środa, 22 października 2014

~Rozdział 30~

Obudziłam się o 7. Na szczęście dzisiaj nie było żadnej pobudki z czego szczerzę się cieszę. Szybko się ubrałam, uczesałam i umalowałam po czym poczekałam do 7:50 kiedy chłopaki powinni być już na śniadaniu i po cichu najpierw wyszłam ze swojego pokoju, a później weszłam po królestwa Wlazłego i Winiarskiego. Od razu podeszłam do łóżka Michała. Uniosłam materac lekko do góry.
- Niektórzy się nie zmieniają co braciszku? - uśmiechnęłam się do siebie tryumfalnie bo pod materacem leżała moja reklamówka w której powinny być moje słodycze. Były, owszem, ale tylko papierki. Wzięłam worek i ruszyłam do restauracji.
- Powiesz mi co to ma znaczyć braciszku? - przytknęłam mu przed oczami rzecz, którą trzymałam w ręce.
- Co to jest? - zapytał niby zdezorientowany
- Nie rżnij mi tu głupa i powiedz czemu mi zabrałeś moje żelki i wszystko co tu miałam? - usiałam na krześle obok niego - No słucham ? - nadstawiłam ucho
- Skąd to masz? - zmrużył lewe oko
- Niektórzy się nie zmieniają. I swoich kryjówek też nie - powiedziałam z wyższością, a on tylko jęknął
- Tłumaczyć mi się tu - nakazałam
- No bo to wszystko przez Szampona - wyrzucił Winiar, a ja przeniosłam zdziwiony wzrok na atakującego - Chciał coś zjeść słodkiego ale nic sobie nie kupił, ja też nie miałem. No więc podrzuciłem pomysł żeby iść od ciebie bo na pewno masz. Poszliśmy, akurat cie nie było no i wzięliśmy całe bo wszystko było takie pyszne. Mieliśmy ci oddać zanim się skapniesz.
- No właśnie! A moje słodkości gdzie są?! - zapytał oburzony Ignaczak
- To to już Kłos z Wroną - Michał i Mariusz wskazali równocześnie palcami na środkowych.
- Mieliście nie mówić - warknął Andrzej
- Okoliczności wymagają - wyszczerzył się przyjmujący
- No mieliśmy tak samo jak oni - powiedział smutno Karol
- Dzisiaj chcemy widzieć to co nam ukradliście - powiedziałam stanowczo
- Dokładnie - kiwnął głową libero w odpowiedzi usłyszeliśmy tylko rozentuzjazmowane (czujecie sarkazm?) pomruki "jasne"
Po śniadaniu znowu trening na siłowni, a potem do obiadu mamy wolne. Ja na ten poranny nie musiałam iść więc zostałam sobie w pokoju i postanowiłam poczytać jakąś książkę, ale najpierw pousuwałam wszystkie zdjęcia z treningów i siłowni z aparatu żeby nie zaśmiecały mi miejsca skoro i tak już wgrałam je na komputer. Zdążyłam przeczytać całą książkę bo bardzo mnie wciągnęła i spojrzałam na zegarek 14:40. No wypadałoby się pokazać na obiedzie. Zeszłam więc na dół i zasiadłam na krześle pomiędzy Krzyśkiem i Michałem. Wyglądali na serio zmęczonych.
- Ledwo łażę - jęknął słabo Piotrek
- No a zaraz jeszcze jeden trening - powiedziałam uszczęśliwionym tonem, a on tylko schował twarz w dłoniach. 

Zajadałam się przepysznym obiadkiem rozmyślając co by tu robić jutro gdy będeęmiała całe popołudnie wolne nie omieszkając przypomnieć Michałowi, Mariuszowi, Andrzejowi i Karolowi, że dziś chcemy z Igłą dostać swoje słodycze. Po obiedzie wróciłam do pokoju i miałam godzinkę wolnego po czym trzeba było zbierać dupsko na halę na której miałam spędzić z siatkarzami jakieś 2,5 godziny.
Gdy wróciliśmy z hali to ONI jęczeli Mi żebym poszła do sklepu. No chyba im się w dupie poprzewracało.
- No ale idź, Lenuś prooooooooszę. Taaaak śliiiiiiiicznie proszęęęęęęę - jęczał Bartek, który zdążył przytrzymać drzwi gdy ja miałam zamiar nimi trzasnąć z całej siły. Usiadłam na łóżku,oparłam plecy o ścianę, skrzyżowałam ręce na piersi i podciągnęłam jedno kolano pod brzuch.
- A to nie wy mieliście iść do sklepu? - zapytałam ironicznie
- Oj no nie bądź taka - powiedział Karol
- Będę a wam nic do tego - wystawiłam im język
- Czy ty musisz być taka uparta? - Michał usiadł zrezygnowany obok mnie
- Muszę, bo mam zasady, których się trzymam i doskonale wiesz, że gdyby nie ta moja upartość to nigdy nie grałabym w siatkówkę - wyrzuciłam.
- Co to ma do rzeczy? - zdziwił się Zati
- Nic - odparowałam - A do sklepu i tak nie idę, a ty Igła powinieneś trzymać moją stronę - wskazałam na niego palcem
- No i trzymam - wzruszył ramionami
- No i dobrze.
- No to co mamy zrobić? - zapytał zrezygnowany Mariusz siadając na podłodze.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami - Sami zaproponujcie
- Kłos i Wrona będą teraz twoimi niewolnikami - wypalił Bartek
- Skoro tak bardzo wam zależy czemu nie. Jednak już mi was nie żal. Dawać kasę to idę - wystawiłam rękę - i napisać mi co mam wam kupić - wszyscy wystrzelili do swoich pokojów, a ja za ten czas wygrzebałam z walizki jakieś cuchy (klik) i poszłam się przebrać. Uczesałam się, umalowałam, spsikałam perfumami, wzięłam torebkę i gdy zamykałam drzwi otoczyli mnie siatkarze wręczając listy oraz pieniądze
- Ale nie liczcie, że zobaczycie z tego resztę - rzuciłam i ruszyłam biegiem do windy. Wyszłam z hotelu i podążyłam do sklepu. 15 minut później przemierzałam już biedronkę z wózkiem co po chwilę wrzucając do niego rzeczy zażyczone sobie przez chłopaków. Zapłaciłam za wszystko, a nasza reprezentacja okazała się być tak miła, że wystarczyło mi jeszcze na kawę na wynos, którą zakupiłam sobie w kawiarni. Szłam właśnie ulicą przyglądając się swoim butom i stwierdziłam, że mi się zbrudziły gdy na kogoś wpadłam. Kawa na szczęście się nie rozlała bo już prawie jej tam nie było. Podniosłam wzrok i kogo widzę? Pana Konrada Piechockiego.
- Dzień dobry - uśmiecham się
- Dzień dobry - odpowiada jakby machinalnie, ale po chwili jakby się ocknął - O panna Elenka Winiarska we własnej osobie! - uśmiecha się szeroko. Kiedyś Michał poznał mnie z panem Konradem. Spoko facet ma poczucie humoru i w ogóle - Co się sprowadza do Bełchatowa? - zapytał
- Jestem właśnie na zgrupowaniu reprezentacji jako ich fotograf - powiedziałam.
- O no to bardzo serdecznie gratuluję! - uśmiechnął się szeroko
- A pan co był taki jakby ...... przymulony? - zapytałam
- Nasz klubowy fotograf chce zrezygnować. Powiedział, że zostanie dopóki nie znajdę zastępstwa - westchnął głęboko
- Przykro mi - powiedziałam, a Piechockiego coś nagle jakby olśniło
- A może pani chciałaby zostać naszym fotografem? - wypalił, a mnie wbiło w ziemie i stałam na środku chodnika wpatrując się w niego oczami jak pięciozłotówki.
- Ja? - wydukałam wreszcie
- No tak. Przecież się pani zna. Proszę się zgodzić - powiedział błagalnym tonem
- Ja.. ja musiałabym się zastanowić.  - spojrzałam na niego - Tylko proszę nic nie mówić Michałowi dobrze? Nie dałby mi żyć - rzuciłam błagalnie.
- Dobrze nie ma sprawy. Ile tutaj będziecie jeszcze?
- Do 24 lipca, ale na pewno dam panu znać dużo wcześniej. Do końca tygodnia powinnam znać odpowiedź - uśmiechnęłam się
- Ok, tutaj masz moją wizytówkę - wręczył mi kartonik - Dobrze to przemyśl - przestrzegł mnie jeszcze
- Na pewno. Do widzenia - posłałam mu jeszcze jeden uśmiech i ruszyłam do hotelu wolnym krokiem. Ja? Fotografem Skry? Coś nieprawdopodobnego. Gdybym ewentualnie przyjęła ta propozycję to : mieszkałabym blisko Michała i Karoliny, miałabym cały czas styczność z tymi kochanymi wariatami no i w ogóle, to praca marzeń. Weszłam do pokoju Michała i Mariusza gdzie byli wszyscy - Podzielcie się - położyłam reklamówkę na łóżku i powiedziałam nieobecnym tonem, a oni popatrzyli na mnie pytająco lecz nie zwróciłam na to zbyt wielkiej uwagi i poszłam do swojego pokoju głowę cały czas mając zaprzątniętą propozyjącją od Piechockiego. Na kolację też zeszłam tylko ciałem. Zasiadłam na swoim miejscu tylko grzebiąc widelcem w zapiekance ziemiaczanej.
- Ej, no powiedz co zrobiliśmy - jęknął przeraźliwie Krzysiek
- Co? - ocknęłam się i spojrzałam na nich zdezorientowana.
- No powiedz co zrobiliśmy bo zastanawiamy się, przeanalizowaliśmy cały dzień i poprzednie, ale nie zauważyliśmy żebyśmy cię urazili - powiedział na jednym wydechu Zatorski
- Nie, nic nie zrobiliście. Spoko jest. Tak sie tylko zamyśliłam - odpowiedziałam.
- Nie ściemniaj mi tu - powiedzieli niemal równocześnie Michał, Krzysiek i Bartek
- Nic nie ściemniam - wzruszyłam ramionami
- Taaaa bo uwierzę - prychnął brat wywracając oczami
- Możesz się nie wtrącać? - warknęłam - Nic się nie stało więc się mną nie przejmujcie ok? - wstałam i wyszłam z restauracji. Postanowiłam iść na spacer. Szłam wolnym krokiem zastanawiając się dalej nad wszystkim. Podjęłam ostateczną decyzję. Wyjęłam z kieszeni telefon i wizytówkę po czym wykręciłam numer prezesa.
- Dobry wieczór - przywitałam się - Tu Winiarska
- Aaa dobry wieczór, dobry wieczór. Czyżby już pani podjęła decyzję? - zapytał zdziwiony
- Tak - potwierdziłam - Przyjmuję pana ofertę - westchnęłam
- Bardzo się cieszę - wykrzyknął uradowany - To może jutro podpisalibyśmy umowę?
- Dobrze, przyjdę do pana gabinetu gdy chłopaki skończą trening. Załatwimy to szybko żeby niczego się nie domyślili.
- Jak sobie pani życzy
- Proszę po imieniu - rzuciłam jeszcze z uśmiechem.
- Dobrze, to do jutra. Dobrej nocy.
- Dobranoc - powiedziałam i rozłączyłam się. Usiadłam sobie na chwile na ławce i patrzyłam na zachodzące słońce. Później powłóczyłam się jeszcze trochę po mieście i wróciłam do hotelu. Weszłam do windy i wcisnęłam odpowiedni guzik. Otworzyłam drzwi swojego pokoju i zamknęłam je cały czas patrząc w dół. Zapaliłam światło i aż krzyknęłam z przerażenia
- Ale mnie przestraszyłeś - położyłam sobie dłoń na sercu
- Aż taki jestem straszny? - zaśmiał się Karol
- Jakbym cię w ciemnej uliczce zobaczyła to nie wiem czy by mi pikawa wytrzymała - zaśmiałam się
- Ty wredoto - rzucił we mnie ze śmiechem poduszką, którą zdążyłam złapać - No ale ja tu nie po to - zmienił ton głosu na bardziej poważny, a ja usiadłam na parapecie i patrzyłam na niego wyczekująco - Czemu taka byłaś dzisiaj zamyślona? Stało się coś? - zapytał lustrując mnie wzrokiem - Martwimy się o ciebie, zrozum to - westchnął
- Ale nic się nie stało. Na prawdę. Gdyby coś się działo to od razu byście wiedzieli - uśmiechnęłam się szeroko i zeskoczyłam na podłogę kierując się w stronę łazienki i otwierając drzwi, a z pomieszczenia wypadli siatkarze, a ja popatrzyłam na nich z politowaniem
- Skąd wiedziałaś? - zapytał Piotrek
- Czarownica - powiedziałam ruszając przerażająco rękami i zmieniając ton głosu na bardzo przerażający - A tak serio to strzelałam - wyszczerzyłam się, a oni popatrzyli na mnie morderczym wzrokiem.
- A ja sobie chyba coś skręciłem - jęknął Michał
- No nie gadaj! - wykrzyknęłam wytrzeszczając na niego oczy, a Wrona i Kurek pomogli mu usiąść - O Boże Antiga mnie normalnie zabije jak sobie coś skręciłeś - powiedziałam panikując i przykładając palce do skroni  - No co tak stoicie? Idźcie, kuźwa po Sokala - a oni zaczęli się niepohamowanie śmiać - No pewnie, udawajcie, a potem na pewno nie będę się o was martwić. Ani troszeczkę! - prychnęłam wkurzona i usiadłam na parapecie. - Idioci. Tak się odpłacacie za troskę o was, kurwa, niewdzięcznicy. Idę do Rafała, on mnie zrozumie - oświadczyłam i wyszłam z pokoju. Ich miny - bezcenne. Ciekawe co zrobią żeby mnie przeprosić
- Hej Buszu - weszłam do pokoju przyjmującego
- Lena? - zdziwił się
- Tak, obraziłam się  na chłopaków i muszę gdzieś poczekać aż mnie przeproszą. Gdybyś widział ich miny gdy powiedziałam im, że idę do ciebie - zaśmialiśmy się - Aż żałuję, że nie zrobiłam im zdjęcia - walnęłam się na łóżko Krzyśka.
- Cukierka? - zapytał wyciągając w moją stronę woreczek ze słodyczami
- Nie, dzięki. Ciekawe co Igła ma tu ciekawego - zaśmiałam się diabolicznie patrząc na jego walizkę
- Nic ciekawego. Przepatrzyłem już mnóstwo razy - zgasił mój entuzjazm.
- Eeeee -  w tej chwili otworzyły się drzwi pokoju i weszła Banda Paprykowego Czipsa ze smutnymi minami
- Przepraszamy - powiedzieli równo
- A kwiaty i czekoladki? - zapytałam unosząc brwi do góry. To już drugi raz dzisiaj kiedy mam ochotę zrobić zdjęcie ich min. Patrzyli zdezorientowanymi po całym pokoju. W końcu ja z Buszkiem wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem
- Gdybyście tylko widzieli swoje miny - wykrztusił przez śmiech Rafał, a ja tylko dalej się śmiałam. Gdy się opanowałam wstałam z łóżka.
- No ale tak serio następnym razem mają być kwiaty i czekoladki - powiedziałam poważnie i wyminęłam ich w drzwiach wchodząc do swojego pokoju gdzie znowu wybuchnęłam śmiechem. Kiedy się ogarnęłam wzięłam prysznic i poszłam spać.




No to jest takie cuś. Powiem Wam szczerze, że teraz gdy pisze już na komputerze 44 rozdział to serio dość długo się zastanawiałam czy aby nie poprzekręcać tego. Żeby jednak Ena nie miała tej pracy w Skrze. Nie wiem myślałam, nad jakąś rezygnacją po czymś poważnym ale jednak postanowiłam się trzymać pierwszego zamysłu więc i tak będzie ;D
No, to chyba by było na tyle. Ja lece bo mam dzisiaj jeszcze randkę z matematyką i historią ;(
Kolejny - niedziela
Pozdrawiam ;**

8 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że bardzo przepraszam, że mnie tak długo tu nie było, ale nie miałam po prostu czasu. Miałam jednak nadzieję, że Kłos przybędzie na to wesele. Co do pracy Eleny to trochę przeczuwałam, że tak może się potoczyć iż dostanie propozycję ze Skry. Ja czekam, aż Kłosina się bardziej do niej zbliży.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ANI MI SIĘ WAŻ ZMIENIAĆ PLANÓW ELENY NA PRACĘ W SKRZE! Rozdział super, mam niezłą bekę xD Czekam na kolejny ;* Pozdrawiam również oczywiście :*
    PS Jak już chcesz coś przekręcać to jakieś lofffffffki na linii Elena-Kłos lub Elena-Ktoś mile widziane! Ale ja nic nie sugeruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha xD oni są po prostu boscy !!! <3 uwielbiam ich ;)
    czekam na następny i pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah Elena taka przebiegła xD No coś dobry kontakt z Buszem... tak myślałam że będzie pracowała w SKRZE ale nie to że dostanie propozycję w takich okolicznościach...no fajnie fajnie
    Rozdział jak zawsze super i poprawił mi humor...
    Pozdrawiam i oczekuję następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah kocham Bandę Paprykowego Czipsa <3 czekam na następny i zapraszam do mnie sally-story-sally.blogspot.com Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, a propo Elena i jej czekoladki z kwiatkami! Tego się nie spodziewałam :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć :) Jeśli czytałaś - http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ , to zapraszam Cię na kontynuację - http://milosnazagadka.blogspot.com/ :)
    Jeśli nie, to w takim razie zapraszam Cię na nowość w której na pewno będzie Facundo, Piter, Misiek, Zibi, Paul i jeden Nieznajomy. Pozdrawiam i mam nadzieję do zobaczenia na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://teach-me-to-love-please.blogspot.com/2014/10/a-on-on-wasnie-pokaza-ci-co-to-znaczy.html Zapraszam na nowy rozdział:*:*

    OdpowiedzUsuń