niedziela, 8 lutego 2015

~Rozdział 62~

Następnego dnia obudziło mnie drapanie w coś. Lekko zdezorientowana uniosłam głowę i spojrzałam w kierunku pudełka kota. Wstałam z łóżka i wyjęłam go z posłania stawiając na podłodze. Najpierw poszłam mu dać jedzenia, a potem wybierając ciuchy (klik)poszłam się ogarnąć w łazience. Wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam i umalowałam. Włączyłam radio i sporządziłam sobie posiłek. Do treningu miałam jeszcze czas więc pijąc kawę przyglądałam się jak kotek łapczywie chłepta mleczko. Pobawiłam się z nim trochę turlając mu po podłodze kulkę papieru. Stwierdziłam, że nazwę go Absurd. W końcu w troszkę absurdalnych okolicznościach go przyniosłam do mieszkania. Tak będzie chyba odpowiednio. 
Gdy musiałam już jechać na halę wzięłam go na ręce i zaniosłam do swojego pokoju.
- Jak będziesz cicho siedział to może Aga cię nie usłyszy i będzie połowa sukcesu. Ale musisz być cicho, kapujesz? - pogłaskałam go za uszkiem - Ja idę, a ty bądź tu grzeczny - uśmiechnęłam się.
Wstałam z podłogi i ubrałam się po czym biorąc torebkę i sprzęt wyszłam z mieszkania kierując się do samochodu.
Na hali byłam po 15 minutach. Weszłam na salę i przywitałam się z trenerami i sztabem, a po kilku minutach wleźli siatkarze. Właściwie to po co ja tak szybko przychodzę skoro oni i tak się spóźniają? A ja ja bym się tak spóźniła to by robili aferę. Taka to właśnie z nimi sprawiedliwość. No ale dobra.Karol oczywiście przydreptał się do mnie przywitać.
- Czemu wczoraj na mnie nie zaczekałaś? - zapytał całując mnie w policzek.
- Bo stałabym tu godzinę - odparłam.
- Ale nie szłabyś na nogach - zauważył.
- Ale o tej samej porze byłabym w mieszkaniu - wzruszyłam ramionami -  A w ogóle to co ty tu jeszcze robisz! Wypad na rozgrzewkę! - wskazałam mu parkiet.
- Wstrętna baba - mruknął idąc w stronę Andrzeja.
- Zapamiętam to sobie - powiedziałam i pogroziłam mu palcem.
- O stary, jak ona mówi, że sobie zapamięta, to sobie serio zapamięta - powiedział Michał.
- Słuchaj Winiara a nie zginiesz - wyszczerzyłam się.
Naszą dyskusję przerwał Miguel, który delikatnie mówiąc kazał nam się uciszyć i zabrać do swojej roboty.
Podczas robienia zdjęć moje myśli uciekały do Absurda. Czy Aga pozwoli mi go zatrzymać? Mam ją jakoś przekupić? Przekonać? Może by mi się udało gdybym użyła odpowiednich argumentów. Ale na to, to musiałabym pomyśleć, a nic nie przychodzi mi na myśl.
Właśnie na takich rozmyślaniach (no i oczywiście robieniu zdjęć, żeby nie było, że ja tutaj tylko sobie siedzę!) minął mi trening. Zwinęłam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia z sali. Przy drzwiach czekał na mnie Kłos.
- Stało się coś? - zapytał.
- Nie, dlaczego? - zdziwiłam się.
- No bo taka trochę nieobecna byłaś dzisiaj - zauważył.
- Nie, nic się nie stało - uśmiechnęłam się - Ale teraz już lecę. Pa.
- No, pa. Wpadnę wieczorem - powiedział jeszcze.
- Czekam - rzuciłam i wyszłam z hali.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę sklepu zoologicznego. Zakupiłam tam rzeczy, które były mi, a właściwie kotu potrzebne.
Pół godziny później byłam już w mieszkaniu. Odłożyłam zakupy na podłogę i zaczęłam rozsuwać kurtkę.
- Lena? - Agnieszka stanęła w korytarzu opierając się o ścianę - Wiesz co jest w twoim pokoju? - udawać debila czy od razu rzucić jej się do nóg i błagać, aby pozwoliła mi go zatrzymać? Wybrałam pierwszą opcję.
- Nie wiem. A co jest?
- Kot.
- Że kto? - uniosłam brwi
- No kot. Małe, denerwujące, drące firanki, śpiące cały dzień i pijące mleko hektolitrami, kojarzysz?
- No kojarzę. Kot - potwierdziłam wieszając kurtkę na wieszaku.
- No to co on tam robi?
- Ale kto?
- No kot - warknęła.
- Aaaaa kot! - udawałam, że dopiero załapałam - Ale Aguś, kochana. My nie mamy kota - pokręciłam głową z politowaniem zdejmując buty. Witczak zaczęła się powoli denerwować
- Nie miałyśmy. Do wczoraj bo go skądś przywlekłaś. On ma zniknąć Elka, kapujesz? - weszła do kuchni, a ja pognałam do swojego pokoju, aby wziąć Absurda i pokazać go Adze. Podstawiłam go pod nos i powiedziałam:
- No ale Aga, Aguś, Aguniu, Agniesiu. Spójrz mu w oczy i spróbuj się nie zakochać - westchnęła.
- No masz racje. Słodki - uniosła lekko kąciki ust.
- No to co może zostać? - zrobiłam słodką minę. Dość długo milczała wahając się lecz moim oczkom nikt się nie oprze. Ach uwielbiam tą przewagę.
- No niech stracę. Niech zostanie.
Pisnęłam uradowana.
- Ale, El. Wiesz, że jak ktoś się po niego zgłosi to będziemy musiały go oddać? - przeszyła mnie wzrokiem,
- Wiem - pokiwałam głową choć bardzo wątpiłam by taka sytuacja się zdarzyła.
Chciałam już wyjść ale blondynka jeszcze mnie zatrzymała.
- Jak mu dałaś na imię?
- Absurd - oznajmiłam uśmiechając się.
- Ideolo - wyszczerzyła się.
Przyniosłam wtedy zakupy ze sklepy zoologicznego i położyłam je na swoje miejsca. Dopiero wtedy mogłam zjeść pyszny obiad zrobiony przez Agnieszkę.


Resztę popołudnia spędziłam z moimi ukochanymi przyjaciółmi panią kanapą, panem pilotem i panem telewizorem. Za moimi plecami ułożył się natomiast kot.
Około 19:30 jedząc musli, które polubiłam odkąd Aga zaczęła je kupować zobaczyłam, że blondynka staje w korytarzu z małą torbą podróżną. Uniosłam głowę z poduszki.
- A ty gdzie? - zapytałam odkładając miskę na ławę.
- Przecież jutro mamy jechać do Warszawy - odparła ubierając buty.
- Ach no tak. Przecież trzeba to uczcić - wyszczerzyłam się głupio i poruszyłam debilnie brwiami, a ona rzuciła w moim kierunku szalik, który jednak spadł przed progiem do salonu, na co wybuchłam śmiechem.
- Ej, no ale ja chciałam ci się jeszcze pożalić co będzie jak mnie nie polubią a ty mi tak - zrobiła smutną minę.
- Luuuuuuz, nie popełniaj tylko tego błędu co ja i nie przejmuj się tym tak, a wszyyyyyyyystko będzie dobrze - odparłam obojętnie spoglądając znowu na telewizor.
- Pocieszające - mruknęła.
- Tak bardzo pocieszające - potwierdziłam, a ona ruszyła do drzwi. - Torba - rzuciłam, a ona tylko zaczęła mruczeć coś pod nosem. Ostawiam, że jakieś przekleństwa. Co za nie dobre stworzenie. Język jej uciąć normalnie! Co to ma kuźwa być, że ona sobie przeklina?! - Co ty byś beze mnie zrobiła? - nabijałam się z niej.
Nic mi nie odpowiedziała tylko otworzyła drzwi w których stał Kłos.
- Właśnie miałem dzwonić - uniósł do góry ręce w geście obronnym.
- Weź ogarnij tą swoją dziewczynę. Nie mam na nią sił - westchnęła.
- Na mnie nie masz, a na Wronę to już masz! Niesprawiedliwość!! - krzyknęłam oburzona dusząc śmiech. Ona tylko westchnęła.
- Wracam jutro wieczorem. Nie rozwalcie mieszkania, okej?
- Dlaczego powiedziałaś nie "rozwalcie"? - zdziwiłam się. A no tak. Ja i Absurd. Głupia Lenka. Przecież Karol nie zostanie na noc! Co to ma być?!
- A dlaczego nie? - zapytała jeszcze i wyszła, a ja przeniosłam wzrok na ekran telewizora. Miałam pomysł jak wkręcić siatkarza, który właśnie wkroczył do salonu.
- Czyli mamy wolne mieszkanie - poruszył brwiami.
- No nie do końca. Mam tu jeszcze takiego jednego pana, który bardzo nie lubi jak mu się w nocy przeszkadza - stwierdziłam patrząc na środkowego, który napiął mięśnie.
- Pana? - zmrużył oczy.
- No tak. Od wczoraj u mnie nocuje. - uśmiechnęłam się słodziutko.
- To pewnie o nim sobie tak rozmyślałaś na treningu, nie? Może nie będę wam przeszkadzał. Sami pewnie wspaniale sobie kurwa, umilacie czas - warknął.
- A jak. On jest taki cieplutki i kochany i słodki - wymieniałam cechy zwierzaka i ledwo udawało mi się powstrzymać wybuch śmiechu, ale mogłam unieść przecież lekko kąciki ust.
- No to może mi zdradzisz jak ma na imię ten twój pan? - warknął.
- Oczywiście kochanie. Mogę ci go nawet teraz przedstawić, ale musisz usiąść na kanapie i zamknąć oczka - uśmiechnęłam się szeroko.
- Jeśli zobaczę wtedy tę jego mordę to usiądę - syknął i uczynił to co mu nakazałam. Ja natomiast wzięłam Absurda i położyłam mu na kolanach - Już możesz otworzyć - powiedziałam przytulając się do jego ramienia. On uniósł brwi w geście zdziwienia.
- Wariatka - parsknął śmiechem pogłaskał zwierzątko.
- Słodko wyglądasz jak się tak denerwujesz kotek - wymruczałam mu do ucha - Ale w ogóle to nie masz pojęcia jak go znalazłam! - zmieniłam szybko temat żeby sobie za dużo nie wyobrażał i mnie od razu do łóżka nie zaciągnął zboczeniec jeden!
- Kusisz, a potem mówisz o czymś innym - westchnął - No ale mów - oparł się o oparcie kanapy. Opowiedziałam mu więc jak to się wczoraj wydarzyło.
- No i Aga pozwoliła mu zostać - uśmiechnęłam się - Ale jak się ktoś po niego zgłosi to musimy oddać.
- Ale ty wolałabyś żeby został nie? - dźgnął mnie w bok. Poderwałam się i uczyniłam to samo co wcześniej z Agnieszką. Podstawiłam mu Absurda pod nos.
- No bo popatrz mu w oczy i spróbuj się nie zakochać.
- Na mnie to nie działa. - stwierdził poważnie - Ja jestem zakochany tylko w twoich oczkach - posłał mi czarujący uśmiech.
- Oooo słodkie to było - rozczuliłam się - No ale popatrz i spróbuj. No popatrz i spróbuj. - westchnął.
- No masz rację.
- No właśnie. I o to mi chodziło. - usiadłam obok niego. On objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors i głaskałam kota.
- Film? - zapytał środkowy. Pokiwałam tylko głową, a on zaczął skakać po kanałach. Siedzieliśmy chwilę w ciszy oglądając jakiś film. - A właśnie, w sobotę Gala Mistrzów Sportu. Idziemy - oznajmił uśmiechając się.
- Jak sobie życzysz - posłałam mu uśmiech. - Będę musiała iść na jakieś zakupy - odetchnęłam odchylając głowę do tyłu i spoglądając na sufit.
- Na pewno będziesz wyglądać nieziemsko - stwierdził uśmiechając się łobuzersko i całując mnie. Ja oczywiście oddałam pocałunki, ale tą miła chwilę przerwał dzwonek mojego telefonu. Środkowy zaklął, a ja westchnęłam i poszłam do swojego pokoju gdzie powinien być mój telefon. Zlokalizowałam go na łóżku. Spojrzałam na wyświetlacz. Mama dzwoni więc odebrałam.
- No cześć córciu - zaczęła.
- Cześć.
- Nie przeszkadzam ci?
- Nie no co ty. Co tam u was? - zapytałam stając przy oknie.
- A wiesz wszystko w porządku.
- Jak Asia się czuje?
- Wszystko w porządku. Nie ma się o co martwić, z ciążą wszystko okej. Te starsze też zdrowe. Tylko babcia się ostatnio źle czuła - poczułam jak ręce siatkarza oplatają mnie w talii, a jego głowa ląduje na moim ramieniu po czym usta całują mnie w szyję.
- Wcale, że nie! - usłyszałam głos babci - Wszystko ze mną w porządku. Naopowiadasz dziewczynie głupot i zamiast się Karolkiem zająć to się będzie o starą babkę martwić - te słowa wywołały i u mnie i u Kłosa wybuch śmiechu.
- Ale Lenko, na prawdę wam nie przeszkadzam? - zapytała mama.
- Nie mamo, nie przeszkadzasz. - zapewniałam.
- Mów po co dzwonisz, a nie dzieciakom głowę zawracasz. Młodzi są muszą się sobą nacieszyć! - znowu uwaga babci i kolejny śmiech z naszej strony.
- No dobra, bo tak właściwie to dzwonie żeby zapytać czy moglibyśmy jutro wpaść do ciebie?
- Wpadajcie, jasne. Dawno się nie widzieliśmy.
- No i teraz możesz zakończyć rozmowę - poinstruowała mamę staruszka.
- Lenka ta twoja babcia to się strasznie zaczęła rządzić jak cię nie ma - stwierdziła ze śmiechem mama.
- Wcale nie rządzić, wcale nie rządzić! - oburzyła się kobieta.
- Babciu, porządek musi być - zaśmiałam się.
- No jasne. - przytaknęła mi także się śmiejąc. - Ale teraz już kończymy.
- A jeszcze jedna sprawa. Jak wy juro przyjedziecie? Zmieścicie się do auta? - zmarszczyłam czoło.
- Aśka z Adamem ostatnio kupili takie większe więc spokojnie. Do jutra - pożegnała się mama.
- Do jutra - odparłam i zakończyłam połączenie po czym odłożyłam telefon na szafkę nocną.
- Fajną masz tą rodzinkę - zaśmiał się Karol.
- Bo Winiarscy nie? - odwróciłam się do niego szczerząc - A wiesz gdzie musimy pojechać jak będziemy mieli czas?
- No gdzie?
- Na lodowisko.
- Ale ja nie umiem jeździć - jęknął - Zresztą mam w kontrakcie, że nie mogę uprawiać sportów ekstremalnych - bronił się.
- Ja też nie umiem - wzruszyłam ramionami - A poza tym, sportów ekstremalnych - podkreśliłam wbijając mu palec w klatkę piersiową - Na łyżwach jeszcze nikt się nie zabił.
- Skoro tak uważasz - uśmiechnął się łobuzersko po czym już leżałam na łóżku, a on zwisał nade mną.
- A co ty robisz przepraszam bardzo? - uśmiechnęłam się.
- Twoja babcia kazała ci się mną zająć. - stwierdził szczerząc się.
- A co ty dziecko, a ja niańka, że mam się tobą zajmować? - parsknęłam unosząc brew.
- O, o, o. Tylko nie dziecko, okej? - fuknął.
- Jestem od ciebie starsza.
- O dwa miesiące - mruknął.
- Zawsze coś. A teraz przepraszam. Idą wziąć prysznic, a potem SPAĆ - podkreśliłam ostatnie słowo ze śmiechem i ruszyłam do łazienki.
Ogarnęłam się i przebrałam w piżamę po czym wróciłam do sypialni gdzie leżał już siatkarz. Położyłam się obok niego.
- Dobranoc kochanie - pocałował mnie w skroń.
- Dobranoc - uśmiechnęłam się delikatnie i wtuliłam się w niego po chwili zasypiając.


-----
Rozdział wygląda nieco inaczej niż oryginał bo go przez przypadek usunęłam. Debil, wiem. Mimo to mam nadzieję, że i tak Wam się spodoba :)

Mam wrażenie, że Karol z Eleną są zbyt słodcy, zdecydowani zbyt słodcy. Przydałoby się tu coś takiego mega. Jakaś straszna kłótnia, nieporozumienie czy coś takiego ^^
Niestety... Nic takiego póki co nie mam napisane :(
-----
Ostatnio zauważyłam, że mam zbyt dużo czasu wolnego przez te ferie i zaczynają mi się w głowie roić pomysły na blogi. W ogóle policzyłam sobie w nocy, cholerna bezsenność, że zaczęłam, a nie dokończyłam 10 blogów. Nie wiem czy tylko ja mam takie coś, że mam pomysł na prolog, pierwszy, drugi rozdział, a potem tracę wenę i porzucam opowieść.

Ostatnio zbyt dużo Krzyśka Lijewskiego i Piotrka Chrapkowskiego. Zdecydowanie zbyt dużo. Walczę, walczę ze sobą żeby nie wpadł mi do czerepa jakiś debilny pomysł żeby zacząć to publikować! 
-----
Co do bloga http://zycie-jest-jak-pudelko-czekoladek.blogspot.com/ to możliwe, że za tydzień pojawi się tam 6 rozdział. Można powiedzieć, że jeżeli przysiądę to wena wraca :) Tylko bardzo długo jej to zajęło.

-----
Tutaj ---> http://nie--mozna-sie-poddawac.blogspot.com powinno pojawić się coś w tym tygodniu bo Podjarana :D mnie zostawiła, a chciałam z nią obgadać jeszcze kilka rzeczy. Trzymajcie za nas w ogóle kciuki żebyśmy wytrzymały ze sobą. Jedna nieterminowa, druga leniwa. Oj, Boże, Boże.

Dobra kurde koniec tego biadolenia cytrynooowaa bo niedługo to, to będzie dłuższe niż rozdział.
Pozdrawiam ;**

12 komentarzy:

  1. Normalnie kocham Cię :D piszesz zajebiste rozdziały i w ogóle ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Imię dla kota genialne. :D
    Taki słodki jest, że każdemu mięknie serducho na jego widok? ;>

    Wcale nie jest za słodko.
    Jaka ta Elena okrutna - Karol taki napalony, a ona sobie idzie spać...
    No jak tak można? ;x

    Pozdrawiam. :*
    Zapraszam do mnie na rozdział XIX. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahah imię dla kota genialne ^^
    A robienie "głupka" przed Agą już całkowicie mnie rozwaliło ;D
    Po prostu kochan babcię Elki <3 jest najlepsza xD
    Taka sielanka w związku nie zdarza się zbyt często więc niech się nie kłócą tylko to docenią ;P nie no tak dla równowagi w przyrodzie mogą się pokłócić ale pod warunkiem że później wszystko wróci do normy ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni są zbyt zgodni. Muszę tutaj jakąś kłótnie wprowadzić bo zaczne rzygać tęczą xd
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  4. Imię kota- bezcenne :D
    Wiedziałam, że Aga zgodzi się by z nimi został.
    Babcia Eleny to chyba baardzo szalona staruszka :D
    A sielankę w związku możesz kontynuować, pozwalam Ci. Ale i tak pewnie zrobisz po swojemu bo po co słuchać starszych.

    A i jeszcze jedno. Ja Cię nie zostawiłam tylko wzięłam urlop :D Ile w końcu można pracować? I jeszcze jedno. Nie leniwa tylko nie chcę by przyszłe pokolenia musiały się uczyć o mej osobie i geniuszu :D

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję za pozwolenie, o pani. Póki co właśnie tak będzie, musze znaleźć pomysł na kłótnie. I ty mi w tym pomożesz ^^
      A leniwa to jestem ja i już wiesz dlaczego bo raczyłam ci udzielić tych informacji :P
      I nie rób mi już potem spamu w komentarzach mendo bo o wszystkim się dowiem ;*
      Pozderki ;*

      Usuń
    2. W takim razie chcesz mi powiedzieć, że jestem nieterminowa? Wypraszam sobie, prędzej przeterminowana.
      A czy Ci pomogę w tych kłótniach to przemyślę sobie czy zasłużyłaś :D
      Jak się dowiesz to tylko ode mnie mendo :D

      Usuń
  5. Imię dla kotka najlepsze! :3
    Karol taki bardzo uroczy, kiedy jest zazdrosny :3 Elena może go częściej wrabiać, mi odpowiada :D
    Ooo, Aga nie powinna się tak stresować, pewnie wypadnie mega dobrze i w kolejnych rozdziałach będzie się tym zachwycać :D

    Nie wiem co będę robić ze swoim życiem, jak skończysz tego bloga .-.
    Weny:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego jeszcze daleko ;) Mam jeszcze kilka pomysłów w zanadrzu ;)
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  6. Tak, zgadzam się w 100% , jest za słodko, stanowczo za słodko :-P i z tą kłótnia to świetny pomysł :-D albo może coś z tymi sms'ami...

    Co do niedokończonych blogów... mam tak samo. Pomysł jest, ale wykonania brak :-/ dopiero co zaczęłam nowego bloga, a już nie mam pomysłu i zapału na jego dalsze prowadzenie...

    Rozdział świetny ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, przepraszam, przepraszam!!! Po powrocie z obozu dopiero wszystko nadrabiam :/ więcej wyjaśnień dzisiaj razem z rozdziałem -------> never-ever--give-up.blogspot.com :)

    Rozdział świetny, tak jak imię dla kota :D A jaki Karolek zazdrosny ^^ Tylko nie waż się niczego psuć!!! A Aga nie potrzebnie się stresuje ;)

    Co do Krzyśka Lijewskiego i Piotrka Chrapkowskiego to ja bym bardzo chętnie poczytała, bo jest bardzo mało opowiadań o piłkarzach ręcznych ;D

    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! :D
    Jejku, jak ja ich kocham. Są tacy mega słodcy i bije od nich pozytywną energię, miłością i szczęściem. Nawet tego nie psuj! :D Chociaż to normalne, że kiedyś trzeba będzie (na chwilę) ich skłócić. Ale to kiedyś.
    Imię dla kota? Idealne. :D
    Karollo, jaki zazdrosny. ;)
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń