Obudziłam się z tą Saharą w ustach i pieprzonym bólem głowy. Po dłuższej chwili leżenia i podniosłam się wreszcie do pozycji siedzącej. Oparłam łokcie na kolanach i wczepiłam palce we włosy. Po dłuższej chwili ubrałam się jakoś i ruszyłam do kuchni żeby się napić oraz wziąć coś na tą bolącą głowę. Wyszłam z pokoju na korytarzu spotykając Asię
- No cześć - wyszczerzyła się - Wyspana?
- Można tak powiedzieć, ale teraz muszę do kuchni - minęłam ją i zeszłam po schodach. W pomieszczeniu do którego wędrowałam byli pozostali, a dzieciaki słyszałam z salonu
- No i jak się ma nasza imprezowiczka? - zapytał ze śmiechem Michał
- Dobrze, kochany braciszku. Nie narzekam - mruknęłam i wzięłam 1,5 l butelkę wody cytrynowej i na raz wypiłam większą połowę. Po czym podeszłam do apteczki i wyciągnęłam z niej jedną tabletkę włożyłam do buzi i połknęłam popijając jeszcze trochę wodą. Usiadłam przy stole.
- No to opowiadaj - nakręciła się babcia, zaśmiałam się lekko no i zaczęłam im opowiadać wszystko
- No i więcej nie pamiętam - westchnęłam
- A o której wróciłaś? - zapytała mama
- A nawet nie wiem, ale chyba nad ranem - zmarszczyłam brwi - Ale co wcześniej robiłam to nie ....... nie mogę sobie przypomnieć ..... - zamyśliłam się - O! Już wiem! - wykrzyknęłam - zaczęłyśmy z Agą i Karoliną gadać i się upiłyśmy, a Wiktor potem mówił, że takie głupoty pieprzyłyśmy, że szkoda gadać, ale Agnieszka ma się przeprowadzić do Bełchatowa. To dopiero news!
- Co tak wszyscy do tego Bełchatowa uciekają? - pokręciła głową mama wstając od stołu i odkładając kubek po kawie do zlewu.
- Bo to najlepsze miasto - wzruszył ramionami Misiek
- Ja ci zaraz dam najlepsze miasto to zobaczysz! - przestrzeliłam jego potylicę
- EEEEEEEj! No i foch. - skrzyżował ręce na piersi i odwrócił głowę w stronę przeciwną do tej z której siedziałam ja, uniósł wysoko brodę i zamknął oczy, a ja nie zwracając na to uwagi wstałam i nałożyłam sobie ryżu z truskawkami, który był dzisiaj na obiad. Mogłabym jeść to cały czas. Gdy byłam mała cały rok jęczałam kiedy będą truskawki i mama pewnego razu zamroziła owoce i w zimie zrobiła ryż z truskawkami, a ja miałam ochotę tak ją wycałować i wyprzytulać jak nigdy.
- Wolisz ryż z truskawkami ode mnie? - oburzył się brat
- A ty nie masz czasem focha? - uniosłam brew
- Jestem wzburzony - oznajmił, a Dagmara wraz z babcią i rodzicielką wybuchnęły śmiechem
- Wzburzony? Jak fala Bałtyku? - parsknęłam śmiechem a po chwili śmialiśmy się już wszyscy.
Dzisiaj Adam, Asia i dzieciaki miały jechać na 5 dni do rodziców Adama do Poznania więc moja siostra miała urwanie głowy, aby spakować siebie i dzieciaki bo szwagier wracał z pracy o 15, miał coś zjeść i od razu jechać. Postanowiłam, że jej pomogę bo i tak nie miałam nic do roboty więc poszłam do pokoju Zosi wraz z nią, aby pomóc jej się spakować i odrzucić nie potrzebne zabawki. Zajęło nam to pół godziny po czym dziewczynka jeszcze się przebrała i była gotowa do wyjścia. Wzięłam jej torbę i zeszłyśmy razem na dół. Uczesałam ją jeszcze, a gdy plotłam na jej głowie kłosa siedząc na schodach prowadzących z góry na dół do domu z pracy wrócił jej ojciec. Dobrze, że już prawie skończyłam bo mała od razu chciała wskoczyć na ręce tacie. Zawiązałam gumkę na końcu jej włosów i klepnęłam lekko w tył, na znak, że może już iść. Uśmiechnęłam się na widok takiego obrazka. Wstałam ze schodów i ruszyłam do salonu gdzie było nasze drugie małżeństwo. Siedziało na kanapie oglądając jakiś film. Na fotelu siedział Oliwier grając w jakąś grę, a Antoni pewnie ucinał sobie drzemkę
- Ej, Młody jedziesz ze mną po zdjęcia na miasto czy wolisz siedzieć w domu? - zwróciłam się do chłopaka, a oczy rodziców powędrowały na syna
- Jasne, że jadę! - wykrzyknął
- No to zbieraj się. Za 15 minut w korytarzu - rzuciłam i ruszyłam na górę, a chłopak zdążył mnie wyprzedzić. Zaśmiałam się lekko i podążyłam do swojego pokoju wybrałam jeansy, fioletową bluzkę i ruszyłam do łazienki. Przebrałam się, uczesałam i umalowałam. Wzięłam jeszcze telefon ze swojego pokoju zeszłam na dół. Oli właśnie ubierał buty. Ja nasunęłam na stopy balerinki, kazałam chłopcowi ubrać bluzę bo na polu się bardzo oziębiło. Sama także narzuciłam na siebie tą część garderoby i chwyciłam kluczyki z szafki w kuchni oraz torebkę z wieszaka w korytarzu. Krzyknęliśmy jeszcze, że wychodzimy i otworzyłam drzwi wyjściowe. Podążyliśmy do garażu. Otworzyłam go, a młodemu Winiarskiemu poleciłam żeby otworzył bramę i przy niej na mnie poczekał. Sama wsiadłam do samochodu i wyjechałam z budynku. Przy bramie Oli wsiadł, zapiął pasy i ruszyliśmy w stronę studia fotograficznego. Pół godziny później wychodziliśmy z niego ze zdjęciami w ręce.
- Może na jakieś ciacho pójdziemy? Co Oli, masz ochotę?
- Pewnie! - ucieszył się
- No to idziemy - ruszyliśmy dziarskim krokiem do znajdującej się niedaleko kawiarni. Ja zamówiłam sobie kremówkę oraz kawę, a Oliwier sernik i sok jabłkowy.
- Ciociu, a co z tym parkiem linowym? - zapytał wkładając sobie do ust łyżeczkę z ciastem
- No widzisz Oli jak to wyszło ... wesele mi wszystko zaburzyło i ten Kraków, a jak będzie lać to i tak nie pojedziemy, prawda? - rzuciłam, a chłopak lekko się zasmucił. - Nic się nie martw, jak ciotka mówi, że pojedziemy to pojedziemy - szturchnęłam go lekko w łokieć, a on mi oddał. Szturchaliśmy się tak jeszcze chwilę, normalnie poczułam się jak z Miśkiem. Na koniec się zaśmialiśmy, dokończyliśmy swoje zamówienia, zapłaciłam i wyszliśmy. Podążyliśmy do samochodu i już po chwili staliśmy w korku. Westchnęłam głęboko i zaczęłam śpiewać sobie pod nosem piosenkę lecącą w radiu a był to Dżem "Wehikuł Czasu". Po chwili dołączył do mnie Oliwier. Byłam ciut zaskoczona ale jak najbardziej pozytywnie. W końcu Michał uwielbiał Dżem i ich piosenki więc w sumie nic dziwnego, młody musiał się ich dużo nasłuchać. Wreszcie ruszyliśmy
- Ej, może wstąpimy jeszcze na cmentarz co? Dawno nie byłam.
- Możemy jechać - uśmiechnął się. Zahaczyliśmy jeszcze o sklep, kupiłam 6 zniczy i pojechaliśmy w kierunku cmentarza. Wyszliśmy z auta, wzięliśmy świeczki i podążyliśmy do odpowiedniego grobu, najpierw do mojego taty. Pomodliliśmy i zapaliliśmy dwa znicze.Później na grób Marceli, a na końcu u Krystiana. Nigdzie nie obyło się bez pojedynczych łez.
- Ciociu? - zapytał cichutko Oliwier ciągnąc mnie delikatnie za rękaw bluzy
- Co tam skarbie? - zapytałam obejmując go jedną ręką
- Dlaczego tak w ogóle wujek i dziadek nie żyją? - zapytał unosząc głowę aby na mnie popatrzyć
- Tatuś nigdy ci nie mówił? - zapytałam
- Nie.
- Ani mama?
- Mama mówiłam, że jak już to tata powinien mi opowiedzieć, ale on mówił wtedy, że raczej nie bardzo chcę to pamiętać
- Może i ma rację, ale nie można zapomnieć
- To co, powiesz mi? Proszę?
- Wujek miał wypadek. Niestety śmiertelny - powiedziałam a w moich oczach znowu poczułam łzy
- A dziadek?
- Też tak jakby wypadek... Uderzył głową o kant stołu - odpowiedziałam i poczułam na swoim policzku cieknącą łzę. Chwilkę milczeliśmy po czym chłopiec znów zaczął mówić
- Ty to widziałaś? ..... No wiesz... te... wypadki? - zapytał patrząc na zdjęcie mojego taty, które było na płycie grobu
- Nie, Oluś, nie widziałam. Ale wiesz, - urwałam - chyba lepiej. Wolałabym tego nie widzieć bo chyba bym nie wytrzymała - powiedziałam poważnie - To jest nie do zniesienia gdy na twoich oczach ktoś ginie, prawda?
- Ja chyba też bym się aż popłakał - stwierdził, a ja uśmiechnęłam się delikatnie i pogłaskałam go po policzku. - A ta pani u której też byliśmy?
- To była moja przyjaciółka.
- A czemu nie żyje? Też miała wypadek?
- Ona nie żyje przez innych wiesz?
- Co to znaczy "nie żyje przez innych"? - zapytał marszcząc czoło i patrząc na moją twarz
- Marcela popełniła samobójstwo bo inni ją zranili - wyszeptałam, a chłopiec chwile nic nie mówił po czym bardzo mocno mnie przytulił
- Pewnie było ci bardzo smutno, prawda ciociu?
- Było. Nadal jest. Ale już się z tym pogodziłam wiesz?
- Trudno ci było?
- Jasne, że trudno, zawsze jest trudno.
- A ... - urwał - Długo się z tym godziłaś? - zapytał spuszczając wzrok
- 1,5 roku, ale miałam twojego tatę, babcie, prababcie, Karolinę, Asię, wujka Bartka i wujka Krzyśka i oni mi pomogli bo wiesz Oliwier, najważniejsze żebyś w życiu miał bliskie osoby. Bez nich nie będziesz szczęśliwy, zapamiętaj to sobie - powiedziałam.
- Na pewno zapamiętam - uśmiechnął się do mnie co ja odwzajemniłam
- To wracamy? - zapytałam, a chłopiec skinął głową. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Byłam bardzo zdziwiona jaki ten Oliwier jest na swój sposób bardzo mądry, przecież ma dopiero 8 lat. W domu byliśmy po 10 minutach. Wysiedliśmy z samochodu, który stanął w garażu. Weszliśmy do domu i ściągnęliśmy bluzy. Poszłam do swojego pokoju przejrzeć zdjęcia. Włączyłam sobie muzykę w tle ze swojej playlisty. Klęknęłam przy stoliku, a na nim rozłożyłam wszystkie zdjęcia. Było ich tyle że zaczęłam rozkładać je na łóżku. Na prawdę były świetne, a co zdjęcie to wspomnienie i wybuch śmiechu.
- To jest fajne - stwierdził Michał, który stał nade mną. Serio chyba jestem głucha. No nie ważne. Zdjęcie, które podobało się mojemu bratu przedstawiało mnie w prezencie od nich wraz z Miśkiem i Krzyśkiem. Zrobiliśmy my je sobie jak Igła już dojechał na zgrupowanie bo wtedy na meczach z Włochami go nie było.
- No - pokiwałam głową. - Będzie miało specjalne miejsce. - uśmiechnęłam się szeroko.
- A ty nie myślisz czasem żeby wyjechać stąd gdzieś indziej i tam zacząć nowe życie?
- A skąd takie pytanie? - zdziwiłam się patrząc na niego z uniesionymi brwiami
- A tak o - wzruszył ramionami
- No wiesz, niby czasami tak. Chciała bym mieć bliżej ciebie i Karolinę, a wy w tym pieprzonym Bełchatowie - mruknęłam wywracając oczami
- No to się do nas przeprowadź - wypalił
- Pojebało cię Winiarski - popukałam się palcem w czoło - Może kiedyś. A poza tym musiałabym mieć tam pracę w końcu z czegoś trzeba żyć. Niby tutaj też nie mam bo ten zakład w którym pracowałam został zamknięty, ale i tak.
- Ale się zastanowisz? - zapytał z nadzieją
- A co ci tak na tym zależy? - zmrużyłam oczy
- No bo chcę mieć swoją siostrzyczkę blisko siebie - pocałował mnie w skroń i przytulił.
- Mówiłam ci już Misiek, że jesteś najlepszym bratem na ziemi?
- Ostatnio jak się dowiedziałaś, że będziesz naszym fotografem - zaśmiał się
- No to muszę częściej bo serio jesteś najlepszy - cmoknęłam go w policzek.
- No to się cieszę i czekam. Będziesz je na ścianie przyklejać? - zapytał kiwając głową w stronę zdjęć
- Tak - potwierdziłam - Ale mam tu coraz mniej miejsca - skrzywiłam się spoglądając na ścianę na której były zdjęcia
- Coś wymyślisz - puścił mi oczko. - Idziesz na dół? Oliwier chciał zagrać w scrable, a tak poza tym to opowiedział mi to wszystko co mu powiedziałaś na cmentarzu - powiedział i mocno mnie przytulił
- Oliwier to bardzo mądre dziecko, mówię ci, pogadałam sobie z nim tak poważnie.
- Ma to po mnie - wyszczerzył się a ja dałam mu kuksańca w bok uśmiechając się pobłażliwie - To idziesz?
- Zaraz przyjdę tylko to poskładam - skinęłam głową na zdjęcia
- A i Stefan kazał ci przekazać, że teraz zgrupowanie będzie w Bełchatowie
- I znowu Bełchatów - mruknęłam wywracając ślepiami
- On cię przyciąga. Nie widzisz tego? - zaśmiał się, a ja razem z nim po czym wyszedł, a do mojego pokoju wpadł Kapitan
- No cześć piesku, cześć, cześć - zaczęłam do niego gadać i włożyłam wszystkie zdjęcia do koperty, którą wsunęłam do szuflady. Reszta dnia minęła mi na zabawach to z Oliwierem to z Antosiem.
Cały urlop ogólnie zleciał bardzo szybko. Codziennie lało więc z mojego planu opalenia się choć trochę nic nie wyszło. Winiarscy pojechali do domu w niedzielę. W ten sam dzień dzwonił też do mnie Karol, że żałuję, że nie mógł iść ze mną na to wesele, ale z jego mamą wszystko jest już w porządku i to mnie cieszyło najbardziej. Niby nie miałam za bardzo co robić ale zdjęć na ścianę i tak nie przykleiłam. To właśnie cała ja. No ale nic. Wrócę z mundialu to będę miała tyle czasu to po przyklejam.
Nadszedł 16 lipca i trzeba było jechać do Bełchatowa. Pożegnałam się z babcią i mamą po czym włożyłam swoje rzeczy do bagażnika, a torebkę rzuciłam na przednie siedzenie i ruszyłam w stronę Bełchatowa. Na miejscu pod odpowiednim hotelem byłam o 13. Przed budynkiem spotkałam Michała Kubiaka.
- Cześć Dziku, jak dobrze cie znowu widzieć w odpowiednim miejscu - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjmującego
- No ja też się cieszę - zaśmiał się. - Pomóc ci z tym? - zapytał kiwając głową w stronę mojej walizki i torby ze sprzętem
- Poradzę sobie, nic się nie martw.
- Nieeee lepiej wezmę bo potem mnie oskarżą o brak pomocy kobiecie z walizkami - rzucił i chwycił rączkę walizki, po czym się zaśmialiśmy. W towarzystwie Michała odebrałam klucz do swojego pokoju i razem z nim wjechałam windą na odpowiednie piętro. Kubi wniósł moją walizkę do pokoju po czym ukłonił się teatralnie, a ja podziękowałam mu za pomoc. Siatkarz wyszedł, a ja zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy. Akurat gdy kładłam walizkę obok szafy, otworzyły się drzwi. Jak się okazało wszedł przez nie Krzysiek
- Lenka!! - wykrzyknął - Jak ja się cieszę, że cię widzę - zaczął mnie ściskać, ale czuć było od niego jakoś inaczej. Jakby ... moje ulubione żelki?
- Krzysiu - zaczęłam mega poważnie, przytrzymałam go za ramiona i spojrzałam w oczy - Czy ty zjadłeś paczkę moich ulubionych żelków beze mnie? - przeszywałam go swoim stalowym wzrokiem
- Ja? - zapytał i zaczął grać na czas - A tak w ogóle to rozpakowałaś się już? Będziemy sobie sąsiadami wiesz? No ja mieszkam na przeciwko.
- Igła, nie o to pytałam, Więc? - zmrużyłam oczy
- Oj, no dobraaaaaaaa!! - wykrzyknął rozpaczliwie - Zjadłem. Sam. - krzyczał rozdzierająco - No bo ciebie jeszcze nie było. I tak wyszło. - uczynił gest ręką abym się trochę do niego nachyliła - Mam jeszcze kilka, także możemy skoczyć do mojego pokoju i sobie zjemy - szepnął konspiracyjnie
- No i to mi się kurde podoba! - ucieszyłam się. Uchyliliśmy ostrożnie drzwi i rozejrzeliśmy się po korytarzu czy aby żaden z siatkarzy się po nim nie kręci. Droga była wolna więc cichaczem przeszliśmy do pokoju Ignaczaka, który dzielił z Buszkiem, ale ten jeszcze nie nadjechał. Gdy już zamknęliśmy za sobą drzwi przybiliśmy głośną piątkę, ale zaraz po tym sami siebie uciszyliśmy. Usiadłam po turecku na łóżku Krzyśka, a on z torby wyjął paczkę słodkości. Otworzył ją i wzięliśmy sobie po garści, którą wsadziliśmy sobie do buzi. Nagle drzwi się otworzyły, a my przestaliśmy przeżuwać i schowaliśmy już pusty papier za siebie
- O, cześć El - przywitał się Rafał. Skinęłam tylko głowa ponieważ w buzi miałam słodycze
- Co tu tak po cichu siedzicie? Już myślałem, że Krzyśka jeszcze nie ma - zaśmiał się
- A wigis? Jegtem - powiedział przekręcając słowa Igła gdyż tak jak ja w buzi zamiast śliny miał żelki. Przyjmujący odwrócił się do nas twarzą gdyż wcześniej stał tyłem i grzebał w swojej walizce, po czym zmierzył nas dokładnie wzrokiem
- Czy wy coś przede mną ukrywacie? - zapytał podejrzliwie
- My? Skąd - prychnęłam i machnęłam ręką, ale zapomniałam, że miałam w niej papier po słodyczach, który teraz leżał na środku pokoju. Buszek schylił się i podniósł śmieć z podłogi.
- No wiecie? Jak mogliście beze mnie? - zapytał obrażony.
- Nie było cię - wyszczerzyłam się
- No i foch - odwrócił się
- No dobra panowie to ja lecę. Miło było, ale czas nagli... Nie wiem do czego ale noo.... Także papa - posłałam im całusa w powietrzu i wyszłam na korytarz. Śmiejąc się wpadłam na Andrzeja
- Sorry - powiedziałam
- Nie, nic się nie stało. Powiedz lepiej co cię tak bawi? - zapytał podekscytowany
- A widziałeś kiedyś minę obrażonego Rafała? - zapytałam nie przestawając się śmiać. Wrona pokręcił przecząco głową - No to żałuj. Żałuj Wronka, żałuj żałuj - rzuciłam i weszłam do swojego pokoju. Tam wybuchnęłam śmiechem jeszcze raz. A gdy się uspokoiłam drzwi mojego pokoju otworzyły się po raz drugi
- Dzień dobry Eleno - przywitał się Stefan
- Dzień dobry - odpowiedziałam
- Przyszedłem tylko dostarczyć pani rozkład zajęć podczas naszego pobytu w Bełchatowie - wręczył mi kartkę
- Dziękuję - uśmiechnęłam się
- Także do zobaczenia na treningu - rzucił wychodząc
- Do zobaczenia.
Prześledziłam wzrokiem kartkę. O 16 chłopaki mają trening na siłowni, na którym muszę być, kolacja o 19, śniadanie o 7:30, obiad 14:30. Czyli za pół godziny. W tym czasie postanowiłam sprawdzić czy Michał już jest. Podreptałam do pokoju Krzyśka gdyż on powinien wiedzieć. Weszłam do środka, a tam zastałam dziwny widok. Mianowicie: Buszek leżał na podłodze przykryty kołdrą i krzyczał przeraźliwie, natomiast Ignaczak stał na szafce nocnej z butem w ręku i rozglądał się jak rasowy ninja
- Ja nie będę pytać co wy tu robicie bo przyszłam w innej sprawie. - uniosłam od razu ręce do góry - Nie wiecie może czy Misek już przyjechał?
- Ma pokój obok ciebie - rzucił Igła przeszywając pokój wzrokiem typu "niebieska stal"
- A, dzięki. A tak w ogóle to ci na nodze siedzi jakieś robactwo - rzuciłam, a Krzysztof zanim się spodziałam już prasnął swoim butem w to stworzenie, a ono po chwili leżało już na podłodze
- Jest! I co teraz powiesz szczylu!? Boo ya! - krzyczał nad tym zabitym stworem
- Dzięki ci wielkie Igła - wykrzyknął Rafał i wyściskał libero. Dopiero teraz się zorientowałam jak bardzo mi ich brakowało, a zwłaszcza Krzyśka. Zaśmiałam się i wyszłam kierując się do pokoju, który wskazał mi Krzysztof. W środku faktycznie był Michał wraz z Mariuszem
- Cześć chłopaki - przywitałam się
- Cześć, cześć. No i jak tam beze mnie przeżyłaś te dziesięć dni? - zapytał Wlazły
- Umierałam z tęsknoty - powiedziałam teatralnie
- No i prawidłowo - wyszczerzył się
- No i git - rzuciłam - Idziemy na obiad? Głodna jestem trochę - przyznałam, a na potwierdzenie zaburczało mi w brzuchu
- No to idziemy - zarządził Michał. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy do restauracji. Po drodze jeszcze dołączyli do nas Rafał z Krzyśkiem
- Wiecie, że jestem jego herosem? - zapytał ze śmiechem Krzysiek poruszając brwiami
- No to gratuluję - zaśmiał się Mariusz
- Dlatego, że zabiłeś tego "szczyla"? - ostatnie słowo ujęłam a tak zwane króliczki, a przyjmujący z atakującym popatrzyli na nas dziwnie
- Dokładnie - pokiwał głową libero
- Czy ktoś nam powie o co chodzi? - zapytał Michał siadając przy stole w restauracji. W skrócie streściłam mu co zobaczyłam zanim przyszłam do nich. Ich miny były... dziwne. Tak, dziwne. Zjedliśmy posiłek gadając cały czas. Później chłopaki mieli trening na siłowni. Jak mówili - ciężki, a ja wierzę im na słowo ale wykrzesali jeszcze trochę sił, jak powiedzieli, specjalnie dla mnie, aby pograć w karty. Czuję się zaszczycona. No w każdym razie, rozsiedliśmy się w pokoju Kurka i Nowakowskiego i zaczęliśmy grać w przeróżne gry jakie tylko znaliśmy. Tak zleciało nam do samej kolacji. Później zeszliśmy coś zjeść a po posiłku chłopaki nie mieli już na nic siły. Gdy weszłam do swojego pokoju rzuciłam się na łóżko i chwilę sobie poleżałam po czym wzięłam prysznic i położyłam się spać.
Taki tam suprajs :D Dodaje bo mnie poproszono no i Resovia wygrała z Jastrzębskim co mnie cieszy na złość pewnej osobie :D Pozdro dla Podjaranej ;**
Jeśli chcecie następny jutro, ale musi być 8 komentarz.
Pozdrawiam ;**
no boski, boski, boski ! :) jasne że chcemy jutro kolejny ! <3 jak chcesz to ja sama mogę ci dodać te 8 komentarzy ;) hahah xd
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;***
p.s. u mnie kolejny powinien być jutro no albo dzisiaj późnym wieczorem ;)
Super rozdział ;) nie komentowałam, ale czytam od początku, od teraz możesz na moje komentarze liczyć ;* czekam na kolejny rozdział i wiecej Karola ;D mam nadzieje, ze już jutro proszę ;)
OdpowiedzUsuńAjjj! Świetneee!
OdpowiedzUsuńJA CHCE JUTRO BEZ WZGLĘDU NA ILOŚC KOMENTARZY! :*
Zapraszam do mnie na 5 rozdział! :D
Hahah genialny...trochę się popłakałam, trochę pośmiałam... :-D
OdpowiedzUsuńProszę dodaj już jutro :*
I troszkę więcej Karolla może być xD
czytając Twoje rozdziały przechodzę ze skrajności w skrajność XD
OdpowiedzUsuńCztery na gdzie-sa-granice.blogspot.com zapraszam <3
Jezu świetny!! :D czytam, za każdym razem nie moge sie doczekać następnego rozdziału xd :D mam nadzieje, ze dodasz kolejny już dziś :** prosze, niech tak będzie hahaha xd <3 ;)
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁY! ZAJEBISTY! NAJLEPSZY NA ŚWIECIE! PRZECZYTAŁAM DZISIAJ WSZYSTKIE ROZDZIAŁY I JESTEM POZYTYWNIE ZASKOCZONA!
OdpowiedzUsuńZapraszam również w wolnej chwili do mnie. :) love--me--forever.blogspot.com
Hahahaha :-D Świetny
OdpowiedzUsuńAkcja z żelkami - JEBŁAM
Nie no, ja kocham to opowiadanie <3 <3 <3
Pozdrawiam :-*