zrobić nie? No i padło na chłopaków. Wzięłam swoją walizkę z korytarza i poszłam z nią na górę do swojego pokoju. Wyciągnęłam z niej wszystkie rzeczy i rzuciłam je na fotel. Stwierdziłam, że jutro będę musiała zrobić duże pranie, bo w walizkach nie było prawie nic czystego. Drapnęłam piżamę i wyszłam z nią z pokoju. W łazience światło było zaświecone więc usiadłam na podłodze i czekałam aż osobę będąca w środku wyjdzie. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i zobaczyłam Oliwiera.
- Dobranoc Oli - uśmiechnęłam się
- Dobranoooooooooc - ziewnął szeroko co udzieliło się też mi po czym oboje się zaśmialiśmy. Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Narzuciłam na siebie ubranie i zmyłam makijaż. Wyszłam z pomieszczenia i wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i po kilku minutach już spałam.




To dziaj Superpuchar :D Za kim jesteście? ZAKSA czy SKRA?
Następny - niedziela
Pozdrawiam ;**

6 komentarzy:

  1. jaaa!!!! ja chcę wiedzieć jak to będzie z Eleną i Kłosem ;D hahah xD ciekawe z kim Elena pójdzie na to wesele ? ;)
    pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam świetną zabawę Eleny i Karolla na weselu xD
    Nieźle nieźle podryw na psa xD
    Super blog udało mi się od razu cały nadgonić
    Zapraszam do mnie
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Karollo i Elena do siebie pasują. :3 Wyczuwam mały romansik między nimi :3
    Świetny blog! Wciągająca historia i o to chodzi! :D
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Do domu wrócili, impreza była fajnie fajnie, ale heloooł! Elena nie ma partnera na wesele, a ja mam idealnego kandydata , a mianowicie wysokiego sztayna, który oferuje jej szczeniaka :3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. SKRA :D
    No Madzia powstarałaś się :)
    Niemogę sie doczekać aż Elena spotka sie z Kłosikiem ;) i oby Karol był jest partnerem na ślubie

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :) Byłam za Zaksą <3 no, ale się nie udało :C Z kim Elena pójdzie na weselee? Mam swojego kandydata ;) Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń