Obudziłam się o 7 i szybko wzięłam ciuchy z szafki (klik) i udałam się z nimi do łazienki by się ogarnąć. Potem zjadłam śniadanie i biorąc swoje rzeczy wyszłam z mieszkania. 15 minut później byłam pod halą gdzie była już część siatkarzy. Wyjeżdżać mieliśmy o 8 więc tacy jak Nicolas Uriarte i Facundo Conte, czy oczywiście Michał Winiarski mieli raptem 8 minut by zjawić się na parkingu. Udajmy, że wszyscy zdążyli i nie musieliśmy ani minuty opóźniać naszego wyjazdu. Udajmy.
Na samolot na szczęście się nie spóźniliśmy i w Belgi byliśmy o 11. Z lotniska przetransportowaliśmy się stosunkowo szybko do naszego hotelu gdzie rozeszliśmy się do swoich pokoi. Mieliśmy godzinkę na odświeżenie się, a potem obiad. Po nim chłopaki mieli wideo o przeciwniku czyli mój czas wolny. Wieczorkiem jeszcze lekki rozruch i przystosowanie się do nowej hali.
Mecz, który odbył się w środę miał nieco dziwną oprawę. Kibiców było dużo, ale bardzo zdziwieni wszyscy byli tym, że przed rozpoczęciem spotkania zostały odśpiewane hymny Polski i Belgi. Dla obcokrajowców zarówno w naszym jak i przeciwnika zespole musiała to być niezręczna sytuacja. Chyba nawet bardzo niezręczna.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla Bełchatowian, którzy zainkasowali kolejne 3 punkty na swoje konto i zajmują pierwsze miejsce w grupie Ligi Mistrzów.
Zaraz po meczu mieliśmy samolot do Łodzi, a ja podczas lotu się zdrzemnęłam. A potem nie będę mogła zasnąć w nocy.
W czwartek miałam dzień wolny bo chłopaki nie mieli treningu tylko oglądali popołudniu wideo o Efektorze. Leniłam się więc przed telewizorem i obrabiałam zdjęcia z meczu dodając je na stronę Skry i to było chyba jedyna produktywna rzecz, którą zrobiłam tego dnia. A nie, jeszcze spakowałam się do Kielc.
W nocy kompletnie nie mogłam spać. Bałam się tej jutrzejszej rozprawy i to bardzo. Bałam się jak zareaguje jak go znowu zobaczę. Tłukłam się na tym łóżku niemiłosiernie i przewracałam z boku na bok na zmianę patrząc w sufit lub w podłogę. Ewentualnie na okno. Sen zmorzył mnie dopiero około 2 nad ranem. Już się boję jak będę wyglądać rano.
Wstałam dzięki budzikowi, którego na szczęście wczoraj nastawiłam i dzięki Agnieszce, która rozbiła w kuchni szklankę kwitując to głośną wiązanką przekleństw. Zerwałam się z łóżka i zabrałam za wybieranie ubrań. Zdecydowałam się na to (klik) i powędrowałam z tym do łazienki gdzie wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle. Karol miał przyjechać po mnie o 8:30 żeby nie być za późno ani za wcześnie, a w Łodzi z rana na pewno bez korków się nie obejdzie. Wkroczyłam do kuchni gdzie przy stole siedziała Agnieszka z laptopem.
- A ty nie powinnaś być o tej porze w przedszkolu? - zdziwiłam się i wyjęłam z szafki szklankę do której wsypałam kawy i zalałam gorącą wodą. Nie miałam ochoty nic, a nic jeść. Byłam zbyt zestresowana.
- Akurat dzisiaj nie idę. Dzieciaki pojechały na lodowisko z trzema dziewczynami, a nikt nie został w przedszkolu więc zrobiłam sobie dłuższy weekend - wyjaśniła.
- Takiej to dobrze - westchnęłam.
- Denerwujesz się? - zapytała zamykając kalpę laptopa i patrząc na mnie.
- Trochę - przyznałam.
- Nie ma czego. Powiesz co wiesz, jego skarzą i nigdy więcej go nie zobaczysz. - uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Mam taką nadzieję - uniosłam delikatnie kąciki ust uśmiechając się blado.
- Ale musisz coś zjeść bo mi tam padniesz, nie wypuszczę cie z pustym żołądkiem - wstała od stołu i wyjęła z lodówki ser biały, którym posmarowała mi dwie kromki chleba. - Ma być zjedzone bo nigdzie nie idziesz - powiedziała stanowczo, a ja wzięłam do ręki jedną kanapę i bardzo powoli zbliżyłam do ust po czym ugryzłam maciupeńki kawałeczek.
- Elena, nie wydurniaj się tylko jedz bo tam zemdlejesz - spiorunowała mnie wzrokiem. - Przecież słyszałam jak się w nocy tłukłaś i nie mogłaś spać.
- No okej już okej - mruknęłam i wdusiłam w siebie tą jedną kanapkę. Drugiej nie zdążyłam zjeść bo Kłos wysłał mi sms'a, że czeka pod blokiem więc szybko ubrałam kurtkę, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam żegnając się z przyjaciółką. Wrzuciłam swoje rzeczy na tylne siedzenia po czym usiadłam z przodu i przywitałam się buziakiem w policzek, a środkowy ruszył.
- Okej? - zapytał patrząc na mnie kątem oka.
- Tak, tak - odparłam szybko.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się kładąc dłoń na moim kolanie.
- Będzie dobrze - powtórzyłam.
Po godzinie byliśmy pod łódzkim sądem. Weszliśmy do budynku po czym odnaleźliśmy salę, w której odbywać się będzie rozprawa i usiedliśmy na krzesełkach na korytarzu, a Karol złapał mnie za rękę. Na innych krzesłach siedziało jeszcze kilka osób, których widziałam pierwszy raz na oczy. Punktualnie o 10 na salę wszedł Wojtek w otoczeniu ochrony. Nawet na niego nie spojrzałam za to musiałam mocniej ścisnąć dłoń Kłosa żeby się na niego nie rzucił.
Później po kolei wzywano różnych świadków. W końcu nadeszła moja kolej. Siatkarz ścisnął moją dłoń mocniej i kolejny raz powtórzył, że będzie dobrze, a ja odetchnęłam głęboko i wkroczyłam na salę. Sędzia zadawał mi pytania o te sms'y odkąd je dostawałam. Musiałam dokładnie opisać dwa spotkania z Wojtkiem. Starałam się być silna i gdy tylko wkroczyłam na salę ubrałam na twarz maskę obojętności, którą póki co udawało mi się skutecznie utrzymywać. Mężczyzna pytał także o związek z Maciejowskim z tamtego roku. I na tym zakończyły się pytania do mnie. Później w charakterze świadka przesłuchano jeszcze dwie kobiety, które też próbował zgwałcić. Teraz to nie mam pojęcia jak ja kiedyś mogłam się z nim zadawać. Tfu! jak ja mogłam kiedyś z nim być?!
Wszystko zakończyło się po jakichś 2 godzinach. Maciejowski został skazany na 8 lat więzienia, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Gdy wyszłam z innymi ludźmi z sali środkowy przechadzał się zdenerwowany po korytarzu. Od razu do niego podeszłam.
- No i? - zapytał zniecierpliwiony łapiąc mnie za dłonie.
- 8 lat w pudle - oznajmiłam, a on uśmiechnął się delikatnie i przytulił mnie do siebie po czym wyszliśmy z budynku. Wsiedliśmy do samochodu i mogliśmy ruszyć w kierunku Kielc. Teraz czułam się o niebo lepiej i żałowałam, że nie zjadłam więcej w domu.
- Może najpierw zjemy tu jakiś obiad bo z tego co słyszę to za wiele nie zjadłaś na śniadanie - powiedział.
- No nie wiele - przytaknęłam i pojechaliśmy do jakiejś restauracji gdzie zjedliśmy pyszny obiad. Do Kielc wyruszyliśmy o 13:30. Nieco ponad 2 godziny później byliśmy już pod hotelem, w którym przebywali siatkarze Skry. Odebraliśmy swoje klucze i poszliśmy się ogarnąć po podróży. Na korytarzu, na piętrze 3 od razu było słychać, że przebywają tam siatkarze. Tu krzyki, tu piski, tu przekleństwa, tu muzyka, tu gry. No przedszkole.
- Już się boję co tam zastanę jak wejdę do środka - jęknął Karol gdy stanął przed drzwiami pokoju, który miał dzielić z Wroną.
- Nie bój żaby. Przecież to tylko Wronka - poklepałam go po ramieniu wkładając klucz do dziurki.
- Chyba raczej AŻ Wronka - podkreślił i nacisnął klamkę. Z ciekawości też zajrzałam co tam się działo. Moje oczy wyskoczyły z orbit, a szczękę zbierałam z podłogi. - Stary, no błagam cię! - westchnął teatralnie Kłos przewracając oczami - Jesteś tu od rana i już zdążyłeś zrobić taki syf - rzucił swoje walizki na łóżko.
- No sorry, ale mi tu wbiło kilku takich co chcieli coś do żarcia - fuknął oburzony unosząc wzrok znad telefonu.
- A mówiąc kilku takich to kogo masz na myśli...? - drążył niższy środkowy.
- Taki tam Szampon, Winiar i Nico.
- Czyli nic nowego - wtrąciłam i zamknęłam drzwi po czym skierowałam się do swojego pokoju. Tam odłożyłam swoje rzeczy na łóżko i postanowiłam się przebrać bo szczerze to już mnie nogi bolały od tych butów. Wygrzebałam więc z walizki jakieś lżejsze ciuchy. (klik) na co narzuciłam jeszcze bluzę z logiem Skry po czym rzuciłam się na łóżko i włączyłam telewizor. Siatkarze trening mieli mieć o 17 więc mieliśmy jeszcze godzinę czasu. Nie było nic interesującego więc zostawiłam na powtórce meczu, ale nie byłam w stanie oglądać bo powieki same mi się zamykały i już po chwili zmorzył mnie sen. Tak to jest jak się zarywa noc.
Obudziły mnie jakieś krzyki z korytarza, ale zmarszczyłam tylko czoło przez sen i przewróciłam się na drugi bok.
- Elena! Ile mamy na ciebie czekać! - wykrzyknął Karol wbijając się do mojego pokoju.
- Co jest? - mruknęłam - Pali się czy co? - otworzyłam powoli oczy i chwilę zajęło mi skojarzenie faktów - O kurwa. Sorry, przysnęło mi się - zerwałam się z łóżka.
- Ale czekaj, stój - powstrzymał mnie środkowy kładąc rękę na moim ramieniu - Jeżeli jesteś tak zmęczona to zostań, a ja powiem po prostu Miguelowi, że nie dasz rady przyjść bo się ledwo na nogach trzymasz.
- Nie, nie to nic, wyspałam się i spokojnie jadę z wami na trening. Już się zbieram, już jestem gotowa - wyszczerzyłam się narzucając na ramiona kurtkę oraz torbę.
Siatkarz westchnął i przepuścił mnie w drzwiach, które zamknęłam i mogliśmy w trybie natychmiastowym znaleźć się w recepcji.
- Wszyscy są? - zaczął Falasca - No to do autokaru bo dorzucę wam 10 karnych kółek! - krzyknął.
- No i kto tu jest spóźnialski, nieogarnięty i nieodpowiedzialny? - wystawił mi język Michał po czym napuszony odwrócił się ale na jego nieszczęście z przodu była już tylko ściana... w którą przyjmujący, jak łatwo się domyślić po prostu przywalił. - Ała - jęknął rozmasowując czoło.
- Nadal ty Misiu - posłałam mu buziaka w powietrzu i wyprzedziłam go.
- Diablica - rzucił jeszcze krzywiąc się.
- Słyszałam.
- Miałaś słyszeć! - krzyknął.
- Winiarski, kółeczka chcesz? - wtrącił się Miguel.
- Właśnie, chcesz? - zaśmiałam się i wystawiłam mu język poruszając zabawnie brwiami już stojąc w autokarze.
- Stul mordę - mruknął w moim kierunku i wyminął mnie ruszając na tyły, a ja zasiadłam na ostatnim fotelu, obok mnie natomiast Karol. Ale czy ja serio aż tak denerwuję ludzi? On po kilku minutach w moim towarzystwie o mało nie dostał białej gorączki. Albo ja zrobiłam się bardziej chamska, albo on nie wyrabia. A najlepsze jest to, że to zawsze on dostaje za to opieprz. Przywilej młodszych (xD)
W każdym razie z powrotem w hotelu byliśmy o 20 i od razu udaliśmy się do restauracji gdzie konsumowaliśmy pyszną kolacyjkę oczywiście nawijając i przekrzykując się nawzajem chcąc aby to właśnie nas najbardziej słuchano. Dość szybo skonsumowaliśmy posiłek bo po treningu i do tego jeszcze te podróże... No cóż. Można się zmęczyć. Rozeszliśmy się więc szybko do swoich pokojów, a ja marzyłam tylko o swoim łóżeczku i śnie.
- No to dobranoc - pocałowałam na pożegnanie Kłosa. Miał to być krótki całus, no ale środkowy to środkowy więc absolutnie coś takiego nie mogło się wydarzyć i przerodził się w bardzo namiętny pocałunek.
- Jak już skończycie wymieniać DNA to weźcie się trochę przesuńcie bo drogę torujecie - mruknął Facundo, a my odsunęliśmy się od siebie i teatralnie zrobiliśmy mu miejsce - No! I to rozumiem! - wyszczerzył się i napuszony jak paw rozpychając się jeszcze barkami ruszył, a Karol przestrzelił jeszcze jego potylicę od tyłu.
- To tak na dobranoc - wyszczerzył się posyłając mu całusa gdy przyjmujący odwrócił się i rzucał w niego gromami w oczach.
- Kłosik, ty już jesteś zajęty więc nie podrywaj - pogroził mu palcem.
- Właśnie! - wtrąciłam się - Bo ja wszystko wiem - także pogroziłam mu palcem.
- Ja jestem bardzo grzeczny - uśmiechnął się czarująco i oparł dłoń o ścianę nad moim ramieniem i po raz kolejny wpił się w moje usta.
- Boooooże - znów usłyszeliśmy jakiś jęk rozpaczy więc znów się od siebie oderwaliśmy. - Całujecie się jakbyście się co najmniej na rok żegnali, a nie na jedną noc. Luz Kłosiku, przecież ci nie ucieknie - stwierdził przewracając oczami Wojtek i ruszył dalej - Chociaż ja bym radził jak najszybciej i jak najdalej - mruknął do mnie przechodząc, a ja tylko się zaśmiałam. - Jakby co to u mnie jest miejsce - poruszył brwiami.
- Włodarczyk! Ja wszystko słyszę - fuknął siatkarz.
- Czyli słuch jeszcze dobry. Chcesz, medal, puchar czy bukiet kwiatów? - splótł ręce za plecami huśtając się na stopach w przód i w tył. I w przód i w tył...
- Jak się do ciebie przejdę - zaczął unosić rękę do góry.
- Już idę, już idę, już mnie nie ma - uniósł ręce do góry w geście poddania i w mgnieniu oka znalazł się w swoim pokoju.
- No, to na mnie tez pora - wyszczerzyłam się i odwróciłam na pięcie.
- Nie będzie buziaka na pożegnanie? - zrobił smutną minkę.
- A to przed chwilą to na co było? Na powitanie? - uniosłam brew.
- Co przed chwilą? - zrobił minę debila.
- Co za dużo to nie zdrowo - puściłam mu oczko - Dobra nocka - rzuciłam jeszcze i wkroczyłam do swojego pokoju. Wyjęłam z walizki piżamkę oraz kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki by przygotować się do snu. Pół godziny później gasiłam już światło i uderzałam w kimono. Gdy już zasypiałam usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam zaspana z prawie zaklejonymi oczami.
- Śpisz? - usłyszałam głos pewnego środkowego.
- Próbuje - odpowiedziałam - Ale ktoś mi przeszkadza - mruknęłam wbijając twarz w poduszkę.
- Mogę z tobą? Andrzej chrapie - chlipnął.
- Każda wymówka dobra, co? - zaśmiałam się - No chodź - odkryłam kołdrę, a już sekundę później obok mnie leżał siatkarz. Wtuliłam się w niego, a on pocałował mnie w czubek głowy.
- Dobranoc, kochanie.
- Dobranoc - odpowiedziałam już odpływając do krainy Morfeusza.
Przepraszam, że tak strasznie spóźniona ale jakoś mnie wena zaczęła opuszczać no i ten, tego, zrobiłam sobie chwilową przerwę od tej historii i chyba dobrze mi to zrobiło ;)
Przepraszam ogólnie za opis wydarzeń w sądzie, ale nie miałam bladego pojęcia jak to napisać więc przepraszam za wszelakie błędy :(
Nie wiem dlaczego ale bardzo podoba mi się końcowa scenka na korytarzu :) Tak mi się ryj cieszył jak ją pisałam, nie wiem czemu xD
Ale oczywiście całkowitą ocenę pozostawiam Wam ;)
Pozdrawiam ;**
No, scenka na korytarzu świetna. :D Przyjemnie się ją czytało.
OdpowiedzUsuńAch, Włodi, Elena jest zajęta, na co Ty liczysz? ;)
Bardzo dobrze, że ten dupek posiedzi sobie w pierdlu. Należało mu się za to, co zrobił.
Pozdrawiam. :*
Zapraszam do mnie na rozdział XXVIII, który w końcu się pojawił. :)
Dobrze, że Elena miała wsparcie podczas rozprawy. No to wesoło było ma korytarzu :)
OdpowiedzUsuńScenka na końcu... (ta co
OdpowiedzUsuńKarol i Elena byli na korytarzy) OMG *=* Cudownaaa! *=* Normalnie siedzę
sobie na łóżku i szczerzę się do telefonu. Taki ogromny zaciesz na
koniec dnia *=* Jejuu! Kocham Cię normalnie!
Jeszcze taki wielki zaciesz miałam, jak Kłosik przyszedł do Eleny
pokoju! Każda wymówka jest dobra, nawet fakt, że Wrona chrapie, hahah :D
Ale to było urocze *=*
Kurczę, nie chcę się rozpisywać, ale.. dobra powiem tylko, że w czasie
czytania miałam puszczoną w słuchawkę piosenkę Lady Pank ''Zawsze tam,
gdzie ty'' i po prostu... genialnie wyszło :D
Mam nadzieję, że teraz wena Ci wróciła i będziesz regularni dodawać
rozdziały, bo są świetne! :D
Pozdrawiam!:*
Dobrze, że Elena ma rozprawę za sobą, a w tym ważnym dla Niej momencie miała wsparcie osoby, którą kocha na zabój, czyli Karola ;D I bardzo dobrze, że ten cały Wojtek trafił do więzienia, ale za usiłowanie gwałtu na kilku osobach, to już powinien dostać z jakieś 25 lat...ale ja się tam nie znam xD
OdpowiedzUsuńJejku jakie słodziaki ^^
Ogólnie całą scenę hotelowa włącznie z wejściem Miśka w ścianę, po opinię o Andrzeju, poprzez opis pogadanek i drwin, aż do końcowej sceny, gdy Karollo przyszedł do Elki w nocy szczerzyłam się do telefonu i powiem Ci, że ten rozdział jest genialny ;D
Zapraszam do siebie na ostatni rozdział:
http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**
Sądzę, że Wojtek powinien na dłużej trafić do więzienia. Dożywocie by mu nie zaszkodziło :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Eleny i Kłosika coraz lepiej. Każda wymówka jest dobra, żeby Karolek mógł się wyspać :D Nawet chrapiący Andrzej.
Scenka na korytarzu również mi się podoba :D I to bardzo. Od razu na pyszczku miałam banana :D
Niedobra ściana. Jak można tak biednego Miśka atakować? :D
Pozdrawiam :*
Zgadzam się z poprzedniczkami - Wojtek powinien dostać dłuższą karę i na dodatek powinni go wykastrować ^^
OdpowiedzUsuńJaka ta ściana niedobra, twarda pewni, a Misiek się walnął oj biedny!
Karolek cos wymyśla z chrapiącym Andrzejem, oj tak!
Scenka na korytarzu świetna, wielkie dzięki za chociaż częściowe poprawienie humoru (a myślałam, że dzisiaj będzie słabo) :)
Pozdrawiam ;*