środa, 1 lipca 2015

~Rozdział 90~

Kiedy 3 maja przemierzaliśmy właśnie korytarz hotelowy by udać się do autokaru i pojechać na mecz, w składzie ja, Karol, Andrzej, Michał i Mariusz toczyła się oczywiście dyskusja o meczu, na którym ich nie było. Czy oni nie odpuszczą tego tematu?
- Ile będziecie to jeszcze przeżywać? - przewróciłam oczami. - Obejrzeliśmy cały w telewizji. Wygrała Legia, możemy się cieszyć, a nie wiecznie przeżywać, że nas tam nie było.
- Będziemy przeżywać ile będziemy chcieli - wystawił mi język Michał.
- Odpuścicie temat, będziecie przecież na następnym. Zresztą zachowujecie się jak stare zrzędzące baby - mruknęłam.
- Już ci mówiłem, że to nie będzie to samo. - powiedział Kłos.
- A poza tym co czemu ty nie przeżywasz? Przecież też taka kibicka Legii? - zapytał cwaniacko Winiarski.
- Bo jestem dorosła i umiem się z tym pogodzić, a nie nawijać przez 4 dni - po tych słowach wybuchnęli gromkim śmichem.
- Ty umiesz się z czymś pogodzić? - przyjmujący otarł łzę.
- Chyba dużo się zmieniło przez te 3 dni - dorzucił Kłos.
- Zaczynacie mnie już wkurzać - warknęłam poprawiając torbę na ramieniu.
- Ojej, tak nam przyyyykrooo - zaczęli wszyscy na raz.
- Yghh! - przyspieszyłam kroku oddałam walizkę do luku bagażowego i weszłam do autokaru, a oni przybili głośne piątki. Idioci. Zajęłam miejsce z tyłu i rzuciłam na fotel swoją torbę. Chwilę później pojawiła się i tamta czwórka. Kiedy Karol chciał usiąść obok mnie skutecznie bardziej się tam rozsiadłam tak, że nie było miejsca.
- Ej, no Lenka. Daj mi usiąść - poprosił.
- Przecież ci nie zabraniam - odparłam obojętnym tonem odblokowując klawiaturę komórki. - Masz mnóstwo miejsca. Gdzie byś nie zechciał - zatoczyłam ręką dookoła.
- Nie złość się - zaśmiał się po czym mimo moich starań zdjął torbę z siedzenia i położył ją na podłodze, a sam zajął jej miejsce.
- Kretyn - mruknęłam.
- I tak mnie kochasz - wyszczerzył się i dał mi całusa w policzek.
- I to mnie kiedyż zgubi. Daje słowo - pokręciłam głową po czym skierowałam wzrok na ekran komórki. Jeden sms i jedno powiadomienie. Wiadomość tekstowa od Asi. Przesłała mi zdjęcie jak sobie grillują, a dzieciaki biegają w tle. Następnie kliknęłam na zdjęcie Igły, które przedstawiało także grilla rozłożonego na tarasie oraz całą rodzinkę, a w opisie zadał mi pytanie retoryczne czy z utęsknieniem czekam na urlop. Wszyscy przeciwko nam.
- Musicie dzisiaj wygrać bo ludzie mają ze mnie bekę - zaśmiałam się.
- Dlaczego? - zapytał zdezorientowany, a ja pokazałam mu oba zdjęcia. - Będzie nas tak męczył pewnie przez całe lato kiedy będziemy tyrać na treningach, a on po południu będzie leżał na kanapie dupą do góry - oboje się zaśmialiśmy, a autokar zatrzymał się pod halą i mogliśmy wysiadać.

W poniedziałek chłopaki mieli trening później ze względu na nocny powrót z jastrzębia. Więc pod halą pojawiłam się dopiero przed 13. Przynajmniej sobie ugotowałam pyszny obiadek, a nie potem wymyślać coś na szybko, byle zjeść i byle szybko.
Kiedy wkroczyłam do budynku i przemierzałam korytarz na horyzoncie pojawił się Konrad Piechocki.
- O, jest i pani fotograf - uśmiechnął się.
- Dzień dobry.
- Miałbym sprawę. Proszę się pojawić w moim gabinecie po treningu, dobrze?

- Jasne, nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, w taki razie czekam - rzucił i ruszył w przeciwnym kierunku, a ja weszłam na parkiet. Tam był tylko sztab szkoleniowy, który przygotowywał piłki. Przywitałam się z nimi, a chwilę później pojawili się także siatkarze. Rozpoczęli jak zwykle od rozgrzewki, później ćwiczenie zagrywki i ataku. Po półtorej godziny, skakania, odbijania, serwowania i atakowania nadszedł koniec. Wszyscy zaczęli się kierować do szatni, a na mnie przy drzwiach poczekał Karol, który nie przywitał się przed treningiem bo się spóźnił. Pocałował mnie na powitanie.
- Robimy coś dzisiaj konkretnego popołudniu? - zapytałam.
- Chciałbym odpocząć, a potem jeszcze mamy wideo - westchnął.
- W porządku. Odpoczywaj, a ja lecę - dałam mu buziaka w policzek.
- Pa. - odparł, a ja skręciłam korytarzem w prawo. - Ej, wyjście jest prosto! - krzyknął. No jakbym nie wiedziała.
- Wiem, ale mam jeszcze jedną sprawę - odparłam i wbiegłam schodami na górę. Szybko odnalazłam gabinet prezesa i obiłam kostki palców o drzwi.
- Proszę! - usłyszałam  więc nacisnęłam klamkę. - Tak, tak, wyślij mi to wszystko na mejla, a ja potem oddzwonię... Tak, muszę już kończyć - powiedział i zakończył połączenie. - Proszę, siadaj, siadaj - wskazał krzesło. Zajęłam miejsce. - Otóż... - zaczął i zrobił zamyśloną minę rozglądając się po pomieszczeniu - A tak, tutaj to dałem - wstał i wyjął z szuflady kartkę - Ponieważ tamta umowa była na jeden sezon, a ja jestem zadowolony z twojej pracy, no i chłopaki cię lubią. Jeden chyba nawet bardziej niż lubi - oboje się zaśmialiśmy. - Dlatego chciałem przedłużyć umowę na kolejne dwa sezony - położył na biurku kartkę.
- Nie ukrywam, że bardzo się cieszę. Jest mi tutaj na prawdę dobrze. - uśmiechnęłam się i przysunęłam do siebie dwie złączone kartki. - Gdzie mam podpisać? - zapytałam biorąc długopis.
- Tutaj - wskazał palcem. -  I tutaj - przewrócił kartkę. Szybko strzeliłam autografy i odłożyłam długopis.
- Cieszę się, że choć jedno z was zostanie w Bełchatowie - wyciągnął dłoń, a ja ją uścisnęłam.
- Jakie "jedno z nas"? - zapytałam zdezorientowana.
- Myślałem, że wiesz - zdziwił się.
- O czym?
- Kontaktował się z nami klub z Perugii. Rozmawiali z Karolem i prowadzą z nim bardzo poważne rozmowy. - powiedział, a ja otworzyłam szeroko oczy. - Na prawdę nic ci nie powiedział? - pokręciłam głową przecząco. - Może miał powód. Porozmawiaj z nim.
- Dobrze, dziękuję bardzo. Do widzenia - wyszłam z gabinetu i powoli zamknęłam drzwi. Zrobiłam dwa kroki do przodu i przystanęłam. Nie mieściło mi się to w głowie. Poważne rozmowy? Klub z Perugii? Dlaczego nic o tym nie wiem? Chciał to przede mną zataić? Do kiedy? Do wyjazdu? Wkurzona dziarskim korkiem ruszyłam w kierunku szatni zawodników. Jeżeli miałam szczęście to jeszcze go tam złapie. Otworzyłam drzwi, a wzrok będących tam siatkarzy, czyli Mariusza, dwóch Argentyńczyków i Marechala skierował się na mnie.
- Jest tu jeszcze Karol? - zapytałam.
- Wyszedł niedawno - odparł Wlazły. - Stało się coś?
- Kompletnie nic - wycedziłam przez zęby.
- Nie wyglądasz jakby "kompletnie nic się nie stało" - przeszył mnie wzorkiem i chwycił z torbę podchodząc do mnie najpierw żegnając się z siatkarzami co i ja zrobiłam. Zamknęłam drzwi i poprawiłam torbę na ramieniu. - Chcesz pogadać?
- Wyjdźmy - odparłam i ruszyłam do drzwi.
- No to powiesz co jest? - zapytał kiedy byliśmy już na zewnątrz.
- Wiedziałeś coś o tym, że Karol dostał jakąś propozycję gry w innym klubie? - zapytałam wciskając ręce w kieszenie. Szliśmy w stronę mojego auta.
- Z tego co wiem, to miał kilka, ale przecież podpisał nową umowę ze Skrą - wzruszył ramionami.
- Wiesz co to były za kluby? - oparłam się o drzwi samochodu i spojrzałam na atakującego.
- Dwa z Włoch, jeden z Rosji... Czemu mnie o to pytasz, a nie jego? - przeszył mnie spojrzeniem.
- Bo on mi też powiedział, że przedłużył kontrakt ze Skrą, a przed chwilą byłam u prezesa i się dowiaduje, że Perugia prowadzi z nim "poważne rozmowy". - powiedziałam poddenerwowana
- Co ty? - wytrzeszczył oczy autentycznie zdziwiony. - I nic ci nie powiedział?
- No to mówię, że się dopiero od prezesa dowiedziałam - warknęłam.
- Okej, okej, nie denerwuj się - uniósł ręce w geście obronnym. - Jedź do niego. Tylko się nie pozabijajcie, co?
- Zobaczę co da się zrobić. - otworzyłam drzwi samochodu - Na razie. - rzuciłam wsiadając.
- Cześć - odparł, a ja włączyłam silnik. Po kilku minutach byłam już pod blokiem Kłosa. Wysiadłam z auta, zamknęłam je, weszłam do budynku i niedługo po tym stałam już pod drzwiami odpowiedniego mieszkania i dzwoniłam dzwonkiem. Po chwili otworzył mi lekko zdziwiony siatkarz.
- Hej - uśmiechnął się.
- Część. Musimy pogadać - oznajmiłam - Mogę?
- Jasne - odsunął się przepuszczając mnie w drzwiach - Już się boję tej rozmowy. - powiedział. I słusznie. Zdjęłam buty i ruszyłam do salonu.
- Chcesz się czegoś napić?
- Nie przyszłam się tu napić, tylko poważnie pogadać. Siadaj - wskazałam na kanapę, a sama zajęłam miejsce na przeciwko niego na fotelu i zaplotłam ręce na klatce piersiowej. - Jak tam u ciebie? Wszystko po staremu? - siatkarz zrobił bardzo zdziwioną minę unosząc brwi i zdezorientowany rozejrzał się po salonie.
- Tak - odparł z wahaniem.
- Mhm - skinęłam głową - Nie masz mi może czegoś do powiedzenia?
- Nie.
- A mi się wydaje, kurwa, że tak! - warknęłam.
- Lena, o co ci chodzi? - zdziwił się.
- Jak to o co? Knujesz z moimi plecami, kłamiesz i oszukujesz! Kto tu ostatnio mówił o szczerości w każdej sprawie, co?! - wstałam z fotela.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz.
- Oczywiście, ty zawsze jesteś poszkodowany! - uniosłam ręce.
- Ale nie wiem o czym ty mówisz! - również wstał. - Jakie knucie i oszukiwanie?
- Mówiłeś, że przedłużyłeś kontrakt ze Skrą - warknęłam.
- No bo przedłużyłem.
- Gówno prawda! Byłam dzisiaj u prezesa przedłużyć swoją i on mi mówi, że zespół z Perugi prowadzi z tobą "poważne rozmowy"! - wykrzyczałam gestykulując. On popatrzył na mnie jak na kompletnego idiotę, a potem upadł na kanapę i wybuchnął niepohamowanym śmiechem kryjąc twarz w dłoniach. Teraz to ja popatrzyłam na niego jak na debila.
- Nie wiem co w tym jest kurwa takiego śmiesznego - warknęłam.
Trzy razy próbował mi wyjaśnić o co chodzi, ale gdy tylko na mnie spojrzał dostawał kolejnego ataku śmiechu.
- Teraz to ja nie wiem o co chodzi - stwierdziłam.
- Żart - zdołał wydusić.
- Co? - zmarszczyłam brwi. Po kilku chwilach wziął głęboki oddech i wreszcie się uspokoił.
- Żart. Piechocki cię nabrał - otarł łzy z oczu.
- Jak to nabrał? Możesz mi to wreszcie wytłumaczyć?
- Ustalmy fakty, okej? - kiwnęłam głową. - Po pierwsze primo, podpisałem kontrakt na kolejne dwa sezony w Skrze. Podpisane, odwalone, załatwione, tak? - kiwnęłam głową. - Po drugie primo, miałem propozycje z Włoch, ale odrzuciłem, stwierdziłem, że tutaj niczego mi nie brakuje. Nadążasz? - kiwnęłam głową - Ty podpisałaś tez umowę na dwa kolejne sezony, tak? - kiwnęłam głową - Okej, kolejny fakt, jest taki, że prezes cię nabrał. Żadne poważne rozmowy się nie toczyły i się nie toczą, tak?
Usiadłam na fotelu. Przetworzyłam fakty. Ten prezesik to niezła sztuka. Nieźle mnie nabrał, no. Teraz sama zaczęłam się z siebie śmiać.
- Przepraszam - powiedziałam gdy się uspokoiłam i usiadłam mu na kolanach obejmując szyję rękami - No przepraszam, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać. Gniewasz się? - zapytałam słodko.
- Nie gniewam - pocałował mnie - A tak czysto teoretycznie, pojechałabyś ze mną do Włoch, gdybym miał tam grać?
- Jakbyś powiedział wcześniej to tak, bo teraz to mnie już umowa obowiązuje. Nie chce cię ograniczać. Jeżeli będziesz chciał wyjechać za granicę i będziesz mnie chciał mieć przy sobie to z tobą wyjadę. - uśmiechnęłam się.
- Lepszej narzeczonej sobie nie mogłem wymarzyć - pocałował mnie ponownie.
- Tobie do ideału, daleko.... - zaczęłam, ale gdy zobaczyłam jego gromiący wzrok zmieniłam zdanie i inaczej dokończyłam swoją wypowiedź - Ty jesteś przeideałem - wyszczerzyłam się składając całusa na jego ustach.
- I to rozumiem - odwzajemnił uśmiech, a mi zaburczało w brzuchu.
- Jadłaś coś dzisiaj?
- Śniadanie, ale już trochę od tego minęło.
- No to razem coś upichcimy, co? - zaproponował.
- Chętnie, ale ja już sobie obiad ugotowałam.
- Ej, to weź mnie do siebie - jęknął.
- Sorry memory, przewidziałam obiad na dwa żołądki, a nie na 10 - wystawiłam mu język.
- Wredota - mruknął pod nosem - Bedziesz co chciała. - pogroził mi palcem.
- Na razie to co chcę to wakacje w Hiszpanii, ale to mi już obiecałeś - wyszczerzyłam się.
- Mogłem nie. Teraz miałbym cię czym szantażować.
- Mądry Kłosik po fakcie - zaśmiałam się i pocałowałam go jeszcze na pożegnanie po czym wyszłam.
Wróciłam do mieszkania i zastałam Agnieszkę siedzącą w kuchni przed laptopem.
- Hej - przywitałam się z uśmiechem.
- Hej. - odparła nie odrywając wzroku od ekranu.
- Jadłaś obiad?
- Tak, przed chwilą, jeszcze powinien być ciepły - po tych słowach od razu rzuciłam się do szafki z talerzami i nałożyłam sobie dania, a Witczak tylko się ze mnie śmiała.
- Jak ci zaraz coś opowiem to się dopiero będziesz śmiała - usiadłam na przeciwko niej, a ona skupiła całą swoją uwagę na mnie.
- Słucham - złączyła opuszki palców razem  zrobiła skupioną minę, przez którą to ja zaczęłam się śmiać, a potem opowiedziałam jej dzisiejszą sytuację.
- Faktycznie szczwany lis z tego prezesa. Tylko sobie jaja z ciebie chciał zrobić - nabijała się ze mnie.
- No, wyszło mu i to konkretnie, bo tak na Karola naskoczyłam...
- Chyba go to już nie zdziwiło.
- No nie wiem.
- U, a w ogóle to gdzie się wybieracie na wakacje - poruszyła brwiami.
- Obiecał, że pojedziemy do Hiszpanii. Już się nie mogę doczekać - powiedziałam podekscytowana - No a wy?
- Ameryka - wyszczerzyła się.
- Już myślałam, że cię zabierze do Paryża, tak full romantik.
- No co poradzić, takiego sobie nieromantycznego faceta wybrałam i teraz trzeba z nim żyć - westchnęła teatralnie.
- A no trzeba - dołączyłam do niej po czym obie zaczęłyśmy się śmiać.

Następnego dnia gdy wkroczyłam na halę od razu powędrowałam do gabinetu prezesa. Kulturalnie zapukałam i po usłyszeniu zgody weszłam do środka.
- Dzień dobry - przywitałam się, a on uniósł wzrok znad papierów.
- O Elena, zapraszam, zapraszam - uśmiechnął się.
- Ja tylko na momencik.
- Rozmawiałaś z Karolem?
- Owszem.
- No i?
- Bardzo się cieszę z tego wyjazdu. Skoro chce się rozwijać to nie mogę mu stać na przeszkodzie, prawda?
- No tak, ta... Zaraz, chwila, co? - otworzył szeroko oczy. - Przecież... - spojrzał na mnie - Ach, tak. - zaśmiał się - Teraz ty mnie robisz w bambuko.
- Udał się ten wczorajszy żart. Uwierzyłam, ale Karol wszystko mi wyjaśnił. Niezły z pana kawalarz - przyznałam uśmiechając się.
- Dziękuję. Miało to być na prima aprilis, ale byłoby zbyt łatwo zgadnąć, że to żart więc taki trochę spóźniony aprilisowy.
- Ważne, że się udał - powiedziałam - Do widzenia.
- Do widzenia, do widzenia- odparł ze śmiechem po czym wyszłam z gabinetu. 



6 maja drużyny PGE Skry Bełchatów i Jastrzębskiego Węgla spotkały się po raz ostatni w sezonie i po raz 5 w rywalizacji o brązowy medal Plus Ligi, w Bełchatowie. W niedziele Skra przegrała 2:3 i wróciliśmy z powrotem do województwa łódzkiego.
Przyjezdni tak samo jak w ostatnich dwóch meczach postawili o wiele twardsze warunki i w pierwszym secie szybko odskoczyli na czteropunktową przewagę lecz po drugiej przerwie technicznej zaczęliśmy odrabiać straty lecz set padł łupem pomarańczowych; 25:19. Drugą partię wygraliśmy 25:23, a w trzecim secie to bełchatowianie wypracowali sobie przewagę przed pierwszą przerwą techniczną i dowieźli ją do końca wygrywając, tym razem an przewagi 29:27. Ostatni set, którego brakowało do szczęścia, kończy zepsuta zagrywka Guliame Quesqa. I to bełchatowianie mają na szyi brązowy medal.

Kiedy już krążki wisiały an szyjach, konfetti się posypało, szampan rozlał, zrobiłam im zdjęcie na zakończenie sezonu, Karol podszedł do mnie z szerokim uśmiechem na ustach.
- Mówiłaś, że wolisz brąz? - zapytał szczerząc się.
- Mówiłam - uśmiechnęłam się. - Cieszę się ogromnie i gratuluję - podeszłam bliżej i złączyłam nasze usta w pocałunku.
- A teraz czas na selfie. Dawaj komórę - spojrzałam na niego zdziwiona - No przecież nie mam tuta swojej - przewrócił oczami i wyjął telefon z kieszeni mojej bluzy po czym zrobiliśmy sobie zdjęciem, a potem jeszcze ładniejsze aparatem. No mówię, że coś trzeba potem wspominać.
- No witam - usłyszeliśmy głos Stefana i od razu się odwróciliśmy.
- Witamy, witamy. - posłaliśmy mu uśmiechy.
- Tak tylko szybko przysiedłem poinformować, że w Spała oba bąćcie się 18 maj.
- Tak jest, trenerze - zasalutował Kłos.
- Szykuj się na 10 karnych kółek za to - przeszył go spojrzeniem Antiga po czym wszyscy się zaśmialiśmy, a Stefan pożegnał się i ruszył do wyjścia z hali.
- Hej, gołąbeczki - wyszczerzył się Wojtek znajdując się pomiędzy nami i obejmując oboje ramieniem. - Jutro świętujemy. - poruszył brwiami.
- Będzie grubo - zaśmiał się środkowy - Trzeba cię godnie pożegnać Wojtusiu.
- No trzeba - przyznał. - Jutro 19, w naszym ulubionym klubie - oznajmił jeszcze ucieszony i pobiegł dalej.
Czułam że tej hali tak szybko nie opuszczę i tak też było. Dziennikarze zaczęli łapać siatkarzy, a ja wypatrzyłam Dagmarę z Agnieszką i podeszłam do nich i usiadłam o obok.
- Już Wam Włodi powiedział o jutrzejszym świętowaniu?
- Dziewczyno, byłyśmy pierwsze, które się dowiedziały - wyszczerzyła się Winiarska i postawiła Antka na podłodze, który przywitał się ze mną piątką. Pogrążyłyśmy się w rozmowie na wszelakie tematy bo dawno się nie spotkałyśmy tak żeby serio pogadać. Dołączyła do nas również Paulina i pewnie gdyby nie nasi partnerzy, którzy po nas przyszli zamknęliby nas na tej hali.


---
Oficjalne info. Nie zmieszczę się w stu rozdziałach. Jak zakładałam bloga to myślałam sobie " Dziewczyno max 70 i znikasz z blogowego świata", a tu co? 90 rozdziałów mnóstwo pomysłów na następne i na kolejne blogi.
Od razu Wam mówię nie będzie opisanej imprezy bo nie miałam pomysłów co by się mogło tam dziać, a pijani siatkarze to musiałoby byś coś. Nie tym razem XD
Przepraszam, że rzadko komentuję i nie informuję o nowych rozdziałach, ale mój telefon całkiem się zepsuł, a wcześniej to głównie z niego komentowałam i na nim czytałam więc teraz jestem trochę jak bez ręki :(

people--help.blogspot.com - dzisiaj pojawi się kolejny :)
A tu Wam jeszcze podsyłam filmik z piłkarzami Legii. Śmiałam z tego. Jednak polski to trudny język XD
https://www.youtube.com/watch?t=28&v=ETwvvxofASw
Do niedzieli :)
Pozdrawiam ;**

5 komentarzy:

  1. 100 to dla nas za mało! Chcemy więcej i więcej! Wcielaj pomysły w życie, ja nie pogardzę :3 Jeszcze jakby rozdziały były częściej, to już w ogóle mmm ^^ Piechocki i jego kawał.. dobry był, ale na początku zamarłam :O Już sie bałam, że będą zgrzyty w ich związku, a tu się okazuje, ze z prezesa taki dowcipniś :D Dobrze, że się wyjaśniło.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. no świetny. Konrad nie źle wkręcił Lenę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to bym chyba preziowi zrobiła III wojnę światową, jakby mnie tak chciał wrobić.

    Ale jaak to nie będzie imprezy? :(

    U mnie to sama nie wiem, ile będzie rozdziałów, nawet się nad tym nie zastanawiałam. xdd A skoro mowa o moim blogu, zapraszam na nowiusieńki rozdział. :)

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdzial :D :D zapraszam do siebie http://twoimi-myslami.blogspot.com/ :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega rozdział *.*
    Hhahhahaah bo to prezes się wykazał poczuciem humoru xD Ja też dałam się wkręcić i już miałam milion scenariuszy apropo rozstania ten dwójki, bo Lenę wiąże już kontrakt...
    No to teraz czekamy na tę Hiszpanię obiecaną przez Kłosika xD
    O nie...brak imprezy ;( a chciałam sobie jeszcze o Wojtusiu poczytać ;P
    Pozdrawiam ;**
    I to jest bardzo dobra wiadomość...jak masz tyle pomysłów jak napisałaś, to my się nie obrazimy nawet za 200 rozdziałów xD

    OdpowiedzUsuń