niedziela, 19 października 2014

~Rozdział 29~

Obudziły mnie przeraźliwe krzyki. Jak poparzona zerwałam się z łóżka i wyszłam na korytarz. Z sąsiednich pokoi także wyłaniali się inni siatkarze z pytającymi minami. Krzyki dobiegały z pokoju Kłosa i Wrony. W składzie ja, Michał, Mariusz, Bartek, Paweł, Guma, Piotrek, Marcin stanęliśmy przed drzwiami pokoju 273 w którym mieszkali dwaj bełchatowscy środkowi i patrzyliśmy po sobie
- Nie wiemy co możemy tak zobaczyć - powiedział poważne Możdżonek
- Trzeba opracować jakiś plan działania czy coś - rzucił Mariusz
- Kobiety i dzieci z tyłu - rzekł Zagumny i wszystkie spojrzenia skierowały się w stronę moją i Zatorskiego. Libero się oburzył, a ja wywróciłam ślepiami i nacisnęłam klamkę, a oni krzyknęli tylko "nie!" ale było już za późno. Otworzyłam szeroko drzwi. Na środku pokoju leżał Andrzej skulony w kłębek i zawodził, w pokoju był istny rozpierdziel, wszystko leżało na podłodze, materac jednego łóżka był całkiem wywalony, a na drugim leżał Karol z kołdrą i poduszką na głowie cały czas drąc się na Andrzeja, ale ten nic sobie z tego nie robił i cały czas jęczał jak ...... kot? Bawół? No nie ważne. Ważne, że oni mnie obudzili, a jak się mnie budzi to jestem bardzo wkurzona.
- Co wy do kurwy nędzy odpierdzielacie?! - wydarłam się aż stojący obok mnie Piotrek i Zati zatkali uszy.
- Spokojnie, spokojnie - uspokajał mnie Michał szarpiąc lekko za ramię
- Jakie spokojnie?! Jakie spokojnie kurwa?! Jest po 5, ludzie chcą spać, a tu takie dwa barany zaczną się wydzierać skoro świt i jak tu spać?! Nawet mnie nie próbuj uspokajać Michał! - warknęłam w stronę brata - Gadać mi tu zaraz czemu drzecie ryja i wyrwaliście mnie z cudownego snu? - skrzyżowałam ręce na piersi i zaczęłam tupać nogą
- To wszystko przez tego palanta Wronę! - orzekł Karol i zrzucił z siebie kołdrę oraz poduszkę na podłogę - Drze ryja bo zapomniał ładowarki do komórki, a bateria mu padła - powiedział, a ja i przybyli ze mną siatkarze przybiliśmy sobie facepalma - A ja mu próbuję powiedzieć, że przecież mam takie samo wejście do telefonu jak on i mogę mu pożyczyć swoją, ale zanim się skapnąłem czemu o 5 rano wywala wszystko ze swojej walizki i przewala materac na łóżku on zaczął już wyć na środku pokoju i nie dał mi dojść do słowa.
- Jeny stary dziękuję ci bardzo, serio pożyczysz mi tą ładowarkę? - Wrona jak poparzony podskoczył z podłogi i poleciał ucieszony do swego przyjaciela
- Stary, próbuję ci to powiedzieć od godziny - jęknął Kłos
- Serio? - zdziwił się - Nie słyszałem - nasze facepalmy - No nie ważne no to gdzie ją masz? - rozejrzał się po pokoju - O jeny jaki tu burdel. I kto to po tobie Kłosik posprząta? - zapytał z niedowierzaniem
- Wrona ty mnie osłabiasz - powiedziałam histerycznie i wzniosłam oczy i ręce do nieba po czym wyszłam z pokoju, a wchodząc do swojego trzasnęłam porządnie drzwiami.
- No co za ludzie. Nie dadzą porządnym obywatelom spać tylko drą ryja po 5 rano. - z tego wkurzenia gadałam sama do siebie - No ja nie mogę. Cały dzień się teraz do nich nie będe odzywać! Nie ma bata - mrunęłam. Wygrzebałam z walizki ciuchy i poszłam wziąć dłuuuuuugi prysznic. Gdy wreszcie pachnąca, czysta i ubrana wyszłam z łazienki była już 7:25 czyli czas się zbierać na śniadanie. Zgarnęłam jeszcze z szafki nocnej telefon i wraz z moim postanowieniem nie odywanie się do dwóch środkowych zeszłam do restauracji. Byli już wszyscy - dziwne. Zwykle jak ja przychodze to jeszcze ktoś się tam za mną wlecze. No tak, przecież dzisiaj była podbudka skoro świt. A dzieki komu? No właśnie.
Zasiadłam i zajęłam się jedzeniem nie mówiąc ani słowa co było dla mnie trochę trudne. No byłam gadułą, chętnie bym sobie teraz tak od rzeczy o czymś pogadałam, ale jak postanowienie to postanowienie. Swoich postanowień nigdy nie łamię, co to to nie! Jestem silna i dam radę. Jestem silna i dam radę - powtarzałam sobie w myślach.
- A ty co tak siedzisz? - sztruchnął mnie w ramię Igła. No właśnie, Igła. A gdzie on był jak ja się zrywałam żeby uciszyć tego drącego się bawoła o ptasim nazwisku? Cóż za ironia.
- Kara - wzruszył ramionami Michał
- Co? Jaka kara? Dla mnie? Za co? - zaczął pytać histerycznie, ale ja pokręciłam przecząco głową - Ufff bo już myślałem, a nic nie zrobiłem - odetchnął ulgą
- Dla Kłosa i Wrony - odparł rzeczowo Mariusz
- Co? Za co? - oburzył się Endrju
- Za to, że tak ubolewałeś skoro świt - rzucił Piter przeżuwając śniadanie. No czy ja już kiedyś mówiłam, że ich uwielbiam? Normalnie wszystko za mnie wyjaśnili. Jacy mili.
- I za to ma się do nas nie odzywać?
- No jak jest niewyspana to wredna. Taki urok - rzucił Misiek, a ja uśmiechnęłam się szeroko. I jak chce to umie być miły, a tyle mnie okłamywał. Drań jeden!
- Co mamy zrobić? - zajęczał desperacko Karol, a j wzruszyłam ramionami
- O! O! O! ja wiem ! Ja wiem!! - zaczął krzyczeć Krzysiek - Mogę ? Mogę? Prooooooooooooszę? No mogę powiedzieć? - ledwo siedział na krześle. Skinęłam głową więc zaczął - Niech ich karą będzie, żeby do końca zgrupowania w Bełchatowie byli twoimi niewolnikami - wypalił. Środkowi popatrzyli na Ignaczaka wielkimi oczami i aż im wypadło to co trzymali w dłoniach, natomiast w na mojej twarzy pojawił się diabelny uśmieszek i zaśmiałam się tak jak to zwykle robią w filmach pocierając dłoń o dłoń. Jeszcze mi tylko brakowało pioruna
- Krzysiu normalnie ja cię tak kocham, że nie wiem! - pocałowałma libero w oba policzki - Ty to masz łeb! - poklepałam go po ramieniu
- O nie! - jęknęli Kłos i Wrona
- No ale żeby nie było tak ciężko to do piątku będziecie moimi niewolnikami - wywróciłam oczami - korzystajcie pókim dobra.
Dokończyliśmy śniadanie po czym chłopaki mieli trening na siłowni. No więc 1,5 godziny później chłopaki wylewali siódme poty, a ja to dokumentowałam.
- Może się przyłączysz? - zapytał Możdżonek
- Nieeee. Dzięki Możdżi. Ja tu w innej sprawie jestem - wyszczerzyłam się i cyknęłam mu zdjęcie po czym ucieszona ruszyłam dalej. Musze przyznać, że gdy mają trening na hali są o wiele bardziej fotogeniczni. No jedynie Michał wszędzie wygląda dobrze. Nie no żartuje. Ale nie, serio. Nigdy nie zrobiłam mu złego zdjęcia i nawet odkąd jestem z nim na tych wszystkich zgrupowaniach zawsze wychodził dobrze. Cholerna fotogeniczność!
Ponad dwie godziny później usatysfakcjonowana siedziałam w autokarze i oglądałam swoje ujęcia. Od razu pousuwałam te beznadziejne, a ze wszystkich stron nic nie było słychać. Chłopaki byli tak wymęczeni, że po prostu siedzieli i wgapiali się bez ruchu za okno. Jak ich widziałam takich zmęczonych idących, a raczej wlekących się do hotelu to aż mi się ich żal zrobiło. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi bez słowa. No więc ja też ruszyłam do swojego. Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa na kolana. Skoro teraz mam czas to trzeba wykorzystać bo jakby tak dostali nagle dawki energii i tu do mnie przylecieli? Zgrałam zdjęcia na komputer. Niektóre obrobiłam po czym dodałam na stronę. Gdy skońćzyłam była już 14:30. Wypadało by się pokazać na obiedzie. Zamknęłam klapę laptopa i ruszyłam na dół. Zasiadłam pomiędzy Michałam i Krzyśkiem jak zawsze i zaczęłam konsumować danie. Nikt nie kwapił się do rozmowy. Nawet mój ulubiony rozmówca Pawełek nic nie mówił.
- Chciałabym dokonać zmiany w naszej umowie co do tych niewolników - zagaiłam do środkowych
- O nie - jęknęli - Zlituj się kobieto. Padamy z nóg
- Nie przesadzaj. - rzuciłam - I o to mi właśnie chodzi. Chcę to przełożyć na wtedy kiedy będziemy w Spale. - powiedziałam
- Na prawdę? - ucieszyli się - Kochamy cie po prostu - rzekł zachwycony Andrzej
- A skąd taka zmiana? - zaciekawił się Michał
- Bo tak - wzruszyłam ramionami
- Bo tak to nie powód - rzucił - Więc
- Kobieta zmienną jest - wzruszyłam ramionami. No i co panie Winiarski? Zgasiłam pana! Ha! W życiu się nie przyznam, że dlatego, że było mi ich szkoda. Nie ma mowy! Resztę posiłku brat przemilczał, a ja śmiałam się w duchu.
Po obiedzie godzinka wolnego i potem 3-godzinny trening na hali. Podczas tego czasu wolnego postanowiłam przejść się do Igły bo dawno mnie tam u niego nie było, a wypadało by odwiedzić sąsiadów nie? Więc chwyciłam paczkę żelków i z przerażeniem, stwierdziłam, że to ostatnia. Dałabym sobie głowę uciąć, że wkładałam reklamówkę ze słodyczami do walizki. W tym właśnie momencie ostro pożałowałam tego, że zwolniłam Kłosa i Wronę z obowiązków. Zaklnęłam pod nosem ale poszłam z ta ostatnią paczką do libero. Weszłam bez pukania, ale tym razem nie działo sie tam nic nadzywczajnego. Rafała nie było, a Ignaczak leżał rozwalony na całym łóżku i przeżucał kanały.
- Witaj mój ulubiony libero - przywitałam się wesoło i usiadłam na podłodze obok łóżka siatkarza, a on spojrzał na mnie podejrzliwie
- Czego chcesz Ciemna?
- Widzę, że przypomniały się stare ksywki
- Coś w ten deseń - skinął głową - Ale czego chcesz?
- Niczego - wzruszyłam ramionami - Tak tylko miałam ostatnią paczę żelków i pomyślałam, do kogo jak nie do ciebie mam z nią iść. Ale skoro ty nie chcesz no to trudno idę do Miśka - powiedziałam obojętnie i już chciałam wstawać, ale złapał mnie za rękę
- Dobra, dobra. Daj te żelki. Nie mam nic słodkiego - pożalił się - Proszę. Dałbym sobie głowę uciąć, że wkładałem reklamówkę ze słodyczami do walizki, ale jej tam nie ma
- Mam to samo! - wykrzyknęłam i otworzyłam paczkę
- Czyli ktoś musiał nam je podwędzić - powiedział konspiracyjnym szeptem wkładając sobie do gęby garść słodyczy
- Po treningu zaczynamy śledztwo - orzekłam. Dyskutowaliśmy jeszcze nad podejrzanymi  w tej sprawie, zjedliśmy do końca przyniesioną przeze mnie wałówkę i wyszłam aby wziąć sprzęt i jechać wraz z nimi na halę. Wróciłam do swojego pokoju wzięłam co musiałam i zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam na dół sama, o dziwo nikt mi się nie napatoczył i weszłam do autokaru. Dlatego nikt mi się napatoczył, że byli tam już wszyscy. Usiadłam obok Igły i ruszyliśmy
- Widziałaś coś podejrzanego? - zapytał szeptem
- Nic, a ty? - odparłam uważając aby nikt nas nie podsłuchiwał
- Też - westchnął - No gdzie są .... - chciał zacząć desperacko krzyczeć, ale zatkałam mu usta. Nikt nie zwrócił na to uwagi.
- W tej kadrze dzieje się coś dziwnego mówię ci - stwierdziłam
- Tyle lat byłem w tej reprezentacji i nigdy słodycze mi nie ginęły. Wszystko schodzi na psy - prychnął
- Popieram, Krzysiu, popieram.
No więc dotarliśmy do hali i zaczął się trening. Długi 3-godzinny i męczący. No znaczy dla kogo męczący, dla tego męczący (XD) No bo ja przecież nie robiłam tych zdjęć na okrągło. Tu cyknęłam, tu usiadłam na pół godziny i potem znowu robię i robię i potem znowu sobie usiądę i poczekam aż skończą. Gdy skończyli wróciliśmy do hotelu. Nie siedziałam tym razem koło Ignaczaka bo oni tak spoceni i tacy fuuuuj to ja dziękuję. Wolę usiąść sobie na czystym innym miejscu. Gdy wróciliśmy od razu rozeszli się do swoich pokoi. Ustaliliśmy z libero, że spróbujemy przeszukać ich pokoje gdy pójdą na kolację więc gdy on już wziął prysznic przyszedł do mojego pokoju i tam czekaliśmy aż wszyscy zejdą na dół. Kiedy wszystkie głosy ucichły po cichutku weszliśmy do pokoju Winiara i Szampona. Niestety nic tam nie znaleźliśmy. Musieliśmy zejść na kolację, aby wymigać się od niewygodnych pytań. Weszliśmy do restauracji jak gdyby nigdy nic i zajęliśmy swoje miejsce
- A wy gdzieście się podziewali? - zagaił Piotrek
- My? - zapytałam jak debilka
- No wy, wy - przytaknął
- A co cię to obchodzi? - uniosłam brew do góry
- Ostroooo - zagwizdał Bartek, a ja wywaliłam ślepiami.
- Oj no nigdzie nie byliśmy - jęknął Igła
- No to co jesteście tacy spięci? - wtrącił tym razem Paweł
- Nie jesteśmy - powiedzieliśmy równo, a on zmierzyli nas podejrzliwie wzrokiem.
- No a tak w ogóle to jak jecie to jedzcie, a nie się głupio pytacie o pierdoły - ucięłam.
Zjadłam swoją porcję i wróciłam do swojego pokoju sama bo zjadłam najszybciej. Do końca dnia nikt już mnie nie odwiedził, a ja się tylko nudziłam i myślałam kto mógł mi zwinąć te słodycze. Michał wydawał się najbardziej prawdopodobny no ale nic u niego nie było. Ale chwila! Już wiem. Jutro muszę iść do niego jeszcze raz. Jeśli to on, to wiem gdzie to może być. Ale teraz już nie mam szans. Jutro jak pójdą na śniadanie. Wzięłam prysznic i poszłam spać.



Obiecałam no to jest. W takim tempie to rozdziały, które mam w zapasie rozejdą się nawet nie zauważę.
Spieprzyłam ten rozdział, zwłaszcza początek. Następny obiecuję, że będzie lepszy :)
Kolejny - środa
Gdyby ktoś chciał wpaść :) : http://obiektyw-cytrynooowej.blogspot.com/

Pozdrawiam ;**

7 komentarzy:

  1. hahaha xD oj biedni :p jak można zwinąć słodycze? No jak?! haha xD
    czekam na kolejny :*
    pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahah zaginone słodycze Kochaam <3 Piszesz świetnie Zapraszam do siebie na Jednkę
    pozdrawiam <3 http://nie-wierzyles-we-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie już kolejny ! <3 zapraszam ;**
    http://zadziornesiatkarki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahhahahaha supi! XD Pamiętam jak kiedyś mi młodszy brat słodycze zwinął (huhuhuh była ostra kłótnia) xD dawaj szybko kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohohohoh grubsza akcja się szykuje z wykorzystaniem Wronki i Kłosa xD
    No ciekawe kto zjadł te słodycze... czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. no to Lena ma wesoło na tych zgrupowaniach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. no no no ciekawe kto zwinął słodycze...? hahah czekam z niecierpliwością na następny :* pozdrawiam :) zapraszam do mnie sally-story-sally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń