niedziela, 8 marca 2015

~Rozdział 68~

Obudził mnie znów budzik o 7:30. Przetarłam twarz dłonią po czym biorąc ciuchy (klik) poszłam do łazienki. Cały czas miałam nadzieję, że to tylko straszny sen jednak wygląd mojej osoby potwierdzał wydarzenia wczorajszego dnia. Westchnęłam i zaczęłam znowu warczeć w myślach na swoją głupotę.
Gdy się ogarnęłam wyszłam z łazienki. Wchodziłam właśnie do kuchni gdy usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wróciłam po niego do pokoju i odebrałam mimo, że nie znałam numeru.
- Słucham? - zaczęłam.
- Pani Elena Winiarska?
- Tak, przy telefonie. - odparłam.
- Aresztowaliśmy Wojciecha Maciejowskiego. Może już pani czuć się bezpiecznie. - odetchnęłam.
- Dziękuję, że mnie pan poinformował.
- Proszę.
- Czy wiadomo kiedy będzie rozprawa?
- Niedługo, na pewno panią poinformuję. Do widzenia. Miłego dnia.
- Dziękuję, wzajemnie - rozłączyłam się. Chociaż jeden kłopot z głowy. Weszłam do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Spałaszowałam je jak zwykle słuchając radia po czym wyszłam z mieszkania. 10 minut później byłam pod halą. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do drzwi budynku. Gdy miałam złapać za klamkę dopadła mnie niepewność i strach. Opuściłam rękę i przygryzłam wargę. W ogóle byłam gotowa żeby go zobaczyć, ale nie móc pocałować czy po prostu porozmawiać? Chyba nie za bardzo.  Coś ty najlepszego zrobiła Elena?
Westchnęłam i delikatnym ruchem otworzyłam drzwi i bardzo wolno wkroczyłam na halę. Cały sztab trenerski już tam był. Przywitałam się z nimi przyklejając na twarz sztuczny  firmowy uśmiech i stanęłam sobie na swoim miejscu. Po chwili ociągając się wkroczyli siatkarze. Karol rzucił na mnie okiem ale nie podszedł. W sumie niby po co miałby podchodzić? Coś ukłuło mnie w sercu, ale ja też jakoś specjalnie się nie wyrywałam. Skoro chcę dać sobie trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego to muszę to uszanować. I tyle. Wszyscy popatrzyli na nasz mocno zdziwieni i zdezorientowani. Wzrok Michała i Mariusza mówił sam za siebie. Czeka mnie rozmowa. I to ciężka, z jednym z nich.
- No i co się tak gapicie? - mruknęłam spuszczając wzrok.
- Yyy.. no właśnie - ocknął się Miguel - Rozgrzewać się! I to już!
Włączyłam aparat i starałam się jak najbardziej skupić na robieniu zdjęć żeby żadna inna myśl nie odwracała mi uwagi. Trudno jednak nie myśleć o Kłosie gdy cały czas stoi kilka metrów ode mnie. Na zdjęciach też najczęściej pojawiał się on. Nic na to nie mogłam poradzić.
Jakoś ten trening wymęczyłam i od razu gdy spakowałam swoje rzeczy jak strzała ruszyłam do wyjścia.
- Lena! - usłyszałam krzyk trenera. Stanęłam jak wmurowana w pół kroku, a siatkarze zaczęli mnie mijać w stronę szatni. Odwróciłam się i 180 stopni po czym podeszłam do trenera.
- Słucham?
- Może to nie moja sprawa - podrapał się po karku - Ale stało się coś? Trochę dziwnie się dzisiaj zachowywałaś. I ty i Karol. - czyli bardzo to widać.
- Nic takiego - wykręcałam się.
- Skoro nie chcesz mówić to nie mów. Ale tak tylko pytam.
Westchnęłam.
- No właściwie stało się. Ale poradzę sobie sama. Bo w końcu to moja wina. Muszę już lecieć. Do zobaczenia - rzuciłam i odwróciłam się.
- Do zobaczenia - odrzekł - Mam nadzieję, że szybko się ułoży - dodał jeszcze. Ja też mam taką nadzieję...
Szybkim krokiem wyszłam z hali. Wsiadłam do samochodu i ostatkami sił powstrzymałam się aby z moich oczu nie wypłynęły łzy. Nie chciałam zbyt długo przebywać pod halą bo jeszcze któryś siatkarz by mnie złapał, a nie miałam najmniejszej ochoty na żadną rozmowę. Wzięłam się więc w garść i po drodze do mieszkania zrobiłam jeszcze zakupy.
Gdy przekroczyłam próg mieszkania od razu usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Odłożyłam zakupy na stół w kuchni, zdjęłam kurtkę i buty po czym wyjęłam z kieszeni telefon.
Od Michała.
"Przyjadę do ciebie po popołudniowym treningu i sobie pogadamy. I nawet nie próbuj się                                                               wymigiwać"
Westchnęłam. On nie odpuści. Przyjedzie tu i będzie siedział choćby do rana żeby wszystko ze mnie wyciągnąć. Tego mogę być pewna. Włączyłam radio i akurat leciały wiadomości. Mówili o rozpoczętych wczoraj Mistrzostwach Świata w Katarze i dzisiejszym meczu Polaków z Niemcami. Przez to wszystko kompletnie o tym zapomniałam.
Zajęłam się przygotowywaniem obiadu. Przygotowałam kapustę z makaronem i po godzinie już zajadałam się tym daniem w salonie. Gdy skończyłam wzięłam laptopa na kolana i zgrałam zdjęcia z dzisiejszego treningu. Gdy to zrobiłam przez przypadek kliknęłam na folder ze zdjęciami ze zgrupowań. Było tam wszystko; przez Spałę, nasze spacery, wyjazdy do Włoch, Brazylii, Iranu, mecze w Polsce z tymi drużynami, a potem kilka zdjęć gdy razem z Karolem pojechaliśmy po Kapitana do Krakowa do jego wujka. Łzy zebrały mi się w oczach lecz oglądałam dalej. Francja, Capbreton, granie na klifie w karty i potem podkręcony staw skokowy, później znów Spała, Memoriał Wagnera w Krakowie i ten cholerny Splash, który mimo wszystko bardzo mi się podobał. No i wreszcie Mistrzostwa. Od Warszawy do Katowic. A najgorsze w tym było to, że pełno tam było zdjęć Karola. Albo z treningów, albo z meczy czy po prostu razem ze mną. Wtedy to dopiero zaczęłam ryczeć. Ale sama sobie byłam winna. Dalej były też zdjęcia z klubu.
Wtedy poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem.
- Lenka - westchnęła Agnieszka. Nawet nie usłyszałam jak weszła.
- Wiem, jestem żałosna. Najpierw daje mu powody, a potem ryczę - mruknęłam.
- Na pewno jeszcze się zejdziecie i tak jak ci już mówiłam będziecie idealną parą - poklepała mnie po ramieniu.
- Wiesz, wątpię - otarłam policzki chusteczką podaną przez Witczak.
- Nie przesadzaj. - wywróciła oczami - Co ty na to żebyśmy się gdzieś dzisiaj wyrwały? Do Łodzi na zakupy hm? Wzięłybyśmy Karolinę, Dagę, co?
- Przepraszam. Nie mam ochoty - uśmiechnęłam się przepraszająco. - Zresztą już Michał ma przyjść po treningu i wszystko ze mnie wyciągnąć. - jęknęłam.
- Należą mu się jakieś wyjaśnienia, nie sądzisz?
- Niby tak - zamknęłam klapę laptopa. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegar, ale na Michała było jeszcze zdecydowanie za wcześnie.
- Pójdziesz otworzyć? - zapytałam - A ja pójdę się troszkę ogarnąć - wstałam i poszłam do łazienki by zmyć rozmyty makijaż. Po jakichś 3 minutach wyszłam z pomieszczenia i zajrzałam do salonu gdzie na kanapie siedziała Karolina. Weszłam do środka, a blondynka wstała.
- Cześć. Jak się czujesz, kochana? - zapytała przytulając mnie.  
- Do dupy - mruknęłam opadając na kanapę obok Witczak, a Olszewska usiadła po mojej prawej stronie.
- Ale co, pokłóciliście się, tak?
- Właściwie to nawet rozstaliśmy - powiedziałam tępo wpatrując się w ścianę na przeciwko.
- ŻE CO ZROBILIŚCIE?! - wykrzyknęła zdumiona z wielkimi oczami.
- No tak po tej rozmowie Karola z tobą pokłóciliśmy się tutaj i on stwierdził, że powinniśmy dać sobie czas. No więc to chyba można uznać za rozstanie.
- Ale o co się tak konkretnie pokłóciliście?
- No bo chciałam się spotkać z Wojtkiem... - zaczęłam.
- Do reszty cię kurwa, ja pierdole pojebało?! - wykrzyknęła zdenerwowana.
- No bo chciałam mu powiedzieć żeby się ode mnie odwalił. Od pewnego czasu wysyłał mi jakieś sms'y. Próbował mnie zgwałcić. - dodałam cicho.
- Od samego początku ci mówiłam, że to nie jest facet dla ciebie!
- Na początku to ty nic nie mówiłaś! - odcięłam się.
- Bo mnie za bardzo wkurwiał i nie miałam ochoty czerpać śliny na rozmowy o takim gnoju!
- No to trzeba było mi to napisać!
- Nawet gdybym napisała to byś nie przeczytała, bo ty jak zawsze. Jak zawsze kurwa, zrobisz po swojemu!
- Teraz będziesz mi to wypominać? - warknęłam.
- No ktoś musi! - uniosła ręce.
- Ej, ej, przestańcie się już kłócić - wtrąciła się Agnieszka.
- Przecież na nią trzeba się wydrzeć bo inaczej nie zrozumie! Po cholerę się z nim spotykałaś!
- Powiedz mi coś czego nie wiem - syknęłam wściekła patrząc na nią spod byka.
- Coś czego nie wiesz? Proszę bardzo! Powinnaś iść teraz i kurwa pogadać z Karolem a nie! - walnęła otwartą dłonią w ławę - Siedzisz i się mażesz.
- To nie jest takie proste. - westchnęłam, a z moich oczu wypłynęła łza - To on chciał dać sobie chwilę więc ja nie mogę mu się teraz wpierdalać i chcieć z nim gadać. Rozstaliśmy się dopiero wczoraj, ale ja tak cholernie za nim tęsknię - po moim policzku popłynęła łza.
- Ty to faktycznie masz talent do rozpierniczania sobie życia - westchnęła Karolina.
- To też już wiem wielka pani psycholog - mruknęłam.
- No dobrze. To teraz cię przytulę - uśmiechnęła się ze współczuciem i objęła mnie ramionami - Chodź tu Aga, musimy sobie z nią popłakać - Witczak zaśmiała się delikatnie i ona też do nas dołączyła, a ja mogłam się rozpłakać.
- Wiecie co jest w tym najgorsze? - wyszlochałam - Że to tylko i wyłącznie moja i tylko moja wina i że zrobiłam to na własne życzenie.
- Elena, spokojnie. Wszystko się ułoży. Mówiłam ci to już - powiedziała spokojnie Agnieszka.
- Właśnie, nie wytrzymacie bez siebie długo - zaśmiały się cicho blondynki. - Mówię ci, za tydzień znowu nie będzie można się z tobą spotkać bo będziesz zajęta Kłosem. - poklepała mnie pokrzepiająco po ramieniu i rozluźniłyśmy objęcia.
- Mam nadzieję - szepnęłam.
- Nie nadzieję, tylko tak będzie - wyszczerzyła się Witczak.
- Dzięki dziewczyny. Kocham was - uśmiechnęłam się delikatnie ocierając policzki.
- Mówiłyśmy, że zawsze możesz na nas liczyć - Karola dała mi kuksańca w bok - I ja myślę, że będziesz mnie na bieżąco informować co u ciebie bo dowiaduje się znów od Michała - fuknęła.
- Ja pierdole - westchnęłam wznosząc oczy na sufit - Ten Michał to gorsza papla niż baba. Zaraz tu Ignaczak kurwa z Rzeszowa przyjedzie. Matkę mi z Wałbrzycha ściągnie i może jeszcze Jureckich z Kataru od razu.
Wtedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i pokazałam go dziewczynom, które buchnęły śmiechem. Na ekranie oczywiście było zdjęcie Krzysia.
- No opowiadaj Krzysiowi. Wykrzycz to. Wypłacz się do słuchawki. Mamy czas, a ja mam kupę kasy na telefonie więc możesz mi to wszystko ze szczegółami, najmniejszymi. - zaczął nawijać od razu gdy przyłożyłam telefon do ucha.
- Już wszystko wiesz?
- Co mam nie wiedzieć - parsknął - Ja wiem wszystko. Ale Lenko kochanie moje. Tylko się nie załamuj, okej? Wszystko się ułoży. I mówię ci. Nawet, że to była twoja wina to się nie przejmuj...
- Jak mam się kurwa nie przejmować jak to moja wina?! - warknęłam.
- W sensie nie przejmuj się, że nie da się z tym nic zrobić - naprostował swoją wypowiedź. -Mówię ci jeszcze będę się bawił na twoim ślubie i będę chrzestnym.
- Ty nie będziesz chrzestnym - parsknęłam.
- CO?! JAK TO NIE BĘDĘ CHRZESTNYM?! - wybuchnął.
- W każdym razie nie pierwszym - bąknęłam cichuteńko.
- Tylko przyjadę do tego Bełchatowa to sobie pogadamy! Bo ty mi się tam za bardzo rozpuściłaś. Co za bezczelność! Mi mówić, że nie będę chrzestnym jej dziecka?! Pff. Jeszcze zobaczymy - zaśmiałam się. - No i właśnie po to dzwoniłem - powiedział spokojnie - Żebyś mi się tam nie dołowała kochana. Najpierw miałaś się na mnie wydrzeć, a potem śmiać. Serio, wszystko będzie dobrze.
- Dziękuję Krzysiu - powiedziałam cicho.
- No nie ma za co Lenuś. Ja kończę, papa. Teraz muszę do tego drugiego zadzwonić - dodał cicho ale usłyszałam.
- Po co? - wytrzeszczyłam oczy
- Jak to po co? No dokładnie po to, po co do ciebie. Żeby go wkurwić. - odpowiedział obojętnie
- Aha - mruknęłam - No to na razie - rzuciłam, a libero zakończył połączenie.
- Mam najzajebistszych przyjaciół na świecie - stwierdziłam odkładając telefon na ławę.
- Najzajebistszego chłopaka też będziesz miała z powrotem - Karolina dotknęła mojego ramienia. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Obie blonydnki jak na komendę zerwały się z kanapy.
- Ja już muszę lecieć - stwierdziła Olszewska.
- A ja pójdę z tobą i od razu.... kopsnę się do Wrony. - dołączyła się Agnieszka i poszły do korytarza ubierać kurtki i buty, a ja w międzyczasie wpuściłam Winiarskiego. Przywitał się, a dziewczyny wyszły.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam.
- Soku możesz mi nalać. - powiedział poważnym tonem głosu. Nie będzie tak łatwo. To mogę wiedzieć już teraz.
- Sie robi - poszłam do kuchni, a za mną powędrował przyjmujący. Wyjęłam z szafki dwie szklanki i nalałam do nich soku po czym jedną postawiłam na stole przed siatkarzem. Usiadłam na przeciwko niego. Upił łyk po czym zaczął:
- Możesz mi to wszystko wytłumaczyć? - wbił we mnie wzrok.
- Które wszystko masz na myśli?
- Elena, weź mnie nawet nie wkurwiaj, okej? - warknął. - Po pierwsze dlaczego nic nie powiedziałaś, że dostałaś jeszcze jakieś wiadomości?
- Nie chciałam cię...
- Martwić, tak wiem. - przewrócił oczami - Stara śpiewka. Jesteśmy rodziną gdybyś nie zauważyła i powinniśmy mówić sobie o czymś takim. A Karol to twój chłopak i powinnaś być z nim CAŁKOWICIE szczera.
- Już nie - uzupełniłam cicho.
- No bo to spierdoliłaś - stwierdził.
- Wiem to.
- Chociaż tyle. Albo dlaczego nie powiedziałaś nikomu, że chcesz się spotkać z tym jebańcem?! I to jeszcze sama?! Nie zdawałaś sobie sprawy co on by ci mógł zrobić gdyby nie Mariusz?!
- Powiedział ci?
- A co, miał nic nie mówić? Błagam cie Elena. Czy ty nie umiesz przyswoić tej wiadomości, że wszyscy się o ciebie martwimy i chcemy dla ciebie jak najlepiej?
- Ale ja nie jestem już jakimś małym dzieckiem i chce załatwiać swoje sprawy sama.
- Coś ci to nie idzie. - powiedział - I wyobraź sobie, że jeżeli ktoś cię chcę skrzywdzić to nie jest już tylko twoja sprawa ale też kilku innych osób.
- Coś jeszcze?
- Tak. Nie przerywaj mi bo jak cię trzasnę to zobaczysz. - warknął - Spierdoliłaś sprawę z Kłosem.
- Powtarzasz się - wcięłam się mówiąc to sucho. Zaczynał mnie już denerwować lecz musiałam wysłuchać jego kazania.
- No bo na ciebie trzeba się albo wydrzeć albo powtarzać ci tysiąc pięćset sto dziewięćset razy!
- Wydarła się już na mnie dzisiaj Karolina.
- No i dobrze. Pogadaj z nim. I to szybko.
- Nie pomyślałeś, że on nie chce mnie widzieć?
- Skąd wiesz?
- No bo sam chciał żebyśmy dali sobie trochę czasu.
- To nie znaczy, że nie chcę cię oglądać.
- A to ciekawe - mruknęłam.
- Winiarska nie zachowuj się kurwa, jak dziecko tylko napraw to co spieprzyłaś i po sprawie. Wojtek zniknie i znów będziecie zajebiście słodcy, że rzygam tęczą - posłał mi delikatny uśmiech.
- Mam nadzieję - westchnęłam. Przyjmujący usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Jak ja mówię to tak będzie - cmoknął mnie w skroń.
- Mam nadzieję - powtórzyłam szeptem i przytuliłam się do brata. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.
- Pogadaj z nim jutro co?
- Zobaczę.
- No to zobacz i pogadaj - mruknął przewracając oczami - Bo ja muszę już lecieć. - wstał, a ja za nim i weszliśmy do korytarza gdzie przyjmujący ubrał kurtkę - Trzymaj się siostra - pocałował mnie jeszcze w policzek i wyszedł.
- Pa - powiedziałam jeszcze do siebie samej patrząc na zamknięte drzwi. Westchnęłam i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Załapałam się tylko na pokazanie wyniku meczu. Polscy szczypiorniści przegrali z Niemcami 26-29. Ja pierdziele, nawet oni nie poprawili mi dzisiaj humoru. Co za chujowy dzień. Wyłączyłam telewizor i położyłam się na kanapie. Chwyciłam telefon i wystukałam sms'a do Michała.

                                           "W niedziele wygracie. Trzymam kciuki! :)"

Wtedy zaczął dzwonić mój telefon. Odebrałam od razu.
- Pani Elena Winiarska?
- Tak, słucham.
- Dzwonię z komisariatu. Ustalono termin rozprawy w sprawie Wojciecha Maciejowskiego. Odbędzie się ona za tydzień. 23 stycznia w sądzie w Łodzi. Ma się tam pani stawić na godzinę 10. Zapisała pani sobie?
- Już, momencik, może pan powtórzyć? - znalazłam karteczkę i długopis.
- Piątek, 23 stycznia, sąd w Łodzi na ulicy Staszica 3*, godzina 10.
- Dobrze, dziękuję bardzo.
- Proszę. Do widzenia.
- Do widzenia - zakończyłam połączenie. Przyniosłam sobie z pokoju jakąś książkę oraz kocyk. W kuchni zrobiłam sobie kakao i usiadłam na kanapie gdzie zaczęłam czytać. Gdy wypiłam już napój położyłam się wygodnie i kontynuowałam lekturę. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
* ulica oczywiście wymyślona. Nie mam pojęcia czy znajduje się taka w Łodzi, a co dopiero czy jest przy niej sąd.
----

Na razie rozstanie trwa jeden dzień. Zobaczymy co będzie dalej ^^ Znaczy, Wy zobaczycie bo ja oczywiście wiem ;)
Następny w środę :) Zapraszam również tutaj gdzie po długiej przerwie pojawił się 6 rozdział zycie-jest-jak-pudelko-czekoladek.blogspot.com/

Oczywiście wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet ;*
Chciałam Wam tu wstawić piękny bukiet tulipanów ale blogger nie ma zamiaru mi się podporządkować -.-



O proszę, jednak się podporządkował. Pewnie teraz mam mu zacząć bić pokłony.
Pochwalcie się, dostałyście już coś? :) Bo ja na razie nic :( A tak bardzo chciałabym tulipany, co roku dostawałam *.*
Jeszcze tylko szybko za kim jesteście w dzisiejszym meczu Resovia-Jastrzębski? :)
Pozdrawiam ;**





8 komentarzy:

  1. Elena ma w trybie natychmiastowym pogadać z Karolem. Najlepiej to zamknąć ich w jedym pokoju. Oczywiście bez ostrych rzeczy :D
    Jedyny plus tej sytuacji to, to że policja złapała Wojtka. Teraz na pewno się z tego nie wywinie.
    Elena dostała porządny opieprz i w sumie bardzo dobrze.
    Co do meczu Resovii to chyba wiesz jaki wynik obstawiam :D
    Ja dzisiaj dostałam różę i czekoladki. Zawsze coś :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba był jej potrzebny taki opieprz nie tylko od Karoli, ale również od Miśka :) Niech ona porozmawia z Karolem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałam tulipany, od taty.

    W meczu byłam oczywiście za Sovią, jak zawsze. :D
    No i wygrali, tylko się trochę moja ulubiona gwiazda nie popisała.

    Igła jest niepodrabialny. :D Kochany z niego przyjaciel, widać, że bardzo się martwi o Elenę.
    Misiek też się martwi, ale to normalne, w końcu jest jej bratem. Niby ją opierdolił, a potem przytulił i pocieszył.
    Uroczo. :)

    A te słitaski to wrócą do siebie, prawda? :D

    Pozdrawiam. :*
    Idę wrzucać rozdział do siebie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jeszcze nic nie dostałam :( ale może jeszcze się coś urodzi xd

    Co do rozdziału, to jest super :-D
    Nie takie słodki jak zazwyczaj, ale dla mnie to plus, bo lubię jak się trochę dzieje w opowiadaniu :-D
    Oczywiście mam nadzieje, że zakochańce się pogodzą. Właściwie to ja jestem tego pewna *.*

    Chciałabym mieć takich przyjaciół, jak Elena :-) A Krzysiu jest z nich najlepszy xd

    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech oni się pogodzą, nie lubię takiej smutnej Eleny :/ Chciałabym w ogóle perspektywe Karola i dowiedzieć się co on myśli o tej sytuacji :(
    Buziaki :3
    P.S; Byłam za Resovią ♡ Resovia życiem ♡
    P.S; Dostałam tulipany i pełno słodyczy ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki! Weszłam sobie na twojego bloga z myślą, że chociaż Elena i Karol mi poprawią humor godząc się, a tu... buuum. :/ jeszcze smutniejszy rozdział, niż poprzednio :/
    No cóż... chyba muszę się pogodzić z faktem, że nie zawsze mi poprawisz humor rozdziałem :/
    Kurczę, niech się pogodzą! :/ Nawet Winiarski interweniował, to powinni! :/
    Popraw mi humor i pogódź ich ze sobą <3

    zapraszam na http://walczycomilosc.blogspot.com/ rozdział 7 się pojawił :)

    OdpowiedzUsuń
  7. CO TU SIĘ DZIEJE JAK MNIE NIE MA?! Czy Ty się DOBRZE CZUJESZ? Elena zachowała się nieodpowiedzialnie nic nie mówiąc chłopakom ;) Chcę, żeby Karol i El się pogodzili! W następnym rozdziale! I żeby wszystko było cud, miód i malina! Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. I bardzo dobrze, ze Go złapali...wreszcie horror Eleny się skończy. Ma nadzieję, że dostanie dożywocie, a przynajmniej 25 lat.
    Widzę zmieniona taktyka? xD nie jest słodko, że rzygam tęczą, ale w sumie tęsknię za takimi słodziakami jakimi jeszcze niedawno byli.
    Rozdział jak najbardziej na plus...świetny ;D
    I bardzo dobrze, że dziewczyny się na Nią wydarły - może coś wreszcie dotrze do dziewczyny i zrozumie, że nie ma czekać na Karola, aż sobie to przemyśli, tylko o Niego walczyć, bo wiadomo, że faceci mówią co innego niż myślą, żeby ie ucierpiało Ich ego i honor ;D
    Winiar ma racje, niech Elka Im wreszcie zacznie ufać i mówić o tym, z czym ma problem i co Ją "boli". Niech porozmawia z Karolem!!!

    Zapraszam do siebie na 4 ;)
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń