środa, 4 marca 2015

~Rozdział 67~

Obudził mnie dźwięk budzika. Mrucząc pod nosem jakieś niezrozumiałe nawet dla mnie słowa wyciągnęłam rękę by wyłączyć denerwującą melodyjkę płynącą z mojego telefonu. Była 7:30. Trener przeniósł chłopakom godziny treningu i zamiast o 10, mają o 9:30. Może to i lepiej? Zamiast od 10 do 12, to od 9:30 do 11:30, a to ile komu zajmie przebranie się to już inna sprawa. Popołudniowy mieli normalnie o 16. Chyba, że się wyłączyłam jak Falasca o tym mówił. Wszystko jest możliwe.
Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi. Nie wyspałam się kompletnie przez te 5 godzin. Ale chciałaś się z nim spotkać to masz.
Wzięłam ciuchy z szafki i powędrowałam z nimi do łazienki (klik). Tam przebrałam się, przemyłam twarz wodą. Gdy chciałam nałożyć podkład na twarz okazało się, że jak na złość się skończył. Zaklęłam pod nosem po czym zajrzałam do kosmetyczki Agnieszki. Tyle co u niej znalazłam to se mogłam jedną powiekę poprawić. Nałożyłam ile się dało, ale wyglądało to kiepsko. Westchnęłam tylko i postawiłam sobie dzisiaj za punkt honoru po treningu jechać kupić podkład. Uczesałam włosy i związałam je w kucyka na czubku głowy. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do kuchni. Tam przygotowałam sobie pożywne śniadanie i bardzo mocną kawę. Zjadłam, jak zawsze słuchając radia. O 9 zebrałam się i wyszłam z mieszkania. Na hali byłam po 20 minutach. Gdy chłopcy zaczęli schodzić na salę Karol podbiegł do mnie by się przywitać. Ucałował mój policzek.
- Coś marnie wyglądasz - stwierdził przyglądając mi się.
- Nie wyspałam się tylko - wzruszyłam ramionami - Gdybym nałożyła podkład nawet być nie zauważył, ale mi się skończył.
- Na pewno wszystko w porządku? - drążył świdrując mnie wzrokiem.
- Jak najbardziej - uśmiechnęłam się - Nie martw się.
- E! Karol! Nie obijać się! - wydarł się Mariusz.
- No już idę, idę - wywrócił oczami po czym cmoknął mnie przelotnie w usta i poleciał do chłopaków by się rozciągać. Zrobiłam im dużo serio dobrych zdjęć, a gdy Miguel zarządził koniec zaczęłam składać swoje rzeczy.
- Siostra? - zaczął Michał gdy ruszyłam w stronę drzwi wyjścia z sali.
- No co tam? - spojrzałam na niego.
- Stało się coś? - przeszył mnie wzrokiem.
- Co wy ciągle z tym, że coś się stało? - wywróciłam oczami.
- No bo nie wyglądasz zbyt.... dobrze - wyjaśnił.
- Nie wyspałam się okej? Możesz odpuścić? - warknęłam - Muszę już lecieć - odwróciłam się i wtedy poczułam jak łapie mnie za nadgarstek. Odruchowo wyszarpnęłam dłoń i odskoczyłam w bok.
- Przepraszam. Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć - powiedział skruszony.
- Nie, jest dobrze. Przejdzie mi. Coś jeszcze chciałeś?
- Wiesz, że tylko się wszyscy o ciebie martwimy - rzekł z troską w oczach, ale ja zinterpretowałam ją bardziej jako politowanie nade mną. A tego nie znosiłam. Opanowałam jednak emocje i odetchnęłam głęboko.
- Wiem, rozumiem. Wszytko jest okej. Kompletnie nic się nie dzieje, a jak będzie się działo od razu wam powiem. Ale teraz już serio muszę iść - cmoknęłam go na pożegnanie w policzek. - Pa.
- No pa - rzucił i wszedł do szatni. Popchnęłam drzwi, wyszłam z budynku i ruszyłam w kierunku swojego samochodu. Położyłam torbę ze sprzętem na siedzeniu z tyłu i wsiadłam do samochodu.
- Lena! - usłyszałam krzyk Karola i odwróciłam wzrok w jego kierunku, a on szybko znalazł się przy moim samochodzie. - Zapraszam cię dzisiaj na kolację co ty na to?  - wyszczerzył się.
- Przepraszam kotek. Już umówiłam się z Karoliną na wieczór - zrobiłam smutną minę. On też się zasmucił. Musiałam to znieść. Musiałam to znieść. Nie mogę mu powiedzieć, że chcę się spotkać z Wojtkiem. Uziemił by mnie, nasłał na mnie Agnieszkę, Dagmarę albo nie wiem co jeszcze. O, albo sam pilnował.
- Przepraszam cię bardzo. Odbijemy to sobie następnym razem. Nie gniewasz się?
- Nie, jasne, że nie - uśmiechnął się delikatniutko i pochylił żeby mnie pocałować.
- No to fajnie. Pa - musnęłam jego usta swoimi.
- Pa - pożegnał się i zamknął drzwi samochodu. Westchnęłam i odpaliłam silnik.
Tak jak planowałam najpierw musiałam kupić ten cholerny podkład żeby wyglądać jak człowiek.
Gdy wróciłam do mieszkania pierwsze co zrobiłam to wparowałam do kuchni bo strasznie suszyło mnie w gardle. Wypiłam szklankę soku i od razu lepiej.
Do powrotu Agnieszki przyrządziłam obiad, a później siedziałyśmy razem w salonie i oglądając telewizję rozmawiałyśmy, a ja obrobiłam zdjęcia i dodałam je na stronę.
O 17:30 zaczęłam się zbierać. Poszłam ogarnąć się do łazienki. Zrobiłam makijaż i przyjrzałam się sobie dokładnie w lustrze. Tak na prawdę to nie wiedziałam po jaką cholerę chciałam się z nim spotkać. Co mnie podkusiło? No ale to właśnie cała ja. Najpierw robię, potem dopiero myślę. Odetchnęłam i wyszłam z pomieszczenia po czym w korytarzu zaczęłam ubierać buty.
- A ty gdzie się wybierasz? - krzyknęła Aga z salonu.
- Do Karoliny - odparłam i modliłam się w myślach żaby Witczak była umówiona z Andrzejem bo mnie chyba zabije.
- I czemu mi nic nie powiedziałaś? - zapytała wstając z kanapy i ruszając do korytarza.
- A ty nie jesteś umówiona z Wroną? - uniosłam brew.
- No jestem. Ale następnym razem idziemy we trzy - puściła mi oczko.
- Sie wie szefowo - wyszczerzyłam się i narzuciłam kaptur od kurtki na głowę.
- Czapkę ubierz - nakazała mi, a ja wywróciłam ślepiami, chwyciłam czapkę z komody i krzycząc "cześć" wyszłam. Zbiegłam po schodach na dół i wyszłam z bloku. Nie chciałam jechać samochodem. Zresztą i tak zapomniałam kluczyków z mieszkania. Nałożyłam czapkę na głowę i wcisnęłam ręce w kieszenie ruszając w stronę parku.
Na miejscu byłam o 18:05. Stanęłam pod brzozą i obserwowałam okolicę dobre kilka minut. W pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Moja reakcja była taka sama jak dzisiaj na hali. Odskoczyłam po czym spojrzałam na osobnika. Był nim faktycznie Wojtek.
- Wiedziałem, że w końcu nie wytrzymasz i będziesz mnie chciała zobaczyć - uśmiechnął się lubieżnie.
- Nie przyszłam tutaj żeby cię oglądać - prychnęłam. - Przyszłam pogadać. - oświadczyłam sucho. - A właściwie tylko ci coś powiedzieć.
- Skoro chcesz najpierw pogadać to słucham kochanieńka. - powiedział Maciejowski.
- Po pierwsze to nie nazywaj mnie tak, jasne? Nigdy.
- Coś jeszcze? Kochanieńka? - podkreślił ostatnie słowo. Chciał mnie zdenerwować i na razie mu się to udawało.
- Słuchaj, nie odzywaj się i mnie nie wkurwiaj. Powiem ci co mam do powiedzenia i NIGDY więcej się nie spotkamy. - wycedziłam i odetchnęłam - W ogóle to nie wiem po jaką cholerę tutaj przyjechałeś i do mnie piszesz. Nie mieliśmy kontaktu od maja. O, a tak w ogóle to gdzie masz tą swoją nową co? - zapytałam zjadliwie krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Posłuchaj mnie Lenka - zaczął cicho. Czyżby zmiana taktyki? Chciał złapać mnie za rękę, ale przewidziałam to i najpierw cofnęłam się o krok - To był jeden wielki błąd, że z tobą wtedy skończyłem - wybuchnęłam mu szyderczym śmiechem prosto w twarz.
- Czyżby? A ja powiem ci coś takiego. Kiedy dostałam tego sms'a najpierw się zdołowałam, ale potem ogarnęłam, że w ogóle cię nie kochałam. Dlatego teraz powinnam ci nawet dziękować, że ze mną zerwałeś. Nawet w taki prostacki sposób.
- Nie udawaj. Na pewno to przeżyłaś - uśmiechnął się szyderczo. Zawsze to było zastanawiające. Najpierw jest rozżalony, a potem nagle szyderczy i cyniczny.
- Chciałbyś - prychnęłam.
- Chciałbym to ja coś innego - zrobił krok w przód, a ja do tyłu i poczułam, że za sobą to mam już tylko drzewo.
- Odwal się ode mnie raz na zawsze. Odpuść. Nie obchodzi mnie co się z tobą stanie, ale masz mi stąd zniknąć. Nie chcę cię więcej widzieć.
- Wymieniłaś sobie mnie jakieś marnego siatkarzynę i teraz będziesz mi tu cwaniakować - warknął robiąc jeszcze jeden krok do przodu.
- Odwal się ode mnie. Po chuja tutaj się w ogóle zjawiłeś. A Karol nie jest żadnym tam marnym siatkarzyną - warknęłam. - Ty za to jesteś marnym facetem.
- Zamilcz - syknął.
- Nie będziesz mi rozkazywał. - rzuciłam twardo - Zostaw mnie w spokoju, wyjedź z Bełchatowa i się więcej nie zobaczymy - cedziłam słowa, natomiast on przyparł mnie swoim ciałem do drzewa.
- Jak będziesz cicho to pójdzie sprawnie i się więcej nie zobaczymy - powiedział cynicznie rozsuwając kurtkę. Powtórka z rozrywki?
- Zostaw mnie! - próbowałam mu się wyrwać za co oberwałam w twarz. Zaczynałam się bać. Po cholerę tutaj przyłaziłam.
- Mówiłem żebyś była cicho - syknął.
- Nie mam zamiaru się ciebie słuchać! - krzyknęłam i po raz kolejny dostałam w policzek po czym zaczął dobierać się do moich spodni. Zaczęłam krzyczeć i szarpać się okropnie. Usłyszałam jakieś szybkie kroki, a po chwili ktoś oderwał ode mnie Wojtka i rzucił nim porządnie o ziemię. Zaklął głośno po czym szybko się pozbierał i uciekł, mnie ktoś przygarnął do siebie, a ja wtuliłam się w tors mężczyzny.
- Wszystko w porządku? - zapytał Mariusz, a ja pociągnęłam nosem.
- Tak, tak wszystko okej - odsunęłam się od niego, a on popatrzył mnie z troską.
- Szkoda, że uciekł bo bym mu z chęcią solidnie przypierdolił. - stwierdził
- Nie ma co się nim przejmować - odparłam.
- Jak to nie ma co się nim przejmować?! Lena, on próbował cię drugi raz zgwałcić. Musisz iść na policję!
- Byłam już. Ale teraz to wszystko moja wina. - usiadłam na ławce, co uczynił również atakujący. - Sama się chciałam tu z nim spotkać.
- Możesz mi wytłumaczyć po jaką cholerę?! - wykrzyknął - Nie powinnaś! W szczególności sama.
- Chciałam mu powiedzieć żeby mnie zostawił w spokoju. - wzruszyłam ramionami ocierając samotną łzę, która wypłynęła z mojego oka.
- Przecież ty go nawet nie znasz.
- Otóż znam. To był Wojtek. Mój były chłopak - wyjaśniłam.
- Ten idiota, który zerwał z tobą w maju przez sms'a? - zmarszczył czoło.
- Dokładnie ten sam. - powiedziałam. - Ja to mam jednak popierdolone życie. - westchnęłam.
- Masz wspaniałych ludzi wokół siebie i z tego przede wszystkim powinnaś się cieszyć. - objął mnie ramieniem.
- Mariusz, mam do ciebie prośbę. - zadarłam głowę do góry by spojrzeć w oczy siatkarza.
- Słucham.
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz o tym co się tu stało.
- A Michał i Karol?
- Im w szczególności - podkreśliłam.
- Ale Lena, nie mo...
- Im. W szczególności. Mariusz, proszę. - zrobiłam błagalną minę.
- Nie powinienem. To moi kumple. Zresztą martwią się o ciebie.
- Mariusz błagam. Chcę sama pozałatwiać tą sprawę.
- Powinnaś im powiedzieć. Przecież wiesz, że wszyscy chcą dla ciebie jak najlepiej. A to jest twój brat i chłopak. - podkreślił dwa ostatnie słowa.
- Wiem, ale specjalnie żeby tu przyjść okłamałam Karola, że idę do Karoliny - oparłam głowę na jego torsie.
- Nie potrzebnie to zrobiłaś.
- Wiem, wiem, wiem! Źle zrobiłam! Bardzo źle zrobiłam. - dodałam ciszej.
- Mogę iść z tobą na policję jeśli chcesz. Nawet teraz.
- Nie chcę ci zawracać głowy - wykręcałam się. - Paulina i Arek na pewno na ciebie czekają w domu.
- Jak czekają to się doczekają, a teraz Lena, do samochodu - powiedział stanowczo. Nie miałam więc już nic do gadania. Może to i lepiej, że mnie do tego zmusił.
Na komisariacie byliśmy po kilkunastu minutach. Przez ten czas nie odezwałam się ani słowem. Rozmawiałam z tym samym policjantem co ostatnio. Podałam mu dane Wojtka, a szkicownik mógł narysować portret pamięciowy. Żadnego zdjęcia przy sobie nie miałam bo usunęłam je już dawno, ale funkcjonariusz stwierdził, że teraz to już będzie bułka z masłem gdy znają jego dane i niedługo powinna odbyć się rozprawa.
Po niecałej godzinie mogliśmy wyjść z budynku.
- Dziękuję, że mnie tu zawiozłeś - zwróciłam się do Wlazłego.
- Od tego są przyjaciele prawda? - uśmiechnął się. - Ale wciąż myślę, że powinnaś o tym powiedzieć Karolowi i Michałowi.
Westchnęłam.
- Wiem, powiem.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Wrócę sama. Jedź już do domu. Na pewno na ciebie czekają - uśmiechnęłam się.
- Ale przecież mogę cię odwieźć. To żaden problem - otworzył drzwi samochodu pilotem w kluczykach.
- Nie trzeba - uniosłam kąciki ust do góry. - Poradzę sobie. Na prawdę - dodałam gdy patrzył na mnie powątpiewającym wzrokiem. - Jedź już. Do zobaczenia jutro. - pożegnałam się i wbiłam ręce w kieszenie kurtki ruszając w kierunku mieszkania. Całą drogę układałam w głowie jakieś scenariusze tej rozmowy z chłopakami. Jak miałabym się przyznać Karolowi, że go okłamałam, a potem Maciejowski próbował mnie zgwałcić? Kolejny raz... Na samo wspomnienie się wzdrygnęłam i przyśpieszyłam kroku.
Przecież sama ich dzisiaj zapewniałam, że wszystko jest w porządku i nie muszą się martwić. Oj Elena. Naważyłaś bigosu.
Gdy otworzyłam drzwi do mieszkania zauważyłam  jedną kurtkę więcej niż zwykle na wieszaku. Od razu poczułam te perfumy i już wiedziałam, że jedną, a właściwie dwie rozmowy bo przecież jeszcze Agnieszka, będę miała dziś za sobą. Najciszej jak tylko się dało zamknęłam drzwi i ściągnęłam kurtkę, buty oraz czapkę. Drzwi do salonu były zamknięte. Podejrzewam, że tam siedzą. Weszłam do kuchni by zobaczyć która jest godzina. 20:30. Odetchnęłam głęboko i powoli otworzyłam drzwi do salonu. Na kanapie siedział Karol i Agnieszka. Wkroczyłam do pokoju.
- O, jesteś wreszcie - stwierdziła Witczak i poderwała się z kanapy - To może zostawię was samych - powiedziała i podeszła do mnie - A my sobie jeszcze pogadamy - szepnęła mi do ucha i wyszła.
- No cześć kochanie. Co tam u Karoliny? - zapytał niby spokojnie i obojętnie gdy usiadłam na przeciwko niego na fotelu.
- Wszystko w porządku. Po staremu - odpowiedziałam ostrożnie - Czemu pytasz?
- Tak tylko. - wzruszył ramionami - Spotkałem ją dzisiaj jak wracałem z treningu. Pogadaliśmy sobie trochę, ale powiedziała mi, że ciebie to już ponad tydzień nie widziała. No to mówię, że przecież byłyście umówione na dzisiaj. - do tej pory mówił spokojnie - A wiesz co ona na to? - warknął patrząc mi w oczy.
- No co? - zapytałam cicho.
- Że pierwsze słyszy. Możesz mi to wytłumaczyć?! - poderwał się z kanapy. - Okłamałaś mnie. - stwierdził wbijając we mnie wzrok.
- Posłuchaj... - zaczęłam.
- Właśnie chciałbym wszystkiego wysłuchać - przerwał mi od razu.
- To nie jest to o czym myślisz.
- Doprawdy? Więc czym jest? - syknął.
- Okłamałam cię, ale nie po to by spotkać się z jakimś innym facetem. - powiedziałam - A właściwie tak. Ale ... to... nie o to.... bo ja...chodziło o.... kurwa - zaplątałam się.
- No proszę. Mów, mów - poganiał mnie ironicznie - Chętnie posłucham.
Miał prawo się denerwować. I to nawet bardzo. Odetchnęłam i postanowiłam zacząć od początku.
- Wczoraj wieczorem przyszedł mi kolejny sms. Przeczytałam i postanowiłam spotkać się z Wojtkiem...
- Czekaj, kurwa. Z jakim znowu Wojtkiem do cholery?!
- Moim byłym chłopakiem. Tym który chciał mnie zgwałcić - dopowiedziałam cicho i spuściłam wzrok. Trochę się uspokoił i usiadł z powrotem na kanapie. - Okłamałam cię bo chciałam się z nim spotkać i powiedzieć mu żeby mnie zostawił w spokoju. - zamilkłam i zapanowała cisza.
- Czyli mi nie ufasz, tak?! - wybuchnął po chwili podrywając się na równe nogi.
- Co ty gadasz?! Jasne, że ci ufam! Ja cię kocham! - także poderwałam się z fotela.
- Gdybyś mnie na prawdę kochała i ufała to byś mi o tym powiedziała a nie chciała sama wszystko załatwiać! O tych sms'ach też mi od razu nie powiedziałaś! - wyciągnął wszystkie argumenty.
- Co niby chcesz przez to powiedzieć? - wbiłam w niego wzrok i zaczynałam przeczuwać najgorsze.
- Związek to nie same dobre chwile ale też problemy - rzekł.
- Nie chciałam ci tym zawracać głowy.
- I o to mi właśnie chodzi! Jestem w końcu twoim chłopakiem do jasnej cholery! Nie uważasz, że powinienem o takich rzeczach wiedzieć?! Powinniśmy przez wszystko razem przechodzić, a ty gdy masz jakiś problem odcinasz się ode mnie i nie chcesz mi o nim powiedzieć! Tak ma wyglądać nasz związek?! W dobrych chwilach razem, a w kłopotach to już każdy sobie?! - krzyczał.
- Czyli uważasz, że to nie ma sensu?! Że te ponad cztery miesiące w ogóle nic nie znaczyły?! - w moich oczach zebrały się łzy.
- Uważam raczej, że powinniśmy dać sobie chwile czasu - powiedział i wyszedł z salonu. Gdy usłyszałam lekki trzask drzwiami opadłam na fotel i ukryłam twarz w dłoniach, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Czy on właśnie ze mną zerwał? Na to wygląda. I to wszystko przeze mnie. Brawo Elena. Tylko ci winszować. Znowu spierdoliłaś sobie życie.
Po chwili poczułam dłoń na swoim ramieniu. Podniosłam zapłakane oczy na Agnieszkę. Pociągnęła mnie za rękę bym usiadła na kanapie. Ona spoczęła obok mnie i objęła ramieniem po czym podała chusteczkę. Nic nie mówiła i za to byłam jej wdzięczna choć zasłużyłam żeby i ona się na mnie wydarła. Wysmarkałam nos.
- Mamy coś mocniejszego? - zapytałam.
- Lena nie możesz... - zaczęła spokojnie.
- Aga proszę. Na prawdę muszę się napić. Chyba wolisz to niż żebym ryczała ci w ramie kilka godzin.
- Wyobraź sobie, że wolę drugą opcję - powiedziała, a ja spojrzałam na nią z gromami w oczach.
- Dobra, ale nie dużo - ustąpiła i po chwili na ławie w salonie stała już wódka i kieliszki. Gdy Witczak rozlała do naczyń szybkim ruchem wlałam w swoją jamę ustną alkohol, a później wzięłam jeszcze łyka z butelki po czym się lekko skrzywiłam gdy napój podrażnił moje gardło.
- Znowu spierdoliłam sobie życie - stwierdziłam ocierając usta wierzchem dłoni.
- Możesz mi w ogóle powiedzieć dlaczego wszystkich okłamałaś?
- Nie udawaj, że nie słyszałaś - odparłam.
- Nie słyszałam. Serio. Założyłam słuchawki na uszy i nic a nic nie słyszałam.
- Dlatego, że jestem kompletną idiotką i kretynką, która dała powód do rozpierdolenia sobie kurwa związku - wzruszyłam ramionami nie przebierając w słowach.
- A może więcej szczegółów? - zironizowała. Napiłam się jeszcze i opowiedziałam jej wszytko. - Miał prawo się zdenerwować - stwierdziła.
- Wiem i w ogóle się nie dziwie, że stanęłaś po jego stronie. Znowu wszystko spieprzyłam. Jak zawsze zresztą - mruknęłam.
- Musisz mu dać trochę czasu. Przemyśli sobie wszystko, ty też sobie to ułożysz. Wojtek zniknie i znów będziecie parą idealną - pocieszyła mnie.
- Szczerze wątpię - mruknęłam.
- I to niby jest optymistka? - dała mi kuksańca w bok.
- Niestety nie dzisiaj. - westchnęłam.
- Spokojnie. Na pewno się ułoży - przytuliła mnie. - A teraz idź do łazienki bo z rozmytym makijażem serio ci nie do twarzy laska - zaśmiała się.
- Dzięki. - zironizowałam.
- Szczerość najważniejsza - powiedziała, a ja skinęłam głową i wyszłam z salonu by iść do łazienki. Wzięłam tam bardzo długi prysznic. Po czym przebrałam się i rozczesałam włosy oraz je szybko trochę podsuszyłam. Odłożyłam suszarkę na miejsce i popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Podkrążone oczy i ten smutny wyraz twarzy to właśnie dziewczyna, która rozwaliła sobie życie. Po raz kolejny. Brawo.
Przez pół nocy tłukłam się w łóżku bo nie mogłam zasnąć, a co zamknęłam oczy to widziałam Karola. Przypomniały mi się nasze wszystkie wspólnie spędzone chwile. Od samego maja do dzisiejszej kłótni i rozstania. Bo to chyba to. Nic nie mogłam poradzić na to, że ryczałam w poduszkę przez pół nocy.

---
I bum! Zaskoczone? Mam nadzieję^^ Kilka rozdziałów wcześniej skarżyłam się, że za słodko więc teraz macie trochę krzyków i płaczu :) Spokojnie, planuje ich pogodzić xD Także nie płaczcie ;*
Następny w niedzielę i mam (chyba) dobrą wiadomość. Wracamy do dodawania rozdziałów dwa razy w tygodniu ;) Mam już z 6 do przodu więc mogę je spokojnie publikować.
Przepraszam, że nie komentuję waszych rozdziałów ale jestem taka mądra, że rozwaliłam sobie całkiem telefon i szybko na nowy się nie zanosi, a to na nim czytałam i komentowałam... Będe się w miarę możliwość oczywiście starała i każdego zostawić ślad, ale nic nie obiecuję.
Tutaj także pojawił się nowy ---> http://people--help.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**

12 komentarzy:

  1. Rozdział świetny <3
    I mam jednak tą nadzieję, że ich pogodzisz :-D
    Czekam na następny :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że to jakiś jej
    były! Bo inaczej czemu by się do niej doczepił? Dobrze, że się Elena z
    nim spotkała, ale gdyby nie Mariusz, to by skończyło się to źle.. Mogła
    powiedzieć o tym Karolowi lub Michałowi... Tym razem będę trzymać stronę
    chłopaków.
    Pogudź ich szybko! :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie!! A nie mówiłam żeby poszła z obstawą? Jak zwykle mnie nie słuchasz :D Dobrze, że Mariusz ma doskonałe wyczucie czasu :D
    Mam nadzieje, że jak najszybciej ich pogodzisz. No bo jak to tak Karol bez Elenki? Tym razem trzymam stronę Kłosa. Nie wolno tak oszukiwać ludzi, Mikołaj wszystko widzi :D
    A była taka słodka sielanka...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym cię posłuchała to nie było by tak fajnie, a tu patrz, rozstali się ;)
      Tak, Mikołaj widzi i nie będzie prezentu na święta :(
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. I sielaneczka poszła w pizdu. :(
    Pourquoi? Dlaczego oni się rozstali? Przez takie gówno? Dobra, ja rozumiem, że on się wkurwił, że mu nic nie mówiła, ale ten skurwysyn, ją, do cholery, próbował zgwałcić! A dla Kłosa ważniejsze od tego, że jego dziewczyna mogła ucierpieć, było to, że nie powiedziała mu prawdy... Zamiast ją jakoś pocieszyć, przytulić, uspokoić, ten sobie wziął i jebnął drzwiami. Bardzo dojrzałe postępowanie...
    Winiarowi też musi wszystko powiedzieć.

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, emocje wzięły górę. Zdenerwował się po prostu, co poradzić? :)
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  5. No masz racje, takiego obrotu akcji się nie spodziewałam, choć domyślałam się że się pokłócą o tego kolesia... No nie zazdroszczę Jej wcześniejszego chłopaka. Po prostu idiota...przecież jeśli Ja kochał, to powinien chcieć Jej dobra, a nie za wszelką cenę próbować się zemścić, że ułożyła sobie życie z kimś innym, bo "szanowny pan" z Nią zerwał.
    Co do Karola, to zgodzę się z Nim, że zaufane i szczerość w związku są najważniejsze, ale dziewczyna tyle przeszła ostatnio, że powinien Ją zrozumieć. Kurde niech On Jej przebaczy, w końcu to nie tak, ze Mu nie ufała, tylko była prawie że pewna, tego, że się nie zgodzi na to spotkanie, a czuła potrzebę pogadania z tym skurwielem.
    Całe szczęście, że znalazł się tam wtedy Mariusz. Mieć takich przyjaciół to skarb. I dobrze, ze naciskał na wizytę na komisariacie.
    Pewnie Michał zareaguje tak samo jak Karol- pieprznie drzwiami, albo z góry na dół zjedzie swoja siostrzyczkę...no, na pewno nie będzie skakał z radości.
    Rozdział mimo przerwanej sielanki bardzo mi się podoba ;D Świetnie to opisałaś ;3
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ale nie umiem opisywać zbyt dobrze takich dynamicznych akcji. Poprawiałam ten rozdział przed dodaniem chyba z 20 razy bo pisałam do już dawno a teraz jak go czytam to i tak mi się wydaje, że mogłabym tu jeszcze tyle poprawić ;/
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  6. No ale jak było tak słodko to było fajnie no :( Ale teraz też jest fajnie! Rozumiem Karola ale on też musi zrozumieć Elene. Gwałt, potem okazało się ze to jest jej były.. Na jej miejscu postapilabym tak samo :/ No ale niech się pogodzą no... :/
    Buziaki; 3 � R

    OdpowiedzUsuń
  7. No to mnie zaskoczyłaś. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Nasz Karolek zerwał z Elenką? Nie wierzę. W sumie to nie dziwię mu się, bo związek polega na zaufaniu, a ona najwidoczniej w świecie nie chciała powiedzieć mu o swoich problemach. Kłamstwo zazwyczaj ma krótkie nogi i tutaj również tak było. Mogła go chociaż nie okłamywać, gdyby powiedziała mu prawdę nic by się złego nie wydarzyło,a ona by nie płakała pół nocy w poduszkę.
    Powiem ci jednak szczerze, że lubię jak coś się dzieję i fajnie, że teraz nie ma już takiej sielanki, bo było trochę za spokojnie. :D
    Uspokoiłaś mnie. Mam teraz pewność, że się pogodzą, za co jestem ci wdzięczna. Tak w ogóle to oni tak czy siak muszą być razem, więc wiesz. :D
    Mariusz znalazł się w odpowiedniej porze i w odpowiedni miejscu. Strach pomyśleć, co by się wydarzyło gdyby nie on.
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Elena źle postąpiła nic nie mówiąc. Karol powinien się uspokoić i spokojnie porozmawiać z nią.

    OdpowiedzUsuń