niedziela, 30 listopada 2014

~Rozdział 40~

W Spale chłopaki rozegrali jeszcze dwa sparingi z Niemcami podczas których szanowny Krzysztof zapoznał mnie ze swoimi "friendami" mianowicie z Jochenem Schöpsem oraz Georgiem Grozerem. Bardzo fajni faceci, naprawdę.
Po sparingach opuściliśmy cudowną Spałę na rzecz Krakowa gdzie mieliśmy przystąpić do Memoriału Huberta Jerzego Wagnera.
No więc 16 sierpnia byliśmy już w stolicy małopolski. Rozpakowywałam się właśnie gdy do mojego pokoju wpadli siatkarze.
- Zbieraj się młoda - powiedział Mariusz
- Bo? - uniosłam brew
- Bo idziesz z nami i bez dyskusji i weź sobie ręcznik i aparat oczywiście też - rzucił Krzysiek
- No dobra, dobra już. - uniosłam ręce w geście poddania. Wzięłam to co mówili i poszłam z nimi. Nie miałam po pierwsze pojęcia gdzie. Przed hotelem stała dosłownie cała kadra i sztab szkoleniowy. Czyżby jakiś trening o którym nie wiem? Ale jak trening to po co mi do cholery ręcznik?! Oni nie chcieli mi nic powiedzieć. No jak oni mnie tu w ogóle traktują?! Ja to chyba zastrajkuję! No co to ma być?!
Po kilku minutach przyjechał autokar do którego niemal mnie wnieśli bo uparłam się, że nigdzie nie pojadę dopóki mi nie powiedzą o co chodzi. A oni co? Jeden wziął mój ręcznik, drugi sprzęt, a Możdżonek jak gdyby nigdy nic przerzucił mnie sobie przez ramię i wniósł do pojazdu. Ja pierdole. Tyle tylko mogę powiedzieć. No i co? I jedziemy, ja dalej nie wiem o co chodzi w końcu dojeżdżamy do krakowskich Błoń. Ale wciąż zagadka dnia za 1000 punktów: Po co?! Wychodzimy z autokaru, a po chwili przyjeżdża straż pożarna.
- Witamy na splashu! - wykrzyknęli siatkarze
- Ok, to wy idźcie się pokąpać, ja stanę sobie tam z boku - wskazałam palcem na odległe miejsce, które dokładnie to nie wiem gdzie się znajdowało - i porobię zdjęcia z niewielkiej odległości - już chciałam ruszać, ale oni, konkretnie Karol odebrał mi sprzęt, wręczył Oskarowi, a Michał kazał mu robić zdjęcia. No chyba nienormalni.
- Ej no ale on nie umie nawet aparatu włączyć - jęknęłam - Popsuje tylko. - rozłożyłam bezradnie ręce
- No dzięki wielkie - fuknął Kaczmarczyk
Kłos z Wroną wzięli mnie pod ręce i już po chwili stałam pomiędzy nimi z niezadowoloną miną. Co to ma być? Ja się pytam po raz któryś! Michał coś tam powiedział, ale oczywiście nic nie słyszałam.
- Gotowi?! - krzyknęli strażacy
- Tak! - krzyknęli siatkarze
- Nie - jęknęłam słabo w tym samym czasie, ale nikt mnie nie posłuchał i już po chwili woda zaczęła lecieć z armatki wodnej prosto na nas. Śmiałam się i piszczałam na zmianę bo woda była mega lodowata. Ale przeważała radość i śmiech. Jednak mi się to bardzo spodobało. Lali nas tak z 5 minut po czym przestali, a my mokrzy i szczęśliwi zaczęliśmy się śmiać jeszcze głośniej. Od tej wody i naszego, no dobra mojego skakania w miejscu gdy polewali nas zrobiło się tam "małe" "błotko". Jak zaczęliśmy się tam popychać, nawet nie wiem dlaczego, to po kilku minutach wszyscy leżeliśmy w tym małym błotku, a ja i Ignaczak dostaliśmy takiego ataku głupawki jak nigdy, po prostu leżeliśmy i śmialiśmy się w najlepsze na nic nie zwracając uwagi. Potem nasz śmiech zaczął śmieszyć również Karola który też dostał strasznego ataku śmiechu i tak sobie we trójkę śmialiśmy.
- Leżymy sobie w tym błotku i śmiejemy się w najlepsze. My to jesteśmy jebnięci - stwierdził ze śmiechem Karol
- Ale pozytywnie jebnięci -  zaznaczył Krzysiek ocierając łzę, która mu popłynęła od tego śmiechu. Uspokoiliśmy się po dłuższej chwili, a ja stwierdziłam, że trzeba się kiedyś umówić na jakąś bitwę błotną czy coś. Dwaj siatkarze od razu przystali mojej propozycji. Wstaliśmy z ziemi, a ja ruszyłam po swój sprzęt. Wytarłam ręce w ręcznik, a Kaczmarczyk pokazał mi swoje dzieła
- Szału nie ma, dupy nie urywa - rzuciłam obojętnie wzruszając ramionami
- No wiesz co? - oburzył się
- No co? - wyszczerzyłam się - Dobra, dodam z 10 - wywróciłam oczami - A ty się ciesz.
Chłopaki oczywiście musieli po udzielać kilku wywiadów więc jakąś godzinę później wchodziliśmy do autokaru. Musieliśmy siedzieć na swoich ręcznikach bo uświnilibyśmy całe fotele. Gdy tylko przyjechaliśmy do hotelu wszyscy na wyścigi wpakowaliśmy się do windy. Ja byłam tym szczęśliwcem, któremu udało się wejść za pierwszym razem więc nie musiałam czekać na dole. Szybko znalazłam się w swoim pokoju, a zaraz potem w łazience i już brałam prysznic. Gdy wyszłam z kabiny, od razu lepiej się poczułam, ale muszę przyznać, że było super. Czysta, świeża, śliczna i pachnąca wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Ogarnęłam od razu te zdjęcia żeby mieć spokój.


Memoriał zakończyliśmy na drugim miejscu zaraz za Rosją, którą pokonaliśmy 3:2. Niestety w pierwszym meczu z Bułgarią, który przegraliśmy 2:3 Mariusz podkręcił sobie staw skokowy. To samo co ja. Ale w czwartek w Spale już ćwiczył normalnie z chłopakami. Nagrody indywidualne z turnieju otrzymali Piter - dla najlepiej zagrywającego oraz Igła - dla najlepszego libero. Cieszyłam się jak dziecko gdy dali mi zrobić sobie z sobą zdjęcie, a potem potrzymać statuetki. Gdy mieliśmy dwa dni wolnego po Memoriale przed wyjazdem do Spały spakowałam większą część swoich rzeczy, aby narzucić sobie trochę drogi. Najpierw zawieźć rzeczy do Bełchatowa, a potem jechać do Spały. Rodzince nic nie powiedziałam. Raczej nie zauważyli, że brałam swoje rzeczy bo nikogo wtedy nie było w domu. Poinformuję ich o tym dopiero gdy przyjadę po Mistrzostwach. Najmniej chyba ucieszy się Nikodem.Ten mały rozbójnik. Będzie musiał sam za siebie odpowiadać jak coś nabroi. Przeważnie jak coś nabroił to ja byłam współwinna bo często gdy się z nim bawiłam zachowywałam się jak 10-latka.

Dzisiaj jesteśmy już w Warszawie. Jutro rozpoczynają się Mistrzostwa Świata. Jak tak z chłopakami po tym świecie jeździłam to mi te 4 miesiące bardzo szybko zleciały. I jutro już początek mistrzostw. Jeju. Mam nadzieję, ba! Ja to wiem! Że chłopaki wypadną bardzo dobrze. Jestem pewna! Gdy dzisiaj mieliśmy drugi oficjalny trening na narodowym korzystając z okazji, gdy już porobiłam dużo dobrych zdjęć postanowiłam iść na samą górę tych trybun i zobaczyć czy cokolwiek w ogóle będzie widać. No więc wdrapałam się i zdyszana stanęłam na krzesełku w ostatnim rzędzie. Chłopaki wyglądali jak mróweczki. Fajnie być choć raz wyższą od takiego Możdżonka! Jeju, nie wiem jak inni ale ja bym stąd nic nie widziała, zwłaszcza, że ja jeszcze taka ślepa jak kret i w ogóle.  Zeszłam więc na dół i dołączyłam do siatkarzy, którzy siedzieli sobie na krzesełkach dla rezerwowych i sztabu podczas gdy trener rozmawiał z Przedpełskim.
- A gdzieś ty była? - zapytał Karol
- A tam - wskazałam palcem na samą górę stadionu. Ich wzrok powędrował za moim palcem.
- I widać coś? - zapytał Mariusz patrząc teraz już na mnie.
- Ja to bym lornetki potrzebowała bo jestem ślepa jak kret, ale z drugiej strony jakbym ją zaczęła nastawiać to by mi mecz cały uci...
- Pytam czy widać boisko, a nie jaką masz wadę wzroku - sprecyzował pytanie Wlazły wywracając oczami
- No to trzeba było tak od raaaazu - machnęłam ręką z wyszczerzem - Jak chcecie to sami idźcie zobaczyć - wzruszyłam ramionami szczerząc się
- Z tobą to tak zawsze - prychnął Igła
- Oj, cśśśś - psytnęłam kręcąc raz głową -  Coś widać no!
- Pani Eleno - usłyszałam głos prezesa więc przerwałam dyskusję z chłopakami i odwróciłam się podchodząc do mężczyzny
- Tak?
- Chciałbym, aby chociaż pani była tutaj na stadionie od początku ceremonii, bo chłopaki przyjadą później, a chciałbym żeby pani była i to uwieczniła. Da się to zrobić?
- Oczywiście. Nie ma żadnego problemu. Ja nawet sama myślałam żeby przyjść i zobaczyć to wszystko od początku. Nie wiem w końcu kiedy jeszcze raz coś takiego zobaczę - zaśmiałam się
- Dobrze, więc dziękuję bardzo. Do widzenia - uśmiechnął się, pożegnał ze wszystkimi i ruszył w kierunku wyjścia ze stadionu. My wróciliśmy do hotelu i do końca dnia nie robiłam już właściwie nic. Chłopaki oglądali jeszcze wideo o Serbach a ja cały dzień się nudziłam.

Następnego dnia obudziłam się o 7:30. Ogarnęłam się i o 8:10 schodziłam na śniadanie. W restauracji nie było prawie nikogo tylko Kłos z Wroną. A oni co tak wcześnie? Usiadłam przy stoliku razem z nimi.
- No i jak tam przed wieczorem? - zapytałam z uśmiechem
- Może być - wzruszył ramionami Karol
- Nerwy są? - szturchnęłam Andrzeja
- Ja i nerwy? - prychnął - Żarty sobie stroisz?
- Jak nie to nie - uniosłam ręce w geście poddania. - A tak w ogóle to czy ja coś mówię? - wzruszyłam ramionami z uśmiechem i zajęłam się jedzeniem. Do 18 czas leciał mi bardzo powoli bo o tej właśnie godzinie miałam dotrzeć na stadion autobusem. Życzyłam jeszcze chłopakom powodzenia bo mało prawdopodobne, abyśmy się przed meczem zobaczyli, wyszłam z hotelu i skierowałam się na przystanek. Autobus przyjechał po chwili, cały był zapchany kibicami, ubranymi z barwy narodowe i śpiewających różne przyśpiewki
- Kto nie skacze ten za Serbią! hop! hop! hop! - wydarł się jeden z kibiców, no a cały autobus zaczął skakać. Ja też, a co! Przecież ja za Orzełkami! 10 minut później byliśmy już pod Stadionem Narodowym wokół którego już roiło się do kibiców. Weszłam do środka, stanęłam sobie w bardzo dobrym miejscu, tak żeby było widać i scenę i tak dalej. Ceremonia rozpoczęła się o 18:30. Przemówienia, część artystyczna która na prawdę robiła wrażenie, ale tak na prawdę mało co z niej zapamiętałam. Emocje zaczęły mną szargać gdy Polacy zaczęli wybiegać na boisko. Na prawdę to było coś niesamowitego dla mnie a co dopiero dla nich. Widziałam ich miny, i niech mi to żaden nie zaprzecza, że im kolana zmiękły, jak mieli wybiegać. Największy aplauz jak zawsze do Igły. Widać, że kibice go na prawdę uwielbiają, ale każdy dostał prawie takie same brawa tylko Ignaczak zawsze musi być inny. No dobra dobra śmieje tylko. Wbiegli wszyscy, odbębnili rozgrzewkę i nadszedł czas na hymny. Najpierw Serbii, a następnie nasz. Gdy tylko rozbrzmiały pierwsze słowa, Stadion dosłownie zatrząsł się w posadach. Coś wspaniałego, nigdy tego nie zapomnę, po prostu najpiękniejsza rzecz w moim życiu. No i zaczęła się prezentacja szóstek. U nas wyszli : Mariusz, Michał, Mateusz, Piotrek, Karol, Paweł i Zati.

Mecz był wspaniały, ale przyznam się bez bicia, że nie spodziewałam się zwycięstwa 3:0 a jednak! Wspaniały wynik. Myślę, że z chłopaków zeszło troszeczkę ciśnienie no bo to jednak był pierwszy mecz i w ogóle. Cała ta otoczka wokół niego, że jeśli wygramy za trzy punkty to będzie nam później łatwiej i tak dalej. Weszłam na parkiet, aby wszystkim pogratulować i wyściskać.
- A ty nawet nie wiesz, że w telewizji byłaś - szturchnął mnie Kłos szczerząc się
- Co? Ja w telewizji? Co ty pieprzysz? - zdziwiłam się uśmiechając się
- Zanim jeszcze wyjechaliśmy na halę oglądaliśmy sobie transmisje Polsatu i gdzieś nam tam mignęłaś za tymi bandami - puścił mi oczko
- Jej. Teraz tylko czekam aż się po autografy się zlecą - zaśmialiśmy się. Ani się obejrzałam a już biegł do mnie cały uśmiechnięty Oliwier
- Widzisz pierwszy już jest - zaśmiałam się co uczynił także środkowy, a chłopiec wskoczył mi na ręce by mnie przytulić - Cześć młody - uśmiechnęłam się czochrając mu włosy
- Cześć ciociu - odparł z uśmiechem po czym przywitał się również z Karolem.
- Podobijacie ze mną? Bo tata gada z mamą - wywrócił oczami znudzony, a ja się zaśmiałam
- Jasne, że podobijamy - odpowiedział siatkarz. Wzięliśmy więc piłkę i stanęliśmy po przeciwnej stronie siatki. Ja byłam z Winiarskim.
- I tak przegrasz - wystawiłam język Karolowi
- Właśnie. My mamy za dobry skład - przytaknął mi Winiarski po czym przybiliśmy piątki
- Cóż za pewność - rzucił z przekąsem
- Typowy Winiarski - wzruszyliśmy ramionami wraz z Olim co wywołało wybuch śmiechu. Po przekomarzankach słownych nadszedł czas na grę. Szło nam bardzo dobrze, a po każdym punkcie który sobie zdobyliśmy to mega się cieszyliśmy. Wraz z chłopcem wygraliśmy 25:13, ale potem cisnęliśmy z Olim Karolowi. Aż się kurzyło! Miałam z niego niezłą polewkę. Jak on się fajnie denerwował. Jezu, sprowadzam dziecko na złą drogę! Ale i tak lepsze niż by go Michał sprowadził. Dobra, no przecież żartuje. Misiek to serio świetny koleś, brat, mąż i ojciec. Nie znacie się nie żartach tylko od razu mnie krytukujecie, jeeeeny. Dobra, koniec!
- Dobra, już nic ci więcej o naszym dzisiejszym starciu nie powiem, ale się już na mnie Kłosik nie fochaj nooo - szturchnęłam go w ramię gdy wychodziliśmy (wreszcie!) ze stadionu. Środkowy nic nie odpowiedział - Ej nooo. Nie bądź taki. Prooooszę - zaczęłam jęczęć, a ten jak skała - Ale jesteś! - prychnęłam - Ja bym ci musiała wybaczyć - funkęłam obrażona krzyżując ręce na piersi, a on parsknął śmiechem - No i co się tak cieszysz? Odezwie się wreszcie "pan zaklęty"? - prychnęłam odwracając wzrok
- Śmieje się bo wyglądasz jak obrażony krasnal - wybuchnął jeszcze większym śmiechem.
- Ja krasnal?! Oż ty! Wcale nie jestem krasnalem - tupnęłam nogą zatrzymując się
- W porównaniu z nami jesteś - dźgnął mnie w bok
- Z wami to się nie liczy, wy olbrzymy i w ogóle - odparłam wywracając ślepiami. - A tak poza tym to ja i moje 183 centymetry czujemy się bardzo dobrze - uniosłam podbródek do góry
- Taaa jasne - pokiwał głową z politowaniem
- No tak - powiedziałam pewnie
- No to świetnie - wyszczerzył się, a mi ręce opadły. Pokręciłam głową i weszłam do autokaru, który powiózł nas do hotelu. Oczywiście cała radość skumulowała się w autobusie gdzie puszczano muzykę, śpiewno czyli nic nowego. W hotelu byliśmy po pół godzinie. Ja chciałam szybko znaleźć się w swoim pokoju i pod swoją kołderką. Udało mi się to i byłam z tego niezmiernie zadowolona.


Następnego dnia po obiedzie zaczęliśmy się pakować, aby wyjechać do Wrocławia na mecze grupowe.
- No kurwa mać! - usłyszałam nagle krzyk Andrzeja. Nie zdziwiło mnie to ani trochę więc nawet nie wychodziłam z pokoju żeby się zorientować o co chodzi bo wiedziałam, że w końcu i tak się dowiem. Prędzej czy późnej ale się dowiem. I nie myliłam się po chwili już oblicze Wrony stało przede mną
- Idziesz ze mną! - oświadczył mi to (!) i zaczął ciągnąć mnie za rękę od pokoju dzielonego z Kłosem. - On mi ukradł moją koszulkę a nie chce się przyznać! A nie mogę mu przeszukać walizki bo potem będzie bitka! - powiedział niczym obrażone dziecko wskazując palcem na Karola, a potem krzyżując ręce na piersi robiąc minę obrażonego dzieciaczka. Brakło mi tylko tupnięcia nogą (xD) Uczyniłam dwa kroki w głąb pokoju i rozejrzałam się dokładnie po pomieszczeniu.
- Zabrałeś mu koszulkę? - zapytałam patrząc w oczy środkowego
- Nie - odparł pewnie
- Kłamiesz - zmrużyłam oczy z tryumfalnym uśmiechem
- Ja? Dlaczego?
- To było raczej "Dlaczego ja" a nie "Ja dlaczego" - wtrącił z tyłu Kraczący a my wywróciliśmy oczami
- Wronka, możesz już sobie wziąć tą koszulkę z jego walizki - powiedziałam nie spuszczając wzroku z Kłosika. Środkowy zrobił jak kazałam.
- Jeeeest! Dzięki Lenka! - wykrzyknął - A z tobą już nie mieszkam w jednym pokoju - oświadczył  na co Karol parsknął śmiechem, a brodaty wyszedł z pokoju wraz ze swoimi walizkami i ukochana koszulką przyciśniętą do serca unosząc wysoko głowę. Uśmiechnęłam się tryumfująco i odwróciłam na pięcie, ale zanim zdążyłam zrobić choćby dwa kroki Kłos chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie twarzą tak szybko, że zakręciło mi się w głowie od jego cudownych perfum. Gdy stałam tak blisko niego to nie potrafiłam opisać jak się czułam, a za sprawą jego dotyku miałam takie przyjemne dreszcze.
- Aż tak szybko mnie rozgryzłaś? - zapytał cicho z chytrym uśmiechem błądząc wzrokiem po mojej twarzy.
- No jak widzisz. - delikatnie się uśmiechnęłam
- Ciekawe jak ? - zmrużył jedno oko
- Taki dar - odpowiedziałam uśmiechając się
- Taki dar mówisz? - szepnął mi do ucha
- Tak, właśnie, taki dar - skinęłam delikatnie głową - A teraz się zbieraj bo cię tutaj zostawimy - poklepałam go po policzku i wyszłam. Ale z chęcią bym tam została i to najlepiej właśnie w takiej pozycji, a na koniec jeszcze bym go pocałowała. Mmmm... Ogarnij się Enka! Co ty gadasz w ogóle!? Koniec tematu! Bierz walizki i zapieprzaj do recepcji bo cię zostawią! Nie zostawią, za bardzo mnie uwielbiają ^^. Skromniacha jak zwykle. A jak? Do czego to doszło żebym się kłóciła ze swoją własną podświadomością? Wzięłam swoje rzeczy z pokoju i ruszyłam na dół gdzie w recepcji był już tylko doktor który czekał jeszcze tylko na mnie oraz, jakże by inaczej na Igłę. Libero dogonił mnie i razem ruszyliśmy do autokaru
- Mamy do pogadania młoda damo - powiedział do mnie cicho poważnym tonem, a ja tylko spojrzałam na niego pytająco - Dzisiaj po kolacji u ciebie w pokoju - oświadczył mi jeszcze i wszedł do pojazdu. Doprawdy, dziwny człowiek.
Około 4 godziny później byliśmy już w swoim hotelu we Wrocławiu. Każdy odebrał swoje klucze i rozeszliśmy się do pokoju. Rozpakowałam się no bo w końcu trochę tutaj zabawimy. Cały czas nie dawało mi spokoju to co mi powiedział Krzysiek. O co mu znowu chodzi? Na kolację zeszłam właśnie cała zamyślona. Czyżbym coś przeskrobała? Tylko co? On na stołówce nie spojrzał na mnie ani razu, za to ja przyglądałam mu się bacznie bo serio nie wiedziałam o co chodzi. Gdy zjedliśmy posiłek poszłam do swojego pokoju i jak na szpilkach czekałam na Ignaczaka siedząc na łóżku. Po 10 minutach drzwi się otworzyły i wszedł przez nie właśnie oczekiwany przeze mnie gość. Usiadł bez ceregieli na łóżku i zaczął:
- Ej, ej, ej! Co to ma być, że ty mi nic nie powiesz tylko muszę się dowiadywać dopiero od swoich własnych paczadeł co? - zapytał oburzony.
- Ale o co ci Krzysiu chodzi? Nic nie czaje. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- O co mi chodzi? O co mi chodzi?! No o Kłosa mi chodzi kurde olek! - wykrzyknął przejęty
- Ale, że co? - zmarszczyłam czoło dalej nie rozumiejąc
- No, że ze sobą kręcicie! - powiedział jak najbardziej oczywistą rzecz i klepnął swoje uda, na co ja wybuchnęłam śmiechem tak nieopanowanym, że aż Zagumny mieszkający obok mnie przyszedł sprawdzić co się dzieje, ale jak zobaczył w pokoju Krzyśka, wyszedł kręcąc głową i mrucząc coś pod nosem domyślając się pewnie kto był przyczyną mojego śmiechu - No z czego ty się kobieto śmiejesz? Tu nie ma nic śmiesznego! To poważna sprawa, a ja przyszedłem zapytać czemu nic o niej nie wiem!
- Z ciebie się Krzysiu śmieje, bo my z Kłosem ze sobą nie kręcimy - odparłam z politowaniem kręcąc głową
- No może ty z nim nie ale on z tobą już tak - odparł pewny
- Puknij się w czoło Igła. Pieprzysz głupoty. Kłos to mój przyjaciel
- I tyle? - zapytał
- A skąd w ogóle takie pytanie? - zapytałam podejrzliwie
- No przecież was widziałem dzisiaj u niego w pokoju jak się ściskaliście - rzucił a ja znowu wybuchnęłam śmiechem
- To nie było tak jak ty sobie to uroiłeś - rzekłam
- Uważaj bo zaczniesz mówić jak ci z tych wszystkich seriali. - przestrzegł mnie
- Oj przestań - machnęłam ręką - To po prostu chodziło o coś innego. Nie zrozumiesz.
- Za stary jestem? Ok, nie chcesz nie mów staremu Ignaczakowi - wstał ale złapałam go za rękę
- Krzysiuuuuu.... - zaczęłam proszącym głosem
- Nie, nie ja rozumiem, już się nie chcesz mi zwierzać, ok. Rozumiem. - uniósł ręce w geście kapitulacji - Przyślę ci tu zaraz Zatorskiego i jemu się pozwierzasz co cię gryzie - przeszył mnie wzrokiem
- Krzysiek, siadaj. Powiem ci no, ale ja z Karolem serio nic. - powiedziałam i poklepałam kołdrę obok siebie. Libero z wielkim uśmiechem zasiadł na wskazanym miejscu, a ja powiedziałam mu o wszystkim prócz tego jak się czułam przy środkowym. To pominęłam. Nie musi wszystkiego wiedzieć. Jeszcze by wypaplał niepotrzebnie. Później jeszcze pogadaliśmy o wszystkim i o niczym, zjedliśmy 2 paczki żelków, a Igła opuścił mój pokój około 22. Wzięłam prysznic i poszłam spać. Nie chciałam się nad tym wszystkim zastanawiać. Przecież nawet nie ma nad czym nie? PRZYJACIEL i kropka.





No i to było na tyle Spały w tym opowiadaniu ;( A szkoda bo uwielbiam gdy w opowiadaniach bohaterowie są w Spale ;)
No więc po splashu, po otwarciu Mistrzostw to co teraz? Tego dowiecie się w następnym rozdziale, który w środę :D
Jak widzicie detektyw Krzysiu od razu poszedł obczaić co to się w tej kadrze jakieś lovki robią xD
Nie wiem czy dzisiaj pojawi się nowy rozdział na moim drugim blogu, ponieważ go nie dokończyłam ;( Jeśli skończę to dodam, jeśli nie to nie.
Pozdrawiam ;**



10 komentarzy:

  1. Ojeju, biedna Elena, kazali jej brać udział w splashu. :D No ale chyba dobrze, że to zrobili, skoro ostatecznie jej się to spodobało.
    Matko z ojcem, gdzie oni mają mózgi, że się w błocie tarzają? xd

    Widok z samego szczytu Stadionu Narodowego pewnie jest fajny, zazdroszczę bardzo.
    Rozbawiło mnie porównanie wielkości Możdżona z mrówką. :D

    Mmmm... coś się w końcu zaczyna dziać w "tych" sprawach? ;> Ja czekam z niecierpliwością na dalsze oznaki tego uczucia.
    Ale buziaka sobie nie dali. :<
    A wścibski Krzysiu jak zwykle musiał wściubić swojego nosa tam, gdzie nie powinien...

    U mnie też jest już nowy rozdział, zapraszam. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Woooo, splash! Zazdroszczę, że mogła w nim brać udział z kadrą :D no i to błotko dodatkowe, szkoda, że normalnie tego nie było i chłopcy się nie bili błotkiem :D
    Znowu do mnie wróciły te emocje związane z mistrzostwami! I ciary przeszły na wspomnienie o śpiewaniu hymnu przed meczami!
    Huhu, no to Kłos się rozkręca i atakuje Elenę! :D przyznaję, że długo czekałam na ten moment, mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie działo się coraz więcej :D Igła to by chciał wszystko zawsze widzieć, nie ma tak! ;) to są babskie sprawy i na pewno by coś sknocił! :P
    Czekam na kolejny i pozdrawiam gorąco! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, oczywiście, Możdżon mrówką XD Igła detektywem mógłby zostać na serio ;D Biedny jest, bo Elenkę trudno przekonać do zwierzeń chyba xD A Kłos będzie z El nie ma bata! Czekam na kolejny i pozdrawiam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Doczekałam
    się! Wreszcie :3
    Jestem szczęśliwa, że jednak postanowiłaś związać (albo chociaż
    spróbować związać) Karola z Eleną.
    Ooo! a Krzysiu jako specjalista w związkach - mistrz po prostu! *=*
    Czekam na dalsze części, chociaż niekiedy ich nie komentuje, ale czytam
    wszystkie po prostu czasami czasu nie mam na skomentowanie, a później
    zapominnam.

    OdpowiedzUsuń
  5. WRESZCIE NADROBIŁAM ♥ Trochę mi to zajęło bo nie miałam internetu ;c
    Super blog ^^
    Kłosik i Elena rmrmrmm hahaha ! :*
    Ni no mega jest ;)
    Czekam na nexta i zapraszam do mnie na blogi :)
    Będzie miło jak zajrzysz i skomentujesz ;)
    http://nigdyniedajsobiewmowiczeniewarto.blogspot.com/
    http://oczytozwierciadloduszy.blogspot.com/
    http://tyijanaszahistoria.blogspot.com/
    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszyscy tu się rozpisują a ja nie wiem co napisać eh..
    Czekam na pocałunek Elenki i Klosa *-*
    Buziaki xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. I prawidłowo że chłopcy wzięli Elenę do splasha. Najlepsze błotko xD
    Takie dzieciaki z Nich ;D
    No taka fucha jak fotograt na MŚ nonono Lenka szaleje xD
    Igła chciał dobrze a El Go spławiła a może by coś podpowiedział jako doświadczony dinozaur.
    A już miałam nadzieję na Ich pocałunek...ale muszę jeszcze poczekać :(
    Pozdrawiam :* jak zawsze świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. FOCH !! A co miałaś dać przy 40 ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ena i Kłos o tak :-)
    To mnie się podoba :-D
    Więcej, wiecej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na ósemke do Julki i Mateusza we-wlasnym-niebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń