środa, 20 sierpnia 2014

~Rozdział 12~

Po posiłku ruszyliśmy znowu na swoje piętro tym razem do pokoju nr.101 gdzie obecnie mieszkali Siurak i Piter. Porozkładaliśmy się na łóżkach lub podłodze (Zati), Nowakowski podał paprykowe czipsy, a Bartek, Krzysiek i Michał zaczęli się kłócić jaki film wybrać. Zajęłam sobie miejsce pomiędzy Karolem, a Mariuszem.
- A co wy na to żeby nas tu wszystkich czyli tych którzy spotykają się najczęściej nazwać "Bandą Paprykowego Czipsa"? - zarzucił pomysła Zatorski, a my popatrzyliśmy na niego jakby przyszedł i powiedział nam, że jutro mam zagrać z nimi w pierwszej szóstce. - No co? To będzie fajne ! - uparł się.
- W sumie czemu nie? Coś nowego - poparł go Pit.
- A czemu akurat paprykowego czipsa a nie na przykład cebulowego czy bekonowego? - zapytał Wlazły.
- Bo bekonowe są niedobre - wcięłam się od razu.
- Dlatego paprykowego bo teraz akurat wpieprzamy paprykowe czipsy. - wyjaśnił młodszy libero.
- Jakby się tak zastanowić to logiczne - powiedział Andrzej.
- Widzę, że moje poparcie rośnie - radował się Pawełek poruszając brwiami.
- Ja w sumie to nie mam nic przeciwko - zaśmiałam się, a reszta mnie poparła więc pomysł Zatiego wszedł w życie i teraz oficjalnie zwiemy się "Bandą  Paprykowego Czipsa". Po jeszcze 10-minutowej kłótni co mamy oglądać padło na "Niezniszczalni". Oglądałam chyba pół godziny ale później oczy same mi się zaczęły zamykać i oparłam głowę na ramieniu, któregoś z siatkarzy.

*Perspektywa Michała*
- Obudźcie ją - powiedziałem po zakończonym filmie wskazując głową na Elenę, która spała już od dobrej godziny na ramieniu Mariusza.
- Weź ją na ręce przecież tak słodziutko śpi - rozczulił się Piotrek. - Ile taka kruszyna może ważyć? Więcej na siłowni wyciskamy
- Dobra, czekajcie - powiedziałem i wziąłem siostrę. Szampon szedł pierwszy i otwierał nam drzwi. Gdy tylko przekroczyliśmy próg naszego pokoju Lena otworzyła oczy.
- Mogłaś się obudzić kiedy z tobą wychodziłem - jęknąłem
- Bo się obudziłam ale nie chciało mi się iść - wyszczerzyła się, ja westchnąłem, a atakujący się zaśmiał. - Mówiłam ci kiedyś, że jesteś bardzo wygodny? - zapytała z wielkim uśmiechem na ustach
- Piąteczka - rzekł Wlazły po czy przybijał już piątkę z El.
- Faktycznie, dużo byś się oszła, pięć metrów, bo tyle dzieli nas do sąsiedniego pokoju - wywróciłem oczami. Ona czasem serio mnie zadziwia swoją przebiegłością.
- Ale nie musiałam bo mam takiego kochanego braciszka - dała mi buziaki w oba policzki.


*Perspektywa Eleny*
Weszłam do łazienki i szybko przebrałam się w piżamę po czym wskoczyłam pod kołdrę i błyskawicznie zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się bardzo wypoczęta. Podniosłam się do pozycji siedzącej aby ogarnąć wzrokiem pokój. Był pusty. Sięgnęłam po komórkę, aby sprawdzić, która godzina : 05:36 -poinformował mnie wyświetlacz. Nie chciało mi się już spać więc postanowiłam, że pójdę w ślady siatkarzy i przebrałam się w coś odpowiedniego do biegania. (klik) , (klik) , (klik). Weszłam do łazienki ubrałam się, włosy związałam w koka, chwyciłam jeszcze z szafki MP3 i wyszłam zamykając pokój. Wskoczyłam do windy, która zawiozła mnie na dół. W recepcji oddałam klucz młodej dziewczynie i poprosiłam aby przekazała go Michałowi i poinformowała go, że wyszłam pobiegać. Gdy tylko przekroczyłam próg uderzył mnie przyjemny chłód. Włączyłam odtwarzacz, włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam przed siebie. Pobiegłam w stronę lasu cały czas po ścieżce, który o tej porze wyglądał cudownie. Promyki słońca gdzieniegdzie przeciskały się pomiędzy drzewami, a co jak co ale takie obrazki to ja uwielbiałam. Obiegłam chyba pół lasu, ale nie byłam aż tak okropnie zmęczona. W końcu postanowiłam wracać. Na ulicy był coraz większy ruch. Ludzie wszędzie się spieszyli. Nienawidziłam tego stanu kiedy musiałam gdzieś gnać na złamanie karku, ale niestety dzisiejszy świat tak ma. Przekroczyłam próg ośrodka i wskoczyłam do windy. Wyłączyłam MP3 i stanęłam pod drzwiami naszego pokoju. Otworzyłam je, a to co tam zobaczyłam już wcale mnie nie zdziwiło
- Witam szanowną Bandę Paprykowego Czipsa - wyszczerzyłam się
- A witamy, witamy. Gdzie to się chodzi jak nas nie ma, hmm? - zapytał Karol
- A to tu to tam - uśmiechnęłam się promiennie, chwyciłam butelkę wody cytrynowej i pociągnęłam duży łyk.
- No kto by pomyślał, że ty możesz tak wcześnie wstać - pokręcił głową Bartek.
- Ja akurat nigdy nie miałam z tym problemu nie to co ty Bartusiu - poczochrałam mu włosy.
- Wcale nie ja tylko Olszewska ! - oburzył się od razu
- A no tak takie rzeczy się całe życie pamięta nie? - puściłam mu oczko. Weszłam do łazienki z rzeczami na przebranie (klik). Wskoczyłam pod prysznic, słysząc z pokoju jaki siatkarze przepytują Kurka o jakie rzeczy chodzi. A mianowicie drodzy panowie chodzi o takie rzeczy, że nasz Kuraś kiedyś był zakochany, nie przepraszam! Był zauroczony po uszy w Karolinie i zna każdy szczegół jej życia, a to, że Olszewska jest śpiochem to jeden z nich. Ot, cała historia. Ubrałam się, wysuszyłam włosy, które związałam w warkocza i przerzuciłam go sobie na prawą stronę. Pociągnęłam błyszczykiem usta, potuszowałam rzęsy i wyszłam z łazienki. Siurak posłał mi mordercze spojrzenie na co ja jemu buziaka w powietrzu promienny uśmiech.
- No to co idziemy na śniadanko! - zatarł ręce Piotrek po blisko półgodzinnym wgapianiu się w telewizor przez siatkarzy i mojej obronie przed ciągłymi kuksańcami w ramie od szanownego Bartosza Kurka. Co ciekawe bolały mnie one ale równocześnie śmieszyły tak, że ból był mniejszy. Wstaliśmy z łóżka lub podłogi (Paweł, Piter) i wyszliśmy z pokoju. Puściłam się biegiem z Piterem na samy przodzie żeby nie zasuwać schodami i gdy tylko weszliśmy do windy przybiliśmy głośną piątkę. Innym się tak nie spieszyło. Dzisiaj padło na Miśka, Mariusza i Krzyśka więc oni szli sobie schodkami, a my pojechaliśmy. Weszliśmy na stołówkę w bardzo dobrych humorach. Usiedliśmy przy stoliku zarezerwowanym dla BPCz i zaczęliśmy rozmowy, gdy tylko pozostała trójka wbiła  do pomieszczenia Igła zaczął sypać sucharami aż się kurzyło wszyscy aż płakali ze śmiechu.
- To co, dzisiaj już odzyskuję tytuł Miszcza Kawałów? - zapytał
- Odzyskujesz - przytaknęli wszyscy
- Ale Lena ma mi uroczyście przekazać swoją koronę, potem zrobić sobie ze mną zdjęcie jako były i obecny Miszcz Kawałów - postawił sprawę jasno. Zgodziłam się. Ignaczak wręczył Wlazłemu kamerę, (którą nie mam pojęcia skąd wziął) bo jak uważał tylko on z tego towarzystwa się nadaje. W sumie to się z tym zgadzam, no bo daj tu kamerę takiemu Zatorskiemu.
Stanęłam obok siedzącego na krześle Libero z serwetką w ręce i powiedziałam
- Uroczyście ogłaszam, że ten tu oto Krzysztof Ignaczak zostaje dziś prze ze mnie nazwany Miszczem Kawałów! - położyłam serwetkę na jego włosach, a wokoło rozległy się oklaski. Cyknęliśmy sobie zdjęcie, a ja znowu usiadłam na swoim miejscu.
- Ej Len, a tak w ogóle to jaki to kolor? - zapytał Krzysiek wskazując na swoją dającą po oczach koszulkę. - Miałem się już dawno zapytać, ale ciągle wypadało mi z głowy.
- Nie wiem ale powiem ci, że wyglądają apetycznie - wyszczerzyłam się, a wszyscy wybuchnęli śmiechem
- Widzę, że ktoś tu oglądał mój wywiadzik - dźgnął mnie palcem w bok.
- Sie wie - uśmiechnęłam się - A ta serio to nie potrafię ci powiedzieć. Tak jakby trochę pomarańcz, z drugiej strony róż, a z trzeciej łosoś. - zaśmiałam się
- A tak na serio?
- A tak na serio to jak dla mnie to łosoś - wzruszyłam ramionami. - Ale takie to dziwne, że trudno rozróżnić.
- Toś mi pomogła - wywrócił oczami
- Zawsze do usług - ukazałam rządek swoich białych zębów. Wyszliśmy ze stołówki i ruszyliśmy do pokoi przygotować się na trening. Ubrałam koszulkę reprezentacyjną ala łososiowopomorańczowyróż, wzięłam aparat i we trójkę wyszliśmy z pokoju. Po drodze napatoczyli nam się Piotrek i Bartek.
- Moja mama pytała co tam u ciebie słychać Bartek. - poinformowałam go
- Powiedz jej że wszystko w porządku - uśmiechnął się.
- Ok.
- A moja pytała co tam u was - wyszczerzył się
- Powiedz, że stara bida - wyszczerzył się tym razem Michał.
Rozstaliśmy się przy szatni kiedy oni szli się przebrać, a ja weszłam od razu na salę. Ledwo co przekroczyłam próg dostałam piłką w nogę. Rozejrzałam się któż to taki.
- Sorry - krzyknął Oskar
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się i odbiłam do niego piłkę za co on podziękował, a ja usiadłam sobie na krzesełku. Dzisiaj czekaliśmy dwa razy dłużej bo pół drużyny było, a drugie pół gdzieś się zapodziało, a razem z nim kilka członów Bandy Paprykowego Czipsa. W końcu na salę wbiegli Bociek, Kłos, Wrona, Zatorski, Ignaczak, Buszek, Ruciak oraz Drzyzga i od razu rozpoczęli rozgrzewkę. Dzisiaj trenowali zagrywkę i przyjęcie, a ja robiłam im zdjęcia. Po około 1,5 godzinie trener zarządził 10 minutową przerwę. Rozsiedli się na parkiecie lub na krzesełkach obok mnie.
- Gdzie wyście byli? - zapytał Mariusz Krzyśka
- Zasiedzieliśmy się u Fabiana - odparł
- To on nie ma w pokoju żadnego zegarka? - spytał tym razem Piotrek
- Właśnie nie! - oburzył się Zator
- A telefonu? - ciągnął Winiar
- Rozładował mu się - wyjaśnił Andrzej
- A wy nie mieliście? Przecież wy ciągle z komórkami - zwróciłam się do bełchatowskich środkowych
- Dzisiaj akurat zostawiliśmy w pokoju - spuścili głowy
- Widzę Piter, że na trening też będziesz musiał ich nawoływać - poradziłam Nowakowskiemu.
- Właśnie widzę - pokręcił głową z politowaniem - jak ja czegoś nie zrobię to wszystko stoi na głowie.
- Do czego to doszło! Żeby to Piotrek mnie na trening zwoływał - powiedział z niedowierzaniem Ruciak
- Czasami właśnie tak bywa - uśmiechnęłam się, po czym chłopaki wróćili do treningu. Zagrali krótki meczyk i ruszyli do szatni. Pomogłam jeszcze trenerom pozbierać piłki i mogłam iść do pokoju. 5 minut później siedziałam już z laptopem na kolanach i zgrywałam zdjęcia. Ale czy Elena Winiarska może mieć choć pół godziny spokoju? Oczywiście, że nie bo od razu ktoś wpada. Tak było i tym razem. Drzwi otworzyły się z takim rozmachem, że myślałam, że wypadną z zawiasów. Do pokoju jakby w ..... popłochu? wpadła cała kadra, dosłownie cała kadra, tylko Krzysztofa nie widziałam, a on przecież zawsze na przód się pcha. Czyli jednak cała kadra -1.
- Elena jest sprawa - zaczął bez zbędnych wstępów Zagumny. Zamknęłam komputer i patrzyłam na niego wyczekująco.
- No to mów - ponagliłam go - Coś się stało? - poprawiłam się nerwowo na łóżku.
- Igła ma niedługo urodziny trzeba mu jakiś tort kupić czy coś. - powiedział
- No tak ale o ile się orientuje to ma 15 maja, dzisiaj mamy 9.
- No i trzeba się złożyć dlatego wybraliśmy ciebie żebyś ty jakiś kupiła bo w końcu jesteś kobietą i lepiej się na tym znasz.
- Ale chłopaki przecież my 13 do Wrocławia jedziemy i co ja mam ten tort kupić dzisiaj i potem go transportować? - uniosłam jedną brew do góry.
- A no fakt! - w pokoju było słychać tylko dźwięk dłoni odbijającej się od czoła, a ja pokręciłam głową z politowaniem.
- Spokojnie, jak się zamówi w cukierni to na drugi dzień już będzie. - puściłam oczko
- No ja wiedziałem, że na ciebie można liczyć - powiedział pewnie Guma, poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju razem z pozostałością kadry. W sumie to wyszli nawet Winiar i Mario. Spojrzałam na zegarek. A no faktycznie obiad. Dokończyłam swoje zajęcie i  także ruszyłam na stołówkę.
- Widzieliście, że Fińczyki już przyjechali? - zapytał Ignaczak siadając dopiero teraz przy naszym stole. Warto wspomnieć, że ja spóźniłam się 20 minut.
- Chyba Finowie - poprawił go Szampon
- Fińczyki brzmi lepiej - machnął ręką
- A ciekawe dlaczego akurat Finowie, a nie właśnie Fińczyki czy Finlandczyki? - zagaił Zatorski, a my głośno westchnęliśmy.
- Dlatego żebyś się pytał - poinformował go z ironią Bartosz.
- No ale nie zastanawialiście się nigdy? - ciągnął dalej.
- A ty się zastanawiałeś? - uniósł brew Winiar
- No właśnie jeszcze nie i ten dzień przeznaczę właśnie na to - zapoznał nas ze swoim postanowieniem
- O mamo - westchnęłam
- Ale mama to w domu siedzie tutaj nie przyjdzie na każde twoje zawołanie - upomniał mnie Piotrek
- Masz racje - poparłam go.
- Wiadomo przecież zawsze ją mam - wypiął klatę do przodu co spotkało się tylko z wybuchem śmiechu. Wstaliśmy od stołu, odnieśliśmy talerze i ruszyliśmy do windy, znaczy kto do windy ten do windy nie? (XD). Chwile później byliśmy już na swoim piętrze. Rozeszliśmy się do swoich pokoi. Michał i Mariusz gdzieś się zaszyli. Akurat gdy przekroczyłam pokój rozdzwonił się telefon, ale nie mój, a Miśka. Popatrzyłam na wyświetlacz:  "Dagmara <3" Misiek dodaje do kontaktów serduszka? Oooo jakie to słodkieeee. Ciekawe czy przy moim coś ma. Trzeba będzie sprawdzić kurde. No nie ważne w każdym razie postanowiłam odebrać no bo skoro on nie bierze komórki ze sobą no to ile ona musi potem dzwonć.
- Cześć Daga - przywitałam
- Elena? - zdziwiła się
- A tak - uśmiechnęłam się
- A no tak, gratuluję fotografie Reprezentacji Polski.
- Dziękuję dziękuję. Twojego męża obecnie nie ma w pokoju, nie wiem gdzie się szlaja. Ale mogę go poszukać, opieprzyć że nie nosi ze sobą telefonu i kazać do ciebie oddzwonić.
- Byłoby fajnie - zaśmiała się
- No to za max 15 minut do ciebie zadzwoni. Papa pozdrów tam chłopaków.
- Papa.
Ruszyłam na poszukiwania mojego kochanego braciszka. Pierwszy kierunek: pokój Bartka i Pita. Otworzyłam drzwi, oczywiście bez pukania, które nie leżało w mojej naturze
- Ty, czemu telefonu przy sobie nie nosisz? Jakby się tak ktoś ważny do ciebie chciał dodzwonić to co?! - zwróciłam się do Winiarskiego bez zbędnych wstępów. - Daga dzwoniła! Na następny raz masz brać bo cię nie będę usprawiedliwiać. - rzuciłam mu telefon - Masz do niej oddzwonić - oznajmiłam mu, a on wypadł z pokoju jak strzała.  










No i takie coooooś macie. Średni jestem zadowolona z tego rozdziału ale chyba z kolejnego jestem więc pozostaje wam czekać do niedzieli ;)
Zapraszam też na moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com gdzie pojawił się 27 rozdział :)
Pozdrawiam ;**

13 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem czy Winiarska dzwoniła z jakiegoś konkretnego powodu i to coś pilnego czy tylko tak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic konkretnego. Tak tylko, aby do następnego rozdziału ;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę z Zatorskiego! :D
    Eeeech ale sprytna ta Elena :P
    Czekam na kolejny!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Elena to cwaniara,odtworzyła oczy kiedy winiar już zaniósł ją do pokoju :D Ciekawe co chciała Dagmara od Michała. Chciałabym zobaczyć jak Winiar i jego miny wybiega z pokoju abt zadzwonić do Żony:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Elena i Michał to takie urocze rodzeństwo ^^ Rozkminy Zatiego mnie po prostu rozwalają. MISZCZ :D Ooo i Igła odzyskał koronę. No brawo :D Jestem ciekawa jaką niespodziankę wymyślą dla Libero.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, Zati xD Normalnie mistrz! xD
    Świetny rozdział :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze mówiąc nie kręcą mnie klimaty sportowe, ale uważam że ciekawie piszesz.
    W między czasie zapraszam do mnie:

    zaklinacze-koni.blogspot.com
    koci-sekret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. "Banda Paprykowego Czipsa" hahahhaha xD Zatorski mistrz!
    Aż mi się przypomniało jak ja mojego brata tak samo wkręcałam i udawałam że śpię a ten mnie przenosił na moje łóżko <3
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na kolejny powrót na http://powracajac.blogspot.com/ buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na coś ostatniego w moim wykonaniu. W rolach przygasających : Lottie i Luca. http://przygasajac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Banda paprykowego chipsa hahaha najlepsze. Super rozdział czekam na kolejny! :)
    http://because-i-am-other.blogspot.com/
    A to spryciula z tej Eleny. :p

    OdpowiedzUsuń
  12. hahahaha xD no bossskie po prostu ! Zati przechodzi sam siebie ;) nie mogę się doczekać następnego ! pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń