środa, 6 sierpnia 2014

~Rozdział 8~

W pewnym momencie zadzwonił mój telefon przerywając trwającą bardzo miłą rozmowę. Wyciągnęłam go z torebki, a gdy tylko spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam na nim zdjęcie Karoliny na moją twarz wkradł się uśmiech.
- Już nie mogłam wytrzymać i muszę ci powiedzieć - powiedziała podekscytowana na wstępie.
- No to dajesz - jej przejęcie było okropnie zaraźliwe.
- Ale powiedz mi jeszcze czy nie przeszkadzam.
- Nie, nie przeszkadzasz. No mów, że wreszcie bo nie mogę się doczekać - poganiałam ją.
- Widzimy się w piątek sobotę i niedzielę na meczach - pisnęłyśmy z radości.
- Super! Kiedy to my się ostatnio widziałyśmy? - już miała coś powiedzieć, ale jej przerwałam- A już wiem, w Bełchatowie na finale.
- Dawno - stwierdziłyśmy równo co tylko wywołało nasz śmiech.
- Słyszę, że ktoś tak daje o sobie znać mamie - uśmiechnęłam się słysząc płaczącego w tle chłopczyk.
- Daje, oj daje i to tak, że nie wiem.
- No to pozdrów tych swoich chłopaków - i tak jak to miałyśmy w zwyczaju od zawsze rozłączyłyśmy się bez pożegnania.
- Karola dzwoniła?- zapytał Krzysiek, skinęłam głową.
- Idziemy do biedronki? - zaproponował Zati.
Wszyscy byli na tak więc już po chwili chodziliśmy pomiędzy półkami. Kupiłam sobie kilka paczek kwaśnych żelek bez których nie mogłam już od dawna żyć oraz tą czekoladę dla Winiara, ale jak się nie upomni to nie dostanie. Oj, no co?! Nie będę mu kupowac i jeszcze z własnej nieprzymuszonej woli mu ją oddawać! Nie upomni się, nie ma, proste. Uwinęłam się szybko więc wyszłam i czekałam na nich na zewnątrz. Stałam tam i czekałam i czkałam na te guzdrały dobre 20 minut. Wreszcie wyszli.
- Co się im stało? - zapytałam Wronę wskazując na Zatorskiego, Pita i Ruciaka.
- Aaaaa toooo to jest tylko foch na Szampona bo gdy oni kłócili się o ostatnią czekoladę Mariusz nic nie mówiąc po prostu ją sobie wziął i dlatego się obrazili. Bo to podobno było nie fair - zaśmialiśmy się. W drodze powrotnej okropnie się wlekliśmy i tak odległość, którą przedtem pokonaliśmy w 10, tym razem trwała 20 minut. Niestety Winiarski doskonale pamiętał o swojej zapłacie więc wręczyłam mu ją w drodze. Mieliśmy, znaczy chłopaki mieli to szczęście, że na drodze do pokoi nie wpadliśmy na nikogo ze sztabu bo Krzysiek i Karol pewnie zebrali by niezły opieprz bo tyle tego wszystkiego tam mieli, że my wszyscy razem nie mielibyśmy tyle co oni we dwóch. Otworzyłam drzwi do naszego pokoju i weszliśmy do środka. Rozmawialiśmy sobie spokojnie oglądając powtórkę meczu, ale ta chwila długo nie mogła trwać bo ktoś wtargnął do pokoju. Tymi przybyszami okazali się być Pit, Igła, Dziku, Kłos, Wrona i Zator.
- Wpadliśmy po was na kolacje - wyszczerzył się Kubiak.
- Dobrze wiedzieć - odparł Michał.
- No to ruchy - poganiał nas Krzysiek. Wstaliśmy i taką oto grupą wyszliśmy z naszego pokoju.
I znowu zaczęły się wyścigi do windy.
- Jest! Pierwszy byłem! - Cichy zacisnął dłonie w pięści
- Druga! - krzyknęłam od razu i przybiliśmy piątkę. - No to kto tym razem schodkami? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem.
- Igła i Zati! - krzyknęli wszyscy, a obaj Libero zostali wypchnięci przed szereg.
- No to do zobaczenia panowie - wyszczerzył się Wrona, nacisnął guzik i już po chwili byliśmy na stołówce. Zajęłam swoje miejsce czyli pomiędzy Michałem, a Krzysztofem, który dołączył po chwili. Pewnie znowu kazał się biednemu Pawełkowi ścigać.
- Co jutro robimy? - zapytał Zati
- No nie wiem, wy pewnie będziecie mieć trening, a ja pewnie będę wam robić zdjęcia - wzruszyłam ramionami.
- A poza tym?
- No to wy dajcie jakąś inicjatywę.
- O nie, my już dzisiaj się wysililiśmy zabierając cię do lasu, a zwłaszcza Marcin - przypomniał Ignaczak
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytał Kubiak.
- Trzeba było iść z nami, a nie leżeć plackiem na dupie w pokoju - oznajmił Karol
- No nie chciało mi się - zaczął jęczeć.
- Kiedyś  może nadejdzie taki dzień, że wszystkiego się dowiesz - powiedział z miną wielce doświadczonego profesora i  poklepał go po ramieniu Zatorski, a my się zaśmialiśmy.
- A tak w ogóle to po co planujecie coś na jutro, potem coś się zmieni i dupa - wzruszył ramionami Mariusz.
- No właśnie - poparłam go.
I tak zakończył się temat jutrzejszych planów. Wyszliśmy ze stołówki, ustalając, że osoby, które z góry na dół jechały windą z powrotem też jada windą, a te które szły chodami to idą schodami. Ta zasada spotkała się z głośnym oburzeniem "poszkodowanych" <czyt. dwaj libero>, ale jednak weszła w życie. Jak to już było z zwyczaju otworzyłam drziw kluczem i weszlismy do środka. Zaklepałam sobie łazienkę i poszłam się umyć. Jakieś 20 minut później leżałam już na łóżku z laptopem na kolanach i wgrywałam zdjęcia, które dzisiaj zrobiłam. Potem wysłałam je e-mailem do Karoliny pisząc, że mnie tam dzisiaj zaciągnęli. Odpisła po 5 minutach, pisząc, że ujęcia są jak zawsze świetne i że kiedyś muszę ją tam zabrać. Odpisałam, że jak będzie okazja to oczywiście. Wyłączyłam komputer, a siatkarze włączyli jakiś film akcji. Średnio mi się podobał, ale oglądałam bo pilota i tak trzymał atakujący więc możliwości zmiany repertuaru i tak nie było. Po zakończonym seansie poszlismy spać.



Spałam sobie najzwyczajniej w świecie, gdy usłyszałam jakieś rozmowy. Najpierw nie zwróciłam no to uwagi bo myślałam, że to po prostu Michał z Mariuszem i spałam sobie dalej, ale w końcu otworzyłam swoje piękne niebiesiutkie paczadła i co widzę? Krzyśka, Pitera, Winiara, Szampona, Kłosa i Wronę. A na dodatek Piter siedzi przy moim łóżku i grzebie coś w moim telefonie.
- Matko Boska i Wszyscy tam na górze! - krzyknęłam przerażona - Co wy tu robicie?! Spać nie możecie? Przecież jest.... -spojrzałam na zegarek - 6:20?! - wytrzeszczyłam oczy.
- Nie krzycz, nie krzycz - upomniał mnie Andrzej.
- Sorry ale co wy tu robicie?
- Biegaliśmy, nudziło nam się więc przyszliśmy - wzruszył ramionami Igła.
- Aha..... a czemu akurat u nas i nie dajecie mi spać? - uniosłam do góry brew
- No bo tutaj jest fajnie - wyszczerzył się Karol.
- Aha? - opadłam z powrotem na poduszkę.
- Ale czemu tak krzyczysz? - zapytał Igła
- Nie codziennie budzę się o 6:20 i widzę przed oczami pół kadry chyba oczywiste, że się zdziwiłam i przestraszyłam - odparłam
- Fajną masz muzykę - wtrącił się Piter.
- Dzięki. - odparłam automatycznie
- No jak ja ściągałem to wiadomo, że fajne - wyszczerzył się Winiar.
- Właśnie - przyznałam mu rację bo jeszcze nie bardzo kontaktowałam. Nienawidziłam być budzona przez kogoś. Jak sobie wstanę sama bez żadnego przymusu to jest ok, wszystko rozumiem, jestem wyspana, mówię po ludzku itd. Nadal pamiętam jak mnie mama do szkoły budziła o 6:30, a ja nie mogłam wstać bo czasem do 1 w nocy czytałam książki. Ale długo tak nie pociągnęłam. Mój rekord to 3 dni pod rząd. Ale jakimś dziwnym trafem na wf-ie nigdy nie byłam zmęczona.
- Krzysiek gdzie twoja kamera jak jest potrzebna?!- krzyknął przyjmujący - Ona właśnie przyznała mi rację! - krzyczał podekscytowany
- No właśnie gdzie masz kamerę?.... - przysypiałam już lekko ale zaraz poderwałam się jak poparzona - Że co zrobiłam?!
- To co słyszałaś - wystawił mi język
- Jeny... - oparłam się o ścianę.
- Co ty tam tak studiujesz Cichy? - zaciekawił się Karol
- No na muzę patrze - udzielił odpowiedzi nawet nie podnosząc wzroku z nad ekranu MOJEGO(!) telefonu. Dlaczego ja tak w ogóle nie założyłam sobie żadnego hasła czy nawet jakiegoś wzorku? Muszę to kiedyś zrobić bo inaczej będą mi tak bezkarnie przeglądać zawartość pamięci mojej komórki.
- I? - ciągnął dalej
- No i nic wszystkie prawie znam i niczym mnie nie zaskoczyłaś - rzucił mi urządzenie. Oczywiście je złapałam, żeby nie było, że nie.
- No to mi bardzo przykro.
- Żebyś wiedziała, że mi też - odparł środkowy. - No to co teraz robimy jak już obudziliśmy Lenkę a do śniadania jeszcze kupa czasu? - wszyscy wzruszyli beznamiętnie ramionami - Normalnie pomysłów jak lodu - wywrócił oczami.
- No to ty coś zaproponuj - wciął się Andrzej.
- Ale ja nie mam propozycji dlatego pytam was. Bo przecież jakbym miał pomysł to bym wam od razu powiedział a nie czekał na was - prychnął.
- Ja mam pomysł. - oznajmiłam, a Nowakowski popatrzył na mnie z przejętą miną - Wy wyjdziecie, a ja się jeszcze trochę zdrzemnę - opadłam znowu na poduszkę i naciągnęłam kołdrę na głowę, która nawiasem mówiąc po chwili została ze mnie zdarta przez Ignaczaka.
- Ejjjj..... ale my chcemy wszyscy razem coś zrobić noooo - jęczał Piter
- Pit weź idź zobacz czy nie ma cię w twoim pokoju - powiedział Krzysiek, ku mojemu zdziwieniu środkowy podniósł się z krzesła i ruszył do drzwi ale gdy miał nacisnąć klamkę zastygł w bezruchu
-Ejjj! - wrócił z powrotem na swoje miejsce z miną obrażonego dziecka, a my wybuchnęliśmy śmiechem - Pewnie, śmiejcie się z biednego wykorzystywanego Piotrusia ! - skrzyżował ręce na piersi
Postanowiłam się przebrać bo i tak tu a nimi już nie zasnę. Wzięłam pierwsze lepsze co wpadło mi w ręce (klik) i weszłam do łazienki. Resztę czasu do śniadania spędziliśmy na rozmawianiu. W końcu ruszyliśmy swoje cztery litery na stołówkę. Tym razem zasuwanie schodami nie przypadło w udziale nikomu bo w siódemkę się zmieściliśmy (jakoś). Wzięliśmy swoje dzisiejsze śniadanie czyt. jajecznicę i usiedliśmy przy swoim stoliku. Gwar na stołówce cały czas się powiększał aż w końcu trener poprosił o chwilę ciszy.
- Słuchajcie chłopaki, dzisiaj będziecie mieli spotkanie ze sponsorem po obiedzie, siatkarze obowiązkowo się tam stawiają, sztab jeśli nie chce to nie musi. - zakończył swoją przemowę i wszyscy wrócili do swoich talerzy.
- No a nie mówiłem żeby niczego nie planować ? - przypomniał Mariusz.
- Jenyyyy.. - wywrócił oczami Piter - I znowu się wysiedzimy nie wiadomo po co i stracimy kilka godzin naszego cennego życia, które możemy przeznaczyć na inne pożyteczne rzeczy - westchnął
- Na przykład na nabijanie większej oglądalności "Trudnym Sprawom" , "Dlaczego ja?" , "Ukrytej Prawdzie" , i "Rozmowom w toku?"  - uniósł brew Winiar
- Dokładnie - przytaknęli Zator i Piter.
- A nie wolelibyście tego cennego czasu spędzić na siłowni albo hali żeby się doskonalić i żeby siatkówka w Polsce miała jeszcze więcej fanów i potem każdy świętował złoto na Mistrzostwach w naszej ojczyźnie? To wy - wskazałam na nich widelcem - zamiast trenować i wylewać siódme poty na treningach wolicie oglądać telewizję? Zawiodłam się na was chłopcy, a zwłaszcza na tobie Piter. - powiedziałam strasznie przejętym głosem i pokręciłam głową, aż wbiłam w ziemię Piotrka i Pawła tak, że ich jajecznica w połowie drogi do ust zatrzymały się i skruszeni opuścili głowy, a reszta starała się nie wybuchnąć śmichem. Mi wychodziło to dobrze, ba! Mi to wychodziło wspaniale, ma się ten dar aktorstwa co nie? Siatkarze już dłużej nie wytrzymali i wybuchnęli niepohamowanym śmiechem, ja razem z nimi, a środkowy i libero podnieśli na nich zdezorientowany wzrok. A ja na widok ich min już prawie płakałam ze śmiechu.
- No i z czego oni się tam śmieją? - zapytał półgłosem Zatorski swojego kolegę w niedoli.
- Nie mam pojęcia - odparł Nowakowski - Ej no ale o co wam chodzi? Nie chcecie żeby naród skakał z radości tylko na wspomnienie tej krótkiej wykonanej przez Piotra Nowakowskiego, kończącej tego seta i równocześnie meczu finałowego? - rozmarzył się Cichy.
- A skąd wiesz, że to nie będzie atak po bloku Michała Winiarskiego? - zapytał Misiek
- A skąd wiesz, że to nie będzie as serwisowy Mariusza Wlazłego? - dołączył Szampon
- Dobra panowie - ucięłam - nie ważne kto zdobędzie ostatni punkt ważne żebyście wygrali, wierzę w was - uśmiechnęłam się - a teraz marsz na trening. - podnieśliśmy swoje zacne 4 litery i ruszyliśmy na górę. Zarzuciłam na siebie koszulkę reprezentacyjną typu ASSASSIN’S CREED (jak to nazwał Igła xD), wzięłam aparat i byłam gotowa. Musiałam teraz czekać na te guzdrały. W końcu byli gotowi więc wyszliśmy z pokoju i zamknęłam go na klucz. Po drodze napatoczyli nam się Igła, Piter, Kłosik i Wronka. W takim składzie dotarliśmy na halę. Chłopaki poszli do szatni, a ja prosto na salę. Usiadłam na krzesełkach i razem ze sztabem czekaliśmy na nich.
- Matko kochana jak oni się grzebią - westchnęłam.
- Przyzwyczaisz się kochana - pocieszył mnie doktor Sokal.
- Wolałabym nie - uśmiechnęłam się.
- Chyba nie masz innego wyjścia. - odparł. Wreszcie weszli na salę i zaczęli się rozgrzewać. Trening minął mi szybko, aparat wzbogacił się o kilkadziesiąt zdjęć i mogłam wracać do swojego pokoju. Otrzymałam od trenera Antigi zwolnienie ze spotkania z przedstawicielem firmy Adidasa. Nie czekałam na nich bo zresztą po co? Mam klucz, więc mogę śmiało iść. Kilka minut później siedziałam już w pokoju ze słuchawkami w uszach patrzyłam co się tam dzieje w wielkim świecie. Mój święty spokój nie trwał długo bo usłyszałam naszą kadrę, darli się okropnie, a mogłabym się założyć, że wysiedli dopiero z widny, słyszałam ich jakby stali za drzwiami. Przypominam, miałam słuchawki w uszach. Drzwi do pokoju otworzyły się i zobaczyłam w nich moich współlokatorów. Michał jak zwykle coś sobie tam pod nosem śpiewał. Wyciągnęłam słuchawki i wsłuchałam się w słowa, które mówił do mnie przyjmujący
- To jak idziesz z nami?
- Nie, dostałam zwolnienie od trenera - wyszczerzyłam się, a oni pewnie z chęcią zamienili by się ze mną miejscami. Pół godziny później zbieraliśmy się na obiad. Po posiłku siatkarze udali do jakiegoś innego pomieszczenia, a ja postanowiłam iść się przejść i może na jakieś lody czy coś. Chwyciłam swoją torebkę, do niej wrzuciłam aparat, telefon, portfel i mogłam ruszać. Zamknęłam pokój i wyszałam z ośrodka.





Miał być w środe to i jest :) Postanowiłam, że rozdziały będą się pojawiać właśnie w środy i niedziele, ponieważ mam już napisanych ich 30 :)
Pozdrawiam ;**

8 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu, ale ostatnio ciągle se myślę, ze Elena i Wronka fajnie by razem, wyglądali :3 Hy hy . Biedny Zati i Igła, musieli na nogach szorować, a reszta wiozła dupy windą . Burżuazja kurde xD
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hohohoh:D Ile ja bym dała żeby mieć taki "budzik" nawet o 5 rano!! Hahah;D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. chciałabym mieć taki ,,budzik'' jak Elena. Jestem ciekawa co jeszcze chłopaki wymyślą . Myślę ,że dopiero się rozkręcają . więc pokażą jeszcze jakie mają szalone pomysły.szkoda ,że igła nie zmieścił się do windy .czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym mieć taki budzik, jak Lena, ale może nie aż tak wcześnie (:
    Kto wiózł się windą, ten szlachta! Biedny Krzysiu musiał iść z Zatorskim, tacy odrzuceni :c
    Buziaki! :*
    http://podziekuj-swiatu.blogspot.com/ - nowy rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. http://nadziejazyjwniejtrwaj.blogspot.com/2014/08/rozdzia-19.html Zapraszam na 19 ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez te 2 rozdziały tak się uśmiałam :D No po prostu super!!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne ! :D nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ;) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie żebym kogoś obrażała ale inteligencja Cichego w tym opowiadaniu mnie rozwala xD
    Rozdział świetny, czekam na następny i zapraszam do siebie na:
    siatkarskiesnyjulii.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń