poniedziałek, 8 czerwca 2015

~Rozdział 85~

W czwartek gdy leniwie otworzyłam oczy i przewróciłam się na drugi bok po czym spojrzałam na zegarek ujrzałam godzinę 8:55. Jak z procy wystrzeliłam z łóżka szybciorem wyciągając ciuchy i pognałam do łazienki. Tam szybko się przebrałam, umalowałam i uczesałam po czym wpadałam do kuchni by tylko napić się soku oraz pochłonąć wafla ryżowego. W biegu chwyciłam kluczyki oraz torbę po czym wyszłam z mieszkania. A w ogóle to wszystko wina Agnieszki, kurde felek. Powinna mnie obudzić no. Ja jej to wszystko powiem, wszystko jej powiem. Do samochodu wsiadłam o 9:15 i wciąż miałam realne szansę by się nie spóźnić. Przekręciłam kluczyk w stacyjce lecz silnik nie wydał tego charakterystycznego dźwięku. Spróbowałam jeszcze raz i jeszcze. Wciąż nic.
- Nosz kurwa mać, wiedział kiedy wysiąść - warknęłam pod nosem. Wysiadłam z samochodu i oparłam się o drzwi zaczynając szukać po kieszeniach komórki. Oczywiście ja i mój fart się ze sobą nie spotkaliśmy więc telefonu nie wzięłam z mieszkania. No to zostaje mi iść na piechtaka. Ruszyłam szybkim krokiem choć wiedziałam, że i tak nie zdążę w kierunku hali. Po chwili, gdy miałam wchodzić na chodnik stanął przede mną czarny ford, a szyba się uchyliła.
- Może podwieźć sąsiadkę? - zapytał Adrian uśmiechając się.
- Człowieku z nieba mi spadasz - zaśmiałam się i szybko wsiadłam na miejsce pasażera.
- To dokąd?
- Pod halę - odparłam. - A tak w ogóle to bardzo dawno cię nie widziałam - zmarszczyłam brwi.
- Wyjazdy służbowe - skrzywił się - A potem jeszcze dwa tygodnie zasłużonego urlopu również za granicą, ale wreszcie wracam więc niech się sąsiadka nie martwi - puścił mi oczko.
- Już myślałam, że ci się tu jednak nie spodobało.
- Spodobało, spodobało. No ale cóż. Praca - westchnął.
- Dzięki wielkie za podwózkę - uśmiechnęłam się gdy stanęliśmy pod halą. - Jeśli znajdziesz czas to zapraszam kiedyś na kawę. Dłużej sobie pogadamy - rzuciłam na koniec - Na razie - wysiadłam z samochodu i szybkim krokiem ruszyłam na halę. Weszłam na parkiet i pierwsze co widze to rozciągający się siatkarze. Spoglądnęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 9:39. Wszystko przez ten samochód, no. Inaczej byłabym przed nimi. Podeszłam bliżej.
- No, no, no. Nieładnie się tak na trening spóźniać - zacmokał Mariusz gdy dawałam Karolowi buziaka na powitanie.
- I żeby to jeszcze trochę się spóźnić, a nie cały trening przegapić - dorzucił Wojtek.
- Jaki cały, ledwo 10 minut temu się zaczął - zmarszczyłam brwi.
- To masz jakieś stare informację moja droga. Trening był o 8 bo Miguel ma jakieś ważne sprawy rodzinne. - wyjaśnił Michał.
- Zawsze jestem niedoinformowana - mruknęłam.
- Dzwonił wczoraj do każdego, a ja miałem ci przekazać ale zapomniałem... - każde kolejne słowo wypowiadane przez Kłosa było coraz cichsze, a głowa coraz bardziej się pochylała ku podłodze.
- A idź ty Kłos. Przez ciebie narzeczona robotę straci - westchnął Andrzej.
- Że też los postawił na mojej drodze faceta z tak krótką pamięcią - westchnęłam teatralnie za co środkowy zgromił mnie wzrokiem.
- Dobrze, ale skoro Migusia nie będzie też popołudniu to może byś Lenka z nami potem potrenowała? - zapytał Winiarski poruszając brwiami.
- Myślę, że świetnie poradzicie sobie beze mnie - puściłam mu oczko.
- Nie daj się prosić - jęknęli przeciągle wszyscy na raz.
- Może - przewróciłam oczami.
- Czyli tak. Zajebiście - wyszczerzył się Wlazły.
Do mieszkania przyszło mi wracać już samochodem z Karolem, który obiecał, że zajrzy do tej mojej fury i sprawdzi i co chodzi. Okazało się, że po prostu rozładował się akumulator i po kilkunastu minutach wszystko było w porządku. Kłos odjechał w swoją stronę, a ja powędrowałam do mieszkania i tam przygotowałam obiad, który po godzinie był gotowy. Skonsumowałam go razem z Agnieszką, która w międzyczasie wróciła z przedszkola.

O 15:30 wyszłam z mieszania by iść na trening. Niby nie brałam na serio tego co chłopaki wczoraj mówili, ale na wszelki wypadek wzięłam również koszulkę i spodenki. Po 15 minutach byłam na miejscu i weszłam do budynku. Siatkarzy nie było jeszcze na parkiecie. Ustawiłam się na swoim miejscu uprzednio witając się ze sztabem, w szeregach, którego faktycznie nie było Miguela. Kiedy chłopaki weszli na parkiet i mnie zobaczyli od razu się zatrzymali.
- A ty czemu jeszcze nie przebrana? - zapytał unosząc brwi Karol.
- Myślę, że beze mnie też sobie zagracie - stwierdziłam. - Jest was przecież czternastu.
- Ale ktoś musi sędziować - wtrącił się Andrzej.
- Sędziować mogę - wzruszyłam ramionami.
- Jako sprawiedliwy sędzia wystąpi Winiar - odrzekł Mariusz. Jaki sędzia? Sprawiedliwy? Ehe...
- Właśnie, muszę jeszcze trochę oszczędzać tą łydkę więc ty za mnie zagrasz, a ja będę wam odejmował punkty - posłał mi całusa w powietrzu. Podeszłam do nich.
- Ależ braciszku, ja miałabym zagrać za ciebie? - przyłożyłam dłoń od serca wciągając głęboko powietrze. - Myślisz, że podołam? - zapytałam. Droczenia z Michałem nigdy za dużo. Zapamiętajcie. Nigdy za dużo.
- Myślę, że podołasz - odparła obojętnie, a reszta już chyba wyczuwając, że może to potrwać trochę dłużej zaczęła się rozgrzewać.
- Myślę, że myślisz, że ja tak powiesz to pomyślę, że serio we mnie wierzysz - powiedziałam.
- No bo wierzę - rzucił. - Myślę, że podołasz.
- Wiesz, co myślę, że chyba we mnie nie wierzysz. Nie było w tym takiej mocy takiej wiary, takiej werwy - uderzyłam pięścią w dłoń.
- Jak ja ci zaraz z taką werwą i mocną przypierdolę to od razu uwierzysz, że spadające gwiazdy istnieją i że podołasz
- warknął.
- Te, Winiarski, ładniejszych słów używaj - pogroził mu palcem Andrzej akurat koło nas przebiegający.
- Dobrze, powiem, to w ładniejszy sposób - przewrócił oczami. - Jak ci zaraz siostrzyczko z werwą i mocą uderzę to uwierzysz, w swoje siły i w spadające gwiazdy. - o co mu chodzi z tymi spadającymi gwiazdami? Czy ja jestem jakaś niepełnosprytna, że tego nie rozumiem czy on wymyśla porównania z kosmosu?
- No dobrze, skoro tak mówisz - wyszczerzyłam się i odkładając aparat pognałam do samochodu po rzeczy, w które się przebrałam i zaczęłam rozgrzewać się razem z chłopakami.
Później siatkarze zdecydowali, że składy jako ten "(ekhe)sprawiedliwy sędzia" ustali Michał. Wyszły z tego takie dwie drużyny :ja, Conte, Wlazły, Uriarte, Kłos, Lisinac oraz Piechocki, a w drugiej drużynie zagra reszta. Zaczynają "Latające gwiazdy" jak to naszych przeciwników utytułował Winiarski, od zagrywki Wrony. Niewygodny float w moją stronę, posyłam piłkę na 3 metr skąd dostaję ją z powrotem do ataku i uderzając ją jak najmocniej potrafię (to wcale nie jest takie łatwe gdy grało się ostatnio nie wiadomo kiedy) lecz mnie wyblokowali i przeprowadzają kontrę, w której atakuje Marechall lecz to on odbija się jak od ściany od naszego bloku.
- 1:0 dla Śmierdzących Tygrysów - oznajmił sędzia. I daj tu takiemu Winiarskiemu wolną rękę w czymkolwiek...
Ostatecznie wygraliśmy 3:1.
Punkty wam dodawałem, inaczej byście nie wygrali - rzucił ten jakże "sprawiedliwy sędzia" siadając na parkiecie obok mnie, Karola i Andrzeja.
- Wiedziałem, że bierzesz w łapę - prychnął przechodzący obok nas Włodi, na co parsknęliśmy śmiechem.
- A takie pytanie - zaczęłam - To doliczanie punktów wynikało z nieumiejętności liczenia do 25? - zapytałam przesłodkim głosem na co środkowi wybuchnęli śmiechem.
- To jak on liczy ile ma lat? - parsknął śmiechem Wrona na co my zaczęliśmy się jeszcze głośniej brechtać i niemal leżeliśmy na podłodze.
- Ha, ha, ha. Mieliśmy się śmiać? Zapomniałem - prychnął przyjmujący, a ja otarłam łzę z oka bo aż się popłakałam.
- Wszystko może być użyte przeciwko tobie więc zanim coś powiesz to pomyśl - rzuciłam.
- W tym chyba też się pogubi - mruknął konspiracyjnie Kłos, a my znowu zaczęliśmy się śmiać.
- Foch - fuknął Michał i oddalił się w stronę szatni.
- Ej, Winiar, zaczekaj! - krzyknął Andrzej, a Michał się odwrócił - Nie ma co się obrażać. Jak chcesz to cię nauczymy liczyć. Najpierw do 10, żebyś na spokojnie zgłębiał tajniki matematyki z programu pierwszej klasy szkoły podstawowej - wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem, a siatkarz pokazał nam środkowego palca.
Po kilku minutach i ma poszliśmy się przebrać, a 45 minut później byliśmy ze środkowym u nas w mieszkaniu. Postanowiliśmy zrobić sobie kolacje i spędzić wieczór w swoim towarzystwie próbując ustalić coś wstępie w sprawie ślubu. Potem zapewne nie będzie do tego głowy.


Udało nam się ustalić, że bierzemy ślub kościelny w Wałbrzychu, co okazało się jednak być kwestią oczywistą, że chcemy dużą uroczystość z dużą liczbą gości, która odbędzie się po Mistrzostwach Europy, choć Kłos chciał wcześniej, ale wyperswadowałam mu, że podczas gry w reprezentacji powinien się skupić na tym w 100 procentach, a nie myśleć, że jutro musi iść na przymiarkę do krawca.Ostatecznie padło na datę 24 października.
W piątek udało nam się wyskoczyć do Wałbrzycha, aby "zaklepać" sobie tą datę u księdza, od razu informując moją rodzinę, a rodzice Karola dowiedzieli się telefonicznie.

---
Hej, witam ze średniej jakości rozdziałem :)
Może niektórzy się zastanawiając dlaczego nie pojawił się wczoraj. "Pewnie nauka i dużo obowiązków" Nie, chociaż dość długo wczoraj romansowałam z geografią.
"Znowu się leni małpa przebrzydła" Nie leni bo rozdział 93 wczoraj skończyłam :P
"Znowu się cytrynowa nie mieści w terminach" 
Otóż nic z tych rzeczy. Pamiętałam, że rozdział miał być wczoraj, a mimo to go nie dodałam. Zdziwienie?^^No więc czemu?!
Otóż drogie, moje kochane czytelniczki, dzisiaj mija rok od kąd dodałam tutaj w poście bohaterów tej historii ;') Jak sobie tak ostatnio przeczytałam pierwsze 10 rozdziałów to stwierdziłam, że to  niezła żenua była hahaha XD
Uważam, że przez ten rok zrobiłam meeega postępy w pisaniu. W ortografii, gramatyce i ogólnie przejrzystości tekstu. Oczywiście, że wciąż zdarzają mi się głupie błędy ale jest ich na pewno mniej niż na początku i z tego się cieszę :)
Niezmiernie się cieszę, że tu ze mną jesteście. Jedne dłużej, drugie krócej, ale mam nadzieję, że zostaniecie do końca i jeszcze dłużej bo póki co z blogowaniem na pewno nie kończę. Mam jeszcze pomysły i do tego opowiadania jak i na kilka innych 
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia, których ostatnio nabiłyście 71 tysięcy *.* Jesteście emejzing XD
---
A teraz jeszcze tak szybciutko co by sportem zarzucić to nie mogłam sobie lepszej soboty wymyślić :)
Nie dość, że Polacy po raz drugi pokonali Iran, to nasze szczypirnistki w eliminacjach do Mistrzostw Świata pokonały Ukrainki to jeszcze FC Barcelona wygrała Ligę Mistrzów *.* Tyle szczęścia w jedną sobotę!
Rozpisałam się w ciul, ale musiałam. Mam nadzieję, że wytrwałyście :)



A to tak jeszcze bo nie mogłam się powstrzymać XD Cieszyłam mordę do ekranu przez pieć minut jak to wczoraj na fb zobaczyłam haha. Geniusz :D
Pozdrawiam i już nie męczę ;**














9 komentarzy:

  1. Znowu pierwsza! :D
    Zaklepuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki rozdział średniej jakości?! Raczej wysokiej zajebistości :D XD (za dużo używam słowa "zajebisty", za dużo >. <)
      1. Czy tylko mi się wydaje, że Adrian coś tu namiesza?
      2. Dlaczego to musi być Adrian?! Ja tak Lubie to imię *. * a tego bohatera ani trochu :D
      3. "Śmierdzące Tygrysy" jebłam i nie wstaje :D XD XD XD
      4. Masakra... ty masz już 93 rozdział napisany a ja nawet piątego napisać nie mogę :'( totalny brak weny :/ będę płakać :'(
      5. Też cieszyłam się jak głupia, gdy zobaczyłam tego mema :D pozdrowienia dla autora :D

      Kocham, ściskam i pozdrawiam :* ❤

      Usuń
  2. Rozdział super, ale czekam na powrót do Spały <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli to 24 października nasze gołąbeczki wezmą ślub, ojoj jak słodko <3 Mam nadzieję, ze do tego zcasu nie tylko sielanka będzie, bo jednak jakaś akcja to fajna sprawa :D I widzę, ze o Adrianie sobie przypomniałaś ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałam, ale niestety jefnak nie przewiduje mu tu znaczącej roli.

      Usuń
  4. I znów nawinął się ten nieszczęsny Adrian... on jest tu zbędny ;P mam nadzieję że zbytnio nie namiesza ^^
    Kocham...po prostu kocham te przekomarzania się Winiarskich ;D
    Hahaha Misiek niczym poeta...i takie nazwy wymyśla, nonono zrobiłby karierę w marketingu w dziale "reklamy" ^^
    No tak ,matma to podstawa, a troskliwi koledzy zawsze nauczą xD
    Kocham tych downów ^^ ;D
    Ooo widzę że już tak na poważnie i to bardzo poważnie...Państwo Kłos....hmm brzmi idealnie ^^ Czekamy na 24 października ^^

    Zapraszam na kolejną część losów Zuzy ^^ Tym razem w roli głównej wraz z dziewczyną wystąpi Wotek xD Prezes Piechocki również będzie miał swoje "5 minut", tak jak i Jego syn...mogę obiecać: będzie się działo ;d Ale co się będę rozpisywać... Zapraszam ;*http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No ten Adrian perfidnie podrywa Lene! Coś czuję, że jeśli wtrąciłaś Adriana w dalsze rozdziały, to będzie z tego jakaś afera :D
    Omomomo, wreszcie ten ślub! no lamuski się pobierają, ja nadal nie dowierzam :o
    Hahah, Winiarski i Winiarska... Hm. Idealne rodzeństwo, hahaha! Nie no, kocham ich :D
    Buziaki :*
    +http://siatkarskikopciuszek.blogspot.com/ zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ten Winiarski, hahahahah, rozjebał system totalnie w tym rozdziale. :D
    Bezstronny sędzia, dodający i odejmujący punkty jak chciał.
    I te Śmierdzące Tygrysy, hahahah.

    Mem z obroną Częstochowy świetny. :)

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń