niedziela, 24 sierpnia 2014

~Rozdział 13~

- Ty, czemu telefonu przy sobie nie nosisz?! Jakby się tak ktoś ważny do ciebie chciał dodzwonić to co?! - zwróciłam się do Winiarskiego bez zbędnych wstępów. - Daga dzwoniła! Na następny raz masz brać bo cię nie będę usprawiedliwiać.- rzuciłam mu telefon - Masz do niej oddzwonić - oznajmiłam mu, a on wypadł z pokoju jak strzała. Rozejrzałam się po znudzonych twarzach siatkarzy naszej Bandy siedzących gdzie się tylko dało. Na środku pokoju na podłodze siedział po turecku Bartek i jakby usilnie się nad czymś zastanawiał. Przed nim stała szklanka napełniona na 3/4 wodą.
- Modlicie się do wody? - uniosłam brew siadając na podłodze pod ścianą, gdyż tylko tutaj było wolne miejsce, a wolę siąść tu niż gnieść się pomiędzy resztą. Moim towarzyszem niedoli okazał się Zatorski, którego też wywalili pod ścianę, ale jemu to chyba nie przeszkadzało bo miał bardzo skupioną minę. Pewnie jego myśli cały czas zaprzątali Finowie, Fińczyki i Finlandczyki.
- Kuraś chce sprawdzić czy jego ajfon na pewno jest wodoodporny i czy nie oszukały go te wszystkie napisy na pudełku, ale boi się wrzucić go do wody - oznajmił mi ziewający Piotrek.
- O wypraszam sobie ! - oburzył się od razu przyjmujący - Ja się wcale nie boję tylko rozważam wszystkie za i przeciw.
- Jak tak się boisz to ja mogę to zrobić  - wzruszyłam ramionami.
- Ja się nie boję ! - warknął.
- Jasne jasne - wywróciłam oczami.
- Dobra wrzucam - powiedział po chwili zastanowienia.
- Wreszcie jakiś konkret - powiedział z entuzjazmem czujecie ten sarkazm?) Karol, nie podnosząc wzroku znad swojego wypasionego ajfona i ukazując nam kciuk w górę.
Gdy już prawie zanurzał urządzenie wpadło mi w ręce opakowanie po tej komórce. Połowa była ubrudzona czekoladą, co wcale mnie nie zdziwiło. Z tekstu napisanego na pudełku zostało już tylko:
                                             ............. jest wodoodporny!
                                             .............próbować!
Przyjrzałam się temu bliżej i paznokciem zdrapałam zaschniętą czekoladę. Przybiłam sobie facepalma gdy tylko przeczytałam co było tam napisane.
- Bartek nie! - krzyknęłam ale było już za późno bo połowa telefon Kurka była pod wodą. - Jakbyś nie uświnił tego czekoladą opakowania to wiedziałbyś, że tu pisze: NIE jest wodoodporny! NIE próbować! - powiedziałam, a cały pokój oprócz obrażonego Siuraka zajął się niepohamowanym śmiechem.
- Ej, z czego się śmiejecie? - zapytał Michał, który właśnie wszedł do pokoju. Ominęła go cała akcja. Przykro. Niestety nikt mu nie odpowiedział bo nikt nie był w stanie. - No super jak ja wychodzę to dzieje się coś fajnego! - kolejny się fochnął i usiadł obok Wlazłego.
- To wszystko przez ciebie Piter!! - krzyknął Bartek.
- Co? - pisnął środkowy - Jak to przeze mnie?
- Bo tobie dałem do potrzymania to pudełko, a że się wtedy obżerałeś czekoladą to uwaliłeś mi to pudełko i to wszystko przez ciebie! - wskazał na niego wyprostowanym palcem wskazującym.
- Zabrało mi tu jeszcze " Dzisiaj śpisz na kanapie!" - krzyknął Kłos, a cały pokój po raz kolejny w ciągu 5 minut zaniósł się takim śmiechem, że spokojnie na drugiej stronie ulicy byłoby nas doskonale słychać.
- Czy wy możecie być wreszcie cicho?! Ludzie tutaj chcą w spokoju Trudne Sprawy oglądnąć, a nie waszych śmiechów wysłuchiwać  - wydarł się Zagumny stający w drzwiach. Wszyscy jak na zawołanie zamilkli. - No, i tak ma być! - zatrzasnął za sobą drzwi, a my zaczęliśmy tłumić śmiech zasłaniając usta dłońmi.
- No to co robimy po kolacji? - zapytał Paweł, który wyrwał się z głębokich rozmyślań.
- Wymyśliłeś już coś? - zaciekawił się Andrzej.
- Nie. - zrobił smutną minkę Zatorski, a my głęboko westchnęliśmy.
- No to pewnie ty do samej nocy się będziesz zastanawiał u siebie w pokoju, a my obejrzymy jakiś film albo zagramy w karty - udzielił się Mariusz. Wstaliśmy ze swoich miejsc i ruszyliśmy do wyjścia. Siatkarze ruszyli w prawo do windy, a ja w przeciwnaym kierunku: do swojego pokoju.
- A ty gdzie? - Igła od razu zauważył, że nie podążam za nimi.
- Nie jestem głodna. - odparłam.
- Jak to nie jesteś głodna?! - wykrzyknęli wszyscy.
- Normalnie - wzruszyłam ramionami. - I nawet nic mi tu nie przynoście bo nie jestem głodna - rzuciłam i weszłam do pomieszczenia. Walnęłam się na łóżko i włączyłam telewizor. Akurat leciał "Ojciec Ma teusz" więc postanowiłam oglądnąć, zwłaszcza, że to był nowy odcinek. W międzyczasie sięgnęłam po telefon, podłożyłam sobie rękę pod głowę i odblokowałam klawiaturę. Od razu rzuciło mi się w oczy 5 nieodebranych połączeń od Karoliny. Postanowiłam od razu do niej oddzwonić. Wyciągnęłam z szuflady paczkę żelków i ją otworzyłam po czym zaczęłam je konsumować. Wcale nie była głodna! To tylko tak dla zajęcie czymś rąk! Wiem, z takim podejściem nie mam co myśleć o odchudzaniu.
- Coś się stało? - zapytałam od razu na wstępie.
- Dlaczego tak myślisz?
- No bo dzwoniłaś 5 razy. - odparłam.
- Co? - zdziwiła się - Ale ja do ciebie nie dzwoniłam.
- Przecież od razu mi się wyświetliło 5 nieodebranych połączeń od ciebie. - zmarszczyłam brwi
- To możliwe, że to Ksawery bo przedtem zwinął mój telefon i możliwe, że gdzieś podzownił - westchnęła.
- Chyba, że tak - zaśmiałam się. - Ale na pewno nic się nie stało? Wiktor już wrócił?
- Nie jeszcze nie, a ja już sobie powoli nie daje sama rady.
- Współczuję ci bardzo.
- Jeszcze jakoś wyciągnę.
- Nie myślałaś żeby pojechać do rodziców? - podrzuciłam pomysł
- Wyjechali do Grecji na miesiąc z okazji 30 rocznicy ślubu.
- Chyba, że tak. Ale wiesz, że zawsze możesz wpaść na kilka dni do Wałbrzycha.
- Nie chcę robić kłopotu - wymigiwała się
- Olszewska nie wygłupiaj się! Jakiego kłopotu przecież ty dla mojej mamy jesteś jak trzecia córka. Zadzwonię tam do niej i dowiem się co i jak, pojedziesz, odpoczniesz tam i zostaniesz aż do meczów we Wrocławiu i przyjedziecie wszyscy razem. - przedstawiłam swoją propozycję nie do odrzucenia.
- Widzę, że ty to już masz wszystko zaplanowane. -zaśmiała się
- Przecież zawsze miałam talent organizacyjny - pzypomniałam jej. - To ja dzwonię do mamy i zaraz ci albo napiszę albo zadzwonię zależy czy te wielkoludy tutaj nie wpadną.
- No to czekam. - rozłączyłyśmy się, a ja wybrałam kolejny numer w kontaktach i rozpoczęłam połączenie.
- No hej mamuś sprawa jest. - zaczęłam.
- Cześć Lena -zaśmiał się Adam
- O, cześć, dasz mi mamę?
- Pewnie - odparł i już po chwili słyszałam w słuchawce głos rodzicielki.
- Cześć córcia o co chodzi?
- Bo chodzi o to, że Karolina już sobie trochę nie radzi z Ksawerym sama, Wiktor jeszcze nie wrócił, rodzice wyjechali na miesiąc do Grecji w 30 rocznicę ślubu i tak sobie pomyślałam żeby może ona do nas wpadła na kilka dni, a potem do Wrocławia przyjechalibyście razem. Co ty na to? - zapytałam na jednym oddechu.
- Mi to nie przeszkadza. A kiedy ma przyjechać?
- Nic jej na razie nie mówiłam bo chciałam do was zadzwonić.
- Może przyjeżdżać nawet jutro - czułam, że się uśmiecha.
- No to jej powiem, na razie - pożegnałam się i po raz trzeci tego wieczora zaczęłam szperać w kontaktach.
- Możesz wpadać nawet jutro - powiedziałam od razu na wstępie.
- Serio?
- A co cię tak dziwi?
- Nie no nic. Napisz jej jeśli możesz żeby się nas spodziewali około 19.
- Ok, no to tam sobie odpoczniesz bo jak moja mama będzie miała koło siebie trójkę dzieci to będzie wniebowzięta - zaśmiałyśmy się.
- No to, to by było na tyle, cześć - rozłączyła się, a niemal od razu do pokoju wpadła cała Banda Paprykowego Czaipsa, ci to mają wyczucie czasu, jak słowo daję. Warto wspomnieć, że byli oni przerażeni. Zatorski, który wpadł na końcu osunął się po drzwiach ciężko dysząc, zresztą jak wszyscy.
- A wy co, ducha widzieliście czy co? - zadziwiłam się.
- Gorzej - wysapał Karol.
- Gorzej czyli co?
- Widzieliśmy wściekłych Fińczyków - powiedział Igła.
- Co? - zdziwiłam się marszcząc brwi
- No wściekłych Fińczyków - wywrócił oczami Michał.
- A a no i?
- No bo taka sytuacja.... - zaczął Mariusz ale nie było dane mu skończyć bo ktoś zaczął pukać do drzwi. Siatkarze w panice, że to po nich wbiegli do łazienki, a ja poszłam otworzyć.
- Słucham? - uśmiechnęłam się szeroko widząc na korytarzu faktycznie dwóch Fińskich zawodników.
- Czy na tym piętrze mieszka reprezentacja Polski siatkarzy? - zapytał jeden z nich.
- Nic mi o tym nie wiadomo - udałam zdziwioną - A coś się stało?
- Nie, nie po prostu jeden z nich zgubił telefon - mężczyzna wyciągnął w moją stronę urządzenie, które o ile się nie myliłam należało do Igły, a na potwierdzenie moich słów z łazienki było słychać " osz kurwa to mój!", a potem pretensjonalne "auu"
- Przekaże proszę się nie martwić - uśmiechnęłam się - Dobranoc.
- Dobranoc - pożegnali się i ruszyli do windy, ja zamknęłam drzwi i zaczęłam się śmiać jak nienormalna, zgięłam się w pół i oparłam o drzwi, a z łazienki wyszli siatkarze.
- Masz to chyba twoje - wyciągnęłam w stronę Krzyśka komórkę już trochę się uspokajając
- Tatuś już nigdy cię nie zostawi - pocałował ajfona i schował do kieszeni.
- Czemu wy się ich tak okropnie przeraziliście? Przecież to spoko faceci - wzruszyłam ramionami.
- No bo taka sytuacja - zaczął ponownie Wlazły - Jesteśmy na tej kolacji i wchodzą ci Finowie, siadają, jedzą wszystko spoko super, kończymy jeść i idziemy do wyjścia, ale ten żółtodziób Zati musiał wyskoczyć z takim tekstem " Idę się ich zapytać dlaczego nazywają się Finami, a nie czasem Fińczykami czy Finlandczykami" no i poszedł, my  oczywiście facepalmy, a Igła ruszył za nim go odciągnąć bo by się jeszcze obrazili jakby im to powiedział czy coś. Podszedł do niego, zatkał jadaczkę ręką i odciągnął, zapewne gubiąc przy tym komórkę. Ci dwaj puścili się biegiem no to my też bo nie wiedzieliśmy co jest grane. No i biegniemy schodami bo zanim winda by po nas przyjechała to oni by nas złapali i tak zasuwaliśmy tu na 4 piętro i wpadliśmy do ciebie bo byliśmy pewni, że masz otwarte drzwi. - wyjaśnił mi całą sytuację, a ja zaczęłam się śmiać
- Ja tu wcale nie widzę powodu do śmiechu - Andrzej skrzyżował ręce na piersi.
- A ja widzę - powiedziałam nie przestając się śmiać.
- Widzę, że cię to bawi, ale jestem ciekawy co być mówiła jakbyś tego doświadczyła na własnej skórze - powiedział  obrażony Piotrek.
- Pewnie śmiałabym się z własnej głupoty Piotruś.
- No to skoro już i tak się śmiejesz, to może będzie jeszcze śmieszniej jak zaczniemy cię łaskotać - powiedział cwano Winiar, a mi natychmiast uśmiech zszedł z twarzy i wkroczyło na nią przerażenie. Oni? Z tymi swoimi wielkimi łapami mają mnie łaskotać? Nieeee dzięki.
- O nie, nie, nie, nie - pokręciłam głową i uniosłam ręce w geście poddania - Wiecie to wcale nie było śmieszne, każdy mógłby się pomylić i przestraszyć. To zupełnie normalne i ja wcale się wam ie dziwię. Nie, nie, nie - pokręciłam głową. Zaczęłam mówić bardzo szybko i jednocześnie próbując ukryć śmiech. Winiar znał moje słabe punkty i teraz to wykorzystuje. Podłość powiadam! Podłość!
- Ty mówisz 7 razy nie ale my mówimy 8 razy tak więc przechodzisz dalej - wyszczerzył się Karol.
- Szampon, trzymaj ją - nakazał Misza
- Podli jesteście! - zdążyłam jeszcze krzyknąć - Nie!! - pisnęłam, ale przecież jak ja, taka drobniutka kobitka może sobie poradzić z takim siatkarzem? Nie ma bata dlatego po chwili siedziałam już z unieruchomionymi rękami na łóżku. Zaczęłam kopać nogami więc od razu Andrzej mi je przytrzymał. Piszczałam i śmiałam się równocześnie gdy Kurek, Winiarski i  Kłos zaczęli mnie łaskotać, a Igła jak to Igła zaczął to nagrywać.
- Jeżeli to nagranie ujrzy światło dzienne to obiecuje że osobiście rozwalę ci tą pieprzoną kamerę! - krzyknęłam między śmiechem.
- No problemo - wyszczerzył się.
- Widzę, że bardzo was to bawi - powiedziałam przez śmiech trudem łapiąc powietrze, patrząc na uhahanych i nie zaprzestających swojej czynności siatkarzy.
- Jak najbardziej! - krzyknęli chórem z wielkimi bananami na twarzy.
- Co wy tu ............. robicie? - do pokoju wpadł Stephane a widząc tą scenkę jego oczy przybrały rozmiar pięciozłotówek, ale ani Szampon ani Andrzej nie zwolnili swojego uścisku.
- Tylko ją łaskoczemy - oznajmił Andrzej
- Niech ich trener stąd ......... - chciałam powiedzieć zabierze, ale atakujący zatkał mi usta ręką
- My tu grzeczni. Niech się trener nie martwi to tylko była kara za oszustwo, proszę iść spać. Kolorowych słów - powiedział Krzysiek z uśmiechem, a Antiga tylko pokręcił głową i wyszedł.
- Ciesz się, że cie nie ugryzłam - warknęłam w stronę Mariusza
- Raduję się - wyszczerzył się niemiłosiernie
- Już wystarczy, proszę - zrobiłam błagalną minę, która jednak nie podziała na nikogo - Jesteście okropni - prychnęłam i zrobiłam naburmuszoną minę, ale nie zagościła ona za długo na mojej twarzy, bo pod wpływem łaskotania zmieniła się w śmiech
- Ok, teraz wystarczy - oznajmił mój kochany braciszek, a ja opadłam na poduszkę, położyłam dłonie na brzuchu i starałam się unormować oddech. Chwilę mi to zajęło.
- Jak następnym razem będziesz chciała się z nas śmiać to usiądź i poczekaj aż ci przejdzie albo zamknij się w łazience i tam się pośmiej bo inaczej spotka cię ten sam los - orzekł Bartek
- Dzięki za ostrzeżenie - uniosłam kciuk w górę.
- Nmzc - wyszczerzył się, a my popatrzyliśmy na niego pytająco - Jacy wy nie ogarnięci - wywrócił oczami - To znaczy nie ma za co.
- Przecież wiemy co to znaczy, tylko dziwi nas, że to powiedziałeś - wydukał Kłos
- A to czemu? - zdziwił się
- A temu, że ty bardzo rzadko albo wcale nie używasz skrótów - powiedział Piter, który był równie zdumiony co wszyscy.
- Oj tam oj tam - machnął ręką przyjmujący.
Pogadaliśmy jeszcze kilka......dziesiąt minut i siatkarze udali się do swoich pokoi, a ja ruszyłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i wysuszyłam włosy  po czym opuściłam pomieszczenie. Przed zaśnięciem pooglądałam jeszcze z chłopakami jakiś kryminał, ale trochę mnie znudził więc zasnęłam.





Mam nadzieję, że się podoba :D Powiem Wam w sekrecie, że ten rozdział z dotychczasowych podoba mi się najbardziej :D No ale czy spodoba się Wam to zobaczymy :)
Jeju jeszcze tylko 6 dni do Mistrzostw Świata *.*
Pozdrawiam ;** (przy okazji zapraszam na moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com )

8 komentarzy:

  1. Jasne,że się podoba. :) Ja też już nie mogę doczekać się MŚ, to jedyny pozytyw września :)
    zapraszam na kolejne przygasanie na http://przygasajac.blogspot.com/ . buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
  2. #42 na nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com zapraszam ;*
    PS. rozdziały nadrobię w najbliższym czasie, OBIECUJĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. hahhah, kara za śmianie się była dobra :D Znaczy na miejscu Eleny pewnie bym się nie cieszyła, a le z mojej perpektywy jest to zabawne. I tak rozdział wygrał Kurek z utopionym ajfonem i siatkarze uciekający przed Fińczykami :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No jasne że podoba :) A Kuraś z ajfonem mnie rozwalił! Kara musi być ale żeby aż tak brutalna? :D
    Ps. Zostałaś nominowana do Liebster Award! Pytania znajdziesz na:
    http://siatkarskiesnyjulii.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha normalnie Bartek z tym telefonem to mnie rozwalił xD
    Albo ta ucieczka przed Fińczykami, a potem ten krzyk Igły: osz kurwa to mój! Normalnie kocham :D
    Jakbym ja dostała taką 'karę' to nie odzywałabym się do nich, aż zaczeliby przepraszać xD
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No jasne, że się podoba ;D
    Kurek- świeć panie nad jego głupotą :P
    Haha i bogu ducha winni "Fińczykowie" przez Ciebie już zawsze będę się z nich śmiała :D

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń