Następnego dnia wstałam zmęczona o 7:30. Prawie w ogóle nie spałam tej nocy. Przewracałam się z boku na bok i nic to nie dawało.
Powędrowałam z ubraniem (klik) do łazienki. Wzięłam prysznic, uczesałam i umalowałam się po czym poszłam przygotować sobie śniadanie. Włączyłam radio i otworzyłam lodówkę. Wyjęłam z niej biały ser którego kostkę wrzuciłam do miski i rozrobiłam ze śmietaną. Dobrze posoliłam i dodałam koperku. Zjadłam dwie takie kanapki, a po chwili w kuchni pojawił się Absurd.
- Cześć koteczku, cześć. Jak tam przeżyłeś? Dwa dni sam siedziałeś, tak? - podrapałam go za uchem po czym nalałam do miski mleka, a do drugiej karmy. Trzeba by mu dokupić bo się powoli kończy. Wstałam z podłogi po czym poszłam do salonu i zgrałam szybko na laptopa zdjęcia z wczorajszego meczu oraz Gali. Wybrałam 10 które chcę dodać i udało mi się je szybko dodać po czym musiałam zbierać się na halę. Ubrałam więc kurtkę, buty, czapkę, wzięłam sprzęt i torebkę po czym wyszłam z mieszkania. Gdy wsiadłam do samochodu i chciałam odpalić usłyszałam dźwięk, który oznajmiał przychodzący sms. Chwile się zawahałam wpatrując się w czarny ekran telefonu. Przez kilka dni miałam spokój. Odblokowałam w końcu klawiaturę i przeczytałam wiadomość."Widzę cię. Teraz już możemy się spotkać. Porozmawiamy i wyjaśnimy sobie kilka kwestii z przeszłości. Chyba nawet w tym tygodniu kochanieńka"
Przerażona rozejrzałam się po parkingu. To mnie serio przestraszyło. Ręce zaczęły mi się trząść. Rzuciłam telefon na siedzenie pasażera i oparłam na chwilę głowę na kierownicy i przymknęłam oczy. Co to niby za kilka kwesti z przeszłości?! I co to w ogóle za gościu? On mnie prześladuje? Chce mi coś zrobić?
Odetchnęłam głęboko, przekręciłam kluczyk w stacyjce i ruszyłam w kierunku hali.
Na treningu robiąc zdjęcia starałam się zapomnieć o tej wiadomości. Szło mi to całkiem dobrze. Zdjęcia robione Skrzatom całkiem mnie odprężyły. Na dodatek wyszły bardzo dobre, więc tym bardziej. Kiedy zasuwałam torbę ze sprzętem podszedł do mnie Michał i stanął nade mną.
- Co jest? - zapytałam unosząc jedną brew.
- Chciałem o to zapytać - prześwidrował mnie wzorkiem.
- Ale że co? - zapytałam idąc w stronę wyjścia z sali. On podążył za mną.
- Dziwną miałaś minę jak weszłaś na parkiet - stwierdził przyglądając się mi badawczo.
- Nic się nie stało - wzruszyłam ramionami - Nie wyspałam się po prostu.
- To nie była mina jakbyś się nie wyspała - zauważył. Co ty mnie tak dobrze znasz?!
- Misiek, odpuść okej? Nic się nie dzieje - popatrzyłam na niego zatrzymując się przed drzwiami do szatni chłopaków i uniosłam delikatnie kąciki ust do góry. - Muszę lecieć. Pa - dałam mu buziaka w policzek i wyszłam z hali. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do mieszkania, w którym byłam dopiero 45 minut później. Jakiś wypadek po drodze i musiałam okrężnymi drogami jechać.
Gdy weszłam do lokum od razu powitał mnie Absurd. Pogłaskałam po za uszkami z uśmiechem po czym dałam mu jedzenia, a sama zabrałam się za zrobienie jakiegoś obiadu. Postawiłam na zwykłą zupę grzybową oraz placki ziemniaczane na drugie danie. Ugotowałam obiad, a w międzyczasie wróciła Agnieszka. Zjadłyśmy rozmawiając.
- Wiesz, Lenka - odchrząknęła w pewnym momencie.
- Słucham - uśmiechnęłam się odkładając talerz do zmywarki.
- Bo wiesz. Ja wiem, że się do Absurda przywiązałaś, ale jedna moja koleżanka chciałaby wziąć do siebie kotka. Ma dzieci w domu, które świetnie by się nim zajęły. Nie to co my - powiedziała, a do kuchni wszedł kotek.
- Wiesz - oparłam się o parapet plecami - Może masz racje. Kiedy chciałaby go wziąć?
- Ona powiedziała, że może nawet dzisiaj.
- Może być i dzisiaj - wzruszyłam ramionami - Zadzwoń do niej i powiedz, że może po niego przyjechać - rzuciłam biorąc go na ręce i głaszcząc. Agnieszka spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem i wyjęła telefon i zaczęła rozmawiać. Po zakończonym połączeniu powiedziała:
- Powinna przyjechać za jakąś godzinę.
- Okej - uśmiechnęłam się - Słyszysz kotku? Idziesz do kogoś innego- oznajmiłam zwierzęciu na co on zamruczał.
- Widzisz? Podoba mu się - wyszczerzyła się.
Faktycznie po niecałej godzinie pojawiła się koleżanka Agi, niejaka Wanda. Bardzo miła i wzięła ze sobą Absurda. Zaraz po niej kurtkę ubierać zaczęła Witczak.
- Idziesz gdzieś? - zapytałam opierając się o ścianę w korytarzu i popijając herbatę z cytryną.
- Do Andrzeja, a co?
- Nic, tak pytam - wzruszyłam ramionami.
- Pa, wrócę przed północą - rzuciła jeszcze nad odchodne.
No i zostałam sama. Nawet bez kota. Westchnęłam i z kubkiem herbaty przeszłam do salonu. Obrobiłam zdjęcia i około 18 zaczęło mi się piekielnie nudzić. Postanowiłam więc odwiedzić Karolka. Jemu na pewno nie chce się ruszać dupy po treningu. Ubrałam więc buty, kurtkę i czapkę. Wzięłam telefon i wyszłam z mieszkania zamykając je. Podeszłam do swojego samochodu i wsiadłam. Odpalił dopiero po chwili więc mogłam ruszyć w stronę mieszkania Kłosa. Znalazłam się tam po kilku minutach. Musiałam zaparkować jakieś 200 metrów przed wejściem do klatki bo nie było tam nigdzie miejsca. Zgasiłam silnik i wysiadłam z samochodu. Zamknęłam go pilotem w kluczykach i wbijając ręce do kieszeni ruszyłam w stronę drzwi. Było bardzo zimno a lodowaty wiatr jeszcze pogarszał sytuację. Po chwili ktoś złapał mnie od tyłu z rękę, a dłonią zakrył usta.
- Mówiłem ci, że niedługo się spotkamy kochanieńka, prawda? - szepnął mi do ucha wprowadzając w zaułek - No i słowa dotrzymałem. - mruknął. Chciałam się szamotać i mu wyrwać ale był za silny, a nadomiar złego jeszcze uderzyłam się piekielnie mocno w głowę o mur budynku podczas tego szarpania co osłabiło moje siły.
- Przestań się wiercić - warknął, a ja jęknęłam z bólu. Popchnął mnie na ścianę. Nie wiedziałam kto to jest. Głos miał stłumiony przez jakiś szalik, kaptur na głowie i cały był ubrany na czarno. Zwolnił trochę uścisk z moich ust więc mogłam zaczerpnąć powietrza.
- Kim jesteś?
- Bardzo dobrze się przecież znamy - mruknął zbliżając się do mnie.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam gdy zaczął rozsuwać moją kurtkę lecz nie zwracał na mnie uwagi. - Zostaw mnie rozumiesz!? - krzyknęłam głośniej.
- Zamknij się! - warknął i uderzył mnie w twarz.- Jak będziesz cicho to szybko pójdzie i nikt się o tym nie dowie. Muszę się przecież zemścić
- Niby za co zemścić?! - tym razem uderzył mnie w brzuch. Jęknęłam z bólu i osunęłam się niżej. Latarnia rzuciła delikatny strumień światła na jego twarz. Za dużo mi to nie dawało. Widziała tylko jego oczy. Zielone. Tak przenikliwie zielone. Zaczął rozpinać moje spodnie, a ja krzyczeć i piszczeć. Miałam cichą nadzieję, że ktoś, ktokolwiek mnie usłyszy i weźmie go stąd.
- Zamknij się suko! - kolejny cios w twarz. Piekielnie mocno. Byłam coraz słabsza. Wszystko mnie bolało, a nie pomagała wizja tego co może się za chwile stać. Chciałam do kopnąć, z całej siły jaka mi jeszcze została. Uczyniłam to ale niezbyt mocno i też nie celnie. Wkurzył się już chyba na maska. Szarpnął mnie za kołnierz kurtki i rzucił o ścianę. Uderzyłam się w głowę. Byłam już ledwie przytomna. W tej chwili nadeszły dla mnie odgłosy wybawienia. Usłyszałam jakieś głosy. Mężczyzna pochylił się nade mną.
- Jeszcze się spotkamy - oznajmił i kopiąc mnie jeszcze raz odszedł szybkim krokiem. Nie miałam siły. Wszystko mnie bolało. Osoby, których głosy słyszałam przed chwilą, chyba odeszły w inną stronę, ponieważ znowu zapadła głucha cisza. W ustach czułam smak krwi przejechałam delikatnie palcem po dolnej wardze, która była rozcięta. Z łuku brwiowego także sączyła się krew. I jeszcze ten bolący tyło głowy. I brzuch. Jęknęłam przeciągle. Powoli wyjęłam telefon z kurtki. Jasność ekranu na chwile mnie oślepiła lecz udało mi sie jakoś wybrać numer siatkarza. Odebrał niemal natychmiast.
- No co tam kochanie? - zaczął wesoło.
- Karol.... - zaczęłam cicho.
- Co się stało? Lenka co się stało? - usłyszałam jak zrywa się z kanapy
- Karol.... wyjdź z bloku.... proszę - powiedziałam słabo i to była ostatnia rzecz jaką pamiętam. Zaraz potem zemldałam ze zmęczenia.
Perspektywa Karola
Leżałem rozwalony na kanapie przeglądając różne stronki internetowe na laptopie gdy telefon dał o sobie znać. Zobaczyłem zdjęcie Eleny na wyświetlaczu i od razu odebrałem.
- No co tam kochanie? - zacząłem wesoło.
- Karol.... - zaczęła słabiutko a ja natychmiast zerwałem się z kanapy.
- Co się stało? Lenka co się stało? - pytałem gorączkowo i już zacząłem ubierać buty w korytarzu.
- Karol.... wyjdź z bloku.... proszę - powiedziała słabo i to było ostatnie co usłyszałem.
- Lenia! Lenia! Gdzie jesteś! - krzyczałem lecz nie doczekałem się odpowiedzi. Narzucając tylko kurtkę na ramiona wybiegłem z mieszkania nawet nie zamykając go na klucz. Momentalnie znalazłem się przed blokiem i zacząłem się rozglądać za drobną brunetką. Gdzieś tu musi być. W końcu zauważyłem jakąś postać leżącą na ziemi w ciemny zaułku i od razu pobiegłem w tamtą stronę. Leżała na ziemi nieprzytomna. Od razu zadzwoniłem po karetkę. Miałem ochotę choćby teraz iść znaleźć tego skurwiela, który jej to zrobił. Ująłem jej twarz w dłonie i zacząłem delikatnie klepać ją po policzku, aby się obudziła.
- Lenka, Lenka słyszysz mnie? Obudź się. Lenka słyszysz? - byłem bezsilny a w środku się we mnie gotowało. W końcu przyjechał ambulans. Nie pozwolili mi z nimi jechać więc wsiadłam do swojego samochodu i jeszcze po drodze wstąpiłem po Winiara. Chyba by mnie ukatrupił jakbym mu nic nie powiedział, a Elena raczej by mu się nie zwierzyła.
Czekałem na podjeździe i nerwowo stukałem palcami w kierownicę. W końcu pojawił się w samochodzie obok mnie.
- Dłużej się nie dało? - warknąłem.
- Spoko stary, co się w ogóle stało, że mnie wyciągasz z ciepłego domku? - zapytał niezadowolony.
- Michał, chodzi o Elenę - rzuciłem jadąc w kierunku szpitala przekraczając przepisy.
- Zaraz, zaraz jak to o Elenę? I dlaczego jedziemy w stronę szpitala?! - zaczął się denerwować - Gadać szybko co się stało!
- Jakiś skurwysyn chciał ją zgwałcić - syknąłem wkurzony bo gdy dopiero wypowiedziałem to zdanie zaczęły mną od nowa targać nerwy.
- Jak to kura zgwałcić?! - wykrzyknął - Gdzie?!
- Pod moim blokiem. - odparłem cicho parkując przed szpitalem.
- Jak to przed twoim blokiem?! Nic nie słyszałeś?!
- A myślisz, że to słychać?! - warknąłem wysiadając z samochodu - Stary on ją uderzył, rozumiesz?! Uderzył ją. Nie dała rady tak krzyczeć.
- Uderzył ją. - wysyczał jak echo zaciskając dłonie w pięści i napinając mięśnie.
- Musimy znaleźć tego chuja i się z nim rozprawić. Nie wiesz kto to może być?
- Nie wiem, ale to później, najpierw idziemy zobaczyć co z nią. - zarządził Winiarski i wbiegając do szpitala niemal przewróciliśmy jakąś pielęgniarkę, która pokierowała nas do sali gdzie powinna być Lenia. Wpadliśmy tam i zastaliśmy lekarza.
- Spokojnie panowie. - mówił wpisując coś karty - Panowie są kimś z rodziny?
- Chłopak.
- Brat - powiedzieliśmy równocześnie.
- Więc tak. - stuknął długopisem w kartę - Do gwałtu nie doszło. Pani Elena nie ma też jakichś większych uszczerbków na ciele. Kilka siniaków i zadrapań. Niepokoi mnie tylko jedna rzecz. - na te słowa od razu zrobiło mi się słabo. Co go niby niepokoi?! - Otóż dostała kilka ciosów w głowę i może mieć jakiś delikatny zaniki pamięci. Oczywićnie nie jest to żadna amnezja czy coś takiego. Może po prostu zająć jej trochę więcej czasu skojarzenie jakichś faktów. Ale to będzie raczej chwilowe i szybko minie.
- Długo będzie musiała tu zostać? - zapytał Winiar.
- Myślę, że do dwóch dni. Podłączyliśmy ją do kroplówki. Tak jak mówiłem nic bardzo poważnego się nie stało. Musi tylko porządnie odpocząć bo gdy do nas przyjechała była wycieńczona. Tak jakby dość długo nie spała.
- Można u niej zostać? - zapytałem.
- Można - westchnął - Do widzenia - rzekł na końcu i wyszedł. Przysunęliśmy sobie krzesła stojące w sali do jej łóżka. Chwyciłem ją za rękę i siedzieliśmy w ciszy jakby bojąc się, że jakikolwiek szmer może ją obudzić.
To jeszcze nie jest to docelowe bum, spokojnie, ostudźcie swoje emocje. SPO-KOJ-NIE XD Będzie ciut gorzej. Ale nie załamujcie się ;) To dopiero w 67 rozdziale, także na tamto szykujcie się psychicznie, a ja będę się szykować na wasze pretensje do mnie czemu zrobiłam to co zrobiłam :D
Jak wrażenia po wczorajszym meczu Resovi i Skry? Bo me serce było i jest rozdarte. Z jednej Igła, Fabio, Buszu i Piter, a z drugiej Skrzaty.
--
A tak trochę z innej beczki. Na feriach złapałam wenę na całkiem inną historię. Tym razem o skoczku narciarskim, a konkretnie o Stafanie Krafcie. Chciałabym zacząć to publikować bo mam już napisane 13 rozdziałów do przodu tylko nie wiem czy będzie miał to kto czytać. Jeżeli jest ktoś zainteresowany to proszę o odzew w komentarzu :)
Pozdrawiam ;**
mam bloga madzia :D
OdpowiedzUsuńJejku...współczuję Elenie. Miałam aż ciary z przerażenia, gdy czytałam opis owego zdarzenia. Dobrze, że to tylko tak się skończyło, bo Karol by sobie tego nie wybaczył...i to jeszcze pod Jego blokiem... A Winiar się pytał czy wszystko w porządku...nie, oczywiście Lena stwierdziła, że po co niepokoić brata i Mu się zwierzać, jak lepiej samemu sobie dać radę...skąd ja to znam xD
OdpowiedzUsuńDobrze, że ktoś wtedy tamtędy przechodził i spłoszył napastnika.
Kto to może być? Może jakaś dawna miłość El, albo osobnik, który się w Niej podkochiwał, a Ona Go spławiła... Mam nadzieję, ze dziewczyna wróci szybko do siebie i zwierzy się bratu bądź chłopakowi ze swoich kłopotów z owym mężczyzną.
Nie będzie żadnych pretensji...chwile grozy się przydadzą xD W końcu w życiu nigdy nie jest idealnie...
Jak najbardziej jestem zainteresowana nowym opowiadaniem o Stefku xD
Skoki = moja druga miłość <3 (zaraz po siatkówce, a na równi z ręczną) ;D
Zapraszam na 55: http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**
Kobieto czy Ty chcesz żebym dostała zawału? Nie dość, że przez Ciebie sama zaczęłam się bać to to nie jest docelowe bum. Co z tego, że przygotuje się psychicznie na 67 skoro i tak zaskoczysz jeszcze bardziej?
OdpowiedzUsuńAle kto chciał zrobić Elenie krzywdę? Może jej były?
Jedyny plus całej tej sytuacji to taki, że Karol z Michałem po raz kolejny pokazali jak im zależy Lenie :D
Mówisz, że chcesz zrobić nowy blog? Jestem za, ale nie zapomnij o naszym wspólnym dziele...które na razie stoi w miejscu :D
Pozdrawiam :*
Jeezu, co to znowu za skurwesyn ją pobił? Dlaczego on ją chciał zgwałcić? Kto to jest i co ona w przeszłości mu zrobiła, że chciał się zemścić na niej?...
OdpowiedzUsuńJeju, ja już się boję tego 67 rozdziału, serio. ;x
Współczuję Elenie. Oby szybko wyzdrowiała. :)
Pozdrawiam. :*
Przepraszam za jakość tego komentarza, a raczej brak tej jakości.
Jezu jak opowiadanie o Krafcie to ja jestem chętna! I moja przyjaciółka na pewno też bo cały czas szukamy jakiegokolwiek o nim i nie możemy znaleźć :)
OdpowiedzUsuńO mamusiu!
OdpowiedzUsuńAle się dzieje :-D nareszcie jakiś dreszczyk emocji xd i like it ♡
A będzie jeszcze większe bum *.*
Nie mogę się doczekać :-D
Tylko niech z Eleną będzie wszystko ok :-)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ☆
Kiedy nowy bo juz sie nie moge doczekac? :)
OdpowiedzUsuńNo to się narobiło :) Oby tylko Elenie nic złego nie było.
OdpowiedzUsuńDokładnie jak najszybciej nowy rozdział,bo taka ciekawość mnie zżera. :)
OdpowiedzUsuńBiedna
OdpowiedzUsuńElenka! A ma być jeszcze gorzej! No chyba główka cię boli! (sorrky, po
prostu... żaaaal :///). Jak tak mogłaś?! Karol musi jej pomóc... Musi!
Wszyscy teraz będą się teraz stresować i martwić, nie pogarszaj sytuacji
jeszcze bardziej! :/
Ja będę chętnie czytała! :D
A co do meczu Skra-Resovia... Załamanie nerwowe :/
U mnie pojawił się rozdział 5, zapraszam :) walczycomilosc.blogspot.com
Ciekawe, co ty kombinujesz. Ja tu prawie zawału dostałam, a co dopiero będzie, gdy nastąpi to docelowe 'bum'. Ty naprawdę chcesz mnie do grobu wprowadzić. :O
OdpowiedzUsuńA w ogóle kim jest ten kretyn, który próbował ją zgwałcić? Pewnie jeszcze pojawi się i wszystko się wyjaśni. Teraz Misiek lub Karol muszą być przy niej i nie odstępować jej na krok.
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Ps. Będę czytać! :D
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńPrawie zawału dostałam przez Ciebie, ale czekam na większe bum!
Ogółem mówiąc rozdział ZAJEBISTY :*
Zapraszam do mnie :*
Pozdrawiam, buziaczki :***