Co do sms'ów. To żadnego więcej nie dostałam. Póki co. Dobrze zrobiłam nie mówiąc nic o nich Karolowi. Zdenerwował by się tylko, a kompletnie nie ma o co.
Rok 2014 postanowiliśmy zakończyć w jednym z katowickich klubów. Nie wiem tylko po jakiego .... oni chcą drzeć prawie dwie godziny do Katowic jak za niecałą godzinę jesteś w Łodzi i przecież tam też są kluby. Ale mi oczywiście nikt nic nie powie. Bo po co, nie?
Wstałam sobie o 9 względnie się ogarnęłam i zalegałam teraz na kanapie w salonie. Aga ta sierotka właśnie podbijała sklepy do jak się okazało "nie ma żadnych butów na tą wyjątkową okazję, którą jest Sylwester" ja ją wyśmiałam, więc strzeliła focha i pojechała sama.
Ach, te współlokatorskie kłótnie... Poezja. Około 12 wróciła.
- No i co? Znalazłaś to co nadaje się na taką wyjątkową okazję jak Sylwester? - zapytałam szczerząc się do niej głupkowato.
- A i owszem - wyszczerzyła się.
- No to pokaż - rzuciłam.
- Nie - wystawiła mi język.
- Ej, a czemu? - zrobiłam smutną minkę.
- Potem zobaczysz sierotko - zaśmiała się i ruszyła do swojego pokoju.
O 14 ruszyłam swój zacny tyłek i poszłam jeszcze sobie coś zjeść. Postawiłam po prostu na kanapki i kawę. Wszamałam po czym gdy Agnieszka opuściła łazienkę poszłam wziąć prysznic. Później owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam po bieliznę oraz sukienkę aby się ubrać a później ogarnąć włosy. Ubrałam się więc (klik), a potem wysuszyłam włosy i podkręciłam je na prostownicy żeby tworzyły delikatne fale.
- Lena! - usłyszałam wołanie Witczak.
- Co tam?! - odkrzyknęłam - Kurwa - zklęłam pod nosem bo przez to sparzyłam się tą głupią prostownicą. Szybko odłożyłam ją i wsadziłam palec po strumień zimnej wody. Po chwili wkroczyłam do pokoju blondynki, która właśnie czesała włosy. Ubrana była w (klik), a obok łóżka stał jej nowy nabytek (klik)
- Zrobisz coś z tymi moimi włosami? - jęknęła.
- Jasne. Taką ci fryzurę trzasnę, że się nie poznasz - wyszczerzyłam się.
- Chyba niepotrzebnie cię prosiłam - westchnęła.
- Już nie marudź - machnęłam ręką i zabrałam się do roboty. Po 40 minutach moje dzieło było skończone (klik)
- Podoba się? - uśmiechnęłam się gdy Agnieszka stanęła przed lustrem.
- Bardzo - odwzajemniła gest - W ogóle to ślicznie wyglądasz - puściła mi oczko.
- Od prawienie komplementów to mam Kłosa ale dziękuję - zaśmiałam się a ona razem ze mną.
Ubrałam jeszcze buty (klik), a na koniec zarzuciłam jeszcze na siebie płaszcz po czym mogłyśmy wychodzić bo chłopaki już podjechali autem. Chwyciłam torbę z najpotrzebniejszym rzeczami i razem opuściłyśmy blok wsiadając do samochodu Wrony. Przywitałyśmy się i mogliśmy ruszać.
- Dalej was nie rozumiem, po co chcecie jechać do tych Katowic. Nie można było iść do Łodzi? Bliżej i w ogóle - rzuciłam po kilkunastu minutach jazdy.
- W Łodzi pełno ludu - odparł Karol.
- A w Katowicach to niby nie? - uniosłam brew.
- Chcieliśmy obejrzeć fajerwerki nad Spodkiem - wyjaśnił Wronka.
- A nad Atlas Areną nie można? - mruknęłam.
- Boże kochany, Lena przymknij się. Dojedziemy to jeszcze nam podziękujesz - westchnął głęboko Kłos.
- Ja tylko pytam - wzruszyłam ramionami.
- No i dostałaś odpowiedź, teraz zamilknij - powiedziała Aga. Czyli ona też wiedziała dlaczego mamy jechać do Katowic zamiast do Łodzi? No ja pierdziele! Nikt. Nikt się tu z moim zdaniem nie liczy! Kompletnie nikt!
- Dyskryminacja - mruknęłam, a mój wzrok powędrował za szybę. Przyglądałam się oświetlonej drodze i mijającym nas samochodom.
Po prawie dwóch godzinach jazdy wreszcie byliśmy pod jednym z katowickich klubów. Wyszłam z samochodu i westchnęłam przeciągając się. Weszliśmy do środka gdzie brzmiała już muzyka, za dużo to osób nie było i byli oni raczej o nieprzeciętnym wzroście.
- Nosz wreszcie! Ileż można na was czekać! - podszedł do nas Krzysiu.
- Było od razu powiedzieć, że urządzamy razem Sylwestra a nie takie tajemnice robić - wywróciłam oczami w kierunku trójki, z którą przyjechałam, a oni tylko głupio się wyszczerzyli.
- Nie powiedzieli ci? - oburzył się.
- Nie - zrobiłam smutną minkę.
- Chodź, wujcio Krzysio przytuli - objął mnie ramionami.
- Te, Igła! Pamiętaj, że i ona i ty mają partnerów - wtrącił się Kłos.
- Musiał przypominać - mruknęłam pod nosem na co libero się zaśmiał.
Zasiedliśmy w swojej loży i z każdą chwilą przybywało coraz więcej siatkarzy z towarzyszkami. Przetańczyłam ze trzy pierwsze piosenki z Kłosem. Nie mogło oczywiście zabraknąć tańca z Ignaczakiem i kochanym braciszkiem. Chociaż nasz taniec to bardziej było patrzenie na stopy i przydeptywanie się nawzajem specjalnie. Raz mi tak rozwalił buta więc teraz się pilnuje żeby mu za mocno nie przydeptać bo się odwdzięczy w nadmiarze. Po zakończonym "tańcu" dosiadłam się do Dagi, Iwony, Pauliny, Agi i Oli - dziewczyny Piotrka.
- Wy jesteście niemożliwi - zaśmiała się Dagmara gdy tylko usiadłam.
- Kto? - zapytała zdezorientowana.
- No ty i Michał - wyjaśniła Wlazły.
- A czemu?
- No jedno po trzydziestce drugie 26...
- Jeszcze 25 - przerwałam jej szczerząc się i unosząc palec do góry. Wszystkie przewróciły oczami.
- Drugie 25 - podkreśliła - na karku, a zachowują się jak dzieciaki - pokręciła głową z politowaniem uśmiechając się.
- To Michał takie dziecko. Ja tylko mu oddaje - wzruszyłam ramionami.
- O, o, o odezwała się - powiedział właśnie podchodzący do nas Winiarski - Ja, dziecko? Chyba oszalałaś - prychnął przestrzelając mi tył potylicy po czym zwrócił się do żony skłaniając się w pas - Mogę panią prosić? - wszystkie zaśmiałyśmy się, a Daga wstała i podążyła z przyjmującym na parkiet. Moje towarzyszki również wyrwały do tańca, a ja swojego chłopaka nigdzie nie mogłam wypatrzeć. Upiłam więc łyk drinka i przyglądałam się bawiącym siatkarzom. Po chwili jednak Kłos się odnalazł i szczerząc się mnie także wyciągnął na środek.
Kilka minut przed północą wszyscy ubrali swoją odzierz wierzchnią i wyszli przed budynek gdzie personel klubu zaczynał rozpalać fajerwerki. Siatkarzom na szczęście nie przyszło do głowy żeby iść im pomagać bo niektórzy raczej by się do tego nie nadawali. Jednym z nich był na przykład szanowny pan Paweł Zatorski czy Fabian Drzyzga. Niektórzy dorzucili jednak swoje. Każdy otrzymał kieliszek szampana. Środkowy objął mnie w pasie po czym rozpoczęło się odliczanie.
3......... 2......... 1!
No, wiadomo o co chodzi! Równo z północą wystrzeliły fajerweki.
- Szczęśliwego Nowego Roku kochanie - siatkarz pocałował mnie pierwszy raz w tym roku.
- Nawzajem - uśmiechnęłam się po czym znów musnął moje usta swoimi
- Życzę ci kolejnych medali, żebyś mnie nie wkurzał i duuuuużo miłości - wyszczerzyłam się.
- Żebym cię nie wkurzał? - uniósł brew śmiejąc się.
- Tak, bo jak mnie wkurzysz to nie będzie duuuuużo miłości - znów ukazałam swoje zęby w wyszczerzu.
- Rozumiem - pokiwał głową - Ja ci życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku - wyszczerzył się debilnie.
- Ja się tak wysiliłam a, ty... - przerwał mi znów mnie całując.
- Cicho - zaśmiał się - Nie jestem dobry w składaniu życzeń zresztą wcale się nie wysiliłaś - dźgnła mnie w bok po czym także innym imprezowiczom składaliśmy życzenia. Jak Karol wszystkim składał takie jak mi to nie wiem co mu Krzysiu zrobi. On takie piękne każdemu składa a ten mu tylko "wszystkiego najlepszego". Ja bym się wkurzyła.
Wróciliśmy do środka po czym impreza znów zaczęła się rozkręcać i trwała tak sobie do 4 nad ranem. Byłam już padnięta, a taki Winiar to by jeszcze sobie potańczył i ciągle namawiał jeszcze swoją żonę, która miała go już dość.
- A może ty Lenka co? - zaczął znowu.
- Winiar, ogarnij się. Koniec imprezy. - powiedziałam znudzona jego prośbami. On jest bardziej denerwujący po pijaku niż Karolina.
- Jesteście okropne - skrzyżował ręce na piersiach, a my z Dagą spojrzelismy na siebie z politowaniem.
Wpakowaliśmy się do aut. Prowadziła Agnieszka, ponieważ panowie nie mogli, a Wrona za bardzo bał się o swoje auto żeby mi je dać "bo jeszcze coś narobię i dupa" jak to ujął. No przeciez to nic złego, że od czasu do czasu wcisnę gaz nie?
Zameldowaliśmy się w pokoju i wzięłam klucz do lokum, w którym przenocuję wraz z siatkarzem. On też raczej zbyt trzeźwy to nie był. Bredził tylko coś od rzeczy.
- Lenuś, ale wiesz, że ja ciebie tak baaaaaaaaardzo koooocham? - zapytał gdy zdejmowałam szpilki, a on rzucił się na łóżko. Zaprzestałam wykonywanej czynności i popatrzyłam na siatkarza uśmiechając się
- Wiem kotek, ja ciebie też.
- No to fajnie - rzucił jeszcze i zasnął. Parsknęłam śmiechem po czym szybko również znalazłam się w łóżku obok środkowego.
W Bełchatowie następnego dnia pojawiliśmy się około godziny 18. Weszłyśmy do swojego mieszkania.
- Jesteś głodna? - zapytała Witczak wkraczając do kuchni a ja za nią.
- Jak wilk. Gadałam o tym prawie przez całą drogę - skrzywiłam się. - Ale jak sie mnie nie słucha to tak jest - mruknęłam.
- Cicho tam. Pizza?
- Jaaasne - wyszczerzyłam się, a blondynka zamówiła jedzenie. Przeniosłyśmy się do salonu gdzie po około godzinie gdy wzięłam prysznic zajadałyśmy się pizzą oglądajac w międzyczasie film "Rozmowy nocą".
- Ty, a ty już Wronki rodziców poznałaś? - ocknęłam się nagle.
- Nie, w święta się nie dało, ale mamy we wtorek jechać do Warszawy. Trochę sie boję - powiedziała ciszej.
- Spoko, polubią cię. Ja miałam to samo. A potem powiedziałam chyba najgłupszą rzecz w całym swoim życiu.
- Jaką?
- Że będe się słuchać Kłosa - powiedziałam na co ona parsknęła śmiechem - A potem manipulant jeden mnie zawiózł do siebie - wygięłam usta w podkówkę.
- Bo uwierzę, że ci się to nie podobało - prychnęła uśmiechając się.
- Tego nie powiedziałam - zaśmiałam się.
Resztę wieczoru spędziłyśmy na typowo babskich pogaduchach.
Chłopcy rozegrali w weekend dwa spotkania z AZS Indykpol Olsztyn. W sobotę w PlusLidze wygrywając 3:0, a dzień później w Pucharze Polski 3:1 zapewniając sobie awans do ćwierćfinału, w którym w środę zagrają z Cuprum Lubin. Gdy w niedzielę wracałam do domu na piechotę bo przyjechałam z Agnieszką, która musiała jeszcze załatwić jakieś ważne sprawy, a nie chciało mi się czekać na Kłosa, który po wygranym meczu może się przebierać godziny.
No więc właśnie... Nie od "no więc" O, znowu Stefan. Jak miło, ale dobra, nie od "no więc".
Szłam właśnie sobie w stronę swojego bloku. Było trochę zimno, ale na szczęście nie wiał wiatr. Gdy miałam wchodzić do budynku usłyszałam za sobą jakiś cichutki pisk. Odwróciłam się więc ale w tym świetle to nie za dużo się da zobaczyć. Wzruszyłam więc ramionami przyjmując, że mi się przesłyszało. Jednak gdy naciskałam klamkę znów to usłyszałam i jakby .... miauczenie? Wytężyłam więc wzrok i zobaczyłam maleńką białą, no właściwie teraz to już szarawą kulkę. Podeszłam do niej powoli po czym wzięłam na ręce. Czyżby ktoś go tu zostawił? Takiego słodziaka? Nie wyobrażam sobie. No ale go przecież nie zostawię. Wzięłam więc kotka ze sobą do mieszkania. Postawiłam do na podłodze w korytarzu, a sama zdjęłam kurtkę, czapkę i buty.
- Chodź malutki. Napijesz się mleczka, a potem trzeba będzie się umyć - rzuciłam i poszłam do kuchni pocierając ręce żeby się ogrzać. Wyjęłam mleko z lodówki po czym podgrzałam je na kuchence i nalałam do małej miseczki kładąc przed nosem kociaka, który od razu wręcz rzucił się na nie o mało go nie wylewając. Uśmiechałam się na sam odgłos jego cichutkiego chłeptania napoju. Gdy już był mam nadzieję najedzony poszłam z nim do łazienki żeby go umyć i żeby wyglądał jak ten człowiek... tfu! kot! Jak kot. Po niemałych trudach wreszcie mi się to udało.
- Aga mnie zabije jak cię tu zobaczy wiesz mały? - zwróciłam się do niego. Agnieszka odkąd tylko pamiętam nie za bardzo trawiła koty. Zdecydowanie wolała psy dlatego nie wiem ja zareaguje.
Zrobiłam sobie kolacje w postaci kanapek i z kubkiem herbaty zaczęłam obrabiać zdjęcia z dzisiejszego meczu, a kotek ułożył się na moich kolanach. Co jakiś czas go głaskałam. Zamieściłam ogłoszenie w internecie o znalezieniu kota na wypadek gdyby go szukano ale szczerze wątpię, aby ktoś się po niego zgłosił. Zwłaszcza, że wyglądał jakby kilka dni tak się tułał. Nie mam pojęcia tylko gdzie on przenocował. Noce są zimne. Musiał sobie znaleźć jakieś przytulne miejsce. Gdy skończyłam ze zdjęciami i znalazły się one na stronie Skry otrzymałam sms'a. Od Agi.
"Nie wrócę na noc do domu"
"Nic nowego ;P"
Odpisałam jej szybko po czym zaczęłam myśleć gdzie by tu umiejscowić naszego nowego lokatora. Napisałam więc jeszcze do Witczak czy nie mamy jakiegoś pudełka. Poinstruowała mnie, że u niej w pokoju powinnam znaleźć jakieś po butach.
Udało mi się takowe odnaleźć więc zwierzak już miał gdzie spać. Lekko zaspanego włożyłam go do nowego łóżeczka i postawiłam w swoim pokoju obok szafy. Zrobiłam mu jeszcze śliczne zdjęcie, które pojawiło się na Instagramie. Sama wzięłam prysznic i także położyłam się spać.
Pojawia się ktoś nowy ale na długo nie zagość, spokojnie ;) Tymczasowo bo nie miałam co tu napisać i nagle mi przyszedł pomysł. A może kota im sprawić? :D No i mają.
Bardzo serdecznie chciałam Was zaprosić do Podjaranej :D, u której pojawił się rozdział trzeci:
http://malzenska-loteria.blogspot.com/2015/02/rozdzia-3.html
Oraz na coś co tworzyłyśmy wczoraj razem z Podjaraną ponad trzy godziny.
http://nie--mozna-sie-poddawac.blogspot.com/
Kolejny u naszych słodziaśnych misiaczków powinien pojawić się w niedzielę.
Pozdrawiam ;**
Jak zawsze świetny ;)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, po co Elena ma wiedzieć o szczegółach imprezy sylwestrowej jak można Jej o niczym nie powiedzieć xD tak wiem miała być niespodzianka tak? no ale co będzie robić w sylwestrową noc to mogłaby wiedzieć ;D
Hahah kocham to rodzeństwo ;) jak Oni się kochają xD
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
A ja tam uważam, że dobrze, że jej nie powiedzieli. :D Bardzo dobrze, że miała niespodziankę, w dodatku taką fajną.
OdpowiedzUsuńImpreza z chłopakami? Nie pogardziłabym. ;)
Elena i Winiar - rodzeństwo idealne. :D Żrą się non - stop ze sobą, ale ich więź jest bardzo, bardzo silna. :D
Pozdrawiam. :*
U mnie nowy rozdział możliwe, że będzie dzisiaj wieczorem, ale nie wiem jeszcze, zobaczy się. :D
Genialny, z resztą jak zawsze. :D
OdpowiedzUsuńNo i Sylwester Elena może zaliczyć do udanych. Mimo, że musiała się aż do Katowic tułać, to jednak myślę, że warto było. W końcu z siatkarzami imprezowała!
Jejku, jak ja kocham to rodzeństwo. Oni są tacy mega pozytywni.
Nowa postać? Może zagościć na dłużej, iż uwielbiam koty. :3
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Ps. Ja bym bardzo chętnie zatańczyła z Winiarskim. :D
Jest już późno a mi się chce spać także tego.. Fajny rozdział, fajny sylwek, fajny kot :D Dobranoc Olu.. ;/ A nie.. jeszcze trzeba się pożegnać!
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia czy tam do przeczytania.. wiadomo o co chodzi ;-;
No Ciekawie:) Sylwester wyszedł udany. Trudno nie powiedzieć, że są rodzeństwem bo zachowują się jak dzieci.
OdpowiedzUsuńPozazdrościć takiego Sylwestra :D Sama chciałabym mieć taką niespodziankę :D
OdpowiedzUsuńElena z Winiarem zachowują się jak dzieci i za to ich uwielbiam. Trochę przypominają mnie i mojego brata :)
Kot? Czemu nie, chociaż wolę psy :D
Pozdrawiam :*
Nie ma to jak siatkarski sylwester ♡
OdpowiedzUsuńTeż taki chcę :-D
A co do Michała i Eleny to podobno każdy w środku zawsze jest dzieckiem :-D
Boże a Karolek taki słodki z tym wyznaniem *.*
Kot! Dlaczego nie pies? :-( :-D
Pozdrawiam ☆
Wspaniały
OdpowiedzUsuńsylwester! Dobrze, że jej nie powiedzieli po co tam jadą, bo by nie
było niespodzianki! z początku myślałam, że Kłosik chce się Winiarskiej
oświadczyć, a tu buuum, nie :/ Szkoda, ale może lepsze zaręczyny
wymyślisz? :D
Michał to jak dziecko się zachowuje, no tak typowo, ale to w nim
uwielbiam! taki wyrośnięty małolat :3
O jacie! a Kłosik jaki urocczy z tym wyznaniem! kurde! to lepsze niż
oświadczyny! :D
Nawet nie przyszło mi do głowy żeby ich jeszcze zaręczać. Wyprzedzasz moją wizję :D
UsuńNa razie nie wiem kiedy się jej oświadczy, ale mniej więcej wiem jak :) Póki co jeszcze poczekacie ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;**
http://walczycomilosc.blogspot.com/ -u mnie pojawił się rozdział 2, więc zapraszam :)
Usuńhttp://urodzilam-sie-zbyt-wrazliwa.blogspot.com/ <----- nowy rozdział u Muzaja i Piechockiej <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń