czwartek, 7 maja 2015

~Rozdział 79~

Rano obudziłam się dzięki niezawodnym promieniom słonecznych wpadającym do sypialni. Czy ja się kiedyś nauczę zasuwać te pieprzone rolety?! Odwróciłam się na drugi bok i spojrzałam na zegarek. 7:40. Przeciągnęłam się ziewając i przymykając jeszcze na chwilę oczka. Podciągnęłam kołdrę układając ją na zgiętej w łokciu ręce, którą ułożyłam pod głową i westchnęłam. Po 10 minutach wstałam z łóżka i uchyliłam okno żeby się trochę przewietrzyło. Powędrowałam do kuchni przecierając jeszcze oczy i wstawiłam wodę na kawę. Włączyłam radio po czym podeszłam do okna i oparłam dłonie na parapecie wyglądając za okno. Patrzyłam na wschodzące słoneczko nad panoramą Bełchatowa. Zapowiadała nam się piękna niedziela.
Wyjęłam z szafki kubek, nasypałam do niego kawy po czym zalałam wrzątkiem gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pięknie! Ja w krótkich spodenkach, za dużej koszulce, boso, a o stanie moich włosów lepiej nie wspominać, a tu mi się ktoś wbija do mieszkania! Na Agę nie mam co liczyć bo jeszcze nawet nie wstała.
Westchnęłam głęboko i ruszyłam do korytarza, a osobnik stojący po drugiej stronie drzwi ponowił naciśnięcie dzwonka jeszcze dwukrotnie.

- No idę! - krzyknęłam. W korytarzu ubrałam kapcie oraz narzuciłam na ramiona bluzę, a włosy przerzuciłam na lewe ramię po czym przekręciłam klucz i nacisnęłam klamkę. Przywitał mnie wielki bukiet przecudnych czerwonych tulipanów. Uśmiechnęłam się szeroko, a one zniżyły się i ujrzałam twarz Karola.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet, kochanie - uśmiechnął się czarująco wkraczając do korytarza i nogą zamykając drzwi - Proszę bardzo - wręczył mi kwiaty.
- Dziękuję - powąchałam bukiet nie mogąc przestać się uśmiechać - Cudowne - po czym odłożyłam je na komodę. - Dziękuję - wspięłam się na palce, zarzuciłam mu ręce na szyję i namiętnie pocałowałam. Niby tylko kwiatki, ale to takie miłe i słodkie. I jak cieszy.
- Jeszcze to - wyszczerzył się wyjmując zza pleców pudełko czekoladek.
- Będę gruba - jęknęłam przez śmiech.
- Zawsze będziesz piękna - skradł mi całusa.
- Dziękuję za pamięć - uśmiechnęłam się.
- Jak można zapomnieć?! - oburzył się. Uniosłam brew. - No dooobra - przewrócił oczami - Tata dzwonił i mi przypomniał - rzucił, a pokręciłam głową śmiejąc się z politowaniem. - No żartuję - zawtórował mi - Pamiętam i kocham - pocałował mnie.
- Ja ciebie też. Chcesz zjeść ze mną śniadanie? - zaproponowałam.
- Jadłem już. Zresztą muszę już lecieć. Ale potowarzyszę ci w kolacji. - puścił mi oczko - Wyszykuj się na wieczór. Zabieram cie na mega romantyczną kolację - musnął moje usta.
- Nie mogę się doczekać - wymruczałam.
- Wiesz, że w takim stroju wyglądasz aż nader pociągająco? - przejechał nosem po linii mojej szyi.
- Co ty nie powiesz - przygryzłam dolną wargę.
- Gdyby nie to, że muszę lecieć pewnie bym został. No ale cóż. Obowiązki wzywają. Do wieczora. Wpadnę po ciebie o 18. Pa - cmoknął mnie jeszcze przelotnie w usta i wyszedł. Słodziutko nam się zrobiło.
- Oooooooch sooooooł słit! - westchnęła rozmarzona Agnieszka, a ja spojrzałam na nią, która stała na drugim końcu korytarza w drzwiach do salonu.
- Zazdrosna? - uniosłam brew wystawiając jej język po czym uśmiechnęłam się cwaniacko i wzięłam tulipany, aby włożyć je do wazonu.
- Ja mam od tego Andrzejka - odparła także wystawiając mi swój jęzor siadając przy stole, na którym położyłam mój prezencik, a sama ruszyłam do salonu gdzie na regale powinien być jakiś wazon.
- To zrób śniadanie. - powiedziałam.
- Co to ma do rzeczy? - zdziwiła się.
- Od tego cie mam - zaśmiałam się z powrotem wchodząc do kuchni.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne - mruknęła, ale i tak zabrała się za wyjmowanie produktów, z których mogłybyśmy zrobić sobie coś do jedzenia. Ja w tym czasie nalałam wody do naczynia i włożyłam do niego kwiaty po czym postawiłam na stole i przechyliłam lekko głowę w lewo. Wyglądały na prawdę cudownie. Będą nam towarzyszyły przy śniadaniu i przypominały mi jakiego mam wspaniałego faceta. Później zaniosę je do pokoju.
Zjadłyśmy przepyszne śniadanko. Mianowicie naleśniki z nutellą. A co! W swoje święto można sobie pofolgować! Następnie zaniosłam kwiaty i słodycze i postawiłam je na stoliku w swoim pokoju. Nie mogłam się powstrzymać i po prostu musiałam zrobić zdjęcie. W sumie to przydało by się iść do fotografa żeby te zdjęcia wywołać bo powiedzieć, że się ich trochę nazbierało to nic nie powiedzieć. Dzisiaj zamiast się lenić to zgram je na kartę/karty (w końcu trochę ich jest) pamięci i jutro się pofatyguję. Taa Winiarska, tak se wmawiaj.

Około 15:30 zaczęłam się szykować. Najpierw wzięłam prysznic, umyłam ciało i włosy, które później rozczesałam i wysuszyłam. Ubrałam się (klik) po czym włosy podkręciłam na prostownicy przez co tworzyły lekki fale i opadały swobodnie na moje plecy oraz ramiona. Zrobiłam mocniejszy niż zwykle makijaż i skropiłam się ulubionymi perfumami. Zrobiłam krok do tyłu i przyjrzałam się sobie w lustrze uśmiechając się. Wyglądało to na prawdę dobrze moim zdaniem. Byłam bardzo zadowolona, że przefarbowałam te włosy.
Wyszłam z łazienki pokazując się Agnieszce, a ona zagwizdała z podziwem.
- Karol oszaleje - stwierdziła tylko szczerząc się.
- Czyli jest dobrze.
- Jest WSPA-NIA-LE! - czy mi się wydaje czy ona była jakaś zanadto podekscytowana?
Równo o 18 zadzwonił dzwonek. Założyłam czarną skórzaną kurtkę na sukienkę i ruszyłam do drzwi.
- Zgódź się - powiedziała jeszcze podekscytowana Agnieszka lecz nie mogłam zapytać o co jej chodziło bo już nacisnęłam klamkę, a ona zniknęła w swoim pokoju.
- Gotowa? - zapytał uśmiechnięty Karol stojący w drzwiach i zlustrował mnie od stóp do głów z lekko otwartymi ustami - Cudnie wyglądasz - wziął moją rękę i uniósł ją do góry, a ja okręciłam się wokół własnej osi prezentując strój i uśmiechając się.
- Ty też się przystojnie prezentujesz. - pochwaliłam jego strój czyli czarne dżinsy, elegancka niebieska koszula w kratę.
- Dziękuję. Chodźmy - przepuścił mnie w drzwiach i skierowaliśmy się do windy.
Pojechaliśmy do restauracji, w której Kłos zarezerwował stolik i zajęliśmy miejsca. Kelner podał nam menu, które otworzyliśmy. Przejechałam wzrokiem po karcie.
- Jezu, jakie tu są ceny - stwierdziłam otwierając szeroko oczy.
- Nie patrz na ceny. Zamów to na co tylko masz ochotę - puścił mi oczko uśmiechając się i topiąc wzrok w swoim menu.
W restauracji spędziliśmy jakieś półtorej godziny rozmawiając i jedząc bo jedzenie mieli to na prawdę boskie.

- Co powiesz na spacer? - zapytał gdy wyszliśmy z budynku.
- Bardzo chętnie - ujęłam go pod ramię i ruszyliśmy powoli uliczkami Bełchatowa. Szliśmy właściwie nie mówiąc zbyt dużo delektując się ciepłym wieczorem oraz swoją obecnością. Wróciłam w myślach do słów Agnieszki. Że niby na co mam się zgodzić? Każde mi skakać zaraz na bangee? Czy może z mostu? Na nic sensownego nie wpadłam więc po prostu stwierdziłam, że zaczęła coś bredzić od rzeczy. W pewnym momencie weszliśmy w park i teraz przemierzaliśmy jego alejki. Nagle siatkarz się zatrzymał, a ja zdezorientowana popatrzyłam na niego także stając.
- Zamknij oczy - polecił uśmiechając się.
- Co? Ale po co? - zdziwiłam się.
- No zamknij - poprosił, a ja spełniłam jego prośbę. On, jak mniemam, dla pewności ułożył swoje dłonie na moich oczach i stanął za mną kierując mnie jak mam iść. Szliśmy kawałek aż środkowy zdjął dłonie z mojej twarzy, ale nie pozwolił mi jeszcze patrzeć. Poczułam, że wychodzi zza mnie.
- Możesz patrzeć - powiedział więc otworzyłam oczy. Znajdowaliśmy się w parku obok fontanny. Na chodniku z płatków róż był ułożony napis "KOCHAM CIĘ", a my staliśmy pośrodku serca także ułożonego z płatków czerwonej róży.
- Co to... - zaczęłam dukając lecz głos uwiązł mi w gardle gdy siatkarz ukląkł na jedno kolano, a z kieszeni wyjął małe pudełeczko. Żołądek podszedł mi do gardła, a on zaczął mówić:
- Od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem wiedziałem, że zawrócisz w moim życiu, no i zawróciłaś. Pokochałem cię całym sercem i nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie. Wprowadzasz w moje życie tyle radości i dlatego chciałem cię zapytać - odetchnął, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy szczęścia i dłonią zakryłam usta by nie wybuchnąć z tego szczęścia płaczem bo warga zaczynała mi drżeć - Elena, wyjdziesz za tego głupka klęczącego przed tobą? - zapytał, a jedna łza wyciekła spod mojej powieki. W duchu krzyczałam już odpowiedź, która nie mogła być inna. Ja też już nie wyobrażam sobie życia bez niego i zwariowałam z miłości do tego właśnie głupka.
- T-t-t-ak - wydukałam wreszcie niemal szeptem, a Karol nasunął na mój palec pierścionek (klik) po czym wstał i przytulił mnie mocno do siebie unosząc kilka... co tam kilka centymetrów! Metra nad ziemią! Oplotłam go nogami w pasie i wtuliłam w niego, a on okręcił się kilka razy wokół własnej osi. Później odstawił mnie z powrotem na chodnik i otarł łzy wzruszenia z moich policzków, a ja się uśmiechnęłam.
- Kocham cię - powiedzieliśmy równocześnie.
- Ja ciebie też  - odpowiedzieliśmy też niemal równocześnie co skwitowałam lekkim śmiechem.
- KOCHAM CIĘ JAK WARIAT LENA! - wydarł się tak, że pewnie cała Warszawa o tym wie. Zaśmiałam się. Byłam tak cholernie szczęśliwa. Zarzuciłam mu ręce na szyję i złączyłam nasze usta w namiętnym gorącym pocałunku i staliśmy tak aż nie zabrakło nam tchu.
- Gorz-ko! Gorz-ko! - usłyszeliśmy krzyki więc odwróciliśmy się w ich kierunku. Zobaczyliśmy Skrzatów. I Agnieszkę?! Wiedziała!? A to zdrajczyni. Kłos przywalił sobie facepalma.
- Miało was tu już dawno nie być - jęknął.
- Myślałeś, że przegapię jak moja siostra się zaręcza? - prychnął Michał. Jest takie słowa jak "zaręcza się"? Dziwnie brzmi no ale niech mu będzie. Chociaż u sumie... Dobra! Nie było tematu no.
- Właśnie - poparli go siatkarze. Nie wiedziałam, że mam aż tylu braci. Nie ma to jak dowiadywać się po 26 latach. 
- Oficjalne gratulacje jutro, a teraz już spadajcie - zarządził Mariusz.
- Tylko dzieci nie naróbcie! - pogroził nam palcem Winiarski - Nie chce być jeszcze wujkiem - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- I tak już jesteś - wystawiłam mu język.
- Młoda, ty się nie odzywaj - mruknął Winiar po czym odwrócił się i wraz z resztą odmaszerowali. Popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Czy oni coś sugerowali? - uniosłam brwi do góry śmiejąc się po czym przeszedł mnie dreszcz z zimna.
- Mnie nie pytaj - uniósł ręce do góry śmiejąc się - Ale chodź bo nie chce mieć kichającej narzeczonej - chwycił mnie za rękę. Po kilkunastu minutach byliśmy pod blokiem Kłosa. Przechodząc parking temu wariatowi zachciało się wziąć mnie na ręce i na chceniu się wcale nie skończyło bo wprowadził to w czyn. Więc byłam wnoszona do bloku, po czym do windy i do mieszkania również. Tam postawił mnie z powrotem na podłodze.
- Jesteś wariatem - zaśmiałam się.
- Zwariowałem z miłości - cmoknął mnie w usta i pociągnął za rękę do kuchni. Ejjj, no. Myślałam, że obierzemy kierunek "sypialnia" - Proponuję wypić za nasze zaręczyny - wyszczerzył się wyjmując z lodówki szampana, a z szafki dwa kieliszki z czego jeden wręczył mi. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Tak cholernie byłam szczęśliwa.
Gdy opróżniliśmy kieliszki pokierowaliśmy się do sypialni, w której było mnóstwo zapalonych świeczek.
- Jesteś niemożliwy - zaśmiałam się - I kochany - pocałowałam go i wylądowałam na miękkiej pościeli.
- Dzięki kotek, staram się - zaczął mnie namiętnie całować.
- I słodki. I uroczy. I tak cholernie cie kocham - mówiłam między pocałunkami, które oddawałam z wielkim zaangażowaniem. Nigdzie nam się nie spieszyło więc bardzo powoli pozbywaliśmy się swoich ubrań i delektowaliśmy ciałami, które przecież i tak znaliśmy na pamięć dążąc na wyżyny przyjemności.


Króciutko ale na temat. W dzień kobiet miałam taką wenę, że już wtedy to napisałam i w sumie to mi się podoba :D
Co myślicie? ^^
Widziałam, że zgadłyście i nie udało mi się Was zaskoczyć, cwaniary.
Skra brązowym medalistą PlusLigi! Jeeeej! Wczoraj byłam już tak padnięta, że nie miałam siły sobie nawet krzyknąć po ostatnim punkcie (przespałam też pierwszą bramkę w meczu Barca-Bayern. No jak się ma brata to się trzeba telewizorem dzielić. Niestety). Ale jak się rano obudziłam to od razu mi wyszczerz na twarz wpłynął ^^
Teraz czekamy na Ligę Światową :D
Pozdrawiam ;**

15 komentarzy:

  1. Ale super! :D
    Uwielbiam ich <3
    Czekam na kolejny ;)
    Dosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Bomba
    Kocham
    Chcę następny
    Szybciuteńko :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jak słodko <3
    Tak straszyłaś, że myślałam, że chcesz nam biednego Kłosa uśmiercić :D
    Rodział genialny, mam nadzieję, że w niedługim czasie dodasz kolejny :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Czytelniczka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa :-D zaręczyli się <3 <3 <3 będzie ślub :-D nareszcie :-D tyle na to czekałam (zresztą pewnie nie tylko ja) i wreszcie się doczekałam :-D normalnie na twarzy mam taki wyszczerz, jakby to ktoś z mojej rodziny się zaręczył jestem nie normalna :-P rozdział meeeega :-D cudo :-D

    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja chciałam te zaręczyny pół roku temu... XD Ale no ten moment był o wiele lepszy :D
    Kurde! Ale no! Wreszcie się zaręczyli! I to w taki cudowny sposób - przemowa Karola... ;') Śliczna! <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kolejny rozdział: http://walczycomilosc.blogspot.com/ :)

      Usuń
  7. Borze, jak suotko! :D
    Misiaczki się zaręczyły. :)

    Uroczy rozdział, super się go czytało. :)

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry moment wybrał Karol. Wyszły one przecudownie. Ciesze si, Że ona się zgodziła. Niech teraz wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  9. TAK ! czekałam na zaręczyny i są
    rozdział cudo !
    Antosia

    OdpowiedzUsuń
  10. No brawo Kłosik! Wreszcie się ogarnąłeś ;D Rewelacja, a czytając ten rozdział nie mogłam opanować wyszczerzu do laptopa xD No świetnie to Karol wykombinował, lecz sądzę, że Aga Mu w tym pomagała zaplanować. ^^
    No i jest potwierdzenie prawdziwości słów: SKRA jest jak rodzina... YDEOLO ;D
    A teksty Miśka po prostu rozkładają mnie na łopatki hehehe ;P

    Zapraszam Cię serdecznie do siebie na 16 ;)
    Wydarzenia nabierają nowego tempa i następuje koniec sielanki. Na jaki pomysł wpadł Kacper i jakie będą tego konsekwencje? Odpowiedź na:
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak słodko *-* Karolek się postarał <3
    Rozdział cudny. Czekam z niecierpliwością na następny :*

    Zapraszam do mnie na 1 rozdział
    http://as-long-as-i-breathe-i-hope.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  12. Serdecznie zapraszam na 17 na:
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    w którym wyjaśni się co takiego zastał Wojtek i w jakie kłopoty znów wplata się Zuza.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że zajrzysz ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej nadrobiłam te 20 rozdziałów :D I to w jakim momencie , aww Karollo taki romantyczny <3 mam banana na twarzy, jak dobrze że są razem tacy szczęśliwi i wgl ^^ Zapadł mi jeden wątek, który być może był mało ważny, ale pojawił się kilka rozdziałów temu, a mianowicie mdłości Agnieszki. Może jestem przewrażliwiona, ale czyżby Wrona cos zmajstrował? :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń