Obudziłam się o 7 dzięki mojemu budzikowi, którego cudem wczoraj nastawiłam bo z moją siostrą sklerozą to bardzo rzadkie.
Wybrałam ciuchy z walizki(klik) i w łazience doprowadziłam się do stanu normalnej używalności. O 7:34 meldowałam się już w restauracji, w której stało pianino. Dziwne, albo go wczoraj nie było, albo muszę iść też do okulisty zaraz po tym jak pójdę do laryngologa bo głucha też podobno jestem. Przy instrumencie siedział już Michał.
- A co ty robisz przy tym pianinie? Przecież nie umiesz grać. - zwróciłam się do niego opierając ręce na instrumencie
- A ty umiesz? - wciął się Zati
- Nie, więc nie siadam. Proste i logiczne. - wzruszyłam ramionami. Wtedy podszedł do nas Andrzej. Ignaczak już od razu włączył swoją kamerę, a Wrona zaczął grać jakąś melodyjkę.
- Winiar, zagraj teraz ty - powiedział ze śmiechem Krzysiek gdy Andrzej skończył, a Winiarski tylko pośpiesznie odparł "nie, nie" i wstał z krzesła. Ja cicho się zaśmiałam i szepnęłam do libero
- Misiek nie może się pogodzić bo to już drugi, który okazuje jakąś styczność z muzyką i on czuje się oburzony - siatkarz tylko popatrzył na mnie i ta jak ja zaśmiał się, a potem usiedliśmy do stolika.
- A tak w ogóle to gdzie wyście się wczoraj podziewali jak ja tonęłam w morzu? - zapytałam oskarżycielsko w stronę naszej Bandy mrugając konspiracyjnie do Karola
- A tak w ogóle to gdzie ty się szlajasz jak podobno głowa cię bolała? - zapytał takim samym tonem Winiar.
- Wzięłam tabletkę, przeszło mi i poszłam, zresztą nie ważne. Nie zmieniaj tematu. - wycelowałam w niego palcem. - Poza tym pierwsza spytałam. Dopiero Karol mnie uratował, a tak to jestem pewna, braciszku, że dzisiaj zamiast tu siedzieć i zajadać śniadanko w Gdańsku to siedziałbyś od rana w Wałbrzychu i załatwiał sprawy związane z pogrzebem - wbiłam w niego palec
- Wcale się nie topiłaś w morzu bo jak was obserwowaliśmy to wcale nie byłaś przemoczona, a tak w ogóle to jakbyś była przemarznięta to wrócilibyście od razu - rzucił obojętnie Bartek, ale po chwili chyba się zorientował, że się wydał, a pozostali oprócz mnie i Kłosa przybili sobie facepalmy.
- Ha! Mam was! Czyli jednak mnie śledzicie!
- Oj, tam śledzimy! - machnął lekceważąco ręką Krzysiek - Sprawdzamy cię po prostu. - wzruszył ramionami - żebyś nas nie zostawiła dla jakichś innych sportowców. Piłkarzy na przykład. - wzdrygnął się, a za nim reszta
- Aż tak mnie uwielbiacie? O jak słodko Krzysiu - poklepałam go po policzku
- My cie po prostu ubóstwiamy. Całujemy po prostu ziemie po której chodzisz i wielbimy powietrze, którym oddychasz - powiedział teatralnie Zator
- Miło mi - wyszczerzyłam się, a on skinął głową.
Po śniadaniu chłopaki mieli siłownie, na której musiałam się stawić. Gdy wróciliśmy do hotelu chłopaki nabrali ochoty na lody, ale brak im było ochoty na spacerek do sklepu. Boże, widzisz, a nie grzmisz. Aż takich patentowanych leni mam na tej kadrze, że szkoda gadać. Może grzmotów też na nich szkoda, dlatego nie grzmi? Warte zastanowienia...
- No to jak, Lena? Pójdziesz nam po te lody? - zapytał błagalnie Mariusz gdy wleźli za mną do mojego pokoju.
- Nie - odpowiedziałam obojętnie
- Ale czemu? - zaczęli jęczeć
- Przejeżdżaliśmy koło lodziarni? Przejeżdżaliśmy? Głos macie? Macie. To czemu nie poprośilicie żebyśmy się zatrzymali?
- No bo ochoty nabraliśmy dopiero jak weszliśmy do hotelu - wyjaśnił Andrzej
- Nie - powtórzyłam - Czy ja wyglądam na waszą służącą? - skrzyżowałam ręce na piersi i popatrzyłam na nich zmrużonymi oczami
- Nie! Nie! Nie! - zaprzeczyli od razu
- Czemu sami nie pójdziecie? - zapytałam
- Bo dopiero co skończyliśmy trening? Heloł- powiedział ironicznie Michał
- A może ja też mam jakieś inne zajęcia niż tylko ciągle się wami zajmować? Nie robię tu za waszą niańkę tylko za fotografa i skoro wy chcecie lody to proszę iść do sklepu i sobie kupić - powiedziałam i wkurzona wskazując ręką na drzwi i podłączyłam aparat do laptopa - I nawet nie błagajcie bo się nie złamie - zastrzegłam i zajęłam się zdjęciami. Myślałam, że wyjdą, ale się pomyliłam. Całe stado tych orangutanów zajęło moją dosłownie, całą podłogę. Podczas gdy ja zajmowałam się zdjęciami oni wlepiali we mnie swoje gały. Aha, tak się chcą bawić? Gra psychologiczna? Sorry memory panowie ale nie ze mną takie numery. Po mnie to spływa jak po kaczce. Do samego obiadu zajęła mi obróbka tych zdjęć i dodanie je na stronę oraz usunięcie z aparatu. Siatkarze nie odezwali się do mnie ani słowem. Ja także nic nie mówiłam. Nie ma mowy żebym im po lody do sklepu łaziła. Jeszcze czego?! Zwłaszcza za nic. Pffff. Stanęłam wreszcie przy drzwiach o mało nie tratując Piotrka i zamaszystym ruchem ręki nakazałam wyjście. Ociągając się wstali i wyszli. Zamknęłam pokój na klucz i ruszyłam do windy, a oni podążyli za mną. Weszliśmy do tego klaustrofobicznego pomieszczenia i zjechaliśmy na obiad nie odzywając się do siebie oczywiście ani słowem. W całej restauracji byliśmy najcichszym stolikiem. Coś nowego.
- Coś ty im zrobiła? - zapytał ze śmiechem Jarząbek gdy wychodziłam z restauracji
- Taka tam tylko niezgodność w jednej sprawie. Za to na treningu będą teraz zasuwać jak nigdy i statystyki pójdą w górę jak nic. Możesz być pewny.- puściłam mu oczko na co tylko się uśmiechnął.
Podążyłam za moim zaklętymi siatkarzami do windy, a następnie zaprosiłam ich gestem ręki do swojego pokoju. Wzięłam do ręki kartkę i długopis. Jak się nie odzywamy to się nie odzywamy, nie? A poza tym ja nie mogę pierwsza się przełamać to by było nie zgodne z moim honorem.
"Mam dla was układ. Wchodzicie?" - napisałam
- Zależy w co? - Ignaczak spojrzał na mnie podejrzliwie, czyli już nie trzeba pisać. Jak cudownie!
- Kupie wam te pieprzone lody - wywróciłam oczami, a oni zaczęli się cieszyć - Ale.... ale ale - przystopowałam ich radość
- Wiadomo z kobietami zawsze jest jakieś ale - wywrócił oczami Piotrek.
- Piter, chcesz tu się wypowiadać teraz o kobietach? - zmrużyłam oczy.
- Nie, oddaję ci głos - ukłonił się teatralnie.
- Dziękuję bardzo. Ale kupię wam je dopiero - uniosłam dłoń do góry - dopiero po treningu. Zapytam trenera kto z was zasłużył i wtedy pogadamy. Kto nie zasłużył nie dostanie - wzruszyłam ramionami. - Jeżeli nie pasuje wam taki układ to sorry ale na to wygląda, że lodów nie dostaniecie - powiedziałam obojętnie
- A kto powiedział, że nie pasuje? - zapytał ożywiony Michał - Pasuj, pasuje. Jak najbardziej siostrzyczko
- Cieszę się - uśmiechnęłam się szeroko - a teraz wypad z mojego pokoju - wskazałam na drzwi. Cali ucieszeni wylecieli jak na skrzydłach. Pokręciłam głową z politowaniem i nogą kopnęłam drzwi, aby się zamknęły. Do treningu była jeszcze godzina. Postanowiłam zdzwonić do Karoliny. Dawno nie gadałyśmy. Otworzyłam spis kontaktów w telefonie i wybrałam jej numer.
Odebrała niemal od razu
- No cześć kochana - zaczęłam wesoło
- Cześć, cześć - przywitała się równie wesoło
- Miałam pytać jak tam, ale słyszę, że dobrze
- A dobrze, dobrze. Wiktor przedwczoraj wrócił do domu
- No to super. Cieszę się bardzo. Tak w ogóle to muszę tam kiedyś do was wpaść zobaczyć mojego chrześniaka. Kurde, sporo ludzi będę musiała objeździć gdy będę miała czas - zauważyłam
- A no tak to już jest jak się jest taką uwielbianą przez tłumy - powiedziała ze współczuciem Karola.
- Ja to mam ciężkie życie - westchnęłam teatralnie
- Jak mogłaś stać się tak popularna beze mnie? - zapytała z wyrzutem
- Trzeba było się nie wyprowadzać do Bełchatowa - rzuciłam z wyższością
- A ja mogłam cię ze sobą zaciągnąć. Częściej byśmy się widywały i w ogóle.
- Może kiedyś - rzekłam obojętnie - Chciałam tylko tak zadzwonić i się zapytać jak u ciebie, a teraz muszę już kończyć. Zaraz mamy trening a potem idę kupić chłopakom lody
- Zakład jakiś przegrałaś? - wybuchnęła śmiechem
- Nie, idę tam z własnej nie przymuszonej woli - powiedziałam, a w słuchawce na chwilę zapadła cisza - No, co ja też mogę być miła - fuknęłam - A tak poza tym to nie robię tego za darmo. Zapytam trenera kto zasłużył po treningu. Oni będą tak zasuwać żeby się przypodobać mi i trenerowi, że to będzie miód na me serce - rozmarzyłam się
- Wiedziałam, że nie za nic - powiedziała z wyższością
- Dobra pani wszechwiedząca. Ja muszę już kończyć. Papa - zakończyłam połączenie. Wzięłam sprzęt i wyszłam z pokoju zamykając go na klucz. Po drodze spotkałam mojego szanownego braciszka z Mariuszem
- Oh, jaki piękny mamy dzisiaj dzień, nieprawdaż? - objął mnie ramieniem
- A bo co?
- A bo to, moja droga, że zanotowałem sobie dzisiejszy dzień w kalendarzu jako twój dzień dobroci dla nas - powiedział gdy wchodziliśmy do windy
- Znaczy się dzień dobroci dla zwierząt dzisiaj mamy? - zapytałam
- Owszem - wyszczerzył się
- A kiedy będzie dzień dobroci dla Elenki? - zrobiłam maślane oczka
- My, dla ciebie zawsze jesteśmy dobrzy - rzucił pewnie Wlazły
- Pffff, jasne
- No, a nie? - unieśli brwi do góry
- Nie chcieliście na przykład zagrać ze mną w karty jak tu jechaliśmy - skrzyżowałam ręce na piersiach
- Tu chodziło o nasz honor nie rozumiesz tego? - zapytał dramatycznie Michał marszcząc trochę brew
- No.... trochę jakby nie - wyszczerzyłam się
- No to trudno. Nie będziemy tracić czasu na wyjaśnianie takich prostych rzeczy takiemu niedomóżdżkowi - prychnął Winiar po czym zrobił przerażone oczy i pognał do autokaru
- Jeszcze się z nim policzę - mruknęłam, a Szampon tylko się zaśmiał
- Oj Winiarscy, Winiarscy ja to was uwielbiam - pokręcił głową z politowaniem śmiejąc się i obejmując mnie ramieniem. Weszliśmy do autokaru i pojechaliśmy do hali. Stanęłam sobie spokojnie na trybunach i czekałam na to co zaprezentuje nasza Banda. Ostro jechali z tym koksem. Widać było, że na prawdę dają z siebie maksa tylko nie wiem co było ich motywacją? To, że mogę im kupić lody czy to, że chcą wygrać oba spotkania z Iranem za 3 punkty. Zastanawiające... W mojej osobistej ocenie na nagrodę zasłużyli : Mario, Igła, Kłosik, Wronka i Piter...... no i Winiar. Jemu i tak bym musiała kupić. W końcu kochany braciszek, nie? Gdy chłopaki poszli do szatni ruszyłam w kierunku trenera
- A nie mówiłam, że będą zasuwać? - rzuciłam z uśmiechem do Oskara
- Nie wiem jak ty to robisz, ale musisz częściej - zaśmiał się na co odpowiedziałam tym samym
- Panie trenerze, mam sprawę - stanęłam przed Antigą
- Mów mi Stephane - uśmiechnął się - O co chodzi?
- A więc obiecałam chłopakom pewną nagrodę, którą dostaną za dobrą pracę na treningu i przyszłam zapytać kto na nią zasłużył.
- Ach tak - uśmiechnął się - No dzisiaj to na prawdę pewni zawodnicy dawali z siebie jeszcze więcej niż zwykle - zaczął, a po chwili już wiedziałam kto zasłużył. Obciąży to trochę moją kieszeń, ale w końcu dzisiaj podobno dzień dobroci dla zwierząt.
Weszłam do autokaru czekając na wszystkich. Po kilku minutach byliśmy już w komplecie i mogliśmy wracać
- I co już wiesz komu kupisz? - zaciekawił się Krzysiek
- Może wiem, może nie wiem - odparłam obojętnie nie odrywając wzroku od widoku za oknem
- Ale powiedz nooooooooo - usiadł na fotelu obok mnie i zaczął mi jęczeć nad uchem - Nooooooo nie bądź takaaaaaaaaaaaa - serio te jego jęki są nie o zniesienia. Kiedyś byłam na to bardziej odporna.
- No dobra. Mogę ci tylko powiedzieć - pochyliłam się nad jego uchem - że ty dostaniesz. Ale jak komuś wypaplasz to normalnie tych wyżelowanych kudłów na łepetynie już nie masz - zagroziłam mu
- Po pierwsze to nie są kudły - wskazał na swoje włosy, a po drugie u mnie masz jak w banku - powiedział wesoło i ucałował mój policzek na co tylko się zaśmiałam. Gdy dotarliśmy do hotelu poszłam zanieść swoje rzeczy do pokoju. Wyjęłam jeszcze z walizki paczkę żelków na drogę i wyszłam z pokoju zamykając go na klucz
- Dzięki - rzucił przechodzący Michał biorąc kilka słodyczy z mojej paczki
- Ty złodzieju jeden, ty...ty... jeszcze pożałujesz! - krzyknęłam do jego pleców.
- Wiem wiem - machnął ręką na odczepne. Jak on mnie czasem denerwuje, jak on mnie denerwuje! Ale i tak bym go nie zamieniła na żadnego innego. Dla niego będzie specjalna nagroda. Zjechałam windą na dół i wyszłam z budynku. Wolnym krokiem zajadając się słodyczami szłam w kierunku najbliższej biedronki. Zanim do niej doszłam wszystkie żelki znajdowały się już w moim żołądku. Weszłam do sklepu biorąc koszyk i skierowałam się do zamrażarki, w której znajdowały się lody. Wygrzebałam 9 Oskarów i jednego loda, który cały język farbował na czarno. Był on bardzo dobry, ale jego minusem było właśnie to, że malował język i zęby. On był dla specjalnej osoby. Zapłaciłam za zakupy i ruszyłam w drogę powrotną. Kilkanaście minut później wbijałam już do pokoju Wronki i Kłosa
- No siema chłopaki - usiadłam na łóżku obok Karola - Macie swoją nagrodę. Zasłużyliście - wyciągnęłam w ich kierunku lody.
- Myślę, że buziaki też nam się należą - rzucił Andrzej i nadstawili swoje policzki, a ja zaśmiałam się i zrobiłam co chcieli. - I jeszcze jedno. Dla Miśka mam specjalną nagrodę więc jak będziecie widzieli, że ma czarne zęby i język to nic mu nie mówcie, ok?
- A czym sobie tak nagrabił? - zapytał Karollo
- Za nazwanie mnie niedomóżdżkiem - odparłam, a oni wybuchnęli śmiechem. - Za to, to powinnam mu w ogóle nic nie kupować - zmarszczyłam brwi i z tym wnioskiem wyszłam z pomieszczenia. Teraz skierowałam się do pokoju Kurka i Nowakowskiego. Miałam szczęście bo zastałam tak także Ignaczaka.
- Łapcie - rzuciłam im nagrody
- Dzięki, dzięki, dzięki Lenka - rzucili mi się na szyję i ucałowali me policzki
- Dobra, dobra, ale jak będziecie widzieli jak Michał ma czarne zęby i język to nic nie widzicie, jasne?
- Jak słońce - zasalutowali. Weszłam teraz do pokoju na przeciwko
- Siema - przywitałam się z Rafałem i Fabianem
- O proszę El. Jaki rzadki gość - uśmiechnął się Drzyzga
- Rzadki, nie rzadki, nie przyszłam z pustymi rękami - wyszczerzyłam się - Prosz - wręczyłam im smakołyk
- A z jakiej to okazji? - zapytał Buszek
- Dziś dzień dobroci dla zwierząt, a poza tym trener udzielił mi informacji, że wam się należy - uśmiechnęłam się szeroko - Aha i Winiar z czarnymi zębami i językiem to dla was nic nadzwyczajnego jasne? - zapytałam stając w drzwiach
- Normalka - machnęli ręką jednocześnie
- Ciesze się - wyszczerzyłam się i podążyłam do mojego ostatniego przystanku. Wlazłam bez pukania, jak to na mnie przystało
- No wreszcie bo już myślałem, że cię jakiś tir rozjechał czy coś - powiedział Winiarski
- Spokojna twoja rozczochrana braciszku. Łap - rzuciłam im lody, usiadłam na łóżku obok Wlazłego i także rozpakowałam swój zakup pogrążając się w filmie, który oglądali siatkarze. - Nudne to - skrzywiłam się po kilku minutach
- Nie znasz się - prychnęli od razu.
- To ciekawe kto tu się na filmach zna - pokiwałam głową z politowaniem
- Dziku się zna ale aktualnie go tu jeszcze z nami nie ma - zauważył trafnie Winiar
- A oprócz niego?
- Oprócz niego to jeszcze Kuraś no i my - powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie atakujący
- Mhm - pokiwałam głową i spojrzałam na brata, którego wargi już były czarne. Chciało mi się okropnie z niego śmiać, ale się powstrzymałam
- Ej, Winiar ... - zaczął Mario, ale nie skończył, ponieważ otrzymał ode mnie w prezencie mocną sójkę w bok. Spojrzał na mnie pytająco, ale ja zrobiłam minę typu "Cicho siedź, nic nie widzisz" Od razu zaczaił i zrezygnował ze swojego wcześniejszego pomysłu wypaplania wszystkiego swojemu przyjacielowi
- Co? - zapytał ociężale Michał
- Yyyyyy.... - Szampon spojrzał na mnie z paniką w oczach
- Na kolacje chodźmy - poderwałam się z miejsca
- Właśnie - poparł mnie od razu atakujący
- Dobra tylko idę jeszcze umyć twarz - powiedział Winiar
- Nie! - krzyknęliśmy równocześnie z Mariuszem, a on popatrzył na nas dziwnie - Czysty jesteś. Możemy iść - otworzyłam drzwi i gestem ręki nakazałam już wychodzić. Winiarski wzruszył ramionami i podążył na korytarz, za nim ja, a na końcu Mario. Wpakowaliśmy się do windy, z której szybko dostaliśmy się do restauracji. Zamówiliśmy swoje kolacje i rozsiedliśmy się przy swoim stoliku. Wszyscy przez całą kolację zachowywali się jakby Michał wyglądał zupełnie normalnie. To, że wszyscy w restauracji kryli wyszczerze na widok Miśka w ogóle mnie nie zdziwiło. Jego wargi i zęby były widoczne więc ludzie chcąc nie chcąc na jego widok troszkę się zaśmiali. Zjedliśmy posiłek i ruszyliśmy z powrotem na nasze piętro
- O o chodziło tym wszystkim ludziom? Co? Mam coś na twarzy? - zapytał Winiar wciskając przycisk w windzie z numerem 5
- Nie mam pojęcia o co im chodziło - wzruszyłam ramionami z trudem ukrywając uśmiech, który cisnął mi się na twarz - No to co, jakiś film oglądamy? - zaproponowałam
- Mecz będzie za godzinę - zauważył Mariusz
- A kto gra? - zaciekawiłam się
- Belgia-USA - oznajmił Ignaczak
- No to mnie to nie interesuje - wzruszyłam ramionami - Ale i tak z wami pooglądam - wyszczerzyłam się
- Tak się z nami związała, że nawet wieczoru bez nas nie wytrzyma - Andrzej szturchnął mnie w ramie
- Oj tam zaraz nie wytrzyma - machnęłam ręką - Po prostu muszę się wam odwdzięczyć, nie? W Spale to wy ciągle przesiadywaliście u mnie teraz czas na zmianę - puściłam im oczko i pierwsza stanęłam pod drzwiami pokoju Wlazłego i Winiarskiego. Rozłożyliśmy się gdzie tylko można i zaczęliśmy jednak wybierać film. Po długiej burzliwej i wybuchowej dyskusji, który oglądamy padło na komedię sensacyjną "Dorwać byłą" Winiar stwierdził, że początek już widział i poszedł do łazienki się umyć. Popatrzyliśmy na siebie z porozumiewawczymi uśmieszkami.
- Elena! Kurwa mać! - wydarł się jakby nie wiem co się stało i wrócił szybciej niż wyszedł.
- Co się stało braciszku ty mój jedyny kochany? - zapytałam z niewinną miną i głosikiem
- Pobije, zabije, zakopie, odkopie, przywalę patelnią i dam kurwa na pożarcie wilkom!
- Chcesz być damskim bokserem? - uniosłam wysoko brwi i otworzyłam szeroko oczy w geście zdziwienia, a reszta już dusiła się ze śmiechu
- Przejrzałem cię - zbliżał się do mnie
- Szkoda, że najpierw przejrzeli cie już wszyscy w hotelu - wybuchnął jeszcze większym śmiechem Krzysiek. Ja starałam się jak mogłam, ale jednak jakiś mały uśmieszek błąkał mi się na ustach
- Oj no weź - wywróciłam oczami z uśmiechem - Nudno było, a poza tym nazwałeś mnie niedomóżdżkiem - wbiłam mu palec w klatkę piersiową
- Aha, czyli to była twoja zemsta? - uniósł jedną brew
- Jak najbardziej - pokiwałam głową - I chyba udana, nie - poruszyłam brwiami
- Aha, skoro tak to ..... Wybaczam ci - powiedział spokojnie i usiadł na swoim łóżku. Tak mnie zatkało, że chyba po raz pierwszy w swoim życiu zapomniałam języka w gębie. Śmiechy umilkły i wszyscy z szeroko rozdziawionymi oczami i ustami wpatrywaliśmy się w Winiarskiego, a zwłaszcza ja, Igła, Mariusz i Bartek
- Że co robisz? - wydukałam wreszcie
- Wybaczam ci. Przeliterować? - zapytał nie odrywając wzroku od telewizora
- Ale, zaraz zaraz - wstałam z miejsca i usiadłam centralnie przed nim - Nie nakrzyczysz? Nie wygarniesz? Nie wściekniesz się, że zepsułam ci wizerunek czy ciul wie co jeszcze? - gestykulowałam. Nie powiem spodziewałam się czegoś innego.
- Nie - pokręcił spokojnie głową
- Wow. Zadziwiasz mnie braciszku - rzuciłam z podziwem
- No to skoro cię zadziwiam i mnie podziwiasz to nie musimy mówić Dagmarze, że zostawiłem w Iranie koszulkę, którą mi kupiła? - zapytał z nadzieją w oczach, a ja wybuchnęłam śmiechem
- Serio zostawiłeś tam koszulkę stary? - zapytał Mariusz
- No i z czego rżycie? - warknął - Zostawiłem i już. To jak, nie musimy mówić? - złożył ręce jak do modlitwy
- Nie musimy, braciszku nie musimy - poklepałam go po ramieniu.
- Dziękuję ! - wykrzyknął i przytulił mnie tak, że zaraz stracę dostęp do tlenu.
- Dobra, ale już mnie puść - wydusiłam, a on od razu mnie wypuścił z tego mega mocnego uścisku. Oglądnęliśmy do końca film oraz mecz i rozeszliśmy się do siebie. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i niemal od razu zasnęłam.
23 jest :) Mam nadzieję, że się spodoba :)
Jeju, gdy dzisiaj przeczytałam o Grzesiu Boćku to czytałam to samo zdanie z 5 razy. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Czekamy na Grześka na siatkarskim parkiecie zdrowego i gotowego do gry :)
Nex - wiadomo, niedziela :D
Po prostu muszę to tu dodać XD Znalazłam to gdzieś ostatnio i śmiałam z tego cały dzień XD
I ta mina XD
Aaa! Zapomniałaym! Z dedykacją dla Podjranej :*
Pozdrawiam ;**
głupi
OdpowiedzUsuńOj Jula, Jula :D No mówiłam, że dla ciebie z dedykacją będzie 40? No! :D
Usuńpff.... a miał być ten !!
UsuńJeszcze będę musiała czekać z 20 rozdziałów do 40 -.-
świetny rozdział ;) czekam na kolejny xD
OdpowiedzUsuńa u mnie już nowy ;P zapraszam na: http://zadziornesiatkarki.blogspot.com/
pozdrawiam ;****
Świetny heheheheheh xD A ciekawe czy Winiarowi chodzi tylko o nie mówienie o koszulce? xD Czekam na kolejny ;D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMasz genialne pomysły kochana <3 Uśmiałam się przy tej akcji z lodem ! Hahha Winiar musiał genialnie wyglądać. Aż się zdziwiłam, że wszyscy powstrzymali się od śmiechu. ja bym nie wyrobiła xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
No po prostu kocham, uwielbiam, kocham i uwielbiam :-D
OdpowiedzUsuńCzytając to myślałam, że się posikam ze śmiechu :-D :-D :-D hahaha
Pozdrawiam :*
http://nic-nie-dzieje-sie-bez-powodu.blogspot.com/2014/10/47-zazdrosc-miosc.html
OdpowiedzUsuńzapraszam serdecznie na 47 :D
Jestem jestem. Od razu zaznaczam że nie musisz mnie informować bo ja wszystko widzę. Tu jak zwykle się dzieje. I na ma chwili spokoju od tych wariatów. Winar mega mam nadzieję, że ktoś mu zrobił zdjęcie bo będzie super pamiątka.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na 21 http://kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Zapraszam na nowego bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://otaczajmysieludzmi.blogspot.com/?m=1 ;: