niedziela, 26 października 2014

~Rozdział 31~

Obudziłam się jak zwykle o 7. Przebrałam się (klik) rękawy bluzki podciągnęłam lekko do góry, uczesałam się włosy zostawiając rozpuszczone, lekko pociągnęłam rzęsy maskarą i zeszłam na śniadanie. Byli już wszyscy. Od rana miałam bardzo dobry humor. Już nie wiem do końca czym to było spowodowane. Czy tym, że wczoraj tyle razy mogłam pośmiać się z chłopaków czy tym, że dzisiaj podpisuje umowę o wymarzoną pracę. Gadałam jak nakręcona cały czas aż siatkarze pytali co się ze mną dzieje ale zbywałam ich tym że po prostu mam dobry humor. O 9:30 wyjeżdżaliśmy na halę. Gdy po około 3 godzinach chłopaki kierowali się do szatni ja poinformowałam Stephane, że mam teraz coś ważnego do załatwienia i wrócę do hotelu sama. Pokiwał głową, a ja ruszyłam do gabinetu prezesa. Zapukałam, a po usłyszeniu "proszę" weszłam do środka.
- Dzień dobry - przywitałam się
- Dzień dobry. Proszę usiąść. Już przygotowałem umowę więc proszę tylko podpisać tutaj - wskazał palcem na odpowiednie miejsca gdzie ja strzeliłam swój autograf. Później porozmawialiśmy jeszcze kilkanaście minut o szczegółach po czym pożegnałam się i wyszłam z gabinetu kierując się do wyjścia z hali. Po woli szłam do hotelu nigdzie się nie spiesząc. W swoim pokoju byłam o 14, a w nim siedziała cała Banda Paprykowego Czipsa i lustrowała mnie uważnym spojrzeniem
- Co się tak patrzycie? - zapytałam odkładając sprzęt na krzesło
- Zastanawiamy się gdzie ty się podziewasz zamiast tutaj z nami siedzieć i wysłuchiwać naszych jęków. - oznajmił Andrzej
- Ważną sprawę miałam do załatwienia - rzuciłam wymijająco - Antiga wam nie mówił?
- Mówił - potwierdził Piotrek - Ale nie powiedział jaką - zmrużył oczy
- Kiedyś na pewno się dowiecie - uśmiechnęłam się
- W co ty się siostra wpakowałaś? - pokręcił głową z politowaniem Winiarski
- Spokojna twoja rozczochrana. Na pewno byś mnie do tego nawiał - cmoknęłam go w policzek i weszłam do łazienki, aby skorzystać z toalety. Gdy wyszłam chłopaków już nie było, pewnie zmyli się na obiad, na który ja też postanowiłam iść. Pojawiłam się w restauracji zamiast 5 minut później to 20, ponieważ moja mama zadzwoniła i pogadałyśmy troszkę.
Weszłam do restauracji, zajęłam swoje miejsce, atmosfera jak zwykle świetna więc można wcinać obiadek. Chłopaki próbowali jeszcze coś ze mnie wydusić, ale ja dzielnie się trzymałam. Gdy siatkarze udawali się na trening na siłownię ja postanowiłam poszukać w internecie jakiegoś mieszkania do wynajęcia, a do głowy wpadł mi jeszcze jeden świetny pomysł. Mianowicie mogłybyśmy zamieszkać razem z Agnieszką tylko najpierw trzeba zobaczyć czy w ogóle coś znajdę. Po około godzinie miałam już na oku lokum, które wyglądało na zdjęciach ok, było pomalowane, wyposażone, a to najważniejsze bo sama nie miałabym kiedy tego zrobić. Zadzwoniłam pod numer podany w ogłoszeniu i umówiłam się na spotkanie z właścicielem za godzinę. Teraz wystarczy zadzwonić do Agi. Wybrałam jej numer i czekałam aż dobierze. Zrobiła to po trzech sygnałach.
- No cześć Agnieszko - zaśmiałam się
- Witaj Eleno.
- Słuchaj mam do ciebie sprawę.
- Zamieniam się w słuch.
- Czy ty dalej szukasz tego mieszkania w Bełchatowie?
- Tak, trochę mi to schodzi. - westchnęła - A czemu pytasz?
- Ponieważ mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - wyszczerzyłam się do samej siebie - Jako iż bo ponieważ gdyż będę fotografem Skry muszę mieć mieszkanie tutaj na miejscu i właśnie idę je obejrzeć. Jest wyposażone i w ogóle. Pomyślałam sobie, że mogłybyśmy razem zamieszkać. Co ty na to?
- Jeny Elka nie wiem co powiedzieć! - wykrzyknęła - Ty to tak na serio?
- Jak najbardziej, to jak zgadzasz się?
- Jasne!
- No to się cieszę. Smsem wyślę ci adres i wszystko co potrzebne. A kluczę dorobię i przekażę jak się spotkamy albo coś wymyślę. Tylko nikomu nie mów, że mam być fotografem Skry. Taką niespodziankę szykuję dla wszystkich
- Dobra, El ja to cię tak kocham, że nie mogę po prostu! - powiedziała, a ja tylko się śmiałam
- Muszę kończyć. Papa
- Pa - rozłączyłam się.
Wyłączyłam komputer, przebrałam się w zwykłe ciuchy, umalowałam, uczesałam chwyciłam torebkę i wyszłam z hotelu. Ulica, na którą miałam dojść znajdowała się 40 minut drogi stąd idąc na nogach więc tak postanowiłam się dostać. Dokładnie 44 minuty później byłam już w odpowiednim miejscu pod odpowiednimi drzwiami. Czekał tam na mnie mężczyzna, na oko po 50-siątce. Uśmiechnął się na mój widok, przywitaliśmy się uściskiem dłoni i weszliśmy do środka. Obejrzałam całe mieszkanie i byłam nim bardzo zadowolona. Od razu podpisaliśmy umowę po czym pan Wojciech wręczył mi klucze i wyszedł zostawiając mnie samą. Stanęłam w kuchni przy oknie i przyglądałam się miastu. Po jakichś 20 minutach zamknęłam lokum i wyszłam z bloku. Postanowiłam nadrzucić sobie trochę drogi i wrócić do hotelu przez park. Szłam właśnie alejkami bełchatowskiego parku, kiedy zauważyłam mężczyznę siedzącego na ławce z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie wiem co mi kazało do niego podejść ale to zrobiłam. Stanęłam nad nim.
- Przepraszam, coś się stało? - położyłam mu dłoń na ramieniu, a on podniósł na mnie zaszklone oczy i spoglądał jakby trochę zamglonym wzrokiem. Od razu poznałam te oczy, które dawniej zawsze miały w sobie te iskierki radości z życia oraz zadowolenia z pomysłu na nowy kawał. Na jego twarzy nie widniał jednak ten szeroki uśmiech, który prawie nigdy z niej nie schodził. Te jak zawsze trochę poczochrane włosy poznam wszędzie. - Dawid? - zapytałam z uśmiechem. Tak, to ten sam Dawid, który jest bratem męża Łucji, na której weselu byłam niedawno.
- Lena? - zdziwił się lekko, a na jego ustach zagościł lekki uśmiech tak bardzo przeze mnie uwielbiany, po czym wstał i mocno mnie do siebie przytulił.
- Co się stało ? - zapytałam łagodnie i usiedliśmy na ławce - Czemu tu tak siedzisz? Płakałeś?
- Nie, tylko coś mi do oka wpadło - otarł wierzchem dłoni oczy. Jak zawsze twardy i nie przyznaje się do słabości, cały Wróblewski - mój przyjaciel ze szkolnych lat.
- Ale musi być jakiś powód, a ja tego cosia, który ci do oka wpadł postaram się wyciągnąć - mówiłam cały czas cicho. Nie miałam pojęcia co mogło się stać.
- Łukasz trafił do szpitala - wyszeptał. Kim jest Łukasz? Otóż to także mój przyjaciel, a najlepszy przyjaciel Dawida. Oni od zawsze byli jak bracia. Ich matki były przyjaciółkami więc chcąc czy nie chcąc bardzo często od najmłodszych lat się spotykali.
- Ale jak to do szpitala? - zapytałam bardzo zdziwiona słabym głosem
- Mieliśmy wypadek. Mi nic się nie stało, ale on musiał mieć operację i leży na OIOM-ie - powiedział patrząc mi w oczy.
- Od dawna tam leży?  - spuściłam wzrok
- Od dwóch dni, a ja mam wrażenie jakby leżał tam dwa lata. A najbardziej wkurwia mnie to, że on tm leży, a mi się nic nie stało - zacisnął ręce w pięści
- Spokojnie, Dawid. - położyłam dłoń na jego ramieniu - Nic mu nie będzie. To silny chłopak - uśmiechnęłam się, a on mocno mnie do siebie przytulił. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy
- Bardzo mi ciebie brakowało El - wyszeptał  w moje włosy
- Mi ciebie też - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
- Muszę jeszcze zadzwonić do jego dziewczyny - powiedział
- Jeszcze jej nie powiedziałeś?! - wykrzyknęłam
- Zapomniałem. - spuścił głowę
- To teraz wyjmujesz telefon i dzwonisz do niej - nakazałam mu, a on wykonał połączenie. Chwilę rozmawiali po czym poinformowałam mnie:
- Opierdzieliła mnie ostro, że nic jej nie powiedziałem wcześniej, ale już wsiada w samochód i za godzinę powinna być
- No ja na jej miejscu tez bym cię nieźle opieprzyła. A skąd ona jest w ogóle?
- Z Łodzi - pokiwałam głową, wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku auta Wróblewskiego i pojechaliśmy w kierunku szpitala. Gdy tylko znaleźliśmy się na odpowiednim oddziale lekarz powiedział Dawidowi, że nasz przyjaciel wybudził się jakieś pół godziny po tym jak on wyszedł i przeszedł już wszystkie badania. W oczach mojego towarzysza od razu pojawiły się wesołe iskierki. Weszliśmy do odpowiedniej sali
- Cześć stary, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę - Wróblewski doskoczył od razu do łóżka chłopaka.
- Ja ciebie też - odparł z wielkim uśmiechem - Ale już mnie nie zgniataj bo dopiero odżyłem - zaśmiał się - A kogóż to do mnie przyprowadziłeś? Dopiero tydzień temu rozstałeś się z Wiktorią, a to już nowa laska? - zapytał z uśmiechem
- To nie moje dziewczyna, tylko Elena idioto - spojrzał na niego z politowaniem
- Elena? Że Winarska?  - podniósł się na łóżku
- We własnej osobie - zaśmiałam się - Fajnie cie widzieć Łukaszku - przytuliłam go mocno.
- No prosze, jaki ten świat jest mały - pokręcił głową z uśmiechem. - Wypiękniałaś dziewczyno - zaśmiał się przytulając mnie
- Zawsze byłam piękna - parsknęłam
- Pewnie dalej taka wredna. - pokręcił głową śmiejąc się - A ripostę nadal nasz taką ciętą? - uniósł brew
- A jak? - wyszczerzyłam się
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, ale wyprosiła nas pielęgniarka, która stwierdziła, że Wójtowicz musi teraz odpoczywać. Wyszliśmy z Dawidem ze szpitala.
- A ty tak właściwie to czym się teraz zajmujesz? - zagadnął chłopak
- Jestem fotografem reprezentacji Polski siatkarzy - pochwaliłam się z uśmiechem.
- No to gratulacje, podobno zawsze chciałaś związać swoje życie z fotografią, znaczy po tym no... - chrząknął
- Tak, po kontuzji tak postanowiłam.... - westchnęłam - Czy ta Weronika, z którą się rozstałeś to ta, którą przedstawiłeś mi jak byłeś na drugim roku studiów? - zmieniłam szybko temat. Nie chciałam o tym mówić.
- Tak, ta sama - pokiwał głową
- Szkoda, byliście taką piękną parą. - stanęliśmy przy samochodzie, spojrzałam mu w oczy.
- Właśnie, byliśmy. Parą byliśmy gdy jej pasowało. - pokręcił głową -  Cały czas miała kogoś na boku. Dowiedziałem się tego od Łukasza bo widział ją z jakiś innym facetem. Był to dla mnie cios w serce bo ja na prawdę ją kochałem - wyszeptał i spuścił wzrok. Może Dawid jest zgrywusem, ale jest też wrażliwy i jak się wiąże z dziewczyną to na serio.
- Przykro mi - dotknęłam jego ramienia i znowu spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Staliśmy tak chwilę aż w pewnym momencie Wróblewski pochylił się, a nasze usta dzieliły już tylko milimetry. Pocałunek może nie należał do najdłuższych ale był cudowny. Kiedyś tylko jako przyjaciele przeżyliśmy swój pierwszy pocałunek i nic się między nami nie zmieniło.
- Przepraszam - odsunęłam się małym krokiem do tyłu
- Nie, to ja przepraszam, Lena. Poniosło mnie, wybacz - powiedział
- Nie ma sprawy, zapomnijmy, wybaczę ci bo widzę i wiem jak bardzo cierpisz Dawid. Zresztą jesteśmy tylko przyjaciółmi. Na śmierć i życie, jak to przysięgaliśmy - zaśmialiśmy się lekko -  Wsiadajmy. - zarządziłam i weszliśmy do samochodu. W czasie drogi nie rozmawialiśmy zbyt dużo.
- Gdzie mam cię odstawić? - zapytał
- Pod tym hotelem co jest dwie ulice stąd - odparłam i spojrzałam za okno. Było już ciemnawo, spojrzałam na zegarek w samochodzie. Nawet nie zauważyłam kiedy z 15 zrobiła się 20:45. Stanęliśmy przed hotelem i już otwierałam drzwi samochodu, kiedy Dawid załapał mnie za nadgarstek, odwróciłam twarz w jego stronę
- Spotkamy się jeszcze kiedyś? - zapytał z nadzieją
- Jasne, Dawid - uśmiechnęłam się - Zadzwonisz do mnie jak będziesz miał czas, ok?
- Tylko daj mi swój numer telefonu - rzucił uśmiechając się, a ja przybiłam sobie facepalma za swoje nieogarnięcie. Chłopak podał mi urządzenie, a ja szybko wklepałam w niego dziewięć cyfr, dałam mu buziaka w policzek na pożegnanie i wysiadłam z auta. Spojrzałam w górę i albo mam zwidy albo firanka w oknie mojego pokoju się poruszyła. Weszłam do budynku, wsiadłam do windy i wjechałam na odpowiednie piętro. Skierowałam się do swojego pokoju i nacisnęłam klamkę. Tak jak się spodziewałam siedzieli w nim siatkarze. Powinnam zacząć zamykać go na klucz, ale zawsze zapomniałam.
- Hej - przywitałam się i rzuciłam torebkę na walizkę po czym zwaliłam się na łóżko obok Krzyśka.
- No hej, hej. Gdzież to się bywało? - uniósł brew Michał
- Na mieście - odparłam wymijająco.
- A my tu czekamy na ciebie i czekamy bo chcieliśmy oglądnąć "Kac Vegas w Bangkoku" bo podobno lubisz, a ciebie nie ma i nie ma - pożalił się Piotrek.
- Przepraszam ale coś mi wypadło.
- Coś czy może raczej KTOŚ? - zaciekawił się Igła akcentując ostatnie słowo i poruszył znacząco brwiami.
- Znowu mnie śledzicie? - uniosłam brew.
- My? Skąd! - zaprzeczyli od razu
- Jasne, jasne. Gadać jak długo za mną łaziliście - wstałam z łóżka, stanęłam przy drzwiach i zaczęłam przeszywać każdego po kolei wzrokiem
- My za tobą nie łaziliśmy - zaprzeczył Karol - Zresztą jak my jechaliśmy na trening to ty poszłaś do pokoju.
- No fakt - zamyśliłam się - Więc?
- Wiedzieliśmy jak jakiś facet ci odwiózł pod hotel - powiedział Bartek
- Ach tak? - czyli jednak nie mam zwidów. - I tak was to interesuje któż to był? - oparłam brodę na dłoni, uśmiechając się cwano, a oni pokiwali głowami
- W końcu musimy wiedzieć, z kim się ta nasza Len zadaje nieprawdaż? - uniósł brew Mariusz
- Pewnie, że musicie, jasne .......... nie pozostawia mi to żadnych wątpliwości  tylko ............ - urwałam marszcząc czoło. - Nie wiem czemu zależy wam tak na tej wiedzy. - zmrużyłam jedno oko
- Siostra, przestań pieprzyć tylko mów - wywrócił oczami lekko zirytowany Michał
- Tylko czekałam, aż to powiesz - wyszczerzyłam się
- Więc? - ponaglali mnie jednogłośnie
- Przyjaciel - odparłam beznamiętnie
- I z przyjacielem tak długo siedziałaś jeszcze w aucie? - uniósł brew Andrzej
- No dobra dobra, mój chłopak - spuściłam wzrok, chciałam się z nimi podroczyć i zobaczyć ich miny. Spojrzałam po zebranych, a ich miny były bezcenne. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Aż usiadłam na podłodze. Gdy skończyłam okropnie bolał mnie brzuch, otarłam palcem łzy, a oni patrzyli na mnie jak na kompletnego debila.
- Oj chłopcy, chłopy, moi naiwni mali chłopcy. - poklepałam po ramieniu Zatora. - To nie mój chłopak, tylko Dawid, przy-ja-ciel - uśmiechnęłam się szeroko
- Dawid? No nie gadaj! - wykrzyknął Michał - Ten, Dawid? Zgrywus jakich mało?
- A no on - pokiwałam głową z szerokim uśmiechem
- Co on tutaj w Bełchatowie robi? - ciągnął
- A nawet nie wiem. - odpowiedziałam wzruszając ramionami
- Trochę mało nam to mówi - upomniał się Karol
- Dawid, należał do grupy osób z mojej klasy, która wspaniale się rozumiała, a na dodatek wszystkim robiła kawały. On razem z Łukaszem zajmowali się inwencją twórczą, potem wraz ze mną Karoliną oraz Marcelą wykonywaliśmy szczegółowo plan, a Łucja była naszym kamerzystą - zaśmiałam się na wspomnienie tego wszystkiego.
- No to fajnie mieliście - zaśmiał się Wrona
- Ja zawsze mam najlepiej - wyszczerzyłam się.
Zakończyliśmy ten temat, chłopaki włączyli film i zaczęliśmy oglądać. Po zakończeniu seansu chłopaki rozeszli się do siebie. Wzięłam prysznic i poszłam spać.



MISTRZOSTWA EUROPY 2017 W POLSCE!!!!! :D Ale się cieszę :)
Dzisiaj jeszcze do postu "bohaterowie" dodam sylwetkę Dawida bo zagości on tu chyba raczej na dłużej ;)
Kolejny - środa
Pozdrawiam ;**

6 komentarzy:

  1. A co to za Dawid? I co to za pocałunek? Karollo jakiś taki mało zazdrosny. Ciekawe jak długo uda się Elenie utrzymać w tajemnicy, że pracuje w Skrze.
    P.S. Nie wiem czy widziałaś, ale jakiś czas temu pojawił się 22 rozdział u Majki i Tomka.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak ME2017 w Polsce...no nie odpuszczę sobie meczu xD przynajmniej jednego...zależy gdzie będą. ..
    Noo...a co do rozdziału to szykuje się chyba poważniejsza akcja z Dawidem no coś się chyba między Nimi szykuje xD
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ME2017 w Polsce! jeeeeeej ;) Będę wtedy taka stara :O Kurcze Elena i Kłos czy Elena i Dawid czy Elena i ktoś inny? Ciekawe co wymyślisz? ;))) Czekam na kolejny i już dzisiaj (chyba) zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawid... Hmmm może być ciekawie :-D
    Ale ja i tak wolę Karola :-D i błagam zrób tak, żeby to ON był z Eleną.

    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajajaj! Super rozdział :*
    Chcę więcej. :D
    Ale i tak wolę Karol - Elena niż Dawid - Elena.
    Pozdrawiam :* I zapraszam do mnie na rozdział 7.

    OdpowiedzUsuń
  6. No to ciekawie :) Postać Dawida może trochę namieszać :)

    OdpowiedzUsuń