niedziela, 5 kwietnia 2015

~Rozdział 73~

W sobotę Bełchatowianie rozegrali mecz z Transferem, który przed własną publicznością wygrali 3:0.
W niedzielę po obiedzie zasiadłam przed telewizorem wraz z Karolem, Karoliną, Wiktorem, Ksawerym, Mariuszem, Pauliną, Arkiem, Michałem, Dagmarą, Oliwierem i Antkiem aby wspólnie oglądać mecz biało-czerwonych o brązowy medal Mistrzostw Świata. Nie mam pojęcia jak się tu wszyscy zmieściliśmy ale jednak pojemny mamy ten salon. Agnieszki i Andrzeja nie było, ponieważ Witczak pojechała w piątek do Wałbrzycha, a wspaniałomyślny Wrona postanowił ją dzisiaj tam odwiedzić, przenocować pewnie też, ale zostawmy ich i skupmy się na istotnych kwestiach.
Mecz zaczynamy do posiadania piłki, ale nie rzucamy, bo Hiszpanie ją przejmują. Na szczęście pierwsi trafiamy do bramki rywali, a konkretnie Michał Daszek z prawego skrzydła. Hiszpanie wychodzą ze swoją akcją, ale Sławek wspaniale w obronie! Bardzo dobrze wchodzimy w ten mecz. Wiadomo, że będzie on ciężki, ponieważ aktualni jeszcze mistrzowie świata nie odpuszczą i będą walczyć do samiutkiego końca. Ale czy nasi nie będą? Oni do końca i jeszcze dłużej.
Druga bramka meczu pada również dla nas. Tym razem Adam Wiśniewski. Rywale chcą zdobyć gola, ale na nic im jakieś tam chcenia, ponieważ w naszej bramce melduje się Szmal i ma na swoim koncie 3 udaną interwencję na 3 rzuty Hiszpanów. Wynik prezentuje się 3:0 dla Polaków więc trener rywali nie czeka dłużej i bierze czas dla swojej drużyny. Dopiero w 8 minucie po przechwycie Hiszpanie zdobywają pierwszego gola, ale my odpowiadamy także bramką i wynik to 4:1. Później pierwsza bramka z drugiej linii przeciwników. 5:2.
Sławek Szmal w sytuacji jeden na jeden on odbija piłkę, którą przejmujemy i Karol Bielecki huknął jak z armaty czym zdobywa bramkę, 6:2.
Hiszpanie gonili, gonili i dogonili. W 23 minucie był remis 11:11. Wynik na koniec pierwszej połowy to 13:13 po czym przerwa. Możemy sobie chwilkę odpocząć od krzyczenia, przeklinania czy zaciskania kciuków. Oczywiście jeżeli przekleństwa to tylko pod nosem. Pamiętajmy, że mamy w pomieszczeniu czwórkę dzieci.
Pierwsza bramka po przerwie pada dla przeciwników, natomiast dla nas po kontrze. Zdobywa ją swoim firmowym rzutem Michał Daszek. Później przechwyt, piękna kontra i Dzidziuś rzuca świetnego gola z kozłem. Szał radości w salonie. Wszyscy na raz krzyknęli i unieśli ręce do góry w geście zwycięstwa jak zresztą za każdym razem. 15:14. W 10 minucie drugiej połowy wynik prezentował się 17:17 głównie dzięki Sławkowi Szmalowi bo wiadomo, że goli dla rywali zawsze mogło być więcej. Gra on dzisiaj wspaniały mecz po prostu. Co tu dużo gadać. Tak samo Michał Szyba, który rozgrywa najlepszy mecz na tych mistrzostwach. Padło nawet takie stwierdzenie od komentatorów, że może Szyba nie był za dużo na boisku żeby Hiszpanie go nie rozpracowali. Cwany plan, panie Biegler. Cwany plan.
W przewadze, po wykluczeniu Kamila Syprzaka rywale rzucają nam dwa gole na 17:19. My też trafiamy na bramkę kontaktową. I znowu horror w końcówce. 22:23 i karny dla Hiszpanów. Mocno zaciskałam kciuki ale na nic się to zdało, ponieważ rzut był tak szybki mocny, że Szmal w bramce nawet nie drgnął. Po chwili trafiamy i 23:24. Potrzebujemy tylko jednej bramki i doprowadzimy do dogrywki, w której można powalczyć. Ach jakby było pięknie przechwycić i rzucić. Moje prośby wysłuchane! Jurecki do Michała Szyby! Tak! Michał Szyba! Daje nam szanse na wygranie tego meczu w dogrywce. 24:24. Wybuch radości w salonie. Rzuciłam się przytulić Karola, który cieszył się tak samo jak wszyscy tutaj zgromadzeni i śmiejąc się tylko mnie przytulił a potem cmoknął w usta. No coś niesamowitego co oni robią w tych końcówkach. Jakie my horrory przeżywamy tutaj. Ale są wspaniali. Wspaniali i cudowni. Wciąż mamy szanse na brązowy medal.
Dogrywkę rozpoczynamy od posiadania piłki, ale za długo nią gramy i sędzia pokazuje grę pasywną. Mariusz Jurkiewicz nie trafia. Po chwili również gra pasywna dla Hiszpanów. Przechwytujemy piłkę i Daszek niczym najlepszy sprinter, jak to ujął jeden a komentatorów, biegnie i rzuca do tej hiszpańskiej bramki zdobywając gola. Jednak zaraz rywale również trafiają 25:25. Gramy bramka, za bramkę. Ale w końcu jest przecież o co walczyć. I Kamil Syprzak z koła! 26:25. Ale co z tego skoro rzut karny dla przeciwników i remis. 13 sekund do końca pierwszej połowy dogrywki, mamy piłkę, ale nie trafiamy.
Koniec pierwszej połowy, zmiana stron i gramy. Teraz liczy się już dosłownie każdziusieńka sekundka. Rzucamy! Tak! Kuzynek mój kochany trafia! Chyba bym go zabiła gdyby było inaczej. Prowadzimy 27:26, ale nie na długo ponieważ zaraz Hiszpanie wyrównują. 2 minuty do końca i mamy piłkę. Syprzak. 28:27. Minuta, 30 sekund do końca. Ale dalej remis. Teraz rzucić bramkę i wygrać! Znowu Kamil Syprzak i jeszcze tylko 20 sekund do końca. Podczas gdy Hiszpanie rozgrywają akcję cały czas krzyczę do telewizora, jakby mając nadzieję, że mnie usłyszą żeby ich wypychali nie pozwalali się zbliżać. Niby koniec czasu ale rzut wolny dla rywali, ale straszne jakieś zamieszanie. Zegar cofnięty o sekundę, potem o dwie. Nie ma szans żeby wyrównali. Nie ma bata. Komentatorzy zaklinają zawodnika wykonującego rzut, w sumie ja w myślach też, a całym pokojem skandujemy : Pol-ska! Pol-ska!
Nie ma bramki! Mamy brązowe medale! Rzuciłam się cała roześmiana i szczęśliwa na Kłosa, którego a mały włos nie strąciłam z kanapy, a co za tym idzie, sama również bym spadła.
Polacy cieszą się, krzyczą, skaczą, przytulają, śmieją. Hiszpanie natomiast płaczą. Są rozgoryczeni i smutni ale my cieszmy się, że mamy ten krążek. Zawodnikiem meczu zostaje Michał Szyba a komentatorzy dwójki krzyczą, skandują, wariują po prostu jednym słowem. Polacy cieszą, się krzyczą, tańczą. Odtańcują swój taniec radości rzucają się na podłogę jak to zawsze robią. Panowie z dwójki byli tak mili i pomocni, że podali godzinę, o której Polacy pojawią się na Okęciu w Warszawie. Od razu chcę tam do nich jechać.
- Oli, jedziesz ze mną? - szturchnęłam chłopca.
- Jasne! - wykrzyknął uradowany.
- A my? - zapytała reszta chórem, a ja popatrzyłam na nich spod uniesionych brwi.
- O ile wiem to wy macie trening - wbiłam palec w klatkę piersiową środkowego.
- Falasca nas zwolni - wyszczerzył się Michał.
- O, jeszcze czego!Nie ma takiej opcji, panowie - pokręciłam głową - Wy macie trenować jak chcecie mieć na koniec ligi złote medale na szyjach - oni tylko jęknęli przeciągle - Nie jęczeć mi tu, nie jęczeć. Za to my się możemy zabrać - spojrzałam na panie - tylko na dwa auta. One od razu podchwyciły ten pomysł i ustalając szczegóły oglądaliśmy wywiady z Polakami. Mariusz Jurkiewicz tłumi emocje, ale Sławek wykrzykuje to co jeszcze chyba nie do końca może do nich dotrzeć "Mamy medal!" No macie, macie panowie, macie. Michał Szyba natomiast twierdzi, że to jego najpiękniejszy dzień w życiu.
Po meczu żeby nie siedzieć bezczynnie przed telewizorem na kanapie postanowiliśmy, że pojedziemy na lodowisko.
- No ale ja nie umiem jeździć - jęczeli na raz siatkarze oraz Wiktor.
- Jeny, no to się nauczycie - westchnęła Paulina przewracając oczami - Arek! Czapka! - krzyknęła za synem, który już chciał wychodzić z mieszkania. Narzuciłam na ramiona kurtkę.
- A myślicie, że będą mieli tam takie łyżwy na nasze stopy? - zastanowił się Kłos wyciągając lekko przed siebie nogę i kręcąc stopą małe kółeczka.
- Coś się na pewno znajdzie Karolku, nie bój żaby - posłałam mu całusa w powietrzu - A teraz się ubierajcie - My już byliśmy cali gotowi tylko panowie nie raczyli się jeszcze ubrać. Westchnęli i nałożyli buty.
- To my poczekamy na dole - rzuciła Dagmara i razem z dziećmi oraz Karoliną i Pauliną wyszły z mieszkania. Chłopaki ociągali się niemiłosiernie.
- No weźcie się pospieszcie - przewróciłam oczami.
- Nie - wystawił mi język Wiktor.
- Ale dajecie przykład dzieciom - zagwizdałam. Postanowiłam ich podejść z innej strony.
- No co? Wspaniały! - wypiął dumnie klatę Michał.
- Ehe - mruknęłam.
- Przepraszam bardzo co ci się nie podoba? - oburzył się Mariusz.
- Bo zamiast się ruszyć i zrobić im przyjemność to, oby tylko nie pójść.
- Wypowiedziała się matka z wieloletnim stażem - prychnął Winiarski zasuwając kurtkę.
- Wypowiedziała się kobieta. - poprawiłam go - Jak już jesteście ubrani to wypad - wskazałam na drzwi ze słodziutkim uśmiechem, a oni tym razem już bez ociągania wyszli z mieszkania. Ja wzięłam jeszcze aparat bo na pewno będzie co uwiecznić i zamknęłam lokum. Zapakowaliśmy się do samochodów. Ja z Kłosem postanowiliśmy się wbić do Wlazłych. Po kilkunastu minutach byliśmy na lodowisku. Łyżwy dla siatkarzy też się znalazły i posłałyśmy mi im z dziewczynami uśmiechy satysfakcji, na które oni nie postanowili odpowiadać. Gdy już wszyscy mieli łyżwy na swoich nogach mogliśmy wkroczyć na taflę. Dagmara z Antkiem stali przy bandach i stwierdzili, że będą nas obserwować. Antoś nie umie jeszcze dobrze chodzić więc w łyżwach na pewno by sobie nie poradził. Wręczyłam więc brunetce aparat, a ona już dobrze wiedziała co ma z nim zrobić. Wraz z Pauliną i Karoliną oraz dzieciakami weszliśmy na lód, a siatkarze i Wiktor patrzyli na nas z powątpiewaniem.
- O jeny, no chodźcie - jęknęła Karolina przewracajac oczami.
- Czy ty chcesz żeby twój mąż jutro chodził ze zwichniętą kostką, albo złamaną nogą? - zapytał Wiktor.
- O! O, właśnie! - poparli go panowie, a my popatrzyłyśmy na siebie z politowaniem.
- Tato, no chodź! - krzyknął Arek z drugiego końca lodowiska.
- Mariusz, nie wydurniaj się - westchnęła Paulina i ruszyła w kierunku syna.
- Takiej to łatwo mówić. Od dziecka kurde po lodowiskach śmigała to cwaniaczy - mruknął Wlazły. - Pragnę przypomnieć, że w kontraktach mamy zakaz uprawiania sportów ekstremalnych - uniósł do góry palcem wskazujący.
- Sportów ekstremalnych - podkreśliłam.
- A ty co myślisz? Że to takie hop siup?! - prychnął środkowy.
- Tak. Tak właśnie myślę. Że wystarczy wejść na lód i sunąć - wzruszyłam ramionami.
- To wcale nie jest takie łatwe - wtrącił się Wiktor.

- Idziecie czy może się boicie? - poruszyłam brwiami z cwaniackim uśmieszkiem. Spróbujemy z innej strony.
- My? Boimy? Pffff - prychnęli wszyscy na raz.
- No to czemu nie idziecie? - dołączyła do mnie śmiejąc się Daga.
- Mi się wydaje, że się cykacie - stwierdziła Olszewska, trzymając za rękę Ksawerego, który już też miał dość stania w miejscu i chciał spróbować jeździć.
- No to chodźmy, co będziemy z takimi tchórzami stały, nie Karola? - rzuciłam i odwróciłyśmy się po czym ja ruszyłam w ślady Pauliny, Arka i Oliwiera którzy już do dobrej chwili śmigali po całym lodowisku, natomiast blondynka zaczęła uczyć małego przy tak zwanym pingwinku, którego wzięła przy wypożyczaniu łyżew. Kilka minut później widziałam jak Szampon jednak się odważył i stanął na tafli czym nagrodziłyśmy go brawami, a on chcąc się dumnie ukłonić niestety zaliczył piękną glebę. Wszyscy wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Żeby tylko my. Niektórzy obcy ludzie również podśmiewali się pod nosem. A niezawodna Daga strzeliła mu piękne zdjęcie.
W końcu wszyscy pojawili się na tafli i jako tako stali i próbowali się poruszać, a ja podjechałam do Karola.
- Daj mi rękę - poleciałam mu wyciągając w jego kierunku dłoń.
- Nie bo mnie potem puścisz i pięknie się wyjebie - fuknął.
- No daj. Pojeździmy razem - uśmiechnęłam się - Nie puszczę, obiecuję - chwyciłam jego rękę i powoli starałam się poinstruować go jak jechać. Po kilku minutach jakoś mu to szło.
- No to co? Selfie! - wyszczerzył się, więc podjechaliśmy do band i cyknęliśmy sobie superzajebiściecudowne selfie, które od razu z milionem hasztagów poleciało na Instagrama Kłosa.
- Ej, mówiłaś kiedyś, że nie umiesz - mruknął kiedy znowu ruszyliśmy.
- No bo przecież nie umiem tak dobrze - wzruszyłam ramionami - Zresztą przykro by ci było gdybym powiedziała, że umiem - zaśmiałam się.
- Chyba się obrażę - fuknął.
- Chyba będę musiała to przeżyć - wygięłam usta w podkówkę - Kolana ugnij! - krzyknęłam, ale zanim on wykonał moje polecenie poleciał do tyłu, a mnie pociągnął za sobą. - Brawo panie Kłos. Gleba stulecia - zaśmiałam się. Jego najwyraźniej też to bardzo bawiło bo nawet nie chciał wstać. - Dobra, ogarnij się i wstawaj - rzuciłam po kilku chwilach gdy już wstałam.
- Lena! - krzyknęła do mnie Dagmara - Zdjęcie zrobiłam szybko nie musieliście dłużej pozować! - zaśmiała się, a za nią reszta, która już kierowała się do band - Chodźcie już.
- No widzisz. Przez was zmarnowaliśmy kupe czasu - powiedziałam jadąc do boku lodowiska.
- Trzeba było nas nie namawiać - rzucił wystawiając mi język kierując się za mną - Ale wiem, że beze mnie nie ma zabawy więc musiałaś - cmoknął w powietrzu gdy szliśmy po gumowej nawierzchni kierując się do budynku, aby zdjąć łyżwy.
- Oczywiście. - pokiwałam głową rozbawiona - Bez was nie da się dobrze bawić - puściłam mu oczko.
Gdy każdy przebrał już buty wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy się naradzać co teraz robimy. Było już po 17.
- Może skoczymy na jakieś ciacho i gorącą czekoladę co? - zaproponował Michał.
- Tak! - wykrzyknęły radośnie maluchy i ja razem z nimi, a reszta się zaśmiała.
- No to na czekoladę - zarządził Mariusz.
Wsiedliśmy zatem do samochodów i ruszyliśmy do najbliższej kawiarni. Po godzinie siedzieliśmy już przy stolikach i konsumowaliśmy przysmaki. Mogło być szybciej, ale uparłam się żeby pojechać do innej kawiarni, która niestety była już zamknięta, potem chcieliśmy iść na zapiekankę, ale nie było i dopiero później dotarliśmy do innego lokalu gdzie złożyliśmy zamówienia. Przesiedzieliśmy tam kolejną godzinę romwiając, śmiejąc się i co tu dużo gadać, po prostu miło spędzając czas. W pewnym momencie tematy się jakoś podzieliły, na tyle, że kobietki musiały zamienić się stolikami z dziećmi i zacząć własną konwersację.
- Wreszcie było jak dawniej - uśmiechnęła się Paulina.
- Wy znowu o tym samym - westchnęłam.
- Ale o czym? - zaciekawiła się Karolina, a Daga ostrożnie i cicho powiedziała jej o podejrzeniach kobiet, a ja myślałam, że Olszewskiej oczy na wierzch wyjdą.
- Że co proszę?! - pisnęła cicho tak by nikt poza nami tego nie słyszał. - To nie możliwe - machnęła ręką po chwili gdy przetrawiła informację.
- Też tak myślę - poparłam ją upijając łyk kawy.
- Tak? Wczoraj znowu wrócił po południu z treningu, zjadł coś szybko i wyszedł, nie mówiąc oczywiście gdzie. I bardzo mu się spieszyło - prychnęła Dagmara.
- Ale zachowują się jakoś inaczej w stosunku do was? - sprawy w swoje ręce wzięła dyplomowana pani psycholog.
- Wręcz przeciwnie. Poza tym, że znikają to są aż za nadto kochający - mruknęła Wlazły.
- To, że facet się stara to nie efekt zdradzania - powiedziała Karolina.
- Ale często. Ja sobie tego nie wyobrażam. Chcę tylko żeby mi o tym uczciwie powiedział - rzuciła Winiarska pociągając nosem i ocierając oko.
- Daga, kurwa - warknęłam - O niczym ci nie będzie mówił bo na pewno nie ma o czym. - stwierdziłam twardo. Dobrze, że mężczyźni byli zajęci ożywioną rozmową z chłopcami bo mogli to usłyszeć.
- Możesz sobie gadać bo tego nie doświadczyłaś - prychnęła Paulina.
- Dziewczyny, spokojnie. Póki nie macie żadnych dowodów czy nawet pewności to zupełnie nie ma o czym mówić. - załagodziła sytuację blondynka.
- Dobra, masz rację - westchnęłam.
- Mamo, chodź! Tata powiedział, że jak wrócimy do domu to zrobimy kolację bo jestem bardzo głodny - powiedział Oliwier podbiegając do Dagmary i biorąc ją za rękę.
- Oli, moment - zaśmiała się Daga - Daj mi się ubrać. - wstała z krzesła co uczyniłyśmy również my i zaczęłyśmy ubierać kurtki po czym wyszłyśmy z budynku.
- Może wrócimy sobie spacerkiem? - zaproponowałam Karolowi, który ochoczo się zgodził tak więc pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Splotłam swoje palce z jego i ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę mojego mieszkania. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym przez całą drogę.
- Co to jakieś tajemnicze rozmowy bez nas, hmm? - zaczął w pewnym momencie.
- Które?
- No te w kawiarni.
- Babskie tematy. Tajne przez poufne - wystawiłam mu język.
- Aż tak babskie? - skrzywił się.
- Serio interesuje cię jaka maskara jest najlepsza i która szminka najlepiej nam pasuje? - uniosłam brew do góry. Nie chciałam mu mówić bo jeszcze by się wypaplał. I dopiero by było.
- Aż tak mi się nie nudzi - parsknął.
- No. To się nie interesuj - zaśmiałam się.
Środkowy odprowadził mnie pod blok po czym pożegnaliśmy się i ja weszłam do budynku.
Była 20, a ja zorientowałam się, że nie zadzwoniłam do Jureckich. Choć pewnie ich telefony i tak na okrągło dzwoniły od zakończenia meczu. Walnęłam się więc na kanapę i wybrałam numer Michała. Musiałam dzwonić dwa razy żeby usłyszeć jego głos w słuchawce.
- No cześć - powiedziałam obojętnie. Chciałam się trochę pozgrywać i udawać, że nic nie wiem o brązowym medalu.
- Cześć cześć - powiedział wesoło - No i?
- No i co?
- Jak to co? Nic nie powiesz? - zesmutniał mu głos.
- Ale co mam mówić? - zdziwiłam się sztucznie.
- No przecież graliśmy.
- TO TO DZISIAJ?!?!?!?!? - wykrzyknęłam niby zszokowana.
- Yhym, dzięki za wsparcie. - mruknął.
- No żartuje. Przecież wiesz, że oglądałam i myślałam, że dostanę przynajmniej 10 zawałów jeden po drugim - zaśmiałam się.
- A myślisz, że po co graliśmy? Oczywiście, żeby cię wykończyć - zawtórował mi.
- Wiedz, że jeszcze się policzymy
- Ło, umieram ze strachu - prychnął.
- A szkoda, że umierasz. Jednak trochę szkoda - zastanowiłam się - Ale tylko tak ociupinkę.
- Wredna diablica - mruknął.
- Ale obietnicę spełniliście, medal przywieźliście więc tym razem nie oberwiesz.
- Uffff - odetchnął z ulgą.
- Ale znając ciebie pewnie jeszcze sobie nagrabisz.
- Aż tak źle o mnie myślisz? - chlipnął.
- O tobie chyba nie da się dobrze myśleć.
- Tak samo jak o tobie.
- Ale mnie wszyscy lubią.
- Z moją rzeszą fanów nie masz co rywalizować - parsknął.
- Może, ale..... - no i już nic nie wymyśliłam.
- Jaaaaa. Nie wierze. Elena mi nie odpowiedziała -  powiedział ze zdumieniem i dałabym sobie rękę uciąć, że rozdziawił gębę.
- Dzidziuś zamknij buzię bo ci mucha wleci - usłyszałam gdzieś w słuchawce głos Bartka.
- Elena mi nic nie odpyskowała. Ewidentnie ją zagiąłem - powiedział z dumą do brata.
- Co ty?! - usłyszałam starszego Jureckiego.
- Ekhem. Ja tu jeszcze jestem - chrząknęłam.
- No to bądź. Na szczęście to nie ja tracę pieniądze z konta - zaśmiał się Michał.
- Dobra, ja już będę kończyć bo przez ciebie nic mi kasy nie zostanie! - zreflektowałam się.
- Było nie dzwonić - odparł obojętnie.
- Nie bo potem byś ryja darł - mruknęłam.
- Masz rację - zaśmiał się.
- Dobra, serio kończę. Męczący dzień przez ten wasz mecz, ale ciesze się bardzo. Pogratuluj wszystkim ode mnie i miłej podróży.
- Dzięki, pa Lena.
- No pa - zakończyłam połączenie.
Później jeszcze musiałam zdzwonić do Izy, aby dowiedzieć się o której szczypiorniści będą dokładnie w Warszawie. Żona Michała naprostowała jednak mój tok myślenia i powiedziała, że Jureccy będą lądować w Poznaniu. Czyli trzeba będzie wyjechać wcześniej. Gadałyśmy potem jeszcze dość długo. Tak to jest jak się dwie takie zejdą co się od świat nie widziały. W końcu o 21 zakończyłam połączenie i zadzwoniłam jeszcze szybko do Dagmary, Pauliny i Karoliny, o której jutro wyjeżdżamy żeby przywitać chłopaków w Polsce. 11 wydawała mi się najlepszą porą i o tej właśnie godzinie mamy wyjechać.



Tak jak obiecałam, jest 73 ;)
Kto tak jak ja miał wczoraj wieczorem (właściwie w nocy) paskudny humor po przegranej Skry? :( Jeny, ale mnie przybiło. A już, już myślałam, że w tie-breaku wygrają i będzie jeszcze jeden mecz w Bełchatowie ale Mateusz o sobie przypomniał i moje "jeszcze zagrają w Bełchatowie" poszło w pizdu.
A teraz trochę weselsza strona wczorajszego meczu. Mianowicie komentarze duetu Mazur i Mielewski. Przy niektórych tekstach myślałam, że padnę xD Kilka sobie zapisałam bo były po prostu mega. Np. te:
"Dama z łasiczką ma więcej emocji na twarzy niż Michał" - I.M.
"No, można powiedzieć, że niezły kozak z tego Wojtka Grzyba"
"-Tylko lekki rumień się pojawił - J.M.
 -Mała cegiełka. Ale twarz kamienna - I.M." - zwłaszcza ten ostatni mnie powalił. Uwielbiam jak oni komentują mecze Skry.
---
Dobra, a teraz jeszcze życzenia świąteczne :)
Pisanki skradły słońcu kilka złotych promieni,
teraz ich jasny blask niech Wasz dom rozpromieni.
Niech te święta wielkanocne
przyniosą pogodę ducha,
wiele szczęścia i radości…
życzy, Cytrynooowaa i porąbany króliczek (tak Podjarana, to ty mu malowałaś oczy xD) ;*




Jeszcze dzisiaj na people--help.blogspot.com pojawi się nowy
Serdecznie pozdrawiam ;**

10 komentarzy:

  1. Nadal na myśl tego meczu z Hiszpanami przechodzą mnie ciarki <3
    Rozdział mega długi i cudowny! <3
    Czekam nn :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że Mazur i Mielewski komentują praktycznie tylko mecze Skry, a żadnych innych zespołów nie, no ale cóż - w końcu kibice tego zespołu (Jureczek na pewno).

    Mi się z kolei paskudny od piątku humor wczoraj nieco poprawił po przegranej Skry. Nie lubię tego zespołu i cieszę się, że to LOTOS zagra z Resovią w finale. :)

    Ja to chyba też bym się na łyżwach wywaliła, nigdy nie próbowałam nawet na nich jeździć. ;x

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mecz z Hiszpanią był katorgą! Ale o tak wiedziałam ze wygrają i medal będzie :D
    A Paulina i Daga cały czas o tych zdradach... nie powiem, ciekawi mnie co wymyslilas i jaki będzie finał tych zmartwień żonek:D
    Co do meczu Skry, mega mi ich szkoda. Cały czas trzymałam za nich kciuki bo jednak wolałam żeby to jednak oni awansowali a nie Lotos, no ale cóż, mowi się trudno i #GOSOVIA!
    Buziaki; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku powrót wspomnień z meczu z Hiszpanią <3 milion zawałów, zdarte gardło, uciszanie sąsiadów xD i łzy...łzy szczęścia *.*
    Jestem mega ciekawa, co Wlazły z Winiarem wymyślili, bo dziewczyny chyba nie są w stanie odpóścić z tymi swoimi przypuszczeniami o zdradach.
    Hahah chciałabym zobaczyć te przepiękne gleby chłopaków xD
    A rozmowa z Jureckimi... <3
    Rozdział jak zwykle cudowny ;3

    Co do meczu Skrzatów, to nie miałam możliwości oglądać, ale miałam zrelacjonowaną praktycznie każdą piłkę smsowo xD szkoda mi chłopaków, bo wiele w Nich drzemie pasji, talentu siatkarskiego i oddania na boisku. Nie umiem sobie tego wyobrazić że nie ma Ich w finale no ale taki już jest sport i wierzę, że brąz będzie należał właśnie do Skrzatów ^^ Aż mi się płakać chciało na wieść o wygranej Lotosu, tym bardziej że mecz był zacięty i wyrównany, oraz na myśl o chłopakach siedzących w szatni z rozczarowaniem i rozpaczą.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajajaj! Przypomniałam sobie dzięki Tobie ten mecz z Hiszpanią! Byłam na obozie i wszystkie (jakieś 70 osob) zeszły się do pokoju z telewizorem na dogrywkę. Jakie tam były krzyki, a ile przekleństw! Cudowne to było ❤️ Niech Winiar z Mario szybką skończą z tym kombinowaniem/niespodzianką, bo dziewczyny się martwią! A chciałabym zobaczyć gleby Skrzatów na lodowisku :D Cudowny rozdział naprawdę!

    Ja akurat w PlusLidze kibicuję Lotosowi i Zaksie, więc bardzo się cieszę wygraną tych pierwszych, aczkolwiek wolałabym finał Lotos-Skra :( Mam nadzieję, że złoto będzie dla Lotosu, a brąz dla Skry! :)

    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze, aż miałam ciarki ^^ Ten mecz był naprawdę czystą wojną, ale zwycięską dla nas! :D Ależ te dziewczyny się zamartwiają... I po co? :D
    Cudowny rozdział <3 Tylko krótki, czekam na jakąś długą bombę :D
    Przy okazji zapraszam do siebie na trzynastą odsłonę historii Oli Piechockiej, Grzegorza Kosoka i... Piotrka Nowakowskiego? Okaże się!
    http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/
    Pozdrawiam i dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Przemów tym dziewczynom do rozumu! michał i Mariusz ich nie zdradzają! Jeżeli już to szykują jakąś niespodziankę! Mogę sobie dać rękę uciąć, że tak jest, więc niech przestaną panikować!
    A mecz był genialny! :D Michał Szyba mistrzem wszystkich Polaków :D Ile emocji się wyprawiało przed tym telewizorem. Elena wygrała rozdział zdecydowanie :D
    Kurczę, Kłos niezdara xd Ale chociaż urocze to było :3
    Wenywenyweny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 10odsłonę: http://walczycomilosc.blogspot.com/ :)

      Usuń
  8. Zapraszam do mnie na II rozdział:
    http://milosc-o-smaku-siatkowki.blogspot.com/2015/04/rozdzia-ii.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam jak oglądałam ten mecz i jakieś 10 razy dostawałam zawału, zwłaszcza w ostatnich minutach :D Miło sobie tak przypomnieć stare czasy :D
    Co Mariusz z Michałem kombinują to już nie mam pojęcia. Zdrada zdecydowanie odpada.
    Też chciałabym pojeździć sobie na łyżwach. Biedny Kłosik sobie nie bardzo poradził...przypomina Ci to coś? :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń