- Ile będziecie to jeszcze przeżywać? - przewróciłam oczami. - Obejrzeliśmy cały w telewizji. Wygrała Legia, możemy się cieszyć, a nie wiecznie przeżywać, że nas tam nie było.
- Będziemy przeżywać ile będziemy chcieli - wystawił mi język Michał.
- Odpuścicie temat, będziecie przecież na następnym. Zresztą zachowujecie się jak stare zrzędzące baby - mruknęłam.
- Już ci mówiłem, że to nie będzie to samo. - powiedział Kłos.
- A poza tym co czemu ty nie przeżywasz? Przecież też taka kibicka Legii? - zapytał cwaniacko Winiarski.
- Bo jestem dorosła i umiem się z tym pogodzić, a nie nawijać przez 4 dni - po tych słowach wybuchnęli gromkim śmichem.
- Ty umiesz się z czymś pogodzić? - przyjmujący otarł łzę.
- Chyba dużo się zmieniło przez te 3 dni - dorzucił Kłos.
- Zaczynacie mnie już wkurzać - warknęłam poprawiając torbę na ramieniu.
- Ojej, tak nam przyyyykrooo - zaczęli wszyscy na raz.
- Yghh! - przyspieszyłam kroku oddałam walizkę do luku bagażowego i weszłam do autokaru, a oni przybili głośne piątki. Idioci. Zajęłam miejsce z tyłu i rzuciłam na fotel swoją torbę. Chwilę później pojawiła się i tamta czwórka. Kiedy Karol chciał usiąść obok mnie skutecznie bardziej się tam rozsiadłam tak, że nie było miejsca.
- Ej, no Lenka. Daj mi usiąść - poprosił.
- Przecież ci nie zabraniam - odparłam obojętnym tonem odblokowując klawiaturę komórki. - Masz mnóstwo miejsca. Gdzie byś nie zechciał - zatoczyłam ręką dookoła.
- Nie złość się - zaśmiał się po czym mimo moich starań zdjął torbę z siedzenia i położył ją na podłodze, a sam zajął jej miejsce.
- Kretyn - mruknęłam.
- I tak mnie kochasz - wyszczerzył się i dał mi całusa w policzek.
- I to mnie kiedyż zgubi. Daje słowo - pokręciłam głową po czym skierowałam wzrok na ekran komórki. Jeden sms i jedno powiadomienie. Wiadomość tekstowa od Asi. Przesłała mi zdjęcie jak sobie grillują, a dzieciaki biegają w tle. Następnie kliknęłam na zdjęcie Igły, które przedstawiało także grilla rozłożonego na tarasie oraz całą rodzinkę, a w opisie zadał mi pytanie retoryczne czy z utęsknieniem czekam na urlop. Wszyscy przeciwko nam.
- Musicie dzisiaj wygrać bo ludzie mają ze mnie bekę - zaśmiałam się.
- Dlaczego? - zapytał zdezorientowany, a ja pokazałam mu oba zdjęcia. - Będzie nas tak męczył pewnie przez całe lato kiedy będziemy tyrać na treningach, a on po południu będzie leżał na kanapie dupą do góry - oboje się zaśmialiśmy, a autokar zatrzymał się pod halą i mogliśmy wysiadać.
W poniedziałek chłopaki mieli trening później ze względu na nocny powrót z jastrzębia. Więc pod halą pojawiłam się dopiero przed 13. Przynajmniej sobie ugotowałam pyszny obiadek, a nie potem wymyślać coś na szybko, byle zjeść i byle szybko.
Kiedy wkroczyłam do budynku i przemierzałam korytarz na horyzoncie pojawił się Konrad Piechocki.
- O, jest i pani fotograf - uśmiechnął się.
- Dzień dobry.
- Miałbym sprawę. Proszę się pojawić w moim gabinecie po treningu, dobrze?
- Jasne, nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, w taki razie czekam - rzucił i ruszył w przeciwnym kierunku, a ja weszłam na parkiet. Tam był tylko sztab szkoleniowy, który przygotowywał piłki. Przywitałam się z nimi, a chwilę później pojawili się także siatkarze. Rozpoczęli jak zwykle od rozgrzewki, później ćwiczenie zagrywki i ataku. Po półtorej godziny, skakania, odbijania, serwowania i atakowania nadszedł koniec. Wszyscy zaczęli się kierować do szatni, a na mnie przy drzwiach poczekał Karol, który nie przywitał się przed treningiem bo się spóźnił. Pocałował mnie na powitanie.
- Robimy coś dzisiaj konkretnego popołudniu? - zapytałam.
- Chciałbym odpocząć, a potem jeszcze mamy wideo - westchnął.
- W porządku. Odpoczywaj, a ja lecę - dałam mu buziaka w policzek.
- Pa. - odparł, a ja skręciłam korytarzem w prawo. - Ej, wyjście jest prosto! - krzyknął. No jakbym nie wiedziała.
- Wiem, ale mam jeszcze jedną sprawę - odparłam i wbiegłam schodami na górę. Szybko odnalazłam gabinet prezesa i obiłam kostki palców o drzwi.
- Proszę! - usłyszałam więc nacisnęłam klamkę. - Tak, tak, wyślij mi to wszystko na mejla, a ja potem oddzwonię... Tak, muszę już kończyć - powiedział i zakończył połączenie. - Proszę, siadaj, siadaj - wskazał krzesło. Zajęłam miejsce. - Otóż... - zaczął i zrobił zamyśloną minę rozglądając się po pomieszczeniu - A tak, tutaj to dałem - wstał i wyjął z szuflady kartkę - Ponieważ tamta umowa była na jeden sezon, a ja jestem zadowolony z twojej pracy, no i chłopaki cię lubią. Jeden chyba nawet bardziej niż lubi - oboje się zaśmialiśmy. - Dlatego chciałem przedłużyć umowę na kolejne dwa sezony - położył na biurku kartkę.
- Nie ukrywam, że bardzo się cieszę. Jest mi tutaj na prawdę dobrze. - uśmiechnęłam się i przysunęłam do siebie dwie złączone kartki. - Gdzie mam podpisać? - zapytałam biorąc długopis.
- Tutaj - wskazał palcem. - I tutaj - przewrócił kartkę. Szybko strzeliłam autografy i odłożyłam długopis.
- Cieszę się, że choć jedno z was zostanie w Bełchatowie - wyciągnął dłoń, a ja ją uścisnęłam.
- Jakie "jedno z nas"? - zapytałam zdezorientowana.
- Myślałem, że wiesz - zdziwił się.
- O czym?
- Kontaktował się z nami klub z Perugii. Rozmawiali z Karolem i prowadzą z nim bardzo poważne rozmowy. - powiedział, a ja otworzyłam szeroko oczy. - Na prawdę nic ci nie powiedział? - pokręciłam głową przecząco. - Może miał powód. Porozmawiaj z nim.
- Dobrze, dziękuję bardzo. Do widzenia - wyszłam z gabinetu i powoli zamknęłam drzwi. Zrobiłam dwa kroki do przodu i przystanęłam. Nie mieściło mi się to w głowie. Poważne rozmowy? Klub z Perugii? Dlaczego nic o tym nie wiem? Chciał to przede mną zataić? Do kiedy? Do wyjazdu? Wkurzona dziarskim korkiem ruszyłam w kierunku szatni zawodników. Jeżeli miałam szczęście to jeszcze go tam złapie. Otworzyłam drzwi, a wzrok będących tam siatkarzy, czyli Mariusza, dwóch Argentyńczyków i Marechala skierował się na mnie.
- Jest tu jeszcze Karol? - zapytałam.
- Wyszedł niedawno - odparł Wlazły. - Stało się coś?
- Kompletnie nic - wycedziłam przez zęby.
- Nie wyglądasz jakby "kompletnie nic się nie stało" - przeszył mnie wzorkiem i chwycił z torbę podchodząc do mnie najpierw żegnając się z siatkarzami co i ja zrobiłam. Zamknęłam drzwi i poprawiłam torbę na ramieniu. - Chcesz pogadać?
- Wyjdźmy - odparłam i ruszyłam do drzwi.
- No to powiesz co jest? - zapytał kiedy byliśmy już na zewnątrz.
- Wiedziałeś coś o tym, że Karol dostał jakąś propozycję gry w innym klubie? - zapytałam wciskając ręce w kieszenie. Szliśmy w stronę mojego auta.
- Z tego co wiem, to miał kilka, ale przecież podpisał nową umowę ze Skrą - wzruszył ramionami.
- Wiesz co to były za kluby? - oparłam się o drzwi samochodu i spojrzałam na atakującego.
- Dwa z Włoch, jeden z Rosji... Czemu mnie o to pytasz, a nie jego? - przeszył mnie spojrzeniem.
- Bo on mi też powiedział, że przedłużył kontrakt ze Skrą, a przed chwilą byłam u prezesa i się dowiaduje, że Perugia prowadzi z nim "poważne rozmowy". - powiedziałam poddenerwowana
- Co ty? - wytrzeszczył oczy autentycznie zdziwiony. - I nic ci nie powiedział?
- No to mówię, że się dopiero od prezesa dowiedziałam - warknęłam.
- Okej, okej, nie denerwuj się - uniósł ręce w geście obronnym. - Jedź do niego. Tylko się nie pozabijajcie, co?
- Zobaczę co da się zrobić. - otworzyłam drzwi samochodu - Na razie. - rzuciłam wsiadając.
- Cześć - odparł, a ja włączyłam silnik. Po kilku minutach byłam już pod blokiem Kłosa. Wysiadłam z auta, zamknęłam je, weszłam do budynku i niedługo po tym stałam już pod drzwiami odpowiedniego mieszkania i dzwoniłam dzwonkiem. Po chwili otworzył mi lekko zdziwiony siatkarz.
- Hej - uśmiechnął się.
- Część. Musimy pogadać - oznajmiłam - Mogę?
- Jasne - odsunął się przepuszczając mnie w drzwiach - Już się boję tej rozmowy. - powiedział. I słusznie. Zdjęłam buty i ruszyłam do salonu.
- Chcesz się czegoś napić?
- Nie przyszłam się tu napić, tylko poważnie pogadać. Siadaj - wskazałam na kanapę, a sama zajęłam miejsce na przeciwko niego na fotelu i zaplotłam ręce na klatce piersiowej. - Jak tam u ciebie? Wszystko po staremu? - siatkarz zrobił bardzo zdziwioną minę unosząc brwi i zdezorientowany rozejrzał się po salonie.
- Tak - odparł z wahaniem.
- Mhm - skinęłam głową - Nie masz mi może czegoś do powiedzenia?
- Nie.
- A mi się wydaje, kurwa, że tak! - warknęłam.
- Lena, o co ci chodzi? - zdziwił się.
- Jak to o co? Knujesz z moimi plecami, kłamiesz i oszukujesz! Kto tu ostatnio mówił o szczerości w każdej sprawie, co?! - wstałam z fotela.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz.
- Oczywiście, ty zawsze jesteś poszkodowany! - uniosłam ręce.
- Ale nie wiem o czym ty mówisz! - również wstał. - Jakie knucie i oszukiwanie?
- Mówiłeś, że przedłużyłeś kontrakt ze Skrą - warknęłam.
- No bo przedłużyłem.
- Gówno prawda! Byłam dzisiaj u prezesa przedłużyć swoją i on mi mówi, że zespół z Perugi prowadzi z tobą "poważne rozmowy"! - wykrzyczałam gestykulując. On popatrzył na mnie jak na kompletnego idiotę, a potem upadł na kanapę i wybuchnął niepohamowanym śmiechem kryjąc twarz w dłoniach. Teraz to ja popatrzyłam na niego jak na debila.
- Nie wiem co w tym jest kurwa takiego śmiesznego - warknęłam.
Trzy razy próbował mi wyjaśnić o co chodzi, ale gdy tylko na mnie spojrzał dostawał kolejnego ataku śmiechu.
- Teraz to ja nie wiem o co chodzi - stwierdziłam.
- Żart - zdołał wydusić.
- Co? - zmarszczyłam brwi. Po kilku chwilach wziął głęboki oddech i wreszcie się uspokoił.
- Żart. Piechocki cię nabrał - otarł łzy z oczu.
- Jak to nabrał? Możesz mi to wreszcie wytłumaczyć?
- Ustalmy fakty, okej? - kiwnęłam głową. - Po pierwsze primo, podpisałem kontrakt na kolejne dwa sezony w Skrze. Podpisane, odwalone, załatwione, tak? - kiwnęłam głową. - Po drugie primo, miałem propozycje z Włoch, ale odrzuciłem, stwierdziłem, że tutaj niczego mi nie brakuje. Nadążasz? - kiwnęłam głową - Ty podpisałaś tez umowę na dwa kolejne sezony, tak? - kiwnęłam głową - Okej, kolejny fakt, jest taki, że prezes cię nabrał. Żadne poważne rozmowy się nie toczyły i się nie toczą, tak?
Usiadłam na fotelu. Przetworzyłam fakty. Ten prezesik to niezła sztuka. Nieźle mnie nabrał, no. Teraz sama zaczęłam się z siebie śmiać.
- Przepraszam - powiedziałam gdy się uspokoiłam i usiadłam mu na kolanach obejmując szyję rękami - No przepraszam, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać. Gniewasz się? - zapytałam słodko.
- Nie gniewam - pocałował mnie - A tak czysto teoretycznie, pojechałabyś ze mną do Włoch, gdybym miał tam grać?
- Jakbyś powiedział wcześniej to tak, bo teraz to mnie już umowa obowiązuje. Nie chce cię ograniczać. Jeżeli będziesz chciał wyjechać za granicę i będziesz mnie chciał mieć przy sobie to z tobą wyjadę. - uśmiechnęłam się.
- Lepszej narzeczonej sobie nie mogłem wymarzyć - pocałował mnie ponownie.
- Tobie do ideału, daleko.... - zaczęłam, ale gdy zobaczyłam jego gromiący wzrok zmieniłam zdanie i inaczej dokończyłam swoją wypowiedź - Ty jesteś przeideałem - wyszczerzyłam się składając całusa na jego ustach.
- I to rozumiem - odwzajemnił uśmiech, a mi zaburczało w brzuchu.
- Jadłaś coś dzisiaj?
- Śniadanie, ale już trochę od tego minęło.
- No to razem coś upichcimy, co? - zaproponował.
- Chętnie, ale ja już sobie obiad ugotowałam.
- Ej, to weź mnie do siebie - jęknął.
- Sorry memory, przewidziałam obiad na dwa żołądki, a nie na 10 - wystawiłam mu język.
- Wredota - mruknął pod nosem - Bedziesz co chciała. - pogroził mi palcem.
- Na razie to co chcę to wakacje w Hiszpanii, ale to mi już obiecałeś - wyszczerzyłam się.
- Mogłem nie. Teraz miałbym cię czym szantażować.
- Mądry Kłosik po fakcie - zaśmiałam się i pocałowałam go jeszcze na pożegnanie po czym wyszłam.
Wróciłam do mieszkania i zastałam Agnieszkę siedzącą w kuchni przed laptopem.
- Hej - przywitałam się z uśmiechem.
- Hej. - odparła nie odrywając wzroku od ekranu.
- Jadłaś obiad?
- Tak, przed chwilą, jeszcze powinien być ciepły - po tych słowach od razu rzuciłam się do szafki z talerzami i nałożyłam sobie dania, a Witczak tylko się ze mnie śmiała.
- Jak ci zaraz coś opowiem to się dopiero będziesz śmiała - usiadłam na przeciwko niej, a ona skupiła całą swoją uwagę na mnie.
- Słucham - złączyła opuszki palców razem zrobiła skupioną minę, przez którą to ja zaczęłam się śmiać, a potem opowiedziałam jej dzisiejszą sytuację.
- Faktycznie szczwany lis z tego prezesa. Tylko sobie jaja z ciebie chciał zrobić - nabijała się ze mnie.
- No, wyszło mu i to konkretnie, bo tak na Karola naskoczyłam...
- Chyba go to już nie zdziwiło.
- No nie wiem.
- U, a w ogóle to gdzie się wybieracie na wakacje - poruszyła brwiami.
- Obiecał, że pojedziemy do Hiszpanii. Już się nie mogę doczekać - powiedziałam podekscytowana - No a wy?
- Ameryka - wyszczerzyła się.
- Już myślałam, że cię zabierze do Paryża, tak full romantik.
- No co poradzić, takiego sobie nieromantycznego faceta wybrałam i teraz trzeba z nim żyć - westchnęła teatralnie.
- A no trzeba - dołączyłam do niej po czym obie zaczęłyśmy się śmiać.
Następnego dnia gdy wkroczyłam na halę od razu powędrowałam do gabinetu prezesa. Kulturalnie zapukałam i po usłyszeniu zgody weszłam do środka.
- Dzień dobry - przywitałam się, a on uniósł wzrok znad papierów.
- O Elena, zapraszam, zapraszam - uśmiechnął się.
- Ja tylko na momencik.
- Rozmawiałaś z Karolem?
- Owszem.
- No i?
- Bardzo się cieszę z tego wyjazdu. Skoro chce się rozwijać to nie mogę mu stać na przeszkodzie, prawda?
- No tak, ta... Zaraz, chwila, co? - otworzył szeroko oczy. - Przecież... - spojrzał na mnie - Ach, tak. - zaśmiał się - Teraz ty mnie robisz w bambuko.
- Udał się ten wczorajszy żart. Uwierzyłam, ale Karol wszystko mi wyjaśnił. Niezły z pana kawalarz - przyznałam uśmiechając się.
- Dziękuję. Miało to być na prima aprilis, ale byłoby zbyt łatwo zgadnąć, że to żart więc taki trochę spóźniony aprilisowy.
- Ważne, że się udał - powiedziałam - Do widzenia.
- Do widzenia, do widzenia- odparł ze śmiechem po czym wyszłam z gabinetu.
6 maja drużyny PGE Skry Bełchatów i Jastrzębskiego Węgla spotkały się po raz ostatni w sezonie i po raz 5 w rywalizacji o brązowy medal Plus Ligi, w Bełchatowie. W niedziele Skra przegrała 2:3 i wróciliśmy z powrotem do województwa łódzkiego.
Przyjezdni tak samo jak w ostatnich dwóch meczach postawili o wiele twardsze warunki i w pierwszym secie szybko odskoczyli na czteropunktową przewagę lecz po drugiej przerwie technicznej zaczęliśmy odrabiać straty lecz set padł łupem pomarańczowych; 25:19. Drugą partię wygraliśmy 25:23, a w trzecim secie to bełchatowianie wypracowali sobie przewagę przed pierwszą przerwą techniczną i dowieźli ją do końca wygrywając, tym razem an przewagi 29:27. Ostatni set, którego brakowało do szczęścia, kończy zepsuta zagrywka Guliame Quesqa. I to bełchatowianie mają na szyi brązowy medal.
Kiedy już krążki wisiały an szyjach, konfetti się posypało, szampan rozlał, zrobiłam im zdjęcie na zakończenie sezonu, Karol podszedł do mnie z szerokim uśmiechem na ustach.
- Mówiłaś, że wolisz brąz? - zapytał szczerząc się.
- Mówiłam - uśmiechnęłam się. - Cieszę się ogromnie i gratuluję - podeszłam bliżej i złączyłam nasze usta w pocałunku.
- A teraz czas na selfie. Dawaj komórę - spojrzałam na niego zdziwiona - No przecież nie mam tuta swojej - przewrócił oczami i wyjął telefon z kieszeni mojej bluzy po czym zrobiliśmy sobie zdjęciem, a potem jeszcze ładniejsze aparatem. No mówię, że coś trzeba potem wspominać.
- No witam - usłyszeliśmy głos Stefana i od razu się odwróciliśmy.
- Witamy, witamy. - posłaliśmy mu uśmiechy.
- Tak tylko szybko przysiedłem poinformować, że w Spała oba bąćcie się 18 maj.
- Tak jest, trenerze - zasalutował Kłos.
- Szykuj się na 10 karnych kółek za to - przeszył go spojrzeniem Antiga po czym wszyscy się zaśmialiśmy, a Stefan pożegnał się i ruszył do wyjścia z hali.
- Hej, gołąbeczki - wyszczerzył się Wojtek znajdując się pomiędzy nami i obejmując oboje ramieniem. - Jutro świętujemy. - poruszył brwiami.
- Będzie grubo - zaśmiał się środkowy - Trzeba cię godnie pożegnać Wojtusiu.
- No trzeba - przyznał. - Jutro 19, w naszym ulubionym klubie - oznajmił jeszcze ucieszony i pobiegł dalej.
Czułam że tej hali tak szybko nie opuszczę i tak też było. Dziennikarze zaczęli łapać siatkarzy, a ja wypatrzyłam Dagmarę z Agnieszką i podeszłam do nich i usiadłam o obok.
- Już Wam Włodi powiedział o jutrzejszym świętowaniu?
- Dziewczyno, byłyśmy pierwsze, które się dowiedziały - wyszczerzyła się Winiarska i postawiła Antka na podłodze, który przywitał się ze mną piątką. Pogrążyłyśmy się w rozmowie na wszelakie tematy bo dawno się nie spotkałyśmy tak żeby serio pogadać. Dołączyła do nas również Paulina i pewnie gdyby nie nasi partnerzy, którzy po nas przyszli zamknęliby nas na tej hali.
---
Oficjalne info. Nie zmieszczę się w stu rozdziałach. Jak zakładałam bloga to myślałam sobie " Dziewczyno max 70 i znikasz z blogowego świata", a tu co? 90 rozdziałów mnóstwo pomysłów na następne i
Przepraszam, że rzadko komentuję i nie informuję o nowych rozdziałach, ale mój telefon całkiem się zepsuł, a wcześniej to głównie z niego komentowałam i na nim czytałam więc teraz jestem trochę jak bez ręki :(
people--help.blogspot.com - dzisiaj pojawi się kolejny :)
A tu Wam jeszcze podsyłam filmik z piłkarzami Legii. Śmiałam z tego. Jednak polski to trudny język XD
https://www.youtube.com/watch?t=28&v=ETwvvxofASw
Do niedzieli :)
Pozdrawiam ;**
100 to dla nas za mało! Chcemy więcej i więcej! Wcielaj pomysły w życie, ja nie pogardzę :3 Jeszcze jakby rozdziały były częściej, to już w ogóle mmm ^^ Piechocki i jego kawał.. dobry był, ale na początku zamarłam :O Już sie bałam, że będą zgrzyty w ich związku, a tu się okazuje, ze z prezesa taki dowcipniś :D Dobrze, że się wyjaśniło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
no świetny. Konrad nie źle wkręcił Lenę.
OdpowiedzUsuńJa to bym chyba preziowi zrobiła III wojnę światową, jakby mnie tak chciał wrobić.
OdpowiedzUsuńAle jaak to nie będzie imprezy? :(
U mnie to sama nie wiem, ile będzie rozdziałów, nawet się nad tym nie zastanawiałam. xdd A skoro mowa o moim blogu, zapraszam na nowiusieńki rozdział. :)
Pozdrawiam. :*
Swietny rozdzial :D :D zapraszam do siebie http://twoimi-myslami.blogspot.com/ :***
OdpowiedzUsuńMega rozdział *.*
OdpowiedzUsuńHhahhahaah bo to prezes się wykazał poczuciem humoru xD Ja też dałam się wkręcić i już miałam milion scenariuszy apropo rozstania ten dwójki, bo Lenę wiąże już kontrakt...
No to teraz czekamy na tę Hiszpanię obiecaną przez Kłosika xD
O nie...brak imprezy ;( a chciałam sobie jeszcze o Wojtusiu poczytać ;P
Pozdrawiam ;**
I to jest bardzo dobra wiadomość...jak masz tyle pomysłów jak napisałaś, to my się nie obrazimy nawet za 200 rozdziałów xD