środa, 24 września 2014

~Rozdział 21~

Rano obudziłam się o wiele szybciej niż wczoraj bo o 7:40. Wystarczająco wcześnie żeby się ogarnąć i zdążyć na śniadanie. Chłopaki mieli dzisiaj trening o 10, a potem jechaliśmy do Krakowa na kolejny mecz Ligii Światowej z Brazylią, który odbędzie się w piątek. Wygrzebałam ciuchy z walizki i ruszyłam z nimi do łazienki. Doprowadziłam się do stanu normalnej używalności i wyszłam z pomieszczenia. Wyrobiłam się pół godziny więc zamknęłam pokój i ruszyłam do restauracji. Dołączył do mnie Piotrek ze swoim "Hej ho! Hej ho! na śniadanie by się szło!" Gdy dotarliśmy do naszego stolika przywitał nas tylko Paweł
- I co, twoja mama była wczoraj na meczu? - zagaiłam
- Była, była - potwierdził
- No i ? - ciągnął Nowakowski. - Dostałeś nowe gacie? - zapytał i zaczęliśmy się śmiać próbując to zdusić ale szło marnie.
- Nie, dostałem koszulkę z napisem "Jestem słoneczkiem mamusi" - powiedział, a ja środkowy wybuchnęliśmy śmiechem
- Śmiejcie się śmiejcie, pewnie - fukną obrażony.
- Z czego się tak śmiejecie? - zapytali dosiadający się do nas Michał i Mariusz
- Z Zatora - wyjaśniłam przez śmiech
- A co? A co? - dopytywali od razu
- Dostał od mamy koszulkę z napisem "Jestem słoneczkiem mamusi" - Cichy ponownie wybuchnął śmiechem, a razem z nim my, a obrażony Zatorski wyszedł.
- Oj, no i Pawełek nam się obraził - zrobiłam smutną minę
- Zaraz mu przejdzie - machnął ręką Mario
- Co Zati taki obrażony? - zapytał przysiadający się Andrzej wraz z Karolem
- Kara za koszulkę - wyjaśnił spokojnie Michał po czym nasza czwórka znowu się zaśmiała
- Aha - pokiwali głowami środkowi. Wyjaśniliśmy im o co chodzi, a oni też mieli z tego niezły ubaw.
- Mógłby to dać swojej dziewczynie - stwierdziłam
- Której nie ma - dokończył Wlazły
- No to nie wiem co z tym może zrobić - westchnęłam bezsilnie
- Niech chodzi w tym po mieście - wzruszył ramionami Kłos
- Tak, to będzie najlepsze - pokiwaliśmy zgodnie głowami i wstaliśmy od stołu kierując się do swoich pokoi.
- Zauważyliście, że strasznie dużo czasu spędzamy w tych restauracjach i stołówkach? - zagaił Nowakowski
- W sumie, bardzo - zastanowił się Bartek.
- Nie dziwne to trochę?
- Nie - zaprzeczyliśmy razem
- W czasie jedzenia można się dużo o kimś dowiedzieć - rzuciłam
- To dlatego zakochańce chodzą na kolację? - zapytał Piter marszcząc czoło
- No chyba coś poza żarciem wypadało by zrobić na tej kolacji nie? - uniosłam brew
- No raczej, ale to już po kolacji i w innym pomieszczeniu - poruszyli brwiami i uśmiechnęli się jednoznacznie
- Z wami gadać to ja pierdole - wywróciłam oczami, a oni się zaśmiali
Zmieniłam koszulkę na reprezentacyjną i przeglądnęłam zdjęcia zrobione na wczorajszym meczu. Najlepsze zgrałam na laptopa, a z aparatu pousuwałam. Obróbką postanowiłam zająć się później. Spakowałam swoje rzeczy do walizki i z całym swoim bagażem wyszłam z pokoju gdyż od razu po treningu mamy jechać do Krakowa. Zamknęłam pokój na klucz i ruszyłam do windy. Gdy byłam już w recepcji oddałam klucz i jak zwykle czekaliśmy na Andrzeja i Karola. Po kilku minutach wszyscy spakowaliśmy swoje rzeczy i siebie do autokaru i ruszyliśmy w kierunku hali. Chłopaki dzisiaj trenowali atak i przyjęcie, a ja pałętałam się po sali i to tu, to tam robiłam im zdjęcia. Byli dzisiaj bardzo fotogeniczni. Aż muszę im to później powiedzieć. Na pewno się ucieszą w końcu komplement ode mnie to dla nich rarytas. Po skończonym treningu chłopaki poszli do szatni, a ja złożyłam swój sprzęt i wolnym krokiem wyszłam z hali. Nie miałam się gdzie spieszyć bo zanim te dziewczynki się ogarną to szkoda gadać. Zanim siatkarze i sztab przybyli do autokaru ucięłam sobie przyjemną pogawędkę z panem kierowcą. Bardzo miły człowiek. Gdy zauważyłam zbliżających się do autokaru chłopaków udałam się na swoje miejsce.
- A ty co, zaczynasz podryw? - zaśmiał się Wronka
- On za stary dla ciebie jest - stwierdził Winiar
- A już miałam wam powiedzieć coś miłego ale teraz to zapomnijcie - wytknęłam w ich kierunku język
- Oooooooooo jaak przyyyyyyyykrooooooooooo - Zati wytarł wyimaginowaną łzę spod oka przeciągając samogłoski
- No i dobrze, że przykro. Gramy w karty czy będziecie pieprzyć? - zmieniłam temat
- Proszę proszę, żądza wygranej się budzi? - zaśmiał się Mariusz
- Żebyś wiedział i tak wygram
- Zobaczymy - rzucił Mario
- No to zobaczymy
- No to zobaczymy
- No to zobaczymy!
- No to zobaczymy!! - moglibyśmy tak pewnie jeszcze bardzo długo, ale kazali nam się uciszyć. Co to ma w ogóle być, że oni mnie uciszają?! Nie godzę się na takie traktowanie!! Strajk!

- Zator dawaj karty - powiedział Bartek. Libero pogrzebał trochę w swojej torbie i po chwili już tasował kartoniki. Postanowiliśmy, że na początek zagramy w makao. Zatorski rozdał karty i zaczęliśmy. Piotrek bardzo szybko miał już tylko jedną kartę, ale sprytne zagranie Michała jemu uniemożliwiło, a mi umożliwiło wygranie tego rozdania
- Pamiętajcie, że wisicie mi jeszcze 7 paczek żelków - przypomniałam im
- Jak moglibyśmy zapomnieć? - wywrócił oczami Karol
- Tak tylko wam przypominam - wzruszyłam ramionami - Jeszcze raz? - zatarłam ręce, a oni skinęli głowami. Miałam ochotę jeszcze raz ich ograć. Udało mi się to i strasznie im przez to cisnęłam, a oni zdeterminowani powiedzieli, że jeżeli teraz ja wygram to oni kupują mi 10 paczek żelków, a jeżeli to któryś z nich wygra to ja im kupuje 10. Zgodziłam się. Teraz to musiałam wygrać. Nie mam zamiaru kupować im tyle żelków zwłaszcza, że wczoraj to oni mi zeżarli pozostałe. Misiek rozdał i zaczęliśmy. Kurkowi od początku szło bardzo dobrze i została mu ostatnia karta. Niestety nasz kochany Bartuś zapomniał o jednej bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie: gdy ma się ostatnią kartę mówi się "makao". Przyjmujący zapomniał o tym szczególe i już zaczął się cieszyć. Ja skończyłam grę zaraz po nim i opadłam na oparcie krzyżując ręce na piersi.
- No to co Lenuś, czekamy - wyszczerzył się Mariusz
- Nie tak szybko panowie - pokiwałam palcem z cwanym uśmieszkiem.
- Co nie tak szybko, co nie tak szybko?! Wygrałem! - bulwersował się Siurak
- Otóż moi drodzy naiwni chłopcy - powiedziałam wyniosłym głosem - Zasady gry głoszą, że gdy gracz ma ostatnią kartę informuję o tym resztę używając słowa "makao", a nasz kochany Bartuś zapomniał o tym czyli nie wygrał, a że ja skończyłam grę zaraz po nim to mi przysługuje wygrana. Proste i logiczne - zakończyłam swoją wypowiedź. Siatkarze przybili sobie facepalmy, a ja się tylko z nich śmiałam.
- Czyli co, to my kupujemy tobie? - zapytał Winiar trzymając twarz w dłoniach
- Ależ oczywiście Miśku - cmoknęłam go w policzek, a on westchnął bezsilnie
- Kurek, czy ty musisz być takim debilem? - zapytał Piter, a ja wybuchnęłam śmiechem za to Nowakowski miał przestrzeloną potylicę.
Resztę podróży rozmawialiśmy. Chciałam siatkarzy namówić żebyśmy jeszcze w coś zagrali, ale żaden nie chciał znowu ze mną przegrać bo jak twierdzili "To uwłaczałoby ich godności" Ok, skoro nie chcą to nie. Po niecałych trzech godzinach byliśmy już w Krakowie pod naszym hotelem. Dzisiaj nie było już treningu. Miałam ochotę na spacer po Krakowie. Dawno mnie już tu nie było. Gdy tylko odebrałam swój klucz pokierowałam się do swojego pokoju. Pokój jak pokój. Dwa łóżka, będzie wygodniej jak im się zachce oglądania filmów. Rozpakowałam się prawie całkiem bo zabawimy tutaj kilka dni. Po wykonaniu tej czynności ruszyłam do restauracji na obiad, a raczej już prawie kolację bo była już 17:30. Co do ludzi z naszej Bandy to byłam tylko ja. Coś nowego bo zawsze ktoś był. Zamówiłam sobie jedzenie i czekałam na swój posiłek. Po chwili stał już przede mną talerz z zapiekanką serową, a przy stoliku siatkarze.
- Wiecie, tak się zastanawiam - zaczął Paweł, a wszyscy już przewrócili ślepiami. Ciekawa byłam co też znowu nasz myśliciel wymyślił. - Ciekawe jak to by było polecieć na Marsa i już nie wrócić nie? - spojrzał po nas, a my zrobiliśmy oczy jak pięciozłotówki zastanawialiśmy się skąd on bierze takie pomysły
- Ja bym na pewno się na coś takiego nie pisała.  - wypowiedziałam się
- Ja też - poparł mnie brat wraz z Mariuszem
- Ja tam jestem ciekawy, ale chciałbym potem wrócić - powiedział Andrzej.
- A ty Zati? - zapytał Kurek
- Ja w sumie to nie wiem - wzruszył ramionami - Chciałem opinii moich specjalistów zasięgnąć - wyszczerzył się
- Miło, że liczysz się z naszym zdaniem - pokiwał głową Nowakowski.
- Zawsze jestem miły - prychnął
- Ekhm, ekhm - chrząknął Winiar, a ja kopnęłam go pod stołem.
- Tak, jasne, Zati - pokiwałam głową z uśmiechem - A właśnie idziecie ze mną na spacer? - zmieniłam temat
- Idziemy, idziemy, samej cię przecież nie puszę - zapewnił od razu Winiarski
- Cieszę się, że się tak o mnie martwisz braciszku - cmoknęłam go w policzek i objęłam ramieniem.
- Ktoś musi, a kto lepszy niż ja ? - wyszczerzył się
- I jaki skromny na dodatek - zaśmiał się Wlazły.
- Moja cecha rozpoznawcza - przyjmujący przeczesał teatralnie włosy.
Po zakończonym posiłku wróciliśmy jeszcze na chwilę do swoich pokoi. Zmieniłam koszulkę reprezentacyjną na jakiś zwykły T-shirt, wzięłam swoją torebkę i byłam gotowa do wyjścia. Zamknęłam pokój na klucz i ruszyłam na dół do recepcji gdzie czekali już na mnie siatkarze. Widać, Kraków im służy bo to nie ja czekałam na nich tylko oni na mnie. Zaczęliśmy szlajać się po mieście. Najpierw poszliśmy pod Kościół Mariacki, następnie Wawel i cały czas nawijając o głupotach i śmiejąc się ze wszystkiego spędziliśmy czas na mieście. Ja oczywiście to wszystko udokumentowałam na swoim aparacie. Na koniec postanowiliśmy iść na pizzę. Oczywiście jak zwykle ja nie miałam nic do powiedzenia w wyborze pizzy, bo kto by się tam mnie słuchał, prawda? W takiej samej atmosferze zjedliśmy nasze zamówienie po czym wyszliśmy z pizzerii i pochodziliśmy jeszcze trochę po rynku. Wraz z siatkarzami kupiliśmy sobie małego smoka wawelskiego. Było już po 21 gdy postanowiliśmy iść do hotelu.
- Nogi mnie bolą - zaczęłam jęczeć
- Sama chciałaś iść to teraz cierp - wypomniał mi brat
- Oj tam, oj tam - machnęłam ręką - Mógłby mnie ktoś zanieść? Bartuś? - zrobiłam maślane oczka
- Na mnie nie patrz, uraz pleców mam - uniósł od razu ręce do góry
- Ehhhh.............
- Jakby Maricn byłby to by cię zaniósł - wtrącił się Piter
- No fakt, czemu go nie zabraliśmy?! - strzeliłam sobie facepalma
- Bo skąd mieliśmy wiedzieć, że naszą księżniczkę rozbolą nóżki? - wywrócił oczami Mariusz
- No przecież żartuje, no. Bolą mnie ale się jakoś doczołgam. Do tego cieplutkiego. Milutkiego. Przytulnego. Świeżutkiego. Hotelowego. Łóżeczka czekającego na mnie w pokoju. - nagle stanęłam jak wryta - No właśnie, a moje żelki?! - wykrzyknęłam
- Kurde! Już myślałem, że zapomni - skrzywił się Andrzej
- Ja nie zapominam. Najwyżej wypada mi coś z głowy na jakiś czas. No proszę, jaki przypadek. Właśnie przechodzimy obok biedrony. - zamaszystym ruchem wskazałam na budynek sklepu - Czekam tutaj na was - poinformowałam ich, a oni z ociąganiem ruszyli do środka. Usiadłam na ławce stojącej zaraz przy budynku, założyłam nogę na nogę i czekałam aż wrócą. Po jakichś 20 minutach byli z powrotem. Z niemrawymi minami wręczyli mi słodycze, a ja tylko się wyszczerzyłam i włożyłam je do torebki
- Nie podzielisz się nawet? - zapytał smutno Zatorski
- Później - odparłam wyniośle
Wróciliśmy do hotelu i rozeszliśmy się do pokojów. Gdy usiadłam na łóżku i spojrzałam na wyświetlacz telefonu była 22. Wzięłam piżamę i ruszyłam z nią do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic, ubrałam się, umyłam zęby i byłam gotowa do snu. Wyszłam z pomieszczenia. Na szczęście siatkarzy w nim nie było. Znowu by mi głowę zawracali, jak ja wolę sobie pospać. Zgasiłam światło i wskoczyłam na łóżko. Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam głosy chłopaków. Otworzyli drzwi, zaświecili światło i weszli do środka. Ja cały czas nie otwierałam oczu.
- Ej, ona śpi - ślepiamy wyobraźni widziałam jak wszyscy się szczerzą
- To co, malowanko twarzy? - zatarł ręce Pit
- Ani mi się ważcie. Wypad. Już po 22, cisza nocna jest - warknęłam
- To ty nie śpisz? - zdziwił się Karol
- Jak widać, zasypiam, ale banda orangutanów mi w tym przeszkadza
- O wypraszamy sobie, żadnych orangutanów - zaperzył się od razu Zati
- Dobra, dobra wyrośniętych dzieciaków, ale teraz już idźcie spać. Pogadamy jutro
- Taką tu się wdzięczność dostaje za łażenie razem po mieście - prychnął Michał
- Też was kocham - uśmiechnęłam się szeroko wciąż nie otwierając oczu. W odpowiedzi usłyszałam tylko prychanie i fukanie pokaszliwanie od tego fukania i prychania oraz dźwięk zamykanych drzwi. Westchnęłam ucieszona. Jak ja lubię wkurzać Miśka. Po chwili zasnęłam.





Jest i 21 :D a my jesteśmy
MISTRZAMI ŚWIATA! <3 
Wiem, że zapłon japoński no ale pomijając.... 
Mega się cieszę a dotarło to do nie całkowicie w poniedziałek wieczorem gdy w Wiadomościach było 5 minut o siatkarzach i kibicach siatkarskich <3 :D Szkoda tylko, że aż trójka kończy karierę reprezentacyjną, a Winiar zawiesza ;'( Cały czas mam nadzieję, że Wlazły jeszcze to przemyśli i wróci tak jak Winiar na Rio :) Ale to i tak były piękne Mistrzostwa *.*
Będę tęsknić za Igłą Szyte ;(
To zdjęcie jest cudowne *.*
Cudowni, wspaniali <3
Pozdrawiam ;**

9 komentarzy:

  1. świetny rozdział ! ;) ciekawa jestem czy chłopaki jeszcze coś wymyślą ;)
    pozdrawiam ;) ja postaram się dodać kolejny rozdział jeszcze dzisiaj ;)
    P.S. mi też będzie brakować Igłą Szyte ;(
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://zadziornesiatkarki.blogspot.com/ zapraszam na rozdział 6 ;*

      Usuń
  2. chciałam cię serdecznie zaprosić do mnie http://czas-obietnice-milosc-pasja-siatkowka.blog.pl/. opowiadanie pełne tajemnic ,żalu dwojga ludzi do siebie i miłość ,która rodzi się niespodziewanie. co z tego winikinie ? jesli jesteś ciekawa co będzie dalej wpadnij i zostaw po sobie ślad. mam nadzieję,że wpadniesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam nie wiem co chłopacy mogą jeszcze wymyślić xD Mi też smutno, że ta trójka odchodzi (ale jeszcze nie wiadomo tak Igła powiedział) :C Czekam na kolejny ;D pozdroooooo ;*****

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha prześwietny rozdział! :D
    Szacun dla Eleny, że jakoś daje sobie z nimi radę :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahaha ciekawe co jeszcze wymyślą xdd Czekam z nieciepliwością ♥
    Pewnie, że będzie brakować Igłą Szyte, no i Winiara, Igły, Gumy i Mario ;/ No ale co zrobisz? Nic nie zrobisz ;cc
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha uwielbiam czytać Twoje opowiadanie bo zawsze poprawia mi nastrój :D
    Makao - i wszystko jasne XD
    Mi też będzie brakować Igłą Szyte ale przede wszystkim samego Ignaczaka :( Ten człowiek był takim dobrym duchem tej drużyny.. Teraz pozostaje podziwianie jego gry tylko w PlusLidze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :D Taki pozytywny ;D
    Ciekawa jestem co jeszcze wymyślą :)
    Mi też będzie brakować Igłą Szyte,Winiara,Wlazłego i Igły.Może wrócą na Rio,ale i tak z całego serducha dziękujmy im,bo zrobili baaardzo dużo dla reprezentacji *o*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Supeeer rozdział ;)
    Sorry że nie dodawałam komentarzy ale telefon mi wpadł do zupy xd :D nie pytaj o szczegóły =D Ale już z nim wszystko w porządku okazało się że jest wodoodporny ^.^
    Mi będzie strasznie brakować Igły i Maria i Winiara i Zagumnego Wszystkich :( Ale myślę że w Rio już zagra Kuraś to się z tego cieszę przynajmniej to ;)

    OdpowiedzUsuń