Obudziłam się w środę, pierwszego kwietnia i spojrzałam na wyśiwtlacz telefonu. 7:20. Dzisiaj miałam się pojawić na popołudniowej siłowni więc ranek miałam wolny. Podłożyłam ręce pod kark i zaczęłam rozmyślać jakby tu nabrać Karola. Powiedzieć mu, że jestem w ciąży? Nieeeee....Potem by mi spokoju nie dał. Powiedzieć, że ostro pokłóciłam się z prezesem i mnie wywalił? YYY...słabe. Zadzwonić do niego i udawać, że ktoś mnie porwał? Zbyt drastyczne. Jeszcze by zwariował. I wszyscy wokół. Chociaż to by mgło fajnie wyglądać. "Dacie mi 50 tysięcy i zobaczycie ją jeszcze raz." A potem pojawiam się wieczorem i mówie im tak do niechcenia "hej". Nie, nie, nie. To musiałabym zaplanować wcześniej. Już wiem! MAM! Może nie jest najlepsze, ale myślę, że da się nabrać.
Gotowałam właśnie zupę gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wytarłam ręce w ścierkę i poszłam zobaczyć kogoż to niesie. Przekręciłam klucz i ujrzałam Karolinę i Ksawerego.
- Cześć, jak fajnie cię widzieć - uśmiechnęłam się szeroko po czym przytuliłam Olszewską.
- No ciebie też - wyszczerzyła się.
- Wchodźcie - zrobiłam im miejsce w drzwiach - Cześć mały - poczochrałam jego włoski. - Dobrze, że przyszłaś - westchnęłam i przybrałam poważny ton głosu gdy blonydnka i malec zdjęli już kurtki i buty.
- Coś się stało? - zapytała zdziwiona moim poważnym tonem głosu, a ja wskazłam jej ręką by weszła do kuchni.
- Napijesz się czegoś? - zaproponowałam podchodząc do szafki.
- Kawy, a dla Ksawerego sok. Tak? - zwróciła się do synka.
- Tak - uśmiechnął się trochę jeszcze zawstydzony.
Niespiesząc się wyjęłam z szafki kawę i trzy szklanki. Do jedej wlałam soku, a do dwóch pozostałych nasypałam czarnego proszku i zalałam wrzatkiem. Widziałam, że Karola już nie może wytrzymać i albo zaraz wybuchnie, albo wyjdzie z siebie.
Postawiłam szklanki na stole i usiadłam wzdychając. Chciałam najpierw na niej przetestować to co chciałam powiedzieć Kłosowi jako żart.
- Powiesz wreszcie? - zapytała poddenerwowana.
- No. Bo jest sprawa. - położyłam ręce na blacie stołu - Wczoraj zadzownił do mnie pewnien meżczyzna - na te słowa blonynka wyprostowała się jak struna.
- No i, czego chciał? Kto to był? Powiedziałaś Karolowi? - pytała przejęta, a ja musiałam zacząć szczypać się w rękę by się nie śmiać.
- Spokojnie. To był menadżer. Chciał być właśnie moim menadżereme i załatwiać mi wystawy moich zdjęć - powiedziałam. Jak się na to nabiorą to zrobię jej statuetkę największej debilki świata.
- Bardzo śmieszne - zaśmiała się. Upss, nie nabrała się.
- Co? - zapytałam udając zdezorientowaną - Jakie śmieszne? Co w tym śmiesznego? Ja ci poważnie bo nie mówiłam jeszcze Karolowi, że to miałabybyś wystawa w Wielkiej Brytani i żeby ją zorganizować musiałabym wyjechać w przyszyłym tygodniu na dwa miesiące do Anglii.
- To to nie jest żart? - dla tej miny mogłabym sobie dać pociąć rękę. Bezcenne. Zaczęłam się mocniej szczypać bo zaraz chyba wybuchnęłabym śmiechem.
- Coś ty.
- Dobra, nie zgrywaj się już. Wiem, że kłamiesz.
- Nie kłamię - zaprzeczyłam niemal piszczącym głosem.
- Gdbyś nie szczypała tej ręki to może bym ci uwierzyła.
- Cholera - syknęłam - Inaczej zaczęłabym się śmiać.
- Za dobrze cię znam złotko - puściła mi oczko. - A tak w ogóle to chiałaś to na mnie tylko przetesować czy to było wymyślane specjalnie dla mnie?
- Tester.
- Tak myślałam - chlipnęła ocierając wyimaginowaną łzę.
- Mamo, dlaczego płaczesz? - zapytał chłopiec.
- Nie synku, nie płaczę - zaśmiała się lekko blondynka - Żartujemy sobie tylko z ciocią. Może włączyć ci jakieś bajki?
- Tak!
- Obsłużysz się sama?
- Damy radę - uśmichnęła się Olszewska i wyszła z synem do salonu natomiast ja wyłączyłam gaz pod zupą.
Karolina siedziała u nas aż do mojego wyjścia na trening. W międzyczasie wróciła Agnieszka, z którą też pogadałyśmy. Ja nabrałam ją, że przez przypadek rozwaliłam jej laptopa. Gdy tylko to usłyszała jak strzała wypruła do swojego pokoju żeby zobaczyć co z niego zostało. Luzer.(XD)
Zaczęłam się zbierać na halę i zaproponowałam przyjaciółce, że ich odwiozę. Ubraliśmy się więc, ja wzięłam torebkę i kluczyki po czym wyszliśmy z mieszkania. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyłam w kierunku mieszkania Adamskich. Wysadziłam ich pod blokiem żegnając się, a potem pojechałam pod halę. Weszłam do budynku i poszłam na siłownie, gdzie już zbierali się siatkarze i każdy zaczynał ćwiczyć. O wiele bardziej wolę gdy trenują na boisku. Tutaj wszytko jest takie nudne. Podnoszą sztangę, opuszczają, podnoszą, opuszczają, podnoszą, opuszczają, a potem dla odmiany.... jeszcze raz podnoszą i opuszczają. No dobra, jeszcze biegają i skaczą.
Gdy zauważyłam, że wszycy zaczynają zginać kartki z rozpisanymi ćwiczeniami do kieszeni również schowałam swój aparat i zaczęłam się rozglądać ponad sprzętem do ćwiczeń gdzież to się Karol ukrył. W końcu wypatrzyłam go jak siedział na podłodze oparty o ścianę i zażarcie dyskutował o czymś z Wojtkiem. Ruszyłam w ich kierunku.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- No cześć - gdy tylko się odezwałam do razu przerwali swoją rozmowę i równocześnie bardzo szybko się ze mną przywitali. Dziwneee... Popatrzyłam na nich marszcząć lekko brwi.
- No to co, ja sie będę zbierał - klepnął swoje uda Włodarczyk po czym wstał z podłogi. - Na razie. Pa - cmoknął mnie w policzek i ruszył w kierunku szatni.
- Wpadniesz później do mnie? - zapytałam siadając na ławeczce - Chyba, że jesteś zmęczony to ja wpadnę do ciebie, hmm?
- Bardziej odpowiadałaby mi ta druga opcja - wyszczerzył się.
- Okej, tylko kolację zrób - puściłam mu oczko i wstałam z ławki.
- To może ja jednak do ciebie co?- od razu poderwał się z podłogi, a ja się zaśmiałam.
- Przyjadę i razem coś ugotujemy - obiecałam - Tylko kwestia czy masz coś w lodówce?
- Andrzej mi wczoraj zakupy zrobił - powiedział szczerząc się.
- Co ty tak tego biendego Andrzejak wykorzystujesz? - wydęłam dolną wargę.
- Nic mu się nie stało - przerwócił oczami - Czasem mam wrażenie, że o niego się boisz bardziej niż o mnie - zrobił krok w moim kierunku kładąc mi ręce na biodrach - Mam być zazdrosny? - wymruczał całując mnie.
- Jak tam sobie chcesz - powiedziałam gdy się ode mnie lekko odsunął - Tak tylko sobie pomyślałam, że skoro robi zakupy tobie to i nam by mógł zrobić. Chyba nie chce żeby jego dziewczyna z głodu umarła - puściłam mu oczko.
- Spryciula - zaśmiał się grożąc mi zabawnie palcem.
- Sie wie. Dasz mi klucze do mieszkania? - zapytałam.
- W torbie mam - odparł.
- No to chodź, ty się ogarniesz bo cały się lepisz, a ja pojadę do ciebie i zaczne coś pichcić.
- No i to rozumiem - wyszczerzył się. - Przykładny podział obowiązków.
- Już się nie kompromituj co? - popukałam się palcem w czoło.
O 19:10 nasza kolacja była już gotowa. Zasiedliśmy więc w kuchni przy stole i zaczęliśy jeść. Postanowiłam teraz spróbować go nabrać na to samo co testowałam dzisiaj rano na Karolinie.
- Muszę ci coś powiedzieć - powiedzieliśmy równocześnie.
- No dobra mów pierwszy - kiwnęłam głową. On westchnął i najpierw wsadził sobie jeszcze do buzi trochę dania nabitego na widelec.
- Bo wiesz, jest taka sprawa... - urwał i popatrzył na mnie zagryzając wargę - Kończy się sezon więc kluby zaczynają kompletować składy na przyszłoroczne rozgrywki...
- No tak. - zgodziłam się - I co?
- Chciałem ci powiedzieć już kilka dni temu, ale jakoś nie było okazji...
- Wydusisz to z siebie? - zapytałam.
- Dostałem propozycję gry w przyszłym sezonie w Modenie.
- Co ty?! - pisnęłam uradowana. Perspektywa gry we Włoszech to coś wspaniałego. No i jeszcze same Włochy... Marzenie. - Nie gadaj! Serio?! - poderwałam się z miejsca i mocno go przytuliłam - Zabierzesz mnie ze sobą?
- Wieeeeesz - przeciągnął - PRIMA APRILIS! - krzyknął.
- Osz cholewka - mruknęłam - Głupku, ja się tak ucieszyłam noo - walnęłam go w ramię poprawiając swoją pozycję na jego kolanach. - Jak mogłam się nie domyślić? Gdzie by cię tam chcieli - fuknęłam.
- Ejjjjj - zmarszył czoło i zrobił minę naburmuszonego dziecka.
- Żartuję - pocałowałam go w policzek śmiejąc się.
- A ty co mi chciałaś powiedzieć? - zaciekawił się.
- Już nie ważne - machnęłam ręką. Teraz to by mi na pewno nie uwierzył.
- Skoro nie ważne, a ja już nie jestem głodny to może byśmy tak... - pocałował moją szyję.
- No, mooooże - uśmiechnęłam się szeroko. Niemal od razu znaleźliśmy się w sypialni gdzie zanim dotarliśmy na łóżko przynajmniej trzy raz o mały włos nie zaliczyliśmy gleby przez porozwalane ubrania środkowego.
---
Średnia jakość i krótki ale nie chciałam tego już łączyć z kolejnym więc tak cuś wyszło.
---
Dwie wygrane z Rosją, 5 punktów na naszym koncie :D Jak dla mnie bardzo fajny początek Ligii Światowej, zwłaszcza, że już nie mogłam się doczekać kiedy rozpocznie się sezon reprezentacyjny. Chyba każdy czeka na niego z utęsknieniem ;)
---
VIVE TARUON KIELCE 3 DRUŻYNĄ EUROPY! Ale się cieszę. Ja nie mogę :D Tak się stało, że słuchałam tego meczu w radiu. Po wielu trudnościach z częstokliwością
"Sławek Szmal zgiął się niczym świętrokrzyski scyzoryk!" Ale obronił i nie ma o czym mówić XD
No to chyba tyle. I tak się rozpisuje...
Pozdrawiam ;**
Super * _* czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńNo to Lenka nie nabrała Karola...no ale srodkowemu za to się udało xD no pewnie, dziewczyna ma rację, gdzie by takiego Karolka chcieli xD i to tak bez Andrzeja? Nie możliwe hehehe
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba, taka sielanka i ogólnie taku humorystyczny...ale zdecydowanie za krótki ;P
Pozdrawiam ;**
Hahahha genialne, choć niestety krótkie :D Szkoda, że jej ten kawał nie wypalił :/ Ale ten Karola był dobry. Jakby z tą ciążą wypalila, to by było genialne! Ciekawa reakcji jestem xD I ciekawi mnie też o czym to Kłos gadał z Wlodarczykiem że tak przerwali, jak przyszła Lena :O
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Hahahah, Lena kminiła żart pół dnia, a i tak jej nie wyszedł, hahahahahha :D
OdpowiedzUsuńTaki pech :D
Ale chociaż Karolkowi się udał! I napewno o tym rozmawiał z Wojtkiem :D
Ooo, ale ten żarcik z ciążą byłby superowy :D Ciekawa jestem reakcji Kłosa...
Ogólnie to się przyzwyczaiłam do dłuższych rozdziałów, ale takie też mogą być (czyt. NIE WAZ SIE DODAWAC KRÓTKICH, BO CIĘ ZNAJDĘ). :D
No to buziaki, hahahaha :*
A no i zapraszam na prolog: http://siatkarskikopciuszek.blogspot.com/ :D
UsuńZapraszam Cię serdecznie na 23, w którym okażesię kto był tą tajemniczą osobą, która odwiedziła Zuzę. No i los dziewczyny został odmieniony...dostała kolejną szansę. A oprócz tego znów przeszłość odzywa sie do Zuzy... O czym mowa? Zapraszam na:
OdpowiedzUsuńdla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com
Pozdrawiam :**
Ale go chciała wrobić. :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jakby zareagował Karol, jakby ona próbowała go wrabiać z tą ciążą. ;d
Sielaneczka jest, czyli jest dobrze. :D
Bardzo cieszą mnie mecze naszych chłopców z Rosją w LŚ i III miejce Vive w LM. :)
Pozdrawiam. :*