Wstałam o 6:50. Ubrałam się, uczesałam, umalowałam, wzięłam torebkę i ruszyłam do pokoju Mariusza i Michała. Ku mojemu zdziwieniu Wlazły już nie spał, a leżał i grzebał coś w telefonie. Myślałam raczej, że będę musiała zciągać go z łóżka wołami, a tu proszę taki suprajs.
- A coś ty taki ranny? - zapytałam normalnym głosem mimo, że łóżku obok którego stałam spał Winiarski
- Wiedziałem, że będę ci potrzebny - wyszczerzył się
- Ciekawe niby skąd - uniosłam brew
- Inaczej by cie tu nie było - trafnie stwierdził
- No może i tak, ale teraz się ubieraj i idziemy - powiedziałam.
Atakujący wykonał moje polecenie i po kilku minutach wychodziliśmy już z hotelu. Na dworze było bardzo ciepło i w duchu cieszyłam się, że jednak ubrałam tylko bluzkę z krótkim rękawkiem. Szybko odebraliśmy swój tort dla Krzyśka z napisem "Igła 100 lat grania w siatkówkę!" Napis trafiony w dziesiątkę. Nasz prezent niósł oczywiście siatkarz żeby nie było. O 7:30 byliśmy już z powrotem w hotelu i obeszliśmy wszystkie pokoje, aby za 10 minut stawili się w pokoju Igły i Ziomka. Każdy potwierdził swoją obecność gdy tylko powiedzieliśmy o co chodzi. I tak o 7:45 cała kadra meldowała się przed drzwiami pokoju 273. Weszliśmy z przytupem i zaśpiewaliśmy głośno Sto lat naszemu Krzysiowi i już po chwili delektowaliśmy się pysznym ciastem.
- No cudne to aż to zdjęcie wrzucę na igłą szyte. - zachwycał się libero
- Ty to powinieneś podziękować Lenie bo to ona ci tego torcika załatwiła - rzucił Piter
- No dziękuję, dziękuję - wyszczerzył się
- Myślałam raczej, że padniesz mi do stóp i zaczniesz bić pokłony - wygięłam usta w podkówkę
- Innym razem - obiecał Żygadło
- Trzymam za słowo - pogroziłam palcem.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę po czym zeszliśmy na spóźnione śniadanko. Ja w zasadzie aż taka głodna to nie byłam, ale poszłam z nimi dla towarzystwa. Niech cenią mą dobroć! Oni oczywiście nałożyli sobie żarcia jak zawsze czyli dużo, a ja zrobiłam sobie jedną kanapeczkę z serem i pomidorem oraz kawę, którą sączyłam gdy oni jeszcze to wszystko konsumowali. Właściwie nie wydarzyło się nic godnego uwagi przez cały dzisiejszy dzień więc może przejdźmy do jutra.
No i nadszedł 16 maja dzień pierwszego oficjalnego meczu naszej kadry w tym sezonie, a mianowicie meczu z Łotwą w Eliminacjach do Mistrzostw Europy, które odbędą się za rok.
Właściwie cały dzień miałam wolny aż do wyjazdu na halę. Spożytkowałam go więc na wyskoczenie do jakiegoś sklepu, aby kupić prezent Zosi, która dzisiaj miała urodzinki. Kupiłam jej lalkę oraz dużo słodyczy. Oj, no co? Lubie ją rozpieszczać. Właściwie wszystkie dzieciaki z naszej rodzinki rozpieszczam.
W końcu nadszedł czas wyjazdu na halę więc spakowaliśmy się wszyscy do autokaru i ruszyliśmy do Hali Stulecia.Życzyłam jeszcze chłopakom powodzenia przed wejściem do szatni gdy ja kierowałam się na trybuny. Nie było jeszcze zbyt dużo osób, ale miałam nadzieję, że się to zmieni. Rozglądałam się ale nigdzie nie zobaczyłam rodzinki z Wałbrzycha, ani Karoliny. Po pewnym czasie drużyny wyszły na rozgrzewkę, hymny, prezentacja zawodników i możemy zaczynać. Mecz zakończył się szybkim 3:0 dla Polaków na co wszyscy liczyli. Siatkarze zeszli z boiska i zaczęli się rozciągać natomiast ja zajęłam się chowaniem sprzętu do torby gdy nagle jakieś małe ciałko przytuliło się do mnie od tyłu. Odwróciłam się i wzięłam na ręce Zosię.
- Cześć Zocha! Jak tam?- zapytałam z uśmiechem - Gdzie masz wszystkich co?
- Idą - oznajmiła i faktycznie po chwili już resztą rodziny wraz z Karoliną oraz Ksawerym stali obok mnie i rozmawialiśmy.
- Ciociu, a kupiłaś mi jakiś prezent? - zapytała dziewczynka bawiąc się moimi włosami co spotkało się z naszym serdecznym śmiechem
- A grzeczna byłaś? - zapytałam
- Tak - pokiwała energicznie głową
- A jakbym tutaj wszystkich zapytała to odpowiedzieli by tak samo jak ty? - chciałam się jeszcze troszkę z nią podroczyć
- Na pewno - odpowiedziała pewnie
- No dobrze wierzę ci, ale prezent mam w autokarze to chodźmy na zewnątrz.- postawiłam ją na podłodze, wzięłam swój sprzęt i wyszliśmy przed halę. Weszłam do pojazdu, a po chwili wyszłam z niego trzymając w ręce pakunek z prezentem. Młoda bardzo się ucieszyła no więc i ja się ucieszyłam, ze jej się spodobało. Pogadaliśmy jeszcze chwilę tak ogólnie, po czym oni powiedzieli, że muszą się już zmywać. Pożegnaliśmy się i Wałbrzyszanie ruszyli do samochodu
- Może spotkamy się teraz i pogadamy, hmm? - zaproponowałam Karolinie
- Jasne. Tylko odwiozę Ksawerego do hotelu
- To może w jakiejś restauracji bo jestem mega głodna co? - zaśmiałam się
- Ok - zawtórowała mi - Wyśle ci adres smsem a teraz leć bo cię tu zostawią - przytuliła mnie
- Nie zostawią, za dużo mieli by stratę - rzuciłam jeszcze i pobiegłam do pojazdu.
- Obgadałaś nas wszystkich, że tyle ci to zajęło czy jak? - zapytał od razu Krzysiek
- Tak, z jak najmniejszymi szczegółami Krzysiu - posłałam mu piękny sztuczny uśmiech i usiadłam na swoim miejscu. Po jakichś 30 minutach byliśmy pod hotelem. Wyszłam za siatkarzami z autokaru i szybko poszłam do swojego pokoju. W międzyczasie dostałam sms'a z adresem gdzie mamy się z Karoliną spotkać. Gdy wychodziłam ze swojego pokoju wpadłam na Karola
- A ty gdzie tak pędzisz?
- Umówiłam się pa! - rzuciłam wchodząc do windy. Byłam mega głodna, a chciałam jak najszybciej zobaczyć się z przyjaciółką więc pod podany adres szłam bardzo szybkim marszem. Dotarłam na miejsce po 10 minutach. Pchnęłam drzwi i rozejrzałam się po restauracji. Zobaczyłam blondynkę siedzącą przy stoliku pod oknem. Podeszłam do niej.
- Cześć - uśmiechnęłam się na powitanie
- Hej, hej - odwzajemniła gest
- Możemy najpierw zjeść, a potem pogadać bo umieram z głodu ? - zapytałam śmiejąc się
- Ja już sobie zamówiłam - wyszczerzyła się. Przejrzałam szybko kartę dań i zażyczyłam sobie zapiekankę ryżową z kurczakiem oraz sok. Po kilku minutach otrzymałyśmy swoje danie, a podczas konsumowania rozmawiałyśmy na ogólne tematy. Gdy skończyłyśmy posiłek oparłam łokcie na stole, złączyłam dłonie, a na nich oparłam brodę.
- No to opowiadaj - powiedziałam
- Ale co?
- Oj, nie udawaj. - wywróciłam oczami - Opowiadaj czemu taka zmęczona byłaś w Bełchatowie, że aż musiałam interweniować - wlepiłam w nią wzrok
- No bo znowu zostałam sama. Wiktor ciągle ma jakieś delegacje - żaliła się - Wiesz...... ja podejrzewam, że on mnie zdradza - szepnęła
- Ty chyba kobieto z kosmosu spadłaś - popukałam się palem w głowę - Wiktor nigdy by cie nie zdradził! Wy dwa lata jesteście małżeństwem i macie wspaniałego synka.
- No a może właśnie przez Ksawerego wziął ze mną ślub. Przecież dziecko nie było planowane. Może ożenił się ze mną z litości
- Wiesz, że gdybyśmy były w jakimś innym miejscu to dostałabyś ode mnie patelnią? Nie pierdol głupot! - syknęłam - On cię kocha. A delegacje to normalna sprawa. Właśnie od tego jestem ja, że gdy jego nie ma to ja cię wysyłam do mojej matki. Rozumiesz?- zaśmiała się lekko. - No i to mi się podoba - ucieszyłam się - Wierzysz przyjaciółce?
- Wierzę, wierzę - wywróciła ślepiami z uśmiechem.
- No! I tak ma być kurde zawsze. Uśmiech nie schodzi z japki - wyszczerzyłam się
Gadałyśmy jeszcze dość długo aż w końcu postanowiłyśmy się zmyć. Blondynka postanowiła odwieźć mnie do hotelu w którym nocowałam. 10 minut później byłyśmy na miejscu
- Mam nadzieję, że przegadałam ci do rozumu? - upewniałam się
- Oczywiście, w końcu najlepszy psycholog na świecie - puściła mi oczko
- No i to rozumiem. Pa. Do jutra - pożegnałyśmy się buziakiem w policzek po czym wyszłam z auta i ruszyłam do swojego pokoju. Ani trochę ni zdziwiło mnie, że byli tam siatkarze
- Wiecie, że stajecie się przewidywalni? - zaśmiałam się rzucając swoją bluzę na krzesło i sprawdzając godzinę na komórce
- Nie my stajemy się przewidywalnie tylko ty byś się nie wysiliła żeby nas poszukać dlatego ułatwiamy ci życie - wyszczerzył się Karol
- Aaaaa to zmienia całkowicie postać rzeczy - przytaknęłam ze śmiechem - No ale ja jestem tak jakby trochę zmęczona więc wiecie - zaczęłam dalikatnie
- To ty sobie śpij, a my oglądniemy film - powiedział obojętnie Krzysiek
- A czemu wy to zawsze robicie u mnie? - zmarszczyłam brwi
- Bo ty masz zawsze takie zajebiste pokoje - wyjaśnił Andrzej
- Takie jak wy - stwierdziłam rozsuwając walizkę
- O nie, nie moja panno - pokiwał palcem Mariusz
- Dobra nie wnikam - wzruszyłam ramionami. Wzięłam swoją piżamę i poszłam wziąć prysznic. Umyłam się szybko i po pół godzinie leżałam już w łóżku. Ustąpiłam trochę miejsca Ignaczakowi, który koniecznie chciał siedzieć w nogach mojego łóżka bo twierdził, że już wygrał sobie tam miejsce. Zrozumiałam go bo ja robię tak samo więc podkurczyłam troszkę nóżki i zamknęłam oczy
No i jest 17 stworzone w mękach i bólach xd
Szkoda, że wczoraj przegraliśmy mecz z USA, ale pierwsza porażka musiała kiedyś niestety przyjść ;( Oby dzisiaj Włosi wyszli z hali po pojedynku z nami bez ani jednego seta :) Trzymam mocno kciuki za chłopaków :D
Pozdrawiam ;**
A to tak tylko, gdyby ktoś miał ochotę: http://obiektyw-cytrynooowej.blogspot.com/ - mój blog ze zdjęciami. Oczywiście nie są one jakieś wybitne ale mi niektóre się bardzo podobają ;)
no no no ! :) świetny rozdział :D czekam z niecierpliwością na następny ! :) pozdrawiam i zapraszam na http://zadziornesiatkarki.blogspot.com/ <33
OdpowiedzUsuńJedno udało im się ugrać ale jednak wydaje mi się, że to była dobroć naszych siatkarzy :P
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny! Czekam na następny!
Pozdrawiam :*
Świetny ;) A coś z tymi podejrzewaniami Karoliny to mogą być prawdopodobne? xP Czekam na kolejny, pozdrawiam i zapraszam na piątkę ----> http://never-ever--give-up.blogspot.com/ :*****
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdział 1 na http://zadziornesiatkarki.blogspot.com/ ;****
OdpowiedzUsuńzapraszam na 3 rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://pomyslomnieczasem.blogspot.com/
No ciekawe czy faktycznie Karolina ma rację co do męża. Jeśli tak to na pewno Lenka i jej rodzina jej pomoże.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na 19 rozdział na kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Trafiłam tu zupełnym przypadkiem, ale nie sądziłam, że piszesz tu takie fajne opowiadanie! Czekam na więcej ♥
OdpowiedzUsuńPs. jeśli masz ochotę to zajrzyj do mnie na http://siatkarkie-rozterki.blogspot.com/ , a jeśli nie to przepraszam za spam ;)