Następnego dnia zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się (klik). W reprezentacyjnych ciuszkach chodzę raczej na wyjazdach. Wsunęłam telefon do kieszeni i zeszłam na śniadanie. Byłam pierwsza z naszej bandy więc usiadłam przy stoliku i zaczęłam robić sobie kanapeczki. Po chwili dołączyli do mnie Piotrek i Bartek, ale Kurek stwierdził, że on jednak woli owsiankę więc podszedł do pań kucharek i wtedy coś przykuło moją uwagę w jego wyglądzie. Kiedy usiadł od razu go o to zapytałam.
- Bartuś jestem oburzona - oznajmiłam.
- Ej, ale przecież ja nic... Nie zrobiłem nic co... - popatrzył bezradnie na Nowakowskiego, który tylko wzruszył ramionami i wziął kęs kanapki. - O co chodzi? Co zrobiłem? - jęknął rozpaczliwie. Co za słodka niewinność.
- Jak mogłeś zrobić tatuaż beze mnie i jeszcze mi nie powiedzieć? - skrzyżowałam ręce na piersi. - Przecież mieliśmy sobie zrobić razem. Ja chciałam małe ptaszki na szyi, a ty tego wilka i co? I co? Jak zwykle kurcze nasz plan z nastoletnich czasów poszedł się paść. - mruknęłam.
- Aaaa! O to chodzi! - ocknął - Myślałem, że zrobiłem coś gorszego - odetchnął.
- Przecież to jest... - zaczęłam oburzona.
- Oczywiście! Oczywiście! - powiedział pospiesznie. - Wiem, że złe, ale wiesz. Ja Macerata, ty Bełchatów. Nie było połączenie mózgów - przyłożył sobie palce wskazujące na obu skroniach, a potem przesunął je do nie mnie. - Czaisz o co cho.
- Ale no Bartuś.. To nie fer - mruknęłam. - Bolało?
- Wiesz, ja jestem twardy facet - wypiął dumnie klatę na co z Nowakowskim spojrzeliśmy na siebie, a potem na niego unosząc brew, a on przewrócił aktorsko oczami.- Trochę bolało - przyznał.
- Bardzo?
- Na pewno nie tak jak ugryzienie komara - prychnął.
- Czyli że bolało. - powiedziałam bardziej do siebie - Też chcę!
- A co Karol na to? - zapytał Piotrek.
- A co on do tego ma? - zdziwiłam się unosząc brew.
- Nie ma nic do gadania? - pociągnął temat Kurek
- A co miałby mieć do gadania? - uniosłam brew.
- Ja na przykład chciałbym wiedzieć, że Ola planuje tatuaż - powiedział środkowy.
- O jeny, no przecież mu powiem - przewróciłam oczami.
- O czym komu powiesz? - zapytał Kłos przysiadając się do nas.
- Lena chce sobie zrobić tatuaż - powiedział atakujący, a środkowy spojrzał na mnie spod z uniesionych brwi.
- Tatuaż? - zapytał zdziwiony. - Dlaczego?
- Bo tak? - uniosłam brew prychając.
- Jaki?
- Trzy małe lecące ptaki na szyi.
- Nie.
- Co "nie"?
- Nie, nie zgadzam się.
- Bo?
- Bo nie? - uniósł brew.
- Nie możesz mi rozkazywać. - warknęłam.
- Nie chcę żebyś miałam tatuaż. Uważam, że to szpeci ciało. - oświadczył. - I mi się to nie podoba.
- Zrobię co będzie mi się żywnie podobało, a ty nie masz tu nic do gadania - prychnęłam po czym z hukiem wstałam i wyszłam ze stołówki w drzwiach mijając Andrzeja oraz Pawła.
- Hej, Lena wymyśliłem nazwę! - krzyknął za mną Zatorski, ale teraz to obchodziło mnie najmniej więc nic nie mówiąc ruszyłam szybko schodami do pokoju gdzie trzasnęłam drzwiami po wejściu do środka. Rzuciłam się na łóżko. Kretyn, idiota, kretyn, idiota, kretyn. Wkurzył mnie i to porządnie. Nie ma prawa mówić mi co mam, a czego nie mam robić, bo on coś sobie tam uważa. Zrobię ten tatuaż choćby nie wiem kurwa mać, co!
Do treningu zostało mi jeszcze prawie dwie godziny więc nie chcąc się ruszać nigdzie z ośrodka postanowiłam, że zadzwonię do mamy. Dawno nie rozmawiałyśmy. Odnalazłam w spisie kontaktów jej numer po czym rozpoczęłam połączenie.
- Lenka, kochanie, jak fajnie, że dzwonisz - powiedziała wesoła.
- Hej mamo - uśmiechnęłam się podchodząc do okna i otwierając je by się przewietrzyło - Dzwonię zapytać co u was nowego. - oparłam się o parapet.
- U nas wszystko w porządku. Dzieciaki nie mogą się doczekać kiedy przyjedziecie.
- Jeszcze nie prędko - odparłam. - Zajmujecie się tam moimi kwiatuszkami? Jak Asia?
- Zajmujemy, zajmujemy. Nic się nie bój. Asia świetnie się czuje, cała promienieje - czułam, że się uśmiecha.
- Miej tylko nadzieję, że to dziecko nie będzie takie jak Nikodem i prześpi spokojnie całą noc - zaśmiałam się, a ona mi zawtórowałam.
- Mam wielką nadzieję. Ogromną, dziecko.
- Wiadomo czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka?
- Jeszcze nie, ale Adam jest uparty i twierdzi, że to będzie drugi synek - zaśmiałyśmy się obie, - Aśka nie protestuje więc może coś w tym jest, ale niedługo mają się dowiedzieć. A co u was słychać? Jesteście już w Spale?
- Tak od dzisiaj.
- Wakacje się udały?
- Tak było wspaniale, ale poopowiadam ci kiedy indziej. A ty w ogóle wiesz, że Aga i Andrzej też spodziewają się dziecka?
- Ja bym nie wiedziała? - oburzyła się, co spotkało się z moim śmiechem.
- Dowiedziałam się od mamy Agniesi. Jak wy szybko dorastacie - westchnęła, a ja usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, odwróciłam się i zobaczyłam wchodzącego do środka Karola. Odwróciłam się znów w stronę okna.
- Mamo proszę cię - przewróciłam oczami.
- Ty nie lepsza. Taki stary koń.
- Mamo - zaśmiałam się. - Aż taka stara nie jestem.
- Masz racje, ja jestem.
- Nie przesadzasz?
- Lata lecą moja droga, lata lecą.
- Ale za to formę masz.
- Chyba lepszą niż ty - docięła mi.
- Mamooo - powiedziałam ostrzegawczym tonem - Nie zapędzasz się?
- Stwierdzam fakt.
- Wymyślasz bzdury.
- To tylko twoje odczucie.
- To stworzony tylko przez ciebie fakt.
- To tylko...
- Dobrze mamo, muszę już kończyć. Pogadamy jak jeszcze zadzwonię. Pozdrów wszystkich i trzymajcie się, pa.
- Pa córciu, uważaj na siebie i pozdrów tam Karolka - powiedziała i zakończyła połączenie.
Schowałam komórkę do kieszeni i odwróciłam się w stronę Kłosa opierając się plecami o parapet i zaplotłam ręce na klatce piersiowej patrząc na siatkarza. Milczeliśmy kilka chwil wpatrując się w siebie.
- Przyszedłeś milczeć? - przerwałam ciszę.
- Nie.
- No to mów coś.
- Skąd ci się w ogóle wziął ten pomysł na tatuaż? - zapytał, a ja podskoczyłam i usiadłam na parapecie. - Przemyślałaś to w ogóle czy tak ci nagle wpadło do głowy?
- Nic ci Bartek nie powiedział?
- Nie, co miał mi mówić? Kazał mi wypierdalać w podskokach i z tobą pogadać, ale najpierw musiałem zjeść.
- Oczywiście, najpierw trzeba się najeść - przewróciłam poirytowana oczami, a on puścił moją uwagę mimo uszu. - Tak, przemyślałam to już bardzo dawno.
- Jak dawno?
- Kilkanaście lat temu - powiedziałam.
- Dlaczego? Jakiś konkretny powód?
- Bardzo konkretny. - rzuciłam, a on patrzył na mnie wyczekująco - Postanowiłam zrobić sobie tatuaż po śmierci Krystiana, żeby zawsze o nim pamiętać, potem doszedł jeszcze tata i Marcela. Na pamiątkę.
- Co za kretyn ze mnie - westchnął i wstał z łóżka po czym podszedł do okna i stanął pomiędzy moimi nogami kładąc mi dłonie na talii. - Przepraszam, nie wiedziałem, że to dla ciebie coś tak ważnego. Jak zwykle dałem plamę. Przepraszam.
- Okej, nie przejmuj się już. W porządku - położyłam dłoń na jego policzku. - Ale pójdziesz ze mną? - zapytałam uśmiechając się lekko.
- Pójdę. - obiecał całując wierzch mojej dłoń po czym mnie przytulił.
Po kolacji zebraliśmy się jak zwykle w moim pokoju w składzie; ja, Karol, Andrzej, Piotrek, Paweł, Bartek, Michał Kubiak i jeszcze nam się tutaj Damian Wojtaszek i Fabian przypałętali. Na moim łóżku siedział Karol i Andrzej oparci o ścianę i ja. Tylko, że ja o ścianę oparłam sobie nogi, a głowa zwisała mi w dół. Na drugim łóżku rozłożył się Piter, a na jego nogach usiadł sobie Zator. Na podłodze przed łóżkiem Pitera umościł się Bartek wyciągając nogi przed siebie i co jakiś czas kopiąc mnie nimi w głowę. Pod ścianą obok łóżka, na którym leżał Nowakowski umościli się Damian, Michał i Fabian.
W pokoju panowała cisza. Kłos, Wrona, Wojtaszek, Zatorski i Drzyzga byli wgapieni w ekran swoich komórek jak w święty obraz, a ja, Kurek, Kubiak i Nowakowski gapiliśmy się to na siebie to na nich.
- Poróbmy coś - jęknęłam.
- Przecież robimy - odparł jakby mechanicznie Karol bębniąc w klawiaturkę na swoim telefonie na co przewróciłam oczami, a ślad za mną poszła reszta tych, którzy nie robi tego samego co środkowy.
- Ale tak wszyscy razem. Wiecie integracja w drużynie i tego typu pierdoły - powiedział Piotrek.
- Pograjmy w karty, pliiis. - podrzucił pomysł Bartek.
- W pokera na kasę - dodałam klaszcząc w dłonie. Przybiliśmy z atakującym piątki, a reszta spojrzała nad nami z nad ekranów komórek unosząc brwi.
- Wchodzę w to - oznajmił Michał. - A wy co? Cykacie? - zapytał cwaniacko naszych "noł lajfów".
- Ja tchórzę? Ja tchórzę? - prychnął Damian. - W życiu! Dawać te karty! - klasnął.
- Wreszcie zaczyna się coś dziać - zatarł ręce Nowakowski i usiadł na podłodze obok Bartka. Zeszłam z łóżka i wyjęłam z torebki karty. Chłopaki rozeszli się do pokojów po portfele. Ustaliliśmy, że gramy na niewielkie kwoty. Tak do stu złotych max.
Zaczęliśmy grać. Kiedy po kilku minutach od rozpoczęcia rozejrzałam się po zebranych mieli prawdziwe miny pokerzystów. Zator z tego zastanowienia aż wysunął koniuszek języka i zmarszczył czoło wgapiając się w karty.
- Zobaczysz Dziku, zjadę cię - powiedział pewny siebie Damian.
- Czekam z utęsknieniem - posłał mu całusa w powietrzu przyjmujący.
Skończyliśmy drugie rozdanie i drugi raz z rzędu wygrał Michał.
- On oszukuje kurwa mać! - krzyknął wkurzony Mały.
- Ja oszukuję? - prychnął rozbawiony Kubiak.- Po prostu jesteś w to cienki Damianku - zaśmiał się.
- Gramy jeszcze raz - zarządził Wojtaszek.
- Nie, ludzie, nie chcę mi się - jęknął znudzony Fabian kładąc się na podłodze i przecierając twarz dłońmi.
- Mi też - poparłam go i oparłam głowę na ramieniu Karola przymykając oczy.
- Jest przed północą - rzekł Andrzej.
- To nic. Siadać i gramy jeszcze raz!
- Mały po prostu przyznaj, że jesteś w to kiepski i tyle - droczył się z nim przyjaciel.
- Po moim kurwa jebana mać trupie! Gramy!
- Jutro Damian, plis - westchnął Nowakowski.
- Nie, dzisiaj. - powiedział stanowczo - Ostatni raz.
- No to kto gra jeszcze raz? - zapytał Dziku.
- Ja mogę zagrać - zgłosił się Kurek.
- Ja też - poparł go Kłos.
- Dobra, wystarczy - powiedział Damian i zaczął tasować karty.
Po prawie godzinie gdy już usypiałam na ramieniu środkowego Wojtaszek wykrzyknął uradowany wznosząc do góry ręce. Chyba nie tylko ja zasypiałam bo Piotrek, Bartek i Andrzej też podskoczyli na ten dźwięk.
- Tak! Wygrałem! Wygrałem! I kto tu jest cienki?! Do trzech razy sztuka, zawsze to powtarzam.
- Lepiej wygrać za pierwszym niż dopiero za trzecim - wtrącił Michał.
- Za pierwszym to miałeś czystego farta Kubiak - prychnął
- No chyba nie, skoro za drugim też wygrałem - wystawił mu język.
- Dobra, wypierdalać mi stąd bo chcę spać - zaczęłam marudzić.
- Ej, ludzie, Fabian śpi - powiedział szczerząc się Zator.
- Zróbmy mu jakiś kawał - zaproponował podjarany Bartek.
- Obetnijmy mu trochę włosy bo się chłop zapuścił - zaproponowałam śmiejąc się.
- Popieram - powiedzieli wszyscy na raz.
Wygrzebałam z kosmetyczki grzebień oraz nożyczki i dałam je Karolowi. Kiedy nachylił się nad nim i rozczesał mu włosy z przodu, a potem chciał już je podciąć nagle Drzyzga się obudził i krzyknął przerażony, a potem cofnął się gwałtownie co poskutkowało przyjebaniem w szafę.
- Ałłł, Ajjjjj - skrzywił się i zaczął rozmasowywać tył głowy - Co wam kurwa odpierdala? - spojrzał na nas, a Kłos schował za siebie nożyczki i grzebień.
- Nam? Niiic - powiedzieliśmy równo.
- To co tak nade mną stoicie?
- My? Nad tobą? Nieee - znowu równo. Widzicie to? SYN-CHRO-NI-ZA-CJA się to nazywa.
- Która w ogóle jest godzina? - jęknął.
- Twoja ostatnia, synu - powiedział a jak psychopata Damian, a my spojrzeliśmy na niego dziwnie.
- Późna idźcie spać - powiedziałam, a oni posłusznie pożegnali się i zaczęli wychodzić. Kłos pocałował mnie na pożegnanie i także wyszedł, a ja byłam tak zmęczona, że nie zawracałam sobie głowy prysznicem, ani nawet przebraniem się czy zmyciem makijażu tylko od razu poszłam spać.
---
Mam totalny brak weny. Rozpuściłam się w tych górach jak cholera i nie mam chęci ani pomysłów. Totalnie.
Pozdrawiam i zapraszam na inne blogi ;**
Super rozdział znajdz troszkę tej weny i nie przerywaj w takim momencie już tak dużo napisałaś szkoda tego przepuścić a do rozdziału to jestem ciekawą czy lena zrobi w końcu ten tatuaż . pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to Karolek palnął gafę:) zamiast zapytać Leny jak długo na tym myśla to od razu naskoczył na nią:)
OdpowiedzUsuńWreszcie kuwa, wreszcie :D zaraz wracam :*
OdpowiedzUsuńKochana, dokładnie wiem jak dokucza brak weny :( mam to samo od kilku tygodni :/ totalna masakra, ale wracając do rozdziału, to jest świetny. Naprawdę :D i jeszcze ta kłótnia, niby taka niewinna a jakiś swój urok ma :) No nie wiem jak to określić :D jest super, tyle :)
UsuńBuziaki :*
Boże Karol matole, co ty zrobiłeś?! No co za człowiek? Ten poker wygrał wszystko, a szczególnie Damian i jego zawzięcie.
OdpowiedzUsuńJa bym chyba zabiła za obcięcie włosów, albo nawet próbę ich obcięcia.
Wena w końcu ci przybędzie, nie martw się.
Pozdrawiam i życzę weny :*
Hahahah, jaki ten Mały szalony. :D No ale wygrał w końcu. Za trzecim razem, ale zawsze coś. xd
OdpowiedzUsuńTen to się znowu na całym łóżku rozwalił, samolub jeden. Posunąłbyś się, Piotruś, to może bym się zmieściła obok.
No, ciekawe, czy Elena zrobi sobie ten tatuaż. Mi one też się zupełnie nie podobają, i także uważam, że szpecą człowieka. Ja tam nie lubię żadnych "udziwnień", więc nie jarają mnie żadne dziary, tunele czy kolczyki w dziwnych miejscach. ;>
Pozdrawiam. :*
U mnie od paru dni jest nowy rozdział. :)
Poker zdecydowanie wygrał :")
OdpowiedzUsuńI NA PEWNO KUBI OSZUKIWAL XD
Elena o tatuaż? No spoko spoko. Tylko nie na szyi ;/ Bo to bardzo widać a na starość brzydko wygląda... lepiej jak sobie zrobi na nadgarstku, albo brzuchu :D
Ewentualnie ramieniu :D
Noł-lajfy... ah. Ten XXI wiek :)
Buziaki :*
Nie wiem czy zagladalas ale pojawiły się u mnie nowe rozdziały.
Kubi nie oszukiwał. To tylko umiejętny blef xD
Usuńhttp://siatkarskikopciuszek.blogspot.com
UsuńJeśli jesteś zainteresowana to zapraszam na kolejny rozdział o Wojtku :)
No to Karolek się nie popisał...ale sobie wytłumaczyli wszystko i jest git. Widać że dziewczyna pamięta zawsze o swojej rodzinie i zapewne nigdy w pełni się nie pogodzi ze stratą bliskich. Dobrze że Karol jest tak wyrozumiały. ;)
OdpowiedzUsuńHhahahha takie sprzeczki z mamą są genialne w wykonaniu tej rodzinki xD i oczywiście nie zabrakło pozdrowień dla Karolka od teściowej ;D
Damian nie dopuszcza...pewnie dostał fory więc wygrał ;P a Kubi to taki hazardzista...no proszę xD
Hahhahah no to ładnie sobie "zabalowali" szkoda że Fabian się obudził ;/ byłoby przezabawnie ^^
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;**
A wypoczęłaś na wakacjach w ogóle? ^^ To tak drogą wstępu. Widać wena wróciła bo fajny rozdział powstał. I była kłótnia!! (tu widownia powinna zrobić ooooooo) Ale i tak rozwalił mnie Wojtaszek, który chciał wygrac i obstawiam, ze za tym tzrecim razem to już mu pozwolili żeby się odczepił :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Odpoczęłam na wakacjach i wrażenia ogólnie pozytywne tylko niestety się rozleniwiłam, ale coś mi się wydaję, że zaczynam powoli wracać :)
UsuńTak, widownia zdecydowani powinna zrobić oooo bo u nich kłótnie to faktycznie rzadkość. Jakoś nie umiem ich ze sobą skłócać :(
Zostałaś nominowana do TOP 10 ;) Info w zakładce TOP 10 na uwierzyc-w-milosc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Co prawie stu rozdziałach nadrabiania ciężko napisać cokolwiek na podsumowanie... Historia Eleny jest tak poplątana, że nie da się jej określić w dwóch słowach. Ale właśnie o to chodzi. Historia nietuzinkowa, tak samo jak sama Elena, która jest strasznie charakterną kobietą. Karol również niebanalna postać, przede wszystkim dlatego, że potrafi okiełznać swoją narzeczoną! To rzadka wśród mężczyzn umiejętność. ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! ;*
Zapraszam na kolejny rozdział u nieobojętnych! :*
Usuńhttp://nieobojetni.blogspot.com
Zapraszam do siebie na 41 ^^
OdpowiedzUsuńhttp://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2015/08/rozdzia-41-rozumiem-mowiac-szczerze.html
Pozdrawiam ;**
Zapraszam na kolejny dzień z życia Zuzy, w którym dziewczyna odkrywa prawdę o sobie. Minęło tyle lat i choć mówią, że czas leczy rany, to bez odpowiedniego nastawienia i wsparcia od innych to nie wypali. Czy dziewczyna go dozna... zapraszam na 42 ^^
OdpowiedzUsuńhttp://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2015/08/rozdzia-42-chcesz-zapewne-to-sprawdzic.html
Pozdrawiam ;**
Zapraszam do siebie na kolejne losy Zuzy ;D
OdpowiedzUsuńhttp://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2015/08/rozdzia-43-sadziem-ze-jestescie.html